Trauma. Judith Herman
zapisane głęboko w ich pamięci. W zachowaniu i zabawie osiemnaściorga z dwadzieściorga dzieci wyraźne były dowody obecności traumatycznych wspomnień. Dzieci miały konkretne lęki związane z traumatycznym wydarzeniem, a także odtwarzały je w drobnych szczegółach podczas zabawy. Na przykład dziecko, które przez pierwsze dwa lata życia było seksualnie molestowane przez opiekuna, w wieku pięciu lat nie pamiętało opiekuna ani nawet jego imienia. Chłopiec wyparł również fakt, że był molestowany. Jednak podczas zabawy bardzo dokładnie odtwarzał sceny z filmu pornograficznego, który nakręcił opiekun23. Ten właściwy dzieciom, wizualny i polegający na działaniu rodzaj pamięci wydaje się uaktywniać również u dorosłych w sytuacji skrajnego przerażenia.
Przyczyną niezwykłych cech pamięci traumy mogą być zmiany w ośrodkowym układzie nerwowym. Liczne badania przeprowadzone na zwierzętach dowodzą, że kiedy poziom adrenaliny i innych hormonów stresu jest wysoki, wspomnienia zapisują się bardzo głęboko24. Podobnie silne wbijanie się traumatycznych wspomnień w pamięć może zachodzić u ludzi. Psychiatra Bessel van der Kolk podejrzewa, że w stanie silnego pobudzenia sympatycznego układu nerwowego wyłącza się językowe zapisywanie wspomnień, a ośrodkowy układ nerwowy wraca do zapisywania właściwego dla wczesnego etapu życia – za pomocą doznań i obrazów25.
Podobnie jak traumatyczne wspomnienia różnią się od zwyczajnych wspomnień, traumatyczne sny różnią się od zwyczajnych snów. Mają wiele wspólnych cech z traumatycznymi wspomnieniami, które pojawiają się na jawie. Często występują w nich fragmenty traumatycznego zdarzenia w bardzo dokładnej postaci, prawie niezmienione przez wyobraźnię. Identyczne sny powtarzają się wielokrotnie. Często są tak realistyczne, że śniącej osobie wydają się rzeczywiste. Drobne, pozornie nic nieznaczące bodźce pojawiające się w snach mogą być odbierane jako sygnały ataku i powodować gwałtowne reakcje. Koszmary wynikające z traumy mogą występować w fazach snu normalnie wolnych od marzeń sennych26. Dlatego obecne zarówno we śnie, jak i na jawie traumatyczne wspomnienia wydają się powstawać wskutek odmienionej organizacji neurofizjologicznej.
Osoby, które doświadczyły traumy, przeżywają ją na nowo nie tylko we wspomnieniach i snach, ale także w działaniach. Konieczność ponownego odtwarzania traumatycznych scen jest najbardziej widoczna w zabawach dzieci. Terr mówi o różnicy między zwyczajną zabawą a „zakazanymi zabawami” dzieci, które doświadczyły traumy.
„Codzienne zabawy dzieciństwa (…) są swobodne i beztroskie. Są lekkie i radosne, w przeciwieństwie do zabaw po traumie, monotonnych i ponurych. (…) Zabawę, u której podłoża leży trauma, nie jest łatwo przerwać. Może też niewiele zmieniać się pod wpływem czasu. W przeciwieństwie do zwykłych dziecięcych zabaw zabawa dzieci, które doświadczyły traumy, jest obsesyjnie powtarzana (…). Posttraumatyczna zabawa jest tak dosłowna, że kiedy ją zobaczysz, łatwo ci będzie bez wielu podpowiedzi odgadnąć, jakiej traumy doświadczyło dziecko” 27.
Dorośli, podobnie jak dzieci, często czują potrzebę odtwarzania momentu traumy, w sposób dosłowny albo zamaskowany. Niektórzy ludzie odtwarzają niebezpieczną sytuację, fantazjując na temat jej innego przebiegu. Próbując zmienić bieg przeszłych wydarzeń, mogą nawet narazić się na kolejne niebezpieczeństwo. Czasami sposób odtworzenia traumatycznego wydarzenia jest wybierany świadomie. Sohaila Abdulali, która została zgwałcona, tak opisuje swoją determinację, by powrócić w miejsce, gdzie doświadczyła traumy:
Zawsze nienawidziłam poczucia przegranej. Kiedy to się stało, byłam w bardzo wrażliwym wieku – miałam siedemnaście lat i musiałam udowodnić, że oni nie zdołali mnie złamać. Faceci, którzy mnie zgwałcili, powiedzieli: „Jeżeli kiedyś znowu spotkamy cię tu samą, dopadniemy cię”. Uwierzyłam im. Dlatego zawsze się boję, kiedy idę tamtą ulicą, boję się, że ich zobaczę. Nikt, kogo znam, nie chodzi tam sam w nocy, po prostu nie jest tam bezpiecznie. Zdarzają się tam napaści, wiadomo, że to niebezpieczne miejsce. Ale jakaś część mnie uważa, że jeżeli nie będę tamtędy chodzić, to znaczy, że oni mnie pokonali. Dlatego inni mogą omijać tę ulicę, ale ja właśnie będę nią chodzić28.
Częściej jednak straumatyzowane osoby odgrywają w zamaskowanej formie jakiś aspekt traumatycznego zdarzenia, nie zdając sobie sprawy, że to robią. Sahron Simone, która doświadczyła kazirodztwa, wspomina, jak uświadomiła sobie związek między swoim niebezpiecznym, ryzykownym zachowaniem a przeżyciami z dzieciństwa:
Przez kilka miesięcy prowadziłam na autostradzie wojnę nerwów z mężczyznami, aż wreszcie doszło do wypadku. Kierowca ciężarówki próbował zajechać mi drogę, a ja powiedziałam do siebie wulgarnie: „Nie ma kurwa, szans, żebyś wepchnął swojego penisa na mój pas”. Zupełnie nie wiem, skąd mi to przyszło do głowy. Bum! Po prostu! To było naprawdę dziwne.
Nie zajmowałam się żadnymi kwestiami związanymi z kazirodztwem. Wiedziałam, że to się stało i że powinnam się tym zająć, ale nie chciałam. Byłam po prostu wściekła na mężczyzn. Pozwoliłam więc, żeby ten kierowca we mnie wjechał, i zrobiła się straszna afera. Wysiadłam z samochodu, zupełnie się nie kontrolując, i zaczęłam na niego wrzeszczeć. Przez sześć tygodni nie powiedziałam o tym swojej terapeutce – odłożyłam to na bok. Kiedy wreszcie jej opowiedziałam, skonfrontowała mnie z tym, co się stało i że to było strasznie niebezpieczne. Zawarłyśmy wtedy kontrakt, że zajmę się swoimi problemami z mężczyznami29.
Nie zawsze odgrywanie musi być niebezpieczne. Czasami, przeciwnie, może pełnić funkcję adaptacyjną. Osoby, które przeżyły traumę, mogą znaleźć zintegrowany, a nawet społecznie użyteczny sposób, by wkomponować ponowne przeżywanie traumatycznych wydarzeń w życie codzienne.
Spędziłem w Wietnamie 8 miesięcy, 11 dni, 12 godzin i 45 minut. Takich rzeczy się nie zapomina. Pamiętam to dokładnie. Kiedy wróciłem do domu, nie byłem tym samym człowiekiem co wcześniej. Zacząłem pracować jako ratownik medyczny i to zajęcie dawało mi sporo satysfakcji. Było prawie tak, jakbym robił to samo co w Wietnamie, tylko dużo, dużo mniejszym kosztem. Nie było ofiar strzelaniny, nie było poparzonych, nie musiałem oglądać rozerwanych klatek piersiowych ani oderwanych kończyn. Jeździłem do nagłych przypadków, do cukrzyków, do starszych ludzi. Od czasu do czasu trafiał się wypadek samochodowy i to było coś. Włączałem syrenę i czułem, że mam przed sobą cel, a adrenalina płynąca w moich żyłach dawała mi siłę na kolejnych sto wezwań30.
Odgrywanie traumy ma w sobie coś tajemniczego. Nawet kiedy jest świadomą decyzją, zawiera element przymusu. Nawet kiedy nie jest niebezpieczne, zauważa się w nim coś nieustępliwego i uporczywego. Freud nazwał te powtarzające się powroty traumatycznych wydarzeń „przymusem powtarzania”. Początkowo uważał, że wynika on z potrzeby zapanowania nad traumatycznym wydarzeniem. Jednak takie wyjaśnienie nie było jego zdaniem wystarczające. Nie zawierało w sobie tego, co nazywał „demonicznym” aspektem odgrywania traumy. Ponieważ kompulsja powtarzania wydawała się całkowicie odporna na działanie świadomej woli i jakąkolwiek zmianę, Freud porzucił pomysł poszukiwania jej adaptacyjnej, afirmującej życie funkcji i stworzył koncepcję „instynktu śmierci”31.
Większość teoretyków odrzuca tę manichejską koncepcję i skłonna jest raczej się zgodzić z pierwszym pomysłem Freuda. Uważają oni, że powtórne przeżywanie traumatycznego doświadczenia jest rodzajem spontanicznej, nieskutecznej próby uleczenia. Janet mówił o potrzebie „zasymilowania” i „rozpuszczenia” takiego doświadczenia, co o ile się powiedzie, prowadzi do poczucia „triumfu”. Już sam użyty przez niego język wskazuje, że według Janeta to bezsilność jest najważniejszym źródłem cierpienia w traumie i żeby z niej wyjść, należy odbudować poczucie sprawczości i siły. Straumatyzowana osoba, uważał, „jest stale w obliczu trudnej sytuacji, w której nie mogła odegrać takiej roli, jaką chciała, do której nie mogła się odpowiednio zaadaptować, dlatego wciąż podejmuje kolejne próby przystosowania się”32.
Współcześni badacze również uważają, że wtargnięcia, do których