Trauma. Judith Herman
symptomy patologicznej żałoby, zaburzeń więzi i chronicznej depresji: „Każda forma przemocy wywoływała w nim silną reakcję, nie mógł znieść cierpienia i przerażenia innych (…), [jednak] twierdził, że zdarza mu się odczuwać nagłą potrzebę uderzenia kogoś i że stał się bardzo wybuchowy wobec rodziny. W pewnym momencie powiedział: »Wolałbym nie żyć, wszyscy przeze mnie cierpią«”19.
Sprzeczne reakcje w relacjach z ludźmi, jakich doświadczał ten mężczyzna, są częste u osób, które przeżyły traumę. Ponieważ trudno im poradzić sobie z olbrzymim gniewem, wpadają w ataki złości, a zarazem nie mogą znieść jakiejkolwiek formy agresji. Dlatego właśnie mężczyzna był pełen współczucia i chciał chronić każdego, komu działa się krzywda, a zarazem w kontaktach z rodziną czuł rozdrażnienie i łatwo wpadał w złość. To rozdarcie stanowiło dla niego kolejne źródło cierpienia.
W bliskich związkach osoby, które przeżyły traumę, również mają skłonność do popadania w skrajności. Trauma sprawia, że wycofują się z intymnych relacji i jednocześnie dramatycznie ich potrzebują. Wycofują się z relacji z powodu głębokiego naruszenia podstawowego zaufania, ze wstydu, poczucia winy i niższej wartości. Unikają życia towarzyskiego w obawie, że wydarzy się coś, co przypomni o urazie. Z drugiej strony przerażenie wywołane traumatycznym zdarzeniem wzmaga potrzebę szukania ochrony w bliskości. Dlatego osoba, która przeżyła traumę, często miota się między izolacją a lękowym lgnięciem do innych. Dialektyka traumy działa nie tylko w życiu wewnętrznym ofiary, lecz również na poziomie jej relacji z bliskimi. Skutkuje budowaniem intensywnych, chwiejnych związków, oscylujących między skrajnościami. Kobieta, która przeżyła gwałt, mówi: „Nie da się opisać, co się we mnie działo. Wszystko wymykało mi się spod kontroli, w życiu nie byłam tak przerażona i bezradna. Czułam, że zawalił się cały mój świat i dryfuję sama w ciemnościach. Miałam okropne koszmary, w których ponownie przeżywałam gwałt (…). Bałam się być z ludźmi i bałam się zostać sama”20.
Ludzie, którzy przeżyli traumę, cierpią z powodu naruszenia podstawowych struktur „ja”. Tracą zaufanie do siebie, do innych, do Boga. Ich poczucie własnej wartości zostaje naruszone wskutek upokorzenia, poczucia winy i bezradności. Targani na zmianę pragnieniem bliskości i lękiem przed nią, tracą zdolność budowania relacji intymnych. Poczucie tożsamości, zbudowane, zanim doszło do traumatycznego wydarzenia, zostaje zniszczone. Nancy Ziegenmayer, która przeżyła gwałt, opowiada o poczuciu utraty „ja”: „Kobieta, którą byłam jeszcze rano 19 listopada 1988 roku, została na zawsze odebrana mnie samej i mojej rodzinie. Już nigdy nie będę tą samą osobą”21.
O tym, jak znaczne będą szkody psychiczne, decyduje przede wszystkim charakter traumatycznego wydarzenia. W obliczu strasznych zdarzeń indywidualne cechy charakteru mają niewielkie znaczenie22. Istnieje prosty, bezpośredni związek między siłą traumy a jej wpływem na psychikę, niezależnie od tego, czy tę siłę mierzymy liczbą osób zranionych traumą, czy też jej intensywnością i czasem trwania23. W studiach nad wojną i klęskami żywiołowymi mówi się o „zależności dawka–odpowiedź”, zgodnie z którą im szerszy jest zasięg traumatycznych wydarzeń, tym większy będzie odsetek osób z objawami stresu pourazowego24.
W badaniu dotyczącym powrotu żołnierzy z wojny w Wietnamie do cywilnego życia porównano tych, którzy służyli na wojnie i byli na polu bitwy, z tymi, którzy nie uczestniczyli w bezpośredniej walce, oraz z cywilami. Piętnaście lat po zakończeniu wojny u ponad jednej trzeciej (trzydzieści sześć procent) żołnierzy, którzy brali udział w ciężkich walkach, zaobserwowano objawy zespołu stresu pourazowego. Wśród żołnierzy, którzy uczestniczyli w nich mniej albo wcale, było to dziewięć procent, wśród żołnierzy, którzy w ogóle nie zostali wysłani na front – cztery procent, a wśród cywilów – jeden procent25. Liczba mężczyzn, u których objawy stresu pourazowego wystąpiły na jakimś etapie w okresie od powrotu z wojny do momentu przeprowadzenia badania, była dwa razy wyższa. Z mężczyzn, którzy brali udział w ciężkich walkach, objawy stresu pourazowego miało mniej więcej trzech na czterech26.
Są wydarzenia tak traumatyczne, że nikt nie jest na nie odporny. Leonore Terr w swoim badaniu przeprowadzonym wśród dzieci, które przeżyły porwanie i uwięzienie w jaskini, pokazała, że objawy stresu pourazowego występowały u nich zarówno zaraz po wydarzeniu, jak i cztery lata później. Chociaż dzieci nie były fizycznie ranne, zaskoczenie, strach przed śmiercią i kontakt ze złem ze strony porywaczy sprawiły łącznie, że trauma była bardzo silna27. Ann Burgess i Lynda Holmstrom, na podstawie wywiadów przeprowadzonych ze zgwałconymi kobietami w szpitalnej izbie przyjęć, wykazały, że objawy stresu pourazowego bezpośrednio po gwałcie występują u każdej osoby, która go przeżyła28.
Z badań, w ramach których powracano do tej samej grupy po latach, wiadomo, że u osób, które doświadczyły gwałtu, objawy stresu pourazowego utrzymują się dłużej niż u ofiar innych przestępstw29. Nie dziwi to, jeżeli weźmiemy pod uwagę szczególną naturę tej traumy. Gwałt jest krzywdą fizyczną, psychologiczną i moralną. W istocie krzywda jest synonimem gwałtu. Celem gwałciciela jest sterroryzowanie, zdominowanie i upokorzenie ofiary, sprawienie, by była całkowicie bezradna. Dlatego gwałt z zasady jest celowym spowodowaniem psychologicznej traumy.
Chociaż prawdopodobieństwo wystąpienia syndromu stresu pourazowego zależy przede wszystkim od natury traumatycznego zdarzenia, indywidualne różnice między ludźmi mają duży wpływ na to, w jaki sposób syndrom będzie się objawiać. Każdy człowiek reaguje inaczej, nawet na to samo zdarzenie. Choć zespół stresu pourazowego ma swoje stałe cechy, w przypadku każdej osoby jest trochę inny. Jedno z badań wśród weteranów wojennych cierpiących na zespół stresu pourazowego wykazało na przykład, że dominujące objawy miały u każdego z mężczyzn związek z jego doświadczeniami z dzieciństwa, konfliktami emocjonalnymi i zdolnościami adaptacyjnymi. U mężczyzn, którzy przed wojną byli skłonni do zachowań antyspołecznych, dominowały objawy rozdrażnienia i złości, natomiast u mężczyzn, którzy byli wobec siebie bardzo wymagający i współczujący wobec innych, dominowały objawy depresji30.
Siła traumy w pewnym stopniu zależy również od indywidualnej odporności człowieka, umiejętności dostosowywania się i zdolności do odzyskiwania sił, tak zwanej rezyliencji. Badania przeprowadzone wśród weteranów drugiej wojny światowej dowodzą, że choć „każdy się złamie”, jedni ludzie „złamią się” szybciej niż inni31. Tylko bardzo niewielka grupa osób wydaje się niewrażliwa na sytuacje ekstremalne. Badania przeprowadzone na różnych populacjach przynoszą podobne wnioski: najbardziej odporne na stres są osoby z wysokimi kompetencjami społecznymi, działające w sposób przemyślany i aktywny oraz przekonane o swoim wpływie na własny los32. Z badania, w którym śledzono losy grupy dzieci od urodzenia aż do dorosłości, wynika, że mniej więcej jedna na dziesięć osób wykazuje niezwykłą odporność na przeciwności pojawiające się na wczesnym etapie życia. Dzieci te charakteryzowały takie cechy jak aktywny, czujny temperament, wyjątkowa towarzyskość i łatwość w komunikacji z ludźmi oraz przekonanie o możliwości kontrolowania własnego losu, które psychologowie nazywają „wewnętrznym umiejscowieniem poczucia kontroli”33. Podobne cechy odkryto u osób wyjątkowo odpornych na choroby oraz zwyczajne trudy i stresy codziennego życia34.
W momencie stresującego zdarzenia, gdy zwyczajnych ludzi paraliżuje przerażenie, osoby cechujące się wysoką rezyliencją potrafią wykorzystać każdą okazję do działania w porozumieniu z innymi. Zdolność do zachowania poczucia związku z innymi i niepopadania w bierność nawet w sytuacji ekstremalnej wydaje się do pewnego stopnia chronić przed późniejszym wystąpieniem stresu pourazowego. Na przykład wśród mężczyzn, którzy przeżyli katastrofę statku, ci, którym udało się uratować dzięki współdziałaniu, mieli później stosunkowo niewiele objawów stresu pourazowego, w przeciwieństwie do tych, którzy podczas katastrofy „zamarli” i doświadczyli