Trauma. Judith Herman
Poeta Robert Graves wspomina, jak w powojennym życiu nadal zachowywał się tak, jakby wciąż znajdował się w okopach pierwszej wojny światowej: „Mój umysł i system nerwowy były nadal przystosowane do wojny. Nad mym łóżkiem rozrywały się nocą pociski, choć sypiałem razem z Nancy; a przechodnie mijani w środku dnia mieli twarze zabitych przyjaciół. Kiedy odzyskałem siły na tyle, by odwiedzić ulubione zakątki w górach pod Harlech, mimo woli patrzyłem na nie jak na pole przyszłej bitwy”7.
Objawy stresu pourazowego można podzielić na trzy kategorie: nadmierne pobudzenie, wtargnięcia i zawężenie. Nadmierne pobudzenie wiąże się z nieustannym oczekiwaniem niebezpieczeństwa, wtargnięcia związane są niemożnością uwolnienia się od wspomnień traumatycznego zdarzenia, zawężenie zaś jest skutkiem odrętwienia wywołanego poddaniem się.
System obronny osoby, która doświadczyła traumy, pozostaje w ciągłym stanie gotowości, tak jakby niebezpieczeństwo mogło powrócić w każdej chwili. Fizjologiczne oznaki pobudzenia nie ustępują. Osoba w stanie nadmiernego pobudzenia, który może być pierwszym wyraźnym objawem stresu pourazowego, łatwo się przestrasza, reaguje irytacją na drobne przeciwności i źle sypia. Kardiner twierdził, że „istotą [traumatycznej] nerwicy jest fizjonerwica (physioneurosis)”8. Uważał, że wiele z objawów, które obserwowano u weteranów pierwszej wojny światowej – reakcje lękowe, nadmierne pobudzenie, gotowość na powrót zagrożenia, koszmary i dolegliwości psychosomatyczne – wynikało z chronicznego pobudzenia autonomicznego systemu nerwowego. Uważał też, że skłonność do irytacji i wybuchy agresji u leczonych mężczyzn są zdezorganizowanymi elementami normalnej reakcji „walki i ucieczki”, która wobec przytłaczającego niebezpieczeństwa nie mogła przebiec prawidłowo.
Roy Grinker i John Spiegel również zauważyli, że straumatyzowani w czasie drugiej wojny światowej żołnierze „wydają się cierpieć z powodu chronicznej stymulacji sympatycznego układu nerwowego (…). Psychologiczne reakcje na niebezpieczeństwo, strach i gotowość na poziomie fizjologicznym (…) występują tak często, że nie są już stanem epizodycznym, ale prawie ciągłym. (…) Żołnierz zabrany w końcu z wywołującego stres otoczenia po jakimś czasie przestaje się bać. Jednak na poziomie fizjologicznym pozostaje nadal nieprzystosowany do spokojnego i bezpiecznego życia”9.
Po wojnie w Wietnamie badacze byli już w stanie potwierdzić te hipotezy dzięki obserwacjom zmian w fizjologii sympatycznego układu nerwowego u mężczyzn, którzy doświadczyli traumy. Psychiatra Lawrence Kolb puszczał na przykład weteranom nagrania dźwięków walki. U mężczyzn cierpiących na zespół stresu pourazowego wywoływało to przyspieszone bicie serca i podnoszenie się ciśnienia krwi. Wielu z nich czuło się tak źle, że prosili o przerwanie eksperymentu. Weterani, którzy nie cierpieli na zespół stresu pourazowego, oraz badani, którzy w ogóle nie brali udziału w walkach, słuchali nagrań spokojnie, bez znaczących reakcji emocjonalnych i fizjologicznych10.
Wiele podobnych badań wykazało, że zmiany psychologiczne będące wynikiem traumy są głębokie i trwałe. Pacjenci cierpią zarówno z powodu ogólnego niepokoju, jak i konkretnych lęków11. „Podstawowy” nie jest u nich stan spokojnej uwagi, ale stan napięcia. Ich ciała nieustannie oczekują nadejścia niebezpieczeństwa. Reagują nagłym przerażeniem zarówno na niespodziewane hałasy, jak i na konkretne bodźce przypominające im o traumatycznym wydarzeniu12. Wydaje się również, że trudniej im zignorować powtarzające się bodźce, które u innych ludzi wywołują tylko lekką irytację; na każde powtórzenie reagują tak, jakby mieli do czynienia z czymś zaskakującym i niebezpiecznym13. Nadmierne pobudzenie nie ustępuje w czasie snu ani po przebudzeniu, co powoduje różnego rodzaju zaburzenia snu. Ludzie cierpiący na zespół stresu pourazowego dłużej usypiają, są bardziej wrażliwi na hałas i częściej budzą się w nocy. Wydaje się zatem, że doświadczenie traumy zmienia sposób funkcjonowania całego systemu nerwowego14.
Długo po tym, jak niebezpieczeństwo minie, osoby, które doświadczyły traumy, przeżywają dramatyczne wydarzenie wciąż na nowo, tak jakby powracało do nich w teraźniejszości. Nie potrafią włączyć się w zwyczajny bieg życia, ponieważ trauma ciągle go zakłóca. W momencie traumy czas wydaje się zatrzymywać. Traumatyczna chwila zapisuje się w pamięci w patologiczny sposób i powraca w formie nagłych obrazów (flashbacków) na jawie i koszmarów we śnie. Wspomnieniom, wywołanym przez pozornie nieistotne, drobne rzeczy, towarzyszyć mogą emocje równie silne jak te odczuwane w trakcie traumatycznego wydarzenia. Osoba, która doświadczyła traumy, nigdy nie może być pewna, że coś nie obudzi wspomnień, dlatego żadne otoczenie nie jest dla niej naprawdę bezpieczne.
Trauma hamuje normalny rozwój jednostki, nieustannie wdzierając się w jej życie. Janet opisał swoje histeryczne pacjentki jako mające idée fixe. Freud, starając się zrozumieć liczne dowody występowania zespołu stresu pourazowego po pierwszej wojnie światowej, zauważył: „Chory zostaje jakby fizycznie związany z urazem (…). Zdumiewa nas to jednak w zbyt małym stopniu”15. Zdaniem Kardinera „fiksacja na traumie” jest jedną z najważniejszych cech nerwicy wojennej. Zauważył, że koszmarne sny mogą powracać latami w zupełnie niezmienionej formie, i uznał powtarzający się sen za „jedno z najbardziej charakterystycznych i jednocześnie najbardziej zagadkowych zjawisk towarzyszących tej chorobie”16.
Traumatyczne wspomnienia mają kilka niezwykłych cech. Nie przybierają, jak zwyczajne wspomnienia osób dorosłych, formy zwerbalizowanej, linearnej narracji włączonej w historię życia. Janet w następujący sposób wyjaśnia tę różnicę:
„[Normalna pamięć] jak każde zjawisko psychologiczne jest działaniem; w gruncie rzeczy jest opowiadaniem historii (…). Sytuacja dopiero wtedy może zostać włączona do pamięci (…), kiedy uda się nam na nią zareagować nie tylko na poziomie zewnętrznym, przez działanie, ale także na poziomie wewnętrznym, przez słowa, które kierujemy do siebie, przez stworzenie przeznaczonej dla innych i dla nas samych opowieści oraz umieszczenie tej opowieści jako jednego z rozdziałów naszej osobistej historii (…). Mówiąc precyzyjnie, zafiksowanie na sztywnym obrazie jakiegoś wydarzenia nie jest tak naprawdę posiadaniem „wspomnienia” o nim (…), tylko dla wygody mówimy więc o »traumatycznej pamięci«”17.
Doris Lessing pokazuje, jak zamrożone i nieme są traumatyczne wspomnienia, gdy opisuje swojego ojca, weterana pierwszej wojny światowej, który uważał się za szczęściarza, ponieważ w okopach Passchendaele stracił tylko nogę, a wszyscy koledzy z jego oddziału stracili życie. „Jego wspomnienia z dzieciństwa i młodości płynęły, można było do nich dodać coś nowego, rosły, jak robią to żywe wspomnienia. Jednak jego wspomnienia wojenne zamknięte były w historiach, które w kółko opowiadał, za pomocą tych samych słów i gestów, stereotypowymi zdaniami. (…) To ciemne miejsce w jego wnętrzu, gdzie rządził ślepy los i prawdziwy był tylko koszmar, wyrażało się w sposób nieartykułowany, krótkimi przepełnionymi goryczą okrzykami gniewu, niedowierzania, poczucia zdrady”18.
Traumatyczne wspomnienia pozbawione są werbalnej narracji i treści, są raczej zapisane w formie żywych doznań i obrazów19. Robert Jay Lifton, który badał ofiary Hiroszimy, katastrof naturalnych i wojen, opisuje traumatyczne wspomnienia jako „obraz nie do zamazania” albo „wdrukowanie śmierci”20. Często doświadczenie krystalizuje się w konkretny zestaw obrazów, które Lifton nazywa „najgorszym koszmarem”. Intensywne skupienie na fragmencie doznania, obrazie pozbawionym kontekstu, sprawia, że traumatyczne wspomnienie wydaje się bardzo rzeczywiste. Tim O’Brien, weteran walk w Wietnamie, opisuje pamięć traumy następującymi słowami: „Pamiętam białą kość ręki. Pamiętam kawałki skóry i coś mokrego i żółtego, co musiało być wnętrznościami. To było makabryczne i zostało ze mną do dziś. Ale to obraz Dave’a Jensena śpiewającego Lemon Tree, kiedy spychamy te szczątki