Czarna księga. Orhan Pamuk
do przełknięcia, lecz uniżoność, jaką im okazywałem, została uznana za okoliczność łagodzącą.
Gdy po latach jakiś młody dziennikarz zachował się wobec mnie tak jak ja wtedy wobec tych trzech muszkieterów, zrozumiałem, że starzy mistrzowie, ignorując moją osobę i wymieniając zdania wyłącznie między sobą, chcieli w gruncie rzeczy zrobić na mnie wrażenie. Słuchałem ich w pełnym szacunku milczeniu. Co skłoniło niemieckiego fizyka jądrowego, o którym wiadomości nie schodziły z pierwszych stron gazet, do przyjęcia islamu? Czy ojciec tureckiego felietonu, Ahmet Mithat Efendi39, przegrawszy walkę na pióra z Lastikiem Saitem Bejem, pewnego wieczoru dopadł swego adwersarza w mrocznej uliczce, sprał na kwaśne jabłko i zmusił do złożenia obietnicy, że zrezygnuje na zawsze z walki na słowa? Czy Bergson to mistyk, czy materialista? Co dowodzi istnienia tajemniczego, ukrytego równoległego świata? Kim są poeci potępiani w ostatnich wersach dwudziestej szóstej sury Koranu za to, że mówią, iż wierzą, choć nie wierzą, i że robią, choć nie robią?40 Czy w związku z tym André Gide jest naprawdę homoseksualistą, czy też udaje, bo wie, że ten temat wzbudza zainteresowanie, tak jak arabski poeta Abu Nuwas41, który darzył namiętnością kobiety, ale demonstracyjnie okazywał, że jest inaczej? Czy Juliusz Verne popełnił błąd w zawartym w pierwszym rozdziale Kerabana upartego opisie placu Tophane i fontanny Mahmuda I, bo zasugerował się jedną z rycin Mellinga, czy dlatego, że ściągnął ten opis żywcem z Podróży na Wschód Lamartine’a? Czy historię kobiety, która zmarła, uprawiając miłość z osłem, Mevlâna42 zamieścił w piątym tomie swojego Mesnevi dla rozrywki, czy dla nauki?
Podczas kulturalnej i wyważonej dyskusji nad tą ostatnią kwestią jego wzrok spoczął na mnie na moment, a białe brwi się uniosły, jakby dawał znak, poczułem się więc upoważniony do wypowiedzenia opinii: ta przypowieść, tak samo jak inne, zostaje przytoczona dla niej samej, ale w zawoalowany sposób ma stać się także nauką. Wtedy ten, w którego pogrzebie uczestniczyłem wczoraj, spytał: „Młody człowieku, a pan swoje felietony pisze po to, by ludzi uczyć czy bawić?”. Pragnąc pokazać, że na każdy temat mam sprecyzowane zdanie, rzuciłem szybko pierwsze, co mi przyszło do głowy: „By bawić, proszę pana!”. Nie spodobało im się to. „Jest pan młody, stawia pan dopiero pierwsze kroki w zawodzie — stwierdzili. — Damy panu kilka rad”. Ochoczo zerwałem się z miejsca: „Chętnie je sobie zapiszę, proszę pana!”. Natychmiast poleciałem do właściciela lokalu, stojącego przy kasie, i poprosiłem o kilka kartek papieru.
Chcę teraz podzielić się z wami, moi czytelnicy, radami na temat pisania felietonów, które otrzymałem od nich podczas owej długiej niedzielnej pogawędki i zapisałem zielonym atramentem emaliowanego wiecznego pióra, pożyczonego od starych dziennikarzy, na odwrocie papieru firmowego opatrzonego logo restauracji.
Wiem, że kilku czytelników umiera z ciekawości, jak nazywali się ci trzej, obecnie dawno zapomniani mistrzowie; mają nadzieję, że zdradzę im — choćby wyszepcę na ucho — ich nazwiska, które do tego momentu udało mi się utrzymać w sekrecie. Nie zrobię tego jednak. Nie dlatego, że nie chcę zakłócać wiecznego spoczynku owych mistrzów pióra, lecz by odróżnić czytelników zasługujących na taką wiedzę od tych, którzy na nią nie zasługują. Dlatego nadam zmarłym dziennikarzom przydomki, jakich używali sułtanowie poeci. Kto przypisze właściwy pseudonim władcy i uzna, że istnieje zależność między nim a imieniem i nazwiskiem jednego z mistrzów, ten być może rozwiąże tę zupełnie nieistotną zagadkę. Główna zagadka kryje się bowiem w radach — ruchach starców rozgrywających ze mną tę partię szachów. Wciąż nie potrafię pojąć piękna tej tajemnicy, dlatego niczym jeden z tych pozbawionych talentu nieszczęśników, którzy w kącikach szachowych gazet komentują niezrozumiałe dla siebie ruchy mistrzów, opatrzyłem otrzymane rady mizernymi komentarzami i nędznymi wywodami (umieszczonymi w nawiasach).
A. — Adli. Owego zimowego dnia miał na sobie kremowy garnitur z angielskiej wełny (piszę tak, bo każdy drogi materiał nazywało się wtedy angielskim) i krawat w ciemnym kolorze. Był wysoki, miał siwe, wypielęgnowane wąsy. I laseczkę. Wyglądał na niezamożnego angielskiego dżentelmena, ale nie wiem, czy można być dżentelmenem, będąc niezamożnym.
B. — Bahti. Krawat miał poluzowany i wymięty, podobnie jak twarz. Nosił poplamioną, wygniecioną starą marynarkę. Spod niej widać było kamizelkę i zwisającą z kieszonki dewizkę zegarka. Otyły, niechlujny. Nie rozstawał się z papierosem, nazywając go czule „swoim jedynym przyjacielem” — ten przyjaciel zdradził potem ich jednostronną przyjaźń i zabił go, zatrzymując akcję serca.
C. — Cemali. Niski, nadpobudliwy. Starał się wyglądać czysto i porządnie, ale i tak przypominał strojem emerytowanego nauczyciela. Wyblakła marynarka i spodnie jak u listonosza, gumowe buty z Sümerbanku43. W okularach o grubych szkłach, ze swoją zaawansowaną krótkowzrocznością, był brzydki w agresywny sposób.
A oto rady mistrzów i moje jakże żałosne komentarze:
1. C. Pisanie tylko po to, by dać ludziom przyjemność czytania, pozostawia felietonistę dryfującego na środku morza bez kompasu.
2. B. Felietonista nie jest ani Ezopem, ani Mevlâną. Nauka zawsze płynie z opowieści, nie na odwrót.
3. C. Pisz podług inteligencji nie czytelnika, ale własnej.
4. A. Twoim kompasem jest opowieść. (Ukryta aluzja do 1.C.).
5. C. Bez wniknięcia w tajemnice naszej przeszłości i naszych cmentarzy, nie można się wypowiadać ani o nas, ani o Wschodzie w ogóle.
6. B. Klucz do kwestii Wschód–Zachód kryje się w słowach Brodatego Arifa: „Ach, wy, nieszczęśni, patrzący na Zachód z pokładu statku płynącego bezgłośnie na Wschód!”. (Brodaty Arif był bohaterem felietonów B., wzorowanym na autentycznej postaci).
7. A. — B. — C. Zbieraj przysłowia, powiedzonka, anegdoty, facecje, wiersze i sentencje.
8. C. Nie szukaj aforyzmu, który uwieńczy wybrany przez ciebie temat, lecz wybierz najpierw aforyzm, a potem wyprowadź z niego opowieść.
9. A. Nie siadaj do biurka bez wymyślonego wcześniej pierwszego zdania.
10. C. Musisz w coś szczerze wierzyć.
11. A. Jeśli nie wierzysz w nic szczerze, zadbaj, by czytelnik wierzył, że wierzysz.
12. B. Czytelnik jest jak dziecko, które chce iść na jarmark.
13. C. Temu, kto znieważa Proroka, czytelnik nie wybaczy, a Bóg odbierze mu władzę w członkach. (Podejrzewając, że punkt 11. stanowił aluzję do jego osoby, C. pił do felietonu A. o życiu małżeńskim Proroka, a przy okazji do oznak lekkiego paraliżu widocznego w kąciku ust A.).
14. A. Kochaj karły, czytelnik też je kocha. (Aluzja do niskiego wzrostu C.).
15. B. Dobrym tematem jest na przykład tajemniczy dom karłów w Üsküdar.
16. C. Zapasy to też dobry temat, ale tylko wtedy, gdy są uprawiane i opisywane dla sportu. (Uznawszy radę numer 15 za docinek pod swoim adresem, C. robi aluzję do pogłosek o homoseksualnych skłonnościach B., których źródłem było zamiłowanie B. do tego sportu i poświęcona zapaśnikom powieść w odcinkach).
17. A. Czytelnik to osobnik z inteligencją na poziomie dwunastolatka, żonaty, ojciec czwórki dzieci, toczący codzienną walkę, by związać koniec z końcem.
18. C. Czytelnik jest fałszywy jak kot.
19. B. Kot, który jest mądrym zwierzęciem, wcale nie jest fałszywy; wie, że nie należy ufać pisarzom kochającym tylko psy.
20. A. Zajmuj się nie kotami i psami, lecz problemami kraju.
21. B. Znaj adresy konsulatów. (Aluzja do tego, że w czasie drugiej wojny światowej C. był podobno utrzymywany przez niemiecką placówkę dyplomatyczną, A. zaś