Strategia dla Polski. Отсутствует
href="#n17" type="note">17. W jakimś sensie tak może być, gdyż oba te programy – a między nimi również „Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej” – odżegnują się od neoliberalizmu, zwracając uwagę na społeczne cele rozwoju i oba uważają, acz co do instrumentów już się różnią, że w odpowiednim kształtowaniu tych procesów ważną rolę do odegrania ma państwo. Natomiast jeszcze bardziej obie strategie różnią się tym, że o ile „Strategia dla Polski” – skądinąd realizowana w zdecydowanie trudniejszych warunkach wewnętrznych i w czasie, w którym sama miała dopiero dopomóc w dojściu do Unii Europejskiej – była pragmatyczna i aktywnie otwarta na włączanie się do globalizacji, o tyle „Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju” ma miejscami odchylenie populistyczne i niekiedy dystansuje się wobec globalizacji.
„Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej” w wielu przypadkach nie zamykał sformułowanych zadań w określonych ramach czasowych, ale zostawiał ich perspektywę otwartą w tym sensie, że proponowane zmiany miały trwać długo, nierzadko dłużej niż jedna, nawet najbardziej owocna kadencja parlamentarno-rządowa. Istotną cechą „Programu Naprawy Finansów Rzeczypospolitej” było również to, że obejmował on końcowe lata instytucjonalnego przygotowywania Polski do przystąpienia do Unii Europejskiej i pierwsze lata członkostwa w tym ugrupowaniu. Dlatego też – w odróżnieniu od wcześniejszych etapów reform strukturalnych i budowy rynkowych instytucji – obszarów, na których można było rozważać alternatywne rozwiązania, było mniej. Wynikało to z imperatywu dostosowywania krajowych regulacji do wymogów Unii Europejskiej, w tym do acquis communautaire.
W rezultacie akurat w tej fazie transformacji, w 2004 roku, odnotowano największy instytucjonalny sukces ustrojowych przemian, a mianowicie integrację Polski z Unią Europejską. Było to poprzedzone ogromnym wysiłkiem reformatorskim poprzednich lat, zwłaszcza od 1994 roku, kiedy to proces integracji wkroczył na formalną ścieżkę, a nade wszystko został ukierunkowany i zdynamizowany. Oficjalny wniosek o członkostwo Polska złożyła 8 kwietnia 1994 roku. Co ciekawe, stało się to w Atenach, w których dziewięć lat później, 16 kwietnia 2003 roku podpisano historyczny traktat, w obu bowiem przypadkach akurat Grecja sprawowała tzw. prezydencję w Unii Europejskiej. Co także ciekawe, warunki przystępowania nowych państw do UE (wcześniej, przed 1992 rokiem do EWG) określają zasady przyjęte w Kopenhadze w 1993 roku, gdzie także odbył się, 12–13 grudnia 2002 roku, szczyt kluczowy dla poszerzenia UE o najbardziej zaawansowane w transformacji ustrojowej kraje Europy Środkowo-Wschodniej18. W zdyscyplinowaniu i właściwym ukierunkowaniu reform strukturalnych umożliwiających późniejsze wejście Polski do UE istotną rolę odegrała „Strategia dla Polski”, natomiast „Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej” przyczynił się do zwieńczenia tego dzieła z sukcesem, w sposób korzystny dla społeczeństwa i państwa19.
Niestety, choć „Strategia dla Polski” i „Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej” nakreślały taki cel, nie udało się doprowadzić Polski do członkostwa w strefie wspólnej waluty europejskiej, euro. Podzielam zdanie (Małecki 2018), że najlepszym momentem do dokonania takiej konwergencji był 2008 rok. Niestety tak się nie stało ani wtedy, ani dekadę później i zważywszy na obecne uwarunkowania, zwłaszcza polityczne (Kołodko, Postuła 2018), może minąć jeszcze jedna dekada, zanim do tego dojdzie. Ważne przy tym jest, aby przy tak fundamentalnej zmianie strukturalnej, jak odejście od narodowego pieniądza na rzecz wspólnej regionalnej waluty, mieć w tej kwestii poparcie większości społeczeństwa. Tak właśnie było jeszcze na przełomie lat 2007 i 2008, później zaś opinia publiczna coraz bardziej dystansowała się od tego przejścia. O ile dziesięć lat temu nieco więcej osób było za („zdecydowanie tak” oraz „raczej tak”), co dawało w sumie 52%, to w listopadzie 2018 roku zwolenników konwergencji walutowej było już zaledwie 22%, a przeciwników aż 71%20.
To poważny problem polityczny, gdyż na mocy traktatu ateńskiego określającego warunki naszego członkostwa w UE, Polska ma prawo i obowiązek przyjąć euro jako swój pieniądz. Co ważne, przemawiają za tym liczne względy ekonomiczne, jednak tak poważnej zmiany nie wolno wprowadzać wbrew woli społeczeństwa. Trzeba zatem, przedstawiając publicznie w sposób przekonujący logiczne argumenty, zmienić to nastawienie. Zajmie to lata, podczas których – miejmy nadzieję – zostaną też radykalnie ograniczone polityczne, strukturalne i instytucjonalne usterki w funkcjonowaniu obszaru wspólnej waluty europejskiej.
Wykres 1.8. Euro w Polsce, Polska w euro – za i przeciw w latach 2002–2018
Źródło: Centrum Badania Opinii Społecznej.
Fakt, można wyobrazić sobie życie bez euro w obiegu, choć co innego zakładała zarówno „Strategia dla Polski”, jak i „Program Naprawy Finansów Rzeczypospolitej”. W urzeczywistnieniu tego dzieła zabrakło jednak piątego z wcześniej przytoczonych uwarunkowań szybkiego i długotrwałego wzrostu, a mianowicie kompetentnych i zdeterminowanych rządów. Można też mieć bez euro konkurencyjną gospodarkę. Dowodzą tego przykłady Danii i Szwecji21, przy czym wcale nie jest powiedziane, że nie byłyby one jeszcze bardziej konkurencyjne, jak chociażby Austria czy Holandia, gdyby miały euro. Jednakże – choć sprawa pozostaje kontrowersyjna – w odniesieniu do nowych członków UE z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polski, argumenty przede wszystkim ekonomiczne, acz i tych politycznych bynajmniej nie można lekceważyć, przemawiają na korzyść konwergencji walutowej. Oczywiście pod warunkiem wprowadzenia euro do obiegu przy właściwym kursie, czyli takiej relacji zamiany, przy zastosowaniu której będzie zapewniona konkurencyjność dobrze zarządzanych przedsiębiorstw. Jest to tym ważniejsze, że małe i średnie otwarte gospodarki – a taki właśnie charakter mają posocjalistyczni członkowie UE – powinny realizować strategię wzrostu ciągnioną przez eksport.
Na gruncie stricte ekonomicznym rzecz idzie o stworzenie systemu i stosowanie w jego ramach polityki, która sprzyja formowaniu się kapitału i jego efektywnej alokacji. Bez tego nie ma inwestycji i postępu technologicznego, bez których z kolei nie ma wzrostu gospodarczego, bez czego, idąc dalej, nie ma na dłuższą metę rozwoju społeczno-ekonomicznego i ogólnego postępu cywilizacyjnego. Bynajmniej nie przeceniając znaczenia „Strategii dla Polski”, wielce przyczyniła się ona przez troskę o organizacje pośrednictwa finansowego, banki i rynki kapitałowe oraz nowoczesny, sprawny nad nimi nadzór do zwiększania skłonności podmiotów gospodarczych do oszczędzania, a potem do trafnej inwestycyjnej alokacji tych środków. Może nie udało nam się jeszcze stworzyć pełnokrwistej, globalnie konkurencyjnej społecznej gospodarki rynkowej, ale na pewno udało się nam nie stworzyć oligarchicznej, skorumpowanej gospodarki państwowego kapitalizmu. To więcej niż dużo…
Wtedy elementów teorii ekonomii, na których opierała się opisywana polityka gospodarcza sensu largo, nikt tak jeszcze nie określał, ale dziś widać, jak wiele było w tym idei nurtu, który zaczyna być współcześnie znany jako nowy pragmatyzm (Bałtowski 2015, 2016; Kołodko, Koźmiński 2017). Heterodoksyjność, interdyscyplinarne wątki analiz ekonomicznych i społecznych, wydłużanie horyzontu czasowego, budowa inkluzyjnych instytucji (Mączyńska 2016), gospodarczy umiar (Pach, Kowalska, Szyja 2016), docenianie behawioralnych aspektów rozwoju, a także troska o potrójnie zrównoważony rozwój – ekonomicznie, społecznie i ekologicznie – to główne atrybuty nowego pragmatyzmu. Można powiedzieć, że w dużej mierze ten nurt ekonomiczny wyprowadzany jest z praktycznych doświadczeń i teoretycznych debat towarzyszących polskiej transformacji ustrojowej dokonującej się w warunkach nieodwracalnej globalizacji (Kołodko 2014; Mączyńska 2019). Jeśli tak jest, to z pewnością jest to ważka konsekwencja „Strategii dla Polski” również dla innych gospodarek, a dla samej Polski istotna wskazówka współcześnie i na
18
Oprócz Polski były to Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Słowacja, Słowenia i Węgry, które formalnie stały się członkami Unii Europejskiej 1 maja 2004 roku. Bułgaria i Rumunia zostały przyjęte na początku 2007, a Chorwacja w połowie 2011 roku. Następne muszą poczekać – a przede wszystkim instytucjonalnie dojrzeć – do drugiej połowy trzeciej dekady XXI wieku.
19
O korzyściach płynących z członkostwa Polski w Unii Europejskiej zob. więcej (Hübner, Mizgała 2006).
20
Odsetki te ilustrują odpowiedzi na pytanie: czy zgodził(a)by się Pan(i) na zastąpienie polskiego pieniądza (złotego) wspólnym dla wielu państw UE pieniądzem – euro?
21
Szwecja, podobnie jak wszystkie posocjalistyczne gospodarki-członkowie Unii, ma traktatowy obowiązek przyjęcia euro, Dania zaś jest jedynym krajem (poza opuszczającą ugrupowanie Wielką Brytanią), która takiego obowiązku nie ma. Ma natomiast takie prawo, z którego – jak sądzę – w przyszłej dekadzie zechce skorzystać. Chyba że…