Strategia dla Polski. Отсутствует
przełamywać grupowe interesy rozmaitych układów branżowych (Hausner 2007), gdyby klasa polityczna wykazała się zdolnością do większej dozy pragmatycznych kompromisów, gdyby rządzący potrafili wydłużać perspektywę postrzegania konsekwencji swych decyzji poza ramy własnych kadencji. Niestety, nie zawsze tak było, bo również polskie doświadczenia minionych 30 lat pokazują, że rynek nie eliminuje nieuczciwości, a demokracja głupoty.
Szczególnie kosztowne – zarówno w sensie ekonomicznym, jak i społecznym – były błędy dwóch czteroletnich okresów postsolidarnościowych rządów, kiedy nakładały się na siebie i negatywnie wzmacniały nurty prawicowego populizmu i nadwiślańskiego neoliberalizmu. O ile niektórzy ekonomiści usiłują jeszcze usprawiedliwiać niedoróbki szoku bez terapii, jak trafniej można tamte lata określać, to już są mniej łagodni, jeśli chodzi o ocenę zupełnie zbytecznego i ewidentnie szkodliwego przechłodzenia gospodarki w latach 1998–2001. Aby uzmysłowić sobie skalę błędów polityki gospodarczej, warto przypomnieć, że pomimo ogólnie korzystnych zewnętrznych uwarunkowań rozwoju tempo wzrostu zostało sprowadzone z rekordowego 7,5%, do którego doprowadziła „Strategia dla Polski” na wiosnę 1997 roku, do stagnacyjnego 0,2% jesienią 2001 roku. Raz jeszcze przekonaliśmy się, jak wielce niebezpieczny jest w polityce dogmatyzm i doktrynerstwo, które mocno o sobie dawały znać w obu tych okresach.
Naiwne były moje wyobrażenia, że rząd koalicji Akcji Wyborczej Solidarności i Unii Wolności, AWS–UW, którą do władzy wyniosły demokratyczne wybory jesienią 1997 roku, zmieniając wielce retorykę, niewiele zmieni politykę gospodarczą i będzie kontynuować słuszną przecież linię reform i rozwoju, którą kroczyliśmy wcześniej. Gdyby tak było, nie doszłoby do załamania koniunktury i de facto zerowego wzrostu z końcem kadencji tamtej koalicji. Ówczesny partyjny przywódca Unii Wolności, a później ponownie wicepremier i minister finansów Leszek Balcerowicz krytykował tempo wzrostu gospodarczego w 1997 roku jako za niskie (sic!) i w kampanii wyborczej zapowiadał podwojenie PKB w ciągu następnych dziesięciu lat. Wystarczyłoby do tego utrzymanie dynamiki „Strategii dla Polski”, ale niestety gospodarka została przechłodzona (overcooling) i to z dużą przesadą (overkilling).
Kontynuacja programu i metody „Strategii dla Polski” wymagała nie tylko tego, aby mieć rację – a tak właśnie ująłem to w artykule na ten temat (Kołodko 1997b14) – lecz i tego, aby mieć większość, czyli – dokładniej – aby to rządząca większość ją miała. Niestety tak się nie stało, co społeczeństwo i gospodarkę sporo kosztowało.
Wykres 1.6. Co by było, gdyby… Rzeczywisty i hipotetyczny wzrost PKB w latach 1990–2018
Źródło: dane GUS oraz obliczenia własne (odnośnie do metodologii szacunku zob. Kołodko 2009).
Alternatywna historia bywa wymowna i dlatego warto raz jeszcze zastanowić się, co by było, gdyby… Co by było, gdyby wspomniane błędy nie zostały popełnione, gdyby procesy gospodarcze przebiegły zgodnie z zapowiedziami polityków rządzących w latach 1990–1993 i 1998–2001, gdyby nie przestrzelono polityki stabilizacyjnej na początku lat 90. i nieracjonalnie nie przechłodzono koniunktury w końcu tamtej dekady. Wówczas, przyjmując dodatkowo pewne założenia (Kołodko 2009), zgoła odmiennie kształtowałaby się ścieżka wzrostu dochodu narodowego podczas minionych trzech dekad. W konsekwencji przy prawie niezmienionej liczbie ludności PKB na mieszkańca, licząc realnie, byłby obecnie nie dwuipółkrotnie większy niż w 1989 roku, lecz blisko czterokrotnie większy.
Jeśli nawet ostro w dół skorygować założenia leżące u podstaw takich szacunków, to można przyjąć, że obecny dochód narodowy – ta materialna podstawa dobrostanu i jakości życia ludności – mógłby być już z górą trzykrotnie większy niż pokolenie temu. W takiej sytuacji Polska plasowałaby się nie pomiędzy Malezją a Portugalią, lecz między takimi krajami jak Finlandia i Belgia. Wtedy też Polska wytwarzałaby nie zaledwie 0,88% produktu światowego brutto15, a wyraźnie więcej niż 1%, z wszystkimi tego konsekwencjami dla jej międzynarodowej pozycji.
Wykres 1.7. Co by było, gdyby… PKB w 2018 roku (1989 = 100)
Źródło: dane GUS oraz obliczenia własne (odnośnie do metodologii szacunku zob. Kołodko 2009).
Długookresowe konsekwencje średniookresowej strategii
Doświadczenia krajów, które osiągnęły największe sukcesy na polu wzrostu gospodarczego, są pouczające. W okresie powojennym zaledwie tuzin krajów odnotował długookresowe, wynoszące średniorocznie co najmniej 7% tempo wzrostu PKB. Studia z zakresu ekonomii porównawczej pokazują, że wyróżniały się one pięcioma cechami, które można uznać za konieczne, choć nie zawsze wystarczające czynniki długofalowego szybkiego wzrostu gospodarczego (World Bank 2008). Te pięć cech to:
1. Otwartość gospodarki.
2. Makroekonomiczna stabilizacja.
3. Wysoka stopa oszczędzania i inwestycji.
4. Dojrzałe rynkowe instytucje.
5. Kompetentne i zdeterminowane rządy.
Ani chybi, realizacja „Strategii dla Polski” sprzyjała kształtowaniu takich cech. Gospodarka stawała się coraz bardziej otwarta wskutek zainicjowania procesu integracji z Unią Europejską, uregulowania zewnętrznych stosunków finansowych po redukcji o ok. 50% zadłużenia wobec prywatnych banków komercyjnych skupionych w Klubie Londyńskim oraz unormowania rozliczeń z Rosją i Chinami, wejścia na eurorynki z pierwszą emisją obligacji czy wprowadzenia wymienialności pieniądza w obrotach kapitałowych. Osiągnięto wiele w sferze makroekonomicznej stabilizacji. Rosły krajowe oszczędności i uzupełniane dopływem środków zagranicznych finansowały zwiększające się nakłady inwestycyjne. Jakościowa poprawa rynkowych instytucji zaowocowała przystąpieniem Polski do OECD; jako Wicepremier Rządu RP historyczny akt w tej sprawie podpisałem w Paryżu 11 lipca 1996 roku. Wreszcie rząd koalicji SLD–PSL był kompetentny i – ogólnie rzecz biorąc – zdeterminowany w kwestii tworzenia społecznej gospodarki rynkowej na ścieżce stosownych reform strukturalnych i odpowiedzialnej polityki makroekonomicznej.
Demokracja jednakże rządzi się swoimi prawami i pomimo gospodarczych sukcesów czterolecia 1994–1997 w następnych latach władzę przejęła inna opcja ideowo-polityczna, która pewne wątki programowe kontynuowała, inne zaniechała, a jeszcze inne zainicjowała. Jak poprzednio przy zamianie władzy mieliśmy i tym razem do czynienia z nakładaniem się i przenikaniem elementów ciągłości i zmienności. Tym razem, niestety, w rezultacie zbyt mało problemów rozwiązano, zarazem niepotrzebnie tworząc nowe. Znowu przeto zadziała skutecznie demokracja, raz jeszcze, w latach 2001–2005, doprowadzając do władzy koalicję SLD–PSL. Umożliwiło to powrót do ścieżki programowej i kontynuacji „Strategii dla Polski” na początku nowego wieku. Instrumentem tej linii politycznej stał się „Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej” (Kołodko 2004). Uważni obserwatorzy mogli zauważyć, że jego zarys w formie sukcesywnie publikowanych artykułów rodził się już wcześniej, choć wtedy była to jedynie autorska propozycja odnosząca się do kierunków polityki gospodarczej i jej instrumentarium (Kołodko 2002b).
„Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej” – choć jego nazwa może sugerować koncentrację na finansach, zwłaszcza publicznych – to drugi kompleksowy program reform strukturalnych i instytucjonalnego wzmacniania społecznej gospodarki rynkowej. W odróżnieniu od „Strategii dla Polski”, która była programem państwowym przyjętym przez Sejm, w ferworze rozmaitych pozaekonomicznych sporów w kręgach władzy16 „Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej”
14
Znamienne było też to, że artykuł, który napisałem z myślą o „Polityce”, w której do tamtej pory przez z górą trzy lata regularnie publikowałem eseje pod nagłówkiem
15
Pomimo skali osiągniętego postępu – wydawałoby się imponującego, zwłaszcza na tle niższej dynamiki wzrostu w innych krajach posocjalistycznych – nie można wszak zapomnieć, że udział Polski w światowej produkcji jest obecnie mniejszy niż w schyłkowym okresie socjalizmu. Można szacować, że w 1989 roku było to co najmniej 0,92% produktu światowego brutto.
16
O wielu kwestiach związanych z funkcjonowaniem politycznego tła ćwierćwiecza transformacji piszę więcej w książce zatytułowanej