Pod nóż. Arnold van de Laar

Pod nóż - Arnold van de  Laar


Скачать книгу
zapisywać, co się mówi i robi, zawsze wszystko obszernie tłumaczyć, ale jednak nie kazać pacjentom za długo czekać w poczekalni…

      Na szczęście niepowodzenia są kompensowane przez wdzięczność pacjentów lub ich krewnych, a ciężką pracę wynagradza przyjemność płynąca z operowania. Przeprowadzanie operacji jest złożone i skomplikowane, ale również przyjemne. Większość czynności to podstawowe działania. Wykonuje się je już w przedszkolu – wycinanie, sklejanie, niewychodzenie poza wytyczone granice. Gdybym w dzieciństwie nie bawił się klockami Lego i nie majsterkował, pewnie nigdy nie opanowałbym sztuki chirurgii.

      Poza wdzięcznością pacjentów i przyjemnością operowania w pracy chirurga jest jeszcze coś, co daje prawdziwą satysfakcję. Dochodzenie, co faktycznie dolega pacjentowi. Szukanie przyczyny schorzenia i dyskusje z kolegami, jakie rozwiązanie będzie najlepsze, są miłym urozmaiceniem w opiece nad pacjentem.

      Prawdopodobnie dla ludzi niemających nic wspólnego z chirurgią to wszystko ma w sobie coś magicznego: odpowiedzialność, biegłość, skuteczność i wiedza lekarza, który własnymi rękami potrafi uratować pacjenta. O historii chirurgii pisze się zazwyczaj z szacunkiem dla chirurgów, jak gdyby każdy z nich był bohaterem, który mimo przeciwności losu i złych warunków pracy brał nóż do ręki i próbował pomóc drugiemu człowiekowi. Ten obraz często mija się z rzeczywistością. Chirurdzy byli nierzadko obojętni, naiwni, brudni, niezręczni, kierowali się żądzą sławy lub pieniędzy. W końcu to także tylko ludzie. Często jednak zapisywali się w historii, byli szanowani, kreatywni, zdecydowani, zaangażowani i po prostu sprawni.

      W tej książce ja, chirurg, próbuję opowiedzieć historię mojego zawodu bez uciekania się do magii, na przykładzie sławnych chirurgów i niezwykłych operacji. Nie jest to takie proste, ponieważ chirurgia jest nie tylko interesującą i emocjonującą dziedziną, ale przede wszystkim bardzo technicznym zawodem. Zajmuje się złożoną materią, szczegółami budowy i funkcjonowaniem ludzkiego ciała, co łączy się z żargonem niezrozumiałym dla innych. Czytelnicy spoza kręgu profesjonalistów nie będą mieli pojęcia, co mam na myśli, pisząc: „pęknięty tętniak aorty brzusznej”, „perforacja esicy” czy „resekcja B-II”. Nie od wszystkich należy wymagać znajomości terminów: „dostęp przezskórny”, „laryngoskop”, „ropień podprzeponowy”, „stadium T1N0M0 czerniaka złośliwego” czy „resekcja Hartmanna”. Terminy chirurgiczne trzeba zatem objaśniać, żeby każdy zrozumiał sens opowieści. Dzięki temu przytoczone przypadki opowiadają nie tylko o dziejach chirurgii, ale także o budowie naszego ciała i roli chirurga w jego „naprawianiu”.

      Kilka terminów chirurgicznych trudno przetłumaczyć, dlatego wymagają one komentarza. „Resekcja” pochodzi z łacińskiego resectio i oznacza ‘usunięcie’. Słowo „uraz”, po łacinie trauma, oznacza ‘powstanie obrażeń wskutek czynników zewnętrznych’ (trauma może być także psychiczna – chodzi wtedy o uraz po nieprzyjemnym zdarzeniu, ale nie o tym mówimy w chirurgii). Traumatologia to dziedzina medycyny zajmująca się leczeniem obrażeń pourazowych. Wskazanie oznacza „powód przeprowadzenia operacji”, a powikłanie – „niepożądane komplikacje pooperacyjne”. Inne terminy można odnaleźć w słowniku zamieszczonym na końcu książki na s. 379–399.

      Zbiór tych opowieści nie daje kompletnego obrazu historii chirurgii, ale rzuca światło na to, czym ta dziedzina jest i czym się zajmuje. Co to jest chirurgia? Jak było dawniej? Jak wyglądają operacje? Czego i kogo do nich potrzeba? Jak ludzkie ciało reaguje na atak noża, bakterii, komórek rakowych czy kuli? Jakie są przyczyny wstrząsu toksycznego, nowotworu, infekcji? Jak wygląda gojenie ran, zrastanie kości? Co można, a czego nie można naprawić przez operację? Jak dokładnie wygląda praca przy ratowaniu czyjegoś życia? Skąd wzięły się najpopularniejsze operacje i kto je wymyślił? Kolejne rozdziały dotyczą w większości operacji sławnych ludzi i podają ciekawe, acz mało znane fakty. Kto słyszał na przykład, że Albert Einstein żył znacznie dłużej, niż to właściwie było możliwe, a iluzjonista Houdini dawał swoje ostatnie przedstawienie z zapaleniem wyrostka robaczkowego? Że angielscy królowie poddawali się operacjom najchętniej we własnym pałacu, a cesarzowa Sissi w wieku sześćdziesięciu lat została ugodzona pilnikiem? Że John F. Kennedy i jego zabójca Lee Harvey Oswald byli operowani przez tego samego chirurga, a pewien mieszkaniec Amsterdamu sam usunął sobie kamień z pęcherza? Że w czasie operacji pacjenci są podłączeni do prądu, a chirurdzy myją ręce przed zabiegiem dopiero od stu pięćdziesięciu lat?

      Kilka historii jest mi wyjątkowo bliskich. Opowieść Jana de Doota z Amsterdamu, który miał kamień w pęcherzu, jest dla mnie ważna, ponieważ sam mieszkam w Amsterdamie, niedaleko miejsca, gdzie de Doot przeprowadził na sobie zabieg. Przypadki papieży obżartuchów, ponieważ interesują mnie operacje pacjentów z dużą nadwagą. Casus szacha Iranu, gdyż przez krótki czas byłem chirurgiem czarującej wdowy po nim. Historia Petera Stuyvesanta, ponieważ przez kilka lat pracowałem jako chirurg na przepięknej wyspie Sint Maarten, i historia o laparoskopii, bo byłem asystentem chirurga, który jako pierwszy w historii wykonał teleoperację. Na koniec muszę dodać, że był już kiedyś inny chirurg z Amsterdamu, który napisał książkę o rozmaitych historiach ze swojej praktyki. Był nim Nicolaes Tulp, uwieczniony przez Rembrandta na obrazie Lekcja anatomii doktora Tulpa. Swoje dzieło, Observationes medicae, zakończył rozdziałem o szympansach. Naśladując tego wielkiego amsterdamczyka, ostatni rozdział niniejszej książki także poświęciłem pewnemu szczególnemu zwierzęciu. Tulp zadedykował swoje dzieło synowi, ja dedykuję tę książkę swoim dzieciom, Viktorowi i Kim, które tak często muszę opuszczać w weekendy, żeby ratować czyjeś życie.

      Arnold van de Laar,

      chirurg z Amsterdamu, 2014

      1

      Litotomia

      Kamień Jana de Doota, kowala z Amsterdamu

      Aeger sibi calculum praecidens w dosłownym tłumaczeniu znaczy: „Chory wycinający własny kamień od przodu”. Taki dziwny tytuł nosi jeden z rozdziałów książki Nicolaesa Tulpa, mistrza chirurgii i burmistrza Amsterdamu w XVII wieku. W swojej pracy Tulp opisuje najrozmaitsze przypadki i ciekawostki z własnej praktyki chirurga w tym mieście, takie jak przykładowo: „czkawka dwunastodniowa”, „obumarcie kciuka po upuszczeniu krwi”, „dziwna przyczyna zepsutego oddechu”, „ciężarna kobieta, która zjadła tysiąc czterysta peklowanych śledzi”, „perforacja moszny”, „codzienne oddawanie moczu z robakami”, „ból odbytu cztery godziny po wypróżnieniu”, „wszy łonowe” lub makabryczne „biodro przypalone żelazem”. Książkę zatytułowaną Observationes medicae napisał po łacinie, była przeznaczona dla kolegów medyków i chirurgów. Została jednak bez jego wiedzy przetłumaczona na język niderlandzki i obserwacje Tulpa stały się niespodziewanie bestsellerem wśród czytelników spoza kręgów medycznych. Opis zabiegu kowala Jana de Doota, który sam wyciął sobie kamień z pęcherza, musiał być ceniony najbardziej ze wszystkich ciekawostek, bo wizerunek Jana w trakcie tej akcji został umieszczony na stronie tytułowej.

      Przy zapisywaniu relacji swojego rodaka Tulp musiał się zarumienić. Kowal stracił przecież całe zaufanie do profesji Tulpa i dosłownie wziął sprawy we własne ręce. Od długiego czasu cierpiał na kamicę pęcherza. Dwa razy śmierć zaglądała mu w oczy, kiedy chirurg próbował usunąć kamień, i dwa razy się nie powiodło. Operacja ta nazywana jest litotomią, dosłownie: wycinaniem kamienia (z gr. lithos – ‘kamień’, tome – ‘cięcie’). Współczynnik śmiertelności tego zabiegu, to znaczy ryzyko, że pacjent umrze, wynosił w owym czasie 40 procent. Najważniejszym atrybutem dobrego chirurga był wtedy szybki koń, pozwalający mu uciec przed gniewem rodziny żądającej wyjaśnień. Zawód wycinacza kamieni, podobnie


Скачать книгу