Na marne. Marta Sapała

Na marne - Marta Sapała


Скачать книгу
wygląda jak gigantycznych rozmiarów patelnia, na której ktoś zdecydował się flambirować kotleta wielkiego jak boisko.

      Wcześniej pracownik stacji po drugiej stronie Kolejowej szykuje się do drzemki. Po dwudziestej drugiej zazwyczaj zamiera ruch, rozkręca się dopiero nad ranem, gdy zaczynają się zjawiać ci, których wybudziła delirka. Pustka, cisza, nikt nie zagląda ani po benzynę do kanistra, ani po nic łatwopalnego, zapamiętałby w końcu.

      Ale dziś zbiegowisko się rozrasta, gapie szturmują okienko nocnej sprzedaży. Piwo schodzi do zera, podobnie jak najtańsze papierosy. Kasjer nie nadąża z wrzucaniem zamrożonych parówek na ruszt. Majówka przy ognisku, chichocze tłum. To będzie historyczna noc – również w obrotach. Jakby na osłodę dla tego, co przyjdzie później, gdy z wypaleniem się marketu do cna na kilka miesięcy na stacji zamrze ruch.

      W tłumie gapiów stoją wystraszone kasjerki z Biedronki, obudzone telefonem przez ochroniarza. Stoi też Damian H.

      Z raportu biegłego do spraw pożarnictwa: przyczyna pożaru – termiczny inicjator punktowy (a zatem: zapalniczka, żar z papierosa lub zapałka). Najniższy punkt pożaru, czyli miejsce, w którym doszło do jego inicjacji – śmietnik.

      W Ozimku są cztery supermarkety: dwie Biedronki, Netto i Polomarket. Plus niedobitki spożywczaków. Jakiś czas temu było ich więcej, ale padły pod naporem dyskontowej konkurencji. Damian H. korzysta ze wszystkich dostępnych śmietników, najbliżej jednak ma do Biedronki. Fałki w przylegającej do sklepu altance są zazwyczaj pełne. Krata – uchylona. Wystarczy przyczaić się za winklem i czekać na dobry moment.

      Niestety. Tego dnia kontenery są za kratą. Na bramce wisi kłódka. Wredne babska, klnie pod nosem mężczyzna. Zapala papierosa, rzuca zapałkę. Odchodzi do położonego niespełna kilometr dalej baru Milano.

      Gdy wraca, na miejscu już jest ekipa strażacka, siłuje się z żywiołem. Przejęty powagą oraz nieodwracalnością swojego czynu, postanawia iść do siebie.

      Dziś akurat mieszka całkiem niedaleko, pod mostem przerzuconym nad Małą Panwią. Kładzie się spać w ubraniu, tym samym, w którym został zarejestrowany przez przemysłową kamerę wycelowaną w rampę. Zmienia jedynie buty. Czarne adidasy wyrzuca do rzeki.

      Nie wiem, czy w ogóle śpi tej nocy.

      Jak się śpi w szczelinie pod uzbrojonym betonem drżącym za każdym razem, gdy górą przejeżdża samochód?

      Jak się śpi po sześciu piwach, gdy obok płonie sklep, a do tego jest się głodnym?

Kartoteka

      Co nieco o Damianie H.:

      Lat trzydzieści osiem. Z wymiarem sprawiedliwości ma regularny kontakt, odkąd skończył lat dwadzieścia jeden.

      Wyroków na koncie – dwadzieścia dwa. Odsiadek – jedenaście. Kilka opłaconych grzywien.

      Artykuły Kodeksu karnego, z którymi miał styczność, to:

      178a (prowadzenie pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego);

      224 (wymuszanie czynności urzędowych);

      244 (niestosowanie się do orzeczonych przez sąd środków karnych);

      278 (kradzież);

      279 (kradzież z włamaniem);

      289 (zabór pojazdu mechanicznego w celu krótkotrwałego użycia).

      Występują łańcuchowo, w komplecie z artykułami opisującymi sytuację „usiłowania”. Bywa, że „nieudolnego”. Damian dokonuje przywłaszczenia miedzianej rury spustowej, po kilku piwach wsiada na rower. Czynności urzędowe wymusza, składając zawiadomienie o podłożeniu bomby rurowej w centrum handlowym w Opolu. Artykuł 289 łamie kilka miesięcy przed pożarem, gdy próbuje uprowadzić hondę z parkingu Biedronki. Twierdzi, że tymczasowo, że tylko chciał pożyczyć. Bezskutecznie zresztą.

      Za hondę ma się stawić w zakładzie karnym 1 maja o jedenastej pięćdziesiąt. No ale wcześniej rzuca zapałkę. Artykuł 163 – sprowadzenie zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu o wielkich rozmiarach, mającego postać pożaru.

      Na zdjęciu dołączonym do akt widzę bardzo zmęczonego człowieka.

Dowody

      Rzeczowe: czarna wełniana czapka, granatowa kurtka, koszula w kratę, beżowe spodnie, buty do kostek.

      Damian H. nie posiada majątku. Wszystko, co ma, nosi na sobie.

      Dzień po pożarze to niedziela. W poniedziałek mężczyzna powinien się stawić w jednostce penitencjarnej.

      Najpierw jednak idzie do matki – nie mieszka u niej od wielu lat, ale czasem zagląda. Był pożar, Usia, mówi. Co ty opowiadasz, Damian!

      Potem tuła się po miasteczku – wzdłuż Kolejowej, wokół mostu i pogorzeliska (jest zabezpieczone taśmami), kręci się blisko kościoła. Tam trafia na sierżanta z miejscowej komendy, który zdążył już obejrzeć zapis z monitoringu i wykazuje się spostrzegawczością: Damian H. ma na sobie to samo ubranie, co człowiek, który zdenerwowany zamknięciem koszy z odpisami, postanowił wyciągnąć wobec Biedronki konsekwencje. Ujęty, natychmiast się przyznaje do winy i trafia do aresztu. Już z niego nie wyjdzie.

      Sąd Rejonowy w Opolu jest względem Damiana H. łagodny – skazuje go na trzy lata. Bezwzględne, bo recydywa. Mężczyzna rozprawę i ogłoszenie wyroku spędza w areszcie śledczym. Ponieważ musi jeszcze odsiedzieć zasądzone wcześniej kary za kradzież hondy oraz inne przestępstwa, łącznie spędzi w więzieniu pięć lat i sześć dni. Wyjdzie dopiero w połowie 2022 roku.

      Ostatnim dokumentem w teczce z aktami jego sprawy jest odręcznie napisany list. Litery mają wyraźne kanty, wyglądają jak nastroszone, biurowy papier w akwamarynową kratkę. Damian H. prosi w nim Wysoki Sąd o przesłanie mu papierowej wersji wyroku, gdyż został ustnie poinformowany, że taki zapadł półtora miesiąca temu, a on jeszcze nie miał okazji się z nim zapoznać.

      Tego, że spędzi w więzieniu przynajmniej kilka lat, jest świadomy. Ale zdaje się, że ma też coś zapłacić.

      Tak. Dwa i pół miliona złotych.

      Z odsetkami.

Egzekucja

      „Sprawa karna pana Damiana H. miała wyjątkowo szybki przebieg – pisze Arkadiusz Bruliński, rzecznik prasowy Grupy ERGO Hestia. – W chwili przyłączenia się do postępowania karnego z wnioskiem o naprawienie szkody nie wiedzieliśmy, że sprawca jest osobą bezdomną.

      Zdajemy sobie sprawę, że wyegzekwowanie zasądzonego odszkodowania od pana Damiana H. będzie z bardzo dużym prawdopodobieństwem niemożliwe – jednakże nie jest to okoliczność zwalniająca nas z obowiązku zabezpieczenia roszczeń firmy na przyszłość, w toczącym się postępowaniu karnym.

      Znając już status sprawcy szkody – właśnie z uwagi na to, że jest to osoba bezrobotna, bez majątku i bez źródeł dochodu – nie wystąpiliśmy przeciwko niemu z jakimkolwiek roszczeniem cywilno-prawnym.

      W przypadku osoby bezdomnej, odbywającej wieloletnią karę pozbawienia wolności, działania egzekucyjne są bardzo ograniczone, ale w przyszłości może dojść na przykład do ustalenia majątku sprawcy podlegającego zajęciu i egzekucji (przyszły spadek, darowizna – znamy takie przypadki) lub do zajęcia wynagrodzenia za pracę wykonywaną w zakładzie karnym (choć w tym przypadku będą to oczywiście bardzo drobne kwoty)”.

      Jeśli nawet Damian H., przebywając w więzieniu, pracuje na pełny etat, to z zgodnie z prawem z jego wynagrodzenia, wynoszącego tyle, ile płaca minimalna (w 2019 roku jest to 2250 złotych brutto), komornik może zająć co miesiąc około 400 złotych. Rocznie: 4800 złotych.

List

      W aktach


Скачать книгу