Komando śmierci. Janusz Szostak
href="#fb3_img_img_1ae7bb83-1911-57e4-988f-8fd8d202f098.jpeg" alt="Okładka"/>
Spis treści
ROZDZIAŁ 1. Rozszarpywanie Warszawy
ROZDZIAŁ 2. Twoja ksywa brzmi znajomo
ROZDZIAŁ 3. Gangsterska legenda
ROZDZIAŁ 4. Grabarz z Konstancina
ROZDZIAŁ 6. To tylko grupa kolegów
ROZDZIAŁ 7. Kidnaperzy milionerzy
ROZDZIAŁ 8. Tajemnice domu porwań
ROZDZIAŁ 9. Depresja gangstera
ROZDZIAŁ 10. Studenci kulturystyki
ROZDZIAŁ 11. Poćwiartowane zwłoki w wannie
ROZDZIAŁ 12. Nie chcę spłonąć w piecu
ROZDZIAŁ 13. Syn kosmonauty i gangsterzy
ROZDZIAŁ 14. Narodziny gwiazdy
ROZDZIAŁ 15. Gangster z wyboru
ROZDZIAŁ 16. Egzekucja z wibratorem w tle
ROZDZIAŁ 17. Gangsterska wendeta
ROZDZIAŁ 18. Prawdziwych gangów już nie ma
ROZDZIAŁ 19. Boss gangu jubilerów
ROZDZIAŁ 20. Seria w plecy konwojentów
ROZDZIAŁ 21. Reaktywacja „Mokotowa”
ROZDZIAŁ 22. Adiutant „Masy” w celi z „Daksem”
ROZDZIAŁ 23. Psychopatów nie brakowało
ROZDZIAŁ 24. Wydział śmierci
KARTOTEKA SZOSTAKA
Komando śmierci Janusz Szostak
Copyright@by Janusz Szostak 2019
Opieka literacka
Grzegorz Zasępa
Projekt okładki
Piotr Dąbrowski
Redakcja
Katarzyna Litwinczuk
Fotoedycja
Izabela Drozd
Korekta
Firma Korektorska UKKLW: Elżbieta Steglińska, Agata Tryka
Zdjęcia na okładce oraz w książce pochodzą z archiwum policyjnego oraz archiwum SE/Tomasz Radzik. Jest to uzupełniający materiał reporterski.
ISBN 978-83-66252-02-8
Warszawa 2019
Wydawca
TIME Spółka Akcyjna, ul. Jubilerska 10, 04-190 Warszawa
Chcesz z nami pracować? Prosimy o kontakt:
specjalista ds. marketingu Wydawnictwa Harde
Małgorzata Sosnowska-Golińska, [email protected]
Autor i Wydawca dołożyli wszelkich starań, by dotrzeć do wszystkich właścicieli i dysponentów praw autorskich do zdjęć zamieszczonych w książce. Osoby, których nie udało nam się ustalić, prosimy o kontakt z Wydawnictwem.
Wersję cyfrową przygotowano w systemie Zecer firmy Elibri
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym
20% rabatu na kolejne zakupy na litres.pl z kodem RABAT20
OD AUTORA
Od autora
Po upadku „Pruszkowa” i „Wołomina” gangsterską Polską niepodzielnie zawładnął „Mokotów”. Dotychczas Andrzej H. „Korek” i jego ludzie – mimo sporej niezależności – zawsze pozostawali w cieniu mafii pruszkowskiej. Jednak na początku lat dwutysięcznych nastąpiły złote czasy dla „Mokotowa”. Gdy policja dobijała „Pruszków”, nikt na dobrą sprawę nie zwracał uwagi na mniejsze warszawskie gangi. Wśród których szybko na czoło wybiła się grupa mokotowska, skutecznie eliminując konkurentów oraz przejmując kolejne tereny i strefy wpływów.
Nastał czas wolnej amerykanki i wielomiesięcznej wojny gangów. Kształtował się nowy gangsterski porządek stolicy, a wkrótce także Polski. „Mokotów” sprawnie spacyfikował większość grup przestępczych działających w Warszawie i okolicy. Nie dopuścił także do reaktywowania „Pruszkowa” i „Wołomina”. „Korek” wyszedł zwycięsko z krwawej wojny o przywództwo nad polskim światem gangsterskim.
Wkrótce grupa mokotowska stała się największą organizacją przestępczą, która zawładnęła nie tylko Warszawą, lecz także niemal całym krajem. Była to niewątpliwie ostatnia w Polsce organizacja przestępcza o znamionach mafijnych. Można przyjąć, że aresztowanie Andrzeja H. „Korka” w 2004 roku stało się końcem ery dużych gangów w Polsce. Od tamtej pory żadna z grup przestępczych nie osiągnęła takiej siły i pozycji. Były niemal natychmiast eliminowane przez policję.
Niekiedy mówi się, że gangsterzy pruszkowscy działali według pewnych zasad. Dla jednych potrafili być sympatyczni, a dla innych bardzo nieprzyjemni i niebezpieczni. Choć – moim zdaniem – była to tylko poza, gdyż jeśli trafiła się okazja, łupili każdego, nawet siebie nawzajem. Tyle że robili to w białych rękawiczkach i maskach zatroskanych przyjaciół. Mokotowscy nie bawili się w podobne konwenanse, nie mieli żadnych hamulców. Byli bezwzględni dla wszystkich. Szczególnie dla swoich ludzi, którzy chcieli działać na własną rękę, przejść do konkurencji lub podjąć współpracę z policją. Zresztą bossowie „Mokotowa” często przed tym przestrzegali, mówiąc, że policja jest przez nich skorumpowana – co nie było wcale blefem – zatem o każdej próbie zdrady dowiedzą się bardzo szybko. W grupie mokotowskiej obowiązywała zasada milczenia, niczym sycylijska omerta. Kara za brak lojalności była tylko jedna: śmierć.
W czasach „Dziada”, „Klepaka”, „Wańki” czy „Pershinga” decyzja o zabiciu kogokolwiek była zazwyczaj ostatecznością. „Mokotów” wprowadził jednak nowe gangsterskie standardy. Mordowanie stało się najszybszą i najskuteczniejszą metodą powiększania strefy wpływów i eliminowania nielojalnych członków grupy.
W najlepszym okresie w szeregach „Mokotowa” miało działać ponad tysiąc osób. To prawdziwa armia, którą należało utrzymać w ryzach. Aby zarządzać taką strukturą i niekiedy powstrzymywać zapędy niektórych jej członków, potrzeba było inteligentnych ludzi. Taką osobą niewątpliwie jest „Korek”, a także kilku jego najbliższych współpracowników. Niekiedy jednak dobre rady i sztuka dyplomacji nie przynosiły efektów. Wtedy do akcji wkraczało komando śmierci złożone z ludzi, którym ufał zarówno „Korek”, jak i oni sobie wzajemnie.
Domniemanym szefem grupy egzekutorów