Czarna księga. Orhan Pamuk
i pozostał w Stambule: „Ankarskiej zimy nie zniosę!”).
25. B. Odpowiadaj na listy czytelników; jeśli nikt nie pisze, pisz sam do siebie.
26. C. Naszą patronką i mistrzynią jest Szeherezada; pamiętaj, że tak samo jak ona, ty tylko zdarzenia zwane życiem okraszasz kilkustronicowymi opowieściami.
27. B. Czytaj niewiele, za to z przyjemnością — i tak będziesz się wydawał bardziej oczytany niż ten, kto czyta dużo, lecz z niechęcią.
28. B. Bądź przebojowy i nawiązuj kontakty ze znanymi ludźmi, żebyś mógł napisać o nich wspomnienie, kiedy umrą.
29. A. Wspomnienia o zmarłym nie zaczynaj słowami „nasz błogosławionej pamięci”, jeśli zamierzasz je zakończyć inwektywami.
30. A. — B. — C. Wystrzegaj się następujących sformułowań: a) Nieboszczyk jeszcze wczoraj był żywy; b) Niewdzięczny jest nasz zawód — następnego dnia nikt nie pamięta o naszych felietonach; c) Czy słyszał pan wczoraj wieczorem ten program w radiu? e) Ciekawe, co na wieść o tym skandalu powiedziałby nieboszczyk, gdyby żył? f) W Europie tak się nie robi; g) Tyle a tyle lat temu bochenek chleba był taaaki duży; h) To zdarzenie przypomniało mi potem o innym.
31. C. Wyraz „potem” jest dobry dla nie znających rzemiosła, młodych, niedoświadczonych dziennikarzy.
32. B. Jeśli cokolwiek w felietonie ma charakter artystyczny, powinno zostać usunięte, gdyż felieton — bez względu na to, czym jest — na pewno nie jest sztuką.
33. C. Nigdy nie schlebiaj komuś, kto dla zaspokojenia literackich żądz gwałci poezję. (Aluzja do wierszy pisanych przez B.).
34. B. Pisz lekko, a lekko będzie się ciebie czytać.
35. C. Pisz w trudzie, a lekko będzie się ciebie czytać.
36. B. Pisz w trudzie, a dorobisz się wrzodów żołądka.
37. A. Dostaniesz wrzodów — staniesz się artystą. (W tym miejscu po raz pierwszy któryś powiedział innemu coś miłego i wszyscy wybuchnęli śmiechem).
38. B. Zestarzej się jak najszybciej.
39. C. Zestarzej się, byś mógł napisać dobry felieton o jesieni. (Znów uśmiechnęli się do siebie z sympatią).
40. A. Trzy wielkie tematy to oczywiście: śmierć, miłość i muzyka.
41. C. Ale trzeba wiedzieć, czym jest miłość.
42. B. Szukaj miłości. (Przypominam czytelnikom, że pomiędzy tymi radami następowały długie przerwy, chwile milczenia).
43. C. Skrywaj miłość — jesteś przecież pisarzem!
44. B. Miłość to poszukiwanie.
45. C. Skrywaj miłość, by wszyscy uznali, że skrywasz tajemnicę.
46. A. Daj do zrozumienia, że skrywasz tajemnicę, by kobiety cię kochały.
47. C. Każda kobieta to lustro. (W tym miejscu otworzono nową butelkę rakı i nalano szklaneczkę także dla mnie).
48. B. Zawsze o nas pamiętaj. („Oczywiście, będę pamiętał”, odpowiedziałem i, jak wielu czytelników na pewno zauważyło, napisałem wiele felietonów, mając w pamięci zarówno ich samych, jak i opowiadane przez nich historie).
49. A. Wyjdź na ulicę, popatrz na twarze ludzi — i już masz temat.
50. C. Wyczuwaj tajemnice historii, nawet jeśli, niestety, nie będziesz mógł o nich pisać. (W tym miejscu C. opowiedział pewną historię — dotyczyła mężczyzny, który zwykł mawiać do ukochanej: „Jestem tobą”; wrócę do niej w którymś z felietonów — a ja po raz pierwszy poczułem, że musi istnieć jakaś tajemnica, która sprawiła, że ci trzej dziennikarze po pół wieku obrzucania się nawzajem obelgami zasiedli w zgodzie przy jednym stoliku).
51. A. Nie zapominaj, że cały świat jest do nas wrogo nastawiony.
52. B. Ten naród kocha generałów, dzieciństwo i matki; ty też ich kochaj.
53. A. Nie stosuj motta, bo zabija tajemnicę ukrytą w dziele.
54. B. Skoro ma umrzeć, zabij więc i ty tajemnicę, zabij fałszywych proroków, którzy ją sprzedają.
55. C. Jeśli jednak sięgasz po motto, nie pożyczaj go z zachodnich książek, których ani autorzy, ani bohaterowie w niczym nie są do nas podobni, ani też z książek, których nie przeczytałeś, bo to jest właśnie to, o co chodzi Dadżdżalowi45.
56. A. Nie zapominaj, że jesteś i aniołem, i diabłem, i Antychrystem, i Najwyższym. Ludzie szybko nudzą się kimś, kto jest w całości dobry lub w całości zły.
57. B. Jeśli jednak czytelnik pojmie, że ma do czynienia nie z Najwyższym, lecz z Antychrystem, jeśli się zorientuje, że został oszukany, że tym, którego miał za swego wybawcę, jest Dadżdżal, złoi ci skórę w ciemnej uliczce!
58. A. Tak, dlatego zachowuj tajemnice, pod żadnym pozorem nie zdradzaj sekretów zawodu.
59. C. Twoją tajemnicą jest miłość, nie zapominaj o tym. Miłość to słowo klucz.
60. B. Nie, słowo klucz mamy wypisane na twarzy, patrz i słuchaj!
61. A. To miłość, miłość, miłość!
62. B. I nie obawiaj się plagiatu; wszak cała nasza tajemnica i wszelkie tajemnice marnych książek, które czytamy i piszemy, ukryte są w zwierciadle mistycyzmu. Znasz przypowieść Mevlâny o malarzach, którzy stanęli do zawodów? On tę przypowieść zaczerpnął od innych, choć sam… („Znam, proszę pana”, odpowiedziałem).
63. C. Gdy człowiek się zestarzeje, pewnego dnia zaczyna zadawać sobie pytanie, czy może być sobą. Ty też zapytasz kiedyś siebie, czy pojąłeś tę tajemnicę, nie zapominaj o tym! (Nie zapomniałem).
64. B. I nie zapominaj starych autobusów, naprędce nagryzmolonych książek, ludzi znoszących cierpliwie swój los i tych, którzy zrozumieli, tak samo jak tych, którym się to nie udało!
Gdzieś z dworca, może z wnętrza stacji, słychać było piosenkę o miłości, bólu i pustce życia; starcy zapomnieli o mojej obecności i przyjaźnie, serdecznie, ze smutkiem zaczęli opowiadać różne historie, jakby chcieli sobie nawzajem przypomnieć, że każdy z nich jest starą, wąsatą Szeherezadą. Oto kilka z nich: Śmieszna i łzawa historia pewnego nieszczęsnego felietonisty, który przez całe życie marzył o opisaniu podróży Mahometa przez siedem kręgów nieba i przeżył wielkie rozczarowanie, gdy po latach dowiedział się, że Dante stworzył już podobne dzieło. Opowieść o pogrążonym w szaleństwie i perwersji sułtanie, który w dzieciństwie ganiał z siostrą wrony w ogrodzie; o pisarzu, który stracił wenę, gdy uciekła od niego żona; o czytelniku, który zaczął się uważać jednocześnie za Albertynę i samego Prousta; o felietoniście przebierającym się za Mehmeta Zdobywcę. I tak dalej, i tak dalej.
Raz padał śnieg, raz ciemność.
Şeyh Galip, Hüsn-ü Aşk
Rano, po opuszczeniu domu kolegi archiwisty, Saima, kiedy Galip schodził uliczkami starego Cihangiru po stopniach szerokich schodów w kierunku Karaköyu, spostrzegł zdezelowany fotel, który — niczym szczegół z koszmarnego snu — miał mu się przypominać cały dzień. Mebel stał porzucony przed zasłoniętym metalowymi żaluzjami wejściem do jednego z warsztatów — stolarskiego, sztukatorskiego, tapicerskiego czy może malarskiego — jakich pełno było na stromych wzgórzach za Tophane, penetrowanych niegdyś przez Celâla