Bohaterska obrona Monte Cassino 1944. Aliancka kompromitacja na włoskiej ziemi. Katriel Ben Arie

Bohaterska obrona Monte Cassino 1944. Aliancka kompromitacja na włoskiej ziemi - Katriel Ben Arie


Скачать книгу
Była to strategia błyskawicznego dostosowania się do panującej sytuacji, wykorzystania sprzyjającej okazji i szybkiego uderzenia. Decydujący cios powinien zostać przy tym zadany przeciwnikowi dopiero wtedy, gdy będzie on już całkowicie wyczerpany. Poważna utrata krwi w pierwszej wojnie światowej przekonała Brytyjczyków, że była to jedyna właściwa droga. Nie należy też oczywiście przy tym zapominać, że Anglicy byli szczególnie czuli na punkcie niebezpieczeństw grożących ich imperialnym interesom związanym z obszarem Morza Śródziemnego. Przez ten akwen przechodziły przecież życiodajne drogi ich imperium, tj. trasy przez Kanał Sueski do Australii, na Daleki Wschód, do Indii oraz bogatych w ropę naftową państw Zatoki Perskiej. Byli oni także przekonani, że w wyniku koncentracji alianckiego wysiłku wojennego nad Morzem Śródziemnym już na początku można będzie wyeliminować z wojny Włochy i w ten sposób zmusi się Niemcy do rozproszenia sił w celu obrony długich wybrzeży, dotychczas obsadzanych przez armie włoską. Za przykładem odłączenia się Włoch mogli też łatwo podążyć inni mali sojusznicy Niemiec.

      Amerykanie natomiast byli zwolennikami „efektywności”. Ich podstawową zasadą było działać bez zbytecznych ceregieli, w sposób najszybszy i najkrótszą drogą. Tłumacząc to na język wojskowy, woleli wybrać decydujący i najważniejszy cel strategiczny i na nim skoncentrować wszystkie siły. Churchill opisał to stanowisko przy pomocy nieco pogardliwego sformułowania, że „amerykańskie sztaby są pod zbyt dużym wpływem zupełnie niepotrzebnego upodobania do logicznych i całkowicie jasnych rozwiązań, jak by nie były one pożądane”1. Amerykanie byli przy tym także świadomi ogromnego przemysłu i niezmierzonych rezerw ludzkich swojego kraju, co powodowało, że nie musieli trudzić się oszczędzaniem. Ten potencjał miał zostać teraz wykorzystany do złamania oporu nieprzyjaciela po najkrótszej drodze, tj. poprzez wdarcie się do przemysłowego serca Niemiec – Zagłębia Ruhry, a droga ta prowadziła z Wysp Brytyjskich przez północną Francję i Holandię. Wykorzystanie Wielkiej Brytanii jako bazy wypadowej do inwazji na Europę miało przy tym trzy dodatkowe zalety: brytyjski potencjał przemysłowy mógł zostać optymalnie wykorzystany, ponieważ trasy w kierunku frontu były stosunkowo krótkie, a zagrożenie dla przepływu statków, jakie stwarzały U-Booty – minimalne; Wyspy Brytyjskie leżały stosunkowo blisko amerykańskich portów atlantyckich; wreszcie Wielka Brytania tworzyła sobą jakby wielki lotniskowiec dla olbrzymich sił lotniczych niezbędnych do wsparcia lądowych sił inwazyjnych. Z drugiej strony, zdaniem Amerykanów, operacje na dużą skalę na obszarze Morza Śródziemnego odwodziłyby tylko siły od głównego zadania i osłabiałyby je. Ponadto w przeciwieństwie do pomysłów koncentrujących się na szkodzeniu Niemcom poprzez likwidację ich sojuszników, Amerykanie byli zdania, że gdy główny filar państw Osi zostanie doprowadzony do upadku, to razem z nim runie cały budynek i pogrzebie pod sobą także tych sojuszników.

      Do tych argumentów natury głównie wojskowej dołączyły się też inne – przede wszystkim polityczne. Dotyczyły one przyszłego obrazu powojennej Europy i chwilowej przyjaźni ze Związkiem Radzieckim. Brytyjczycy chcieli zapobiec zajęciu państw bałkańskich przez Armię Czerwoną, ponieważ zagroziłoby to życiodajnym trasom ich imperium znajdującym się w basenie Morza Śródziemnego. Kalkulowali też, że już samo zajęcie Bałkanów mogłoby przeciągnąć Turcję na ich stronę. Skutkowałoby to nie tylko znacznym wzmocnieniem sił walczących przeciwko Niemcom, lecz także powiększyłoby te, które chroniłyby później Półwysep Bałkański przed rosyjskimi wpływami i mogły mieć swój udział w powojennych działaniach aliantów. W przeciwieństwie jednak do tej koncepcji Amerykanie niczego sobie mniej nie życzyli niż tego, że musieliby walczyć na Bałkanach. Półwysep Bałkański jest w przeważającej mierze górzysty, posiadał niewiele dróg, na ogół w złym stanie, a sieć kolejowa praktycznie nie istniała. Dla armii o wysokim stopniu zmechanizowania teren ten był ledwo dostępny. Amerykanie twierdzili poza tym, że ich własna opinia publiczna nie zniosłaby, żeby amerykańscy chłopcy musieli umierać gdzieś na dalekich Bałkanach. Czy tak by rzeczywiście było, nie jest pewne, natomiast pewne jest, że amerykańscy przywódcy wojskowi (a może także i polityczni) nie ufali swoim brytyjskim kolegom. Wszystko to było w ich oczach zbyt sprytne i tajemnicze. Amerykanie mieli w stosunku do Brytyjczyków głęboko zasiedziałe uczucie intelektualnej niższości, wskutek czego byli ciągle czujni i na wszelki wypadek na ogół sprzeciwiali się wszystkim brytyjskim propozycjom. Ponadto z przyczyn historycznych byli oni wrogo nastawieni do brytyjskiego imperializmu, którego wedle własnego mniemania sami byli w przeszłości pierwszą ofiarą. Bardzo szybko zauważyli teraz, że Brytyjczycy na Bałkanach idą za swoimi imperialnymi interesami. Rzeczywiście, Amerykanie byli wrogiem każdego imperializmu, niemniej widocznie – co było dla nich zresztą dość wygodne – nigdy za imperializm nie uważali sowieckiego przesuwania granic i otwarcie głoszonej chęci (jeśli nawet podczas wojny wybrzmiewała ona nieco ciszej) przyspieszenia światowej rewolucji. Tymczasem Moskwa wciąż zgłaszała sprzeciw wobec militarnego zaangażowania zachodnich mocarstw na Bałkanach i konsekwentnie domagała się utworzenia drugiego frontu we Francji, czego powody nie były trudne do odgadnięcia. Natomiast Amerykanie skłaniali się do poparcia tego ich życzenia przede wszystkim dlatego, że zarówno oni, jak i Brytyjczycy ciągle tkwili w strachu, że przedłużające się trudności Sowietów mogą ich skłonić do opuszczenia sojuszu i zawarcia separatystycznego pokoju z nazistami. Do tego dochodziło pewne zakłopotanie mocarstw zachodnich, było bowiem niezaprzeczalnym faktem, że gdy Związek Sowiecki dźwigał główny ciężar walk przeciwko Niemcom, utworzenie często obiecywanego drugiego frontu ciągle było odwlekane.

      Można tutaj podać jeszcze inne, niewyrażane wtedy, powody dla takiego a nie innego amerykańskiego zdania. Zgodnie z amerykańskimi wyobrażeniami po wojnie głównym rywalem USA nie byłby Związek Radziecki, lecz Wielka Brytania. Związek Radziecki to był inny świat, za to Wielka Brytania była częścią świata wolnego. Rezultatem drugiej wojny światowej byłoby obalenie i unicestwienie trzech mocarstw: Niemiec, Włoch i Japonii. Razem z USA zostałyby więc po stronie aliantów jeszcze najwyżej dwa mocarstwa: Wielka Brytania i Francja. W amerykańskim interesie leżało by te dwie potęgi były osłabione, aby tym samym nieodwołalnie zająć pozycję pierwszego zachodniego mocarstwa. Do osiągnięcia tego celu pomocne byłoby rozbicie imperiów brytyjskiego i francuskiego. Amerykańskiego wrogiego stosunku do tych imperialnych tworów nie da się jednak wytłumaczyć tylko ideałami wolności i równości międzyludzkiej ani wspomnieniami rewolucji amerykańskiej. Musiały też mieć z tym jakiś związek nieprzejednana wrogość Roosevelta wobec de Gaulle’a i jego otwarcie okazywana pogarda dla francuskiego przywódcy, tak samo jak jego chęć traktowania Francji jako kraju okupowanego. To wszystko odnosi się też do przeciwnej postawy Churchilla, charakteryzującej się cierpliwym zabieganiem o wzmocnienie pozycji wściekłego przywódcy Wolnej Francji i jego długotrwałe wspieranie Francuzów w ich pretensjach, aby być uznanym za wielkie mocarstwo, pomimo pogromu w roku 1940 i współpracy rządu Vichy z niemieckim okupantem. Zgodnie z powyższym rozumowaniem można więc pokusić się o następującą hipotezę: gdyby alianci zdobyli Bałkany, czy to bezpośrednim atakiem, czy też poprzez Włochy, i gdyby Turcja – klient Wielkiej Brytanii – dołączyła do aliantów, pociągnęłoby to za sobą wzmocnienie pozycji Wielkiej Brytanii i jej prawa głosu przy wszystkich powojennych ustaleniach dotyczących tego regionu. Jednocześnie zajęcie Bałkanów przez zachodnie mocarstwa w końcu 1943 roku albo w pierwszej połowie roku 1944, razem z późniejszym zdobyciem Węgier, Austrii i prawdopodobnie Czechosłowacji, ograniczyłoby rosyjską strefę wpływów w Europie tylko do Polski i być może Finlandii. W rezultacie Wielka Brytania uzyskałaby bardzo mocną pozycję na kontynencie, zaś sowieckie zagrożenie Europy Zachodniej byłoby mniejsze i silniejsza amerykańska obrona tej części świata mogłaby być niepotrzebna. W tej sytuacji umowa jałtańska być może nie doszłaby do skutku, a świat, jeszcze przed wyścigiem zbrojeń, nie zostałby podzielony pomiędzy dwa supermocarstwa.

      Z kolei jeszcze inny punkt widzenia wpływał na powyższą koncepcję amerykańskiej strategii w stosunku do Europy: Ameryka życzyła sobie, aby wojska radzieckie wzięły udział w wojnie przeciwko Japonii, aby tym sposobem skrócić wojnę, a własne straty utrzymać na najniższym


Скачать книгу