Odrodzona. Dzienniki, tom 1, 1947–1963. Susan Sontag
się jeszcze dwie inne osoby (nieznające się wzajemnie) – młody mężczyzna, niejaki John Dever, który, zdaje się, mieszka nad klubem, oraz piękna dziewczyna – bardzo elegancko ubrana – która miała na imię Roberta –
Drinki podawało kilka atrakcyjnych kobiet ubranych po męsku, podobnie jak te w Mona’s – Otto spełnił swoją powinność i postawił nam wszystkim cztery kolejki… Bardzo mnie irytował – wyglądało na to, że tego wieczora znalazłam się na jego celowniku, mówił więc nieustannie, a ja nie słuchałam… Kiedy wyszliśmy, dowiedziałam się, że B zamierza zostać w mieście na całą noc… Pożegnał się z nami, ale zapomniał dać A kluczyki do ich forda A. Kiedy pobiegła za nim, H i ja siedziałyśmy w samochodzie + trzymałyśmy się za ręce… Była mocno pijana, a ja zupełnie trzeźwa, chociaż wypiłam rzekę alkoholu. Czułam się jednak bardzo dobrze i swobodnie…
Droga do Sausalito biegnie przez most Golden Gate. A i H, które siedziały obok mnie, pieściły się, a ja patrzyłam na Zatokę, czując, że wypełnia mnie ciepło i życie… Nigdy dotąd tak naprawdę nie pojmowałam, że jednak można żyć w ciele, w ogóle nie przejmując się tymi wstrętnymi dychotomiami!
…[W końcu] H i ja poszłyśmy spać na wąskim łóżku na zapleczu Tin Angel…
Chyba jednak byłam pijana, bo było tak pięknie, kiedy H zaczęła się ze mną kochać… Poszłyśmy do łóżka o 4.00 – i rozmawiałyśmy jeszcze przez jakiś czas… Kiedy H pocałowała mnie po raz pierwszy, byłam trochę sztywna, bo nie bardzo wiedziałam, jak to się robi, a nie dlatego, że mi się nie podobało (jak wtedy, gdy całowałam się z Jimem)… Zażartowała, że pewnie starłam jej szkliwo z zębów – potem jeszcze trochę rozmawiałyśmy i nagle z pełną mocą uświadomiłam sobie, że jej pożądam, a ona to wyczuła…
Wszystko, co mnie tak bardzo dręczyło, co uwierało mnie gdzieś pod mostkiem, znikło, gdy przycisnęłam się do niej, gdy poczułam ciężar jej ciała na moim, gdy zakosztowałam pieszczoty jej ust, jej dłoni…
Wszystko wtedy wiedziałam i wciąż wszystko pamiętam…
…Kim jestem teraz, gdy piszę te słowa? Ni mniej, ni więcej, tylko zupełnie inną osobą… Doświadczenia tego weekendu nie mogły mi się przytrafić w lepszym momencie – A byłam tak blisko zupełnego zanegowania siebie i poddania się. Moje pojęcie seksualności całkiem się zmieniło – Dzięki bogu! – biseksualizm jako wyraz pełni człowieczeństwa – i otwarte potępienie zboczenia – tak, zboczenia – polegającego na ograniczeniu doświadczeń seksualnych i ich odfizycznianiu przez idealizację „cnoty” w oczekiwaniu na „tego jedynego” – absolutny zakaz czystych doznań zmysłowych bez miłości, zakaz swobody seksualnej…
Dowiedziałam się, do czego jestem zdolna… Wiem teraz, co chcę robić w życiu. Dziś to, co dawniej było mi tak trudno pojąć, jest całkowicie oczywiste! Chcę sypiać z jak największą liczbą osób – Chcę żyć i nie znoszę myśli o śmierci – Nie będę wykładać ani starać się o magisterium po licencjacie… Nie pozwolę się zdominować intelektowi, nie zamierzam czcić wiedzy ani ludzi, którzy ją mają! Guzik mnie obchodzi, że ktoś poznał mnóstwo faktów, chyba że w ich gromadzeniu odzwierciedla się podstawowa wrażliwość, której pożądam… Zamierzam robić wszystko… oceniać każde doświadczenie pod jednym tylko kątem – czy sprawia mi przyjemność, czy powoduje cierpienie. Muszę przy tym uważać, by nie odrzucać wszelkiego bólu – Wszędzie będę wypatrywać przyjemności i będę ją odnajdywać, gdyż ona jest wszędzie! Będę się w pełni angażować… wszystko się liczy! Rezygnuję jedynie z możliwości rezygnowania i wycofywania się, z monotonii i władzy intelektu. Żyję…jestem piękna… czy czegoś mi jeszcze potrzeba?
24/05/49
Myślę, że nie mogę już zapomnieć tego, czego się o sobie dowiedziałam… Obawiałam się, że to nastąpi, lecz nawet ponownie wtłoczona w ramy codziennej rutyny wciąż wiem, że prawdą jest to, co uświadomiłam sobie na fali ekstazy… Patrzę na Irene, która ewidentnie mnie unika i jest bardzo zdezorientowana… te jej wąskie usta… Przykro mi się robi, gdy pomyślę, jak niekompletną jest osobą i jak żałosna na zawsze pozostanie… Nie przestałam jej kochać, ale dzięki H mój świat cudownie się otworzył, przez co postać Irene zupełnie zblakła i odeszła na trzeci plan…
Podjęłam tak niewiele trafnych decyzji, a większość z nich z niewłaściwych powodów… W moim liście do Irene było na przykład wiele prawdy, chociaż pierwotnie wcale nie chciałam przekazać tego, co można wyczytać z moich pompatycznych fraz…
Kochać ciało i dobrze z niego korzystać, to po pierwsze… Jestem pewna, że teraz mogę postępować według tej zasady, bowiem nic już mnie nie krępuje…
25/05/49
Dzisiaj przyszła mi do głowy pewna myśl – tak jasna i oczywista! W pierwszej chwili wydała mi się wręcz niedorzeczna – wprawiła mnie w oszołomienie i wręcz lekką histerię: – Mogę zrobić absolutnie wszystko i poza mną samą nie istnieje nic, co by mnie powstrzymało… Co stoi mi na przeszkodzie, bym się spakowała i ruszyła w świat? Tylko presja środowiska, której sama postanowiłam ulec, zawsze bowiem wydawała mi się tak wszechwładna, że nie myślałam nawet o tym, by się od niej uwolnić… Co mnie jednak tak naprawdę powstrzymuje? Lęk przed rodziną, zwłaszcza matką? Przed utratą bezpieczeństwa i dóbr materialnych? Tak, czynniki te mają znaczenie, ale tylko mnie przytrzymują… Czym takim jest uniwersytet? Nie muszę studiować, bo wszystkiego, co mnie interesuje, mogę się nauczyć samodzielnie – tak zresztą robię – a cała reszta to nudziarstwo… Uniwersytet daje poczucie bezpieczeństwa, bo studiowanie jest łatwe i bezpieczne… Co do matki, to szczerze mówiąc, mało mnie ona obchodzi – Po prostu nie chcę się z nią spotykać – Przez ostatnie kilka lat miałam wielkie upodobanie do dóbr materialnych – książek i płyt – ale co takiego powstrzymuje mnie przed tym, by włożyć