Strategia dla Polski. Отсутствует

Strategia dla Polski - Отсутствует


Скачать книгу
1989–1993, przede wszystkim błędów tzw. szokowej terapii lat 1990–1991 (Kołodko 1992b; Rosati 1994).

      „Strategia dla Polski” – jak żaden rządowy program reform i rozwoju ani przedtem, ani potem – charakteryzowała się kompleksowością, obejmując bez mała wszystkie istotne aspekty funkcjonowania gospodarki. Opierała się na czterech fundamentach, takich jak:

      1) szybki wzrost,

      2) sprawiedliwy podział,

      3) korzystna integracja,

      4) skuteczne państwo.

      Z krótkookresowego, koniunkturalnego punktu widzenia chodziło przede wszystkim o nadanie gospodarce wysokiej dynamiki. Udało się to w pełni, gdyż nie tylko w latach transformacji ustrojowej, lecz podczas minionego czterdziestopięciolecia – od połowy lat 70. XX wieku – nie było okresu z tak wysokim średnim tempem wzrostu3. W latach 1994–1997 realny (po wyeliminowaniu skutków inflacji) PKB na mieszkańca zwiększył się aż o 28%, czyli rósł średnio rocznie o 6,3%4. Natomiast z punktu widzenia długofalowego, strategicznego właśnie – po czteroleciu 1989–1993, w którym mieszał się nadwiślański neoliberalizm z solidarnościowym populizmem – stawką było stworzenie przyczółków społecznej gospodarki rynkowej5. Przyczółków tylko, bo pełnokrwistą społeczną gospodarkę rynkową tworzy się nie przez jedną kadencję parlamentarną, lecz przez kilka pokoleń. To zadanie wciąż jest przed nami, nie chodziło nam bowiem o stworzenie jakiejś gospodarki rynkowej, lecz gospodarki dobrej. Co ciekawe, w innych przypadkach orzekano wręcz, że dzieło zbudowania gospodarki rynkowej było już gotowe wtedy, kiedy było do tego zdecydowanie dalej niż w Polsce, jak w połowie dekady lat 90. w Rosji (Åslund 1995). Jaka to „gospodarka rynkowa”, widzimy i dziś.

      Ewolucję systemu w kierunku społecznej gospodarki rynkowej zapowiadały porozumienia Okrągłego Stołu; tak przynajmniej wielu z nas rozumiało sens ustaleń tego epokowego wydarzenia, w którym również mnie przyszło uczestniczyć 30 lat temu6. Jednakże do dziś nie ma pełnej jasności w sferze teorii, a tym bardziej w polityce, co należy rozumieć przez to pojęcie, aczkolwiek nawet jego dość ogólna charakterystyka wydaje się być wystarczająca, aby kroczyć we właściwym kierunku. Oczywiście w przypadku Polski i niektórych innych krajów posocjalistycznych wypełnianie tej kategorii teoretycznej i politycznej rzeczywistą treścią musi się różnić, zwłaszcza we wczesnej fazie transformacji ustrojowej, od charakteru społecznej gospodarki rynkowej tam, gdzie ona najbardziej rozkwitła, w socjaldemokracjach nordyckich (Castels 1978; Iversen 1998), czy też w porównaniu z niemieckim ordoliberalizmem (Pysz 2008; Mączyńska, Pysz 2019), który można zaliczać do tej samej ustrojowej klasy.

      Przyszło mi nawet w tej kwestii stanąć przed obliczem Trybunału Konstytucyjnego. Zgodnie z intencjami Okrągłego Stołu, a także pod wpływem wiodącego nurtu „Strategii dla Polski”, w przyjętej w 1997 roku Konstytucji RP, w jej art. 20 znalazł się zapis: „Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej”. Przez następne lata nie zdarzyło się wszakże, aby jakakolwiek ustawa sejmowa została skutecznie zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego jako niekonstytucyjna z powodu pryncypialnej sprzeczności z tym artykułem ustawy zasadniczej. Trybunał, nie będąc do tego zmuszony, sam podjął problem, ale nie w trybie orzecznictwa, lecz naukowej debaty, którą zorganizował w swoich podwojach. Otóż odbyło się profesjonalne seminarium uczonych w dziedzinie prawa, ekonomii, socjologii i politologii, którzy szukali odpowiedzi na pytanie, co w istocie rzeczy oznacza „społeczna gospodarka rynkowa”. Przy tej właśnie okazji udzieliłem własnej, rozwiniętej odpowiedzi na to fundamentalne we współczesnym świecie pytanie, opierając się na przemyśleniach wynikających z ekonomicznych obserwacji i porównawczych studiów oraz na praktycznych doświadczeniach pierwszej dekady posocjalistycznych przeobrażeń (Kołodko 2010).

      Pięć miesięcy po zakończeniu obrad Okrągłego Stołu społeczną gospodarkę rynkową jako cel przemian ustrojowych zadeklarował w historycznym przemówieniu sejmowym premier Tadeusz Mazowiecki (Mazowiecki 2013), jednakże za sprawą polityki gospodarczej, którą realizowały rządy jego i jego następcy, rzeczywistość poszła w zgoła odmiennym kierunku. To niezwykle ciekawe, że polityka w tamtym czasie, od czwartego kwartału 1989 do końca 1991 roku, opierała się nie tyle na tej kierunkowej deklaracji, ile na zradykalizowanej jeszcze dodatkowo przez Leszka Balcerowicza i jego doradców krajowych i zagranicznych (Balcerowicz 1992; Sachs 1993) koncepcji wynikającej z neoliberalnego konsensusu waszyngtońskiego (Frydman, Kolodko, Wellisz 1991; Williamson 1992, 2005; Kowalik 2010).

      W tym kontekście warto przywołać uwagi poczynione przez Johna Williamsona, jednego z czołowych ekonomistów anglosaskich, który ukuł określenie „the Washington Consensus” (Williamson 1990). Pisał on do mnie:

      Byłem szczególnie zadowolony, że podjął pan próbę zdefiniowania podejścia alternatywnego wobec tzw. big-bangu, w postaci bardziej ostrożnego zaprogramowania poszczególnych elementów polityki, a nie generalnego spowolnienia („gradualizmu”). Odnośnie do poszczególnych wątków, w tym protekcjonizmu i prywatyzacji, zgadzam się z panem po fakcie i zaiste mógłbym się również zgodzić naonczas […]. Ale z całą szczerością muszę wyznać, że nadal sądzę, że gdybym był na miejscu Balcerowicza, być może nie mógłbym skonstruować pakietu przesądzającego kierunek reform. Z perspektywy czasu myślę, że był on wtedy Polsce potrzebny i położył fundament pod pański, zwieńczony sukcesem, okres pracy w rządzie. Być może trzeba było nieco przestrzelić, aby pańskim partnerom politycznym ułatwić emocjonalne pogodzenie się z faktem, że właśnie świat się zmienia. A może nawet umożliwić im skorygowanie oczekiwań i w rezultacie pozyskać dla nowego modelu? Przypomina mi to sytuację mojego kraju: czuję się dużo lepiej z Tony Blairem niż z Panią Thatcher na stanowisku premiera, jednak nie jestem pewien, że dziś moglibyśmy mieć jego, gdyby jej wcześniej nie było7.

      To prawda, nie byłoby „Strategii dla Polski” w takim kształcie, w jakim zaistniała, gdyby nie dokonania i błędy okresów ją poprzedzających, zwłaszcza tzw. szokowej terapii. Dokonania, gdyż bezsprzecznie zarówno wyprowadzenie gospodarki z systemowego wcześniej syndromu inflacji cenowo-zasobowej (shortageflation) (Kolodko, MacMahon 1987; Kolodko 1989), jak i skierowanie jej nieodwołalnie na tory rynkowe były osiągnięciami znaczącymi. Błędy, ponieważ sporej części poniesionych kosztów społecznych, finansowych i rzeczowych można było uniknąć. Tak zwana, gdyż sprytne (i zaimportowane) określenie „szokowa terapia” integralnie łączyło te dwa słowa, sugerując, że gdy jest szok, to jest i terapia, która kojarzy się z czymś skutecznym, ze zmianą na lepsze.

      Bynajmniej, wcale tak być nie musi i szybko – przed czym niektórzy ekonomiści przestrzegali (Laski 1990; Kołodko 1990; Kowalik 2010) – okazało się, że nie było. Według rządowych zapowiedzi recesja miała być krótkotrwała, bo po spadku PKB o zaledwie 3,1% już w 1990 roku miał on ponownie wzrastać (Gomułka 1990)8. W rzeczywistości produkcja spadała przez kolejne 12 kwartałów, od połowy 1989 do połowy 1992 roku. W ślad za tym oraz za skądinąd pożądanymi zmianami w realnej sferze gospodarki (eliminacja deficytowych przedsiębiorstw) miało wyłonić się bezrobocie nieprzekraczające 400 tys. osób, które później jakoby nie powinno już rosnąć. Było ono wielokrotnie większe, przekraczając katastrofalne 3 mln, i zaczęło spadać dopiero podczas realizacji „Strategii dla Polski”. W ujęciu miesięcznym inflacja miała być jednoprocentowa już po trzech miesiącach, a stało się tak dopiero po siedmiu latach, też dzięki konsekwentnej, ale już nie szokowej polityce stabilizacyjnej


Скачать книгу

<p>3</p>

Oczywiście trzeba poczynić zastrzeżenie o niepełnej porównywalności wskaźników dynamiki gospodarczej z okresu przed i po 1989 roku, jednakże z pewnością w odniesieniu do kategorii PKB czteroletni okres o najwyższym tempie wzrostu to właśnie lata „Strategii dla Polski”, 1994–1997. Cenne próby sprowadzenia do porównywalności wskaźników tempa wzrostu gospodarczego dla stulecia Polski po odzyskaniu niepodległości, 1918–2018, można znaleźć w opracowaniu (GUS 2018), a dla okresu od 1945 roku w studium (Kaliński 2012).

<p>4</p>

W ujęciu kwartalnym (w porównaniu z tym samym kwartałem poprzedniego roku) najszybsze tempo wzrostu PKB zanotowano w II kwartale 1997 roku, kiedy to wyniosło ono 7,5%. Nigdy potem nie udało się już osiągnąć tak wysokiego wskaźnika.

<p>5</p>

Jak sądzę, właśnie ten aspekt długofalowy i ogrom wyzwań stojących przed państwem, społeczeństwem i gospodarką miał na myśli Andrzej K. Koźmiński, gdy kilka miesięcy po przyjęciu przez Sejm i Senat RP „Strategii dla Polski” pytał, kto ją zrealizuje (Koźmiński 1994).

<p>6</p>

Obrady Okrągłego Stołu trwały od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 roku. W ich rezultacie 4 czerwca odbyły się wybory do Sejmu i Senatu, a 12 września tegoż roku został powołany rząd premiera Tadeusza Mazowieckiego.

<p>7</p>

Por. (Kołodko 2000, s. 38).

<p>8</p>

Ponownie, bo wcześniej dochód narodowy rósł. Szacuje się, że w krytycznym 1989 roku PKB zwiększył się o 0,2%, przy czym w drugiej połowie roku, a zwłaszcza w jego czwartym kwartale już spadał.