Komando śmierci. Janusz Szostak
zeznał między innymi:
– Wiem, że sprawa dotyczy jakiegoś zamachu na moje życie. Nie wiem, czy ci mężczyźni, którzy są na ławie oskarżonych, mieli to zrobić. To był okres Klifu. Chodzi o zabójstwo w Klifie, gdzie zginęło dwóch mężczyzn z grupy mokotowskiej. Byłem osobą, która była podejrzewana o to, że brałem udział w tym zabójstwie, również przez organy ścigania, jak i przez grupę mokotowską, której ludzie tam zginęli. Starałem się tę sprawę wyjaśnić i wyjaśniłem ją z Andrzejem K, pseudonim „Korek”, pośredniczył w tym wyjaśnianiu sprawy „Klajniak”, szef grupy ożarowskiej. Wyjaśniłem, że ja z tym zabójstwem nie miałem nic wspólnego. Doszliśmy z „Korkiem” do porozumienia. Co było w trakcie, tego nie wiem, o tym zeznaje Rafał B. Wiem o tym, bo byłem przesłuchiwany w prokuraturze. Po wyjściu z prokuratury pewne fakty kojarzyłem, chodzi o fakt, że „Bukaciak” był i robił tak zwaną obcinkę [obserwację – red.] mojego domu. Miałem informację, że Rafał S. „Szkatuła” zlecał zabójstwo mojej osoby. Oprócz tej sytuacji, o której mówiłem, nie miałem konfliktu z grupą mokotowską. Wiadomo, że gdy działa się na mieście, to są jakieś konflikty, mniejsze lub większe. To była kwestia dogadania się, jak ktoś wszedł na jakiś punkt, skąd brało się haracze.
„Kierownikowi” przypisywano również planowanie zamachów na prokuratorów i policjantów, którzy rozpracowywali gang mokotowski na przełomie lat 2007 i 2008. Gangsterzy zamierzali zamordować dwóch prokuratorów z Ostrołęki, a także dwóch z Warszawy. Na ich celowniku byli też policjanci z Centralnego Biura Śledczego. Jednego z oficerów CBŚ chcieli porwać i torturami zmusić do wyjawienia tajemnic śledztwa. Po czym policjant zostałby zamordowany. Te zarzuty nigdy się nie potwierdziły.
ROZDZIAŁ 4. Grabarz z Konstancina
ROZDZIAŁ 4
Grabarz z Konstancina
Szukając nowych terenów wpływów, ursynowscy otoczyli ochroną Sławomira B., pseudonim „Biały”, 52-letniego recydywistę z Góry Kalwarii. W Chynowie pod Grójcem prowadził dyskotekę Na Górce. Nie odbywało się to bez problemów, gdyż „Białemu” regularnie grożono, próbując ściągać od niego haracz. W końcu sytuacja stała się mocno napięta i w październiku 2001 roku ktoś strzela do „Białego”, ciężko go raniąc.
Mężczyzna ma podstawy, by obawiać się o swoje życie. Wtedy przychodzą mu z pomocą ludzie „Wojtasa”. Najpierw „Biały” ukrywał się u „Konia”, a później u „Ternita”. Ci dwaj członkowie gangu ursynowskiego stanęli zresztą na bramce dyskoteki w Chynowie, co uspokoiło atmosferę.
Kilka tygodni później z więzienia wychodzi Rafał B., znany bardziej jako „Bukaciak”. Ten gangster z Konstancina przysporzy wkrótce „Wojtasowi” wiele problemów. „Bukaciak” szybko orientuje się, że w Konstancinie rządzi Marek K., pseudonim „Muł”, z osławionego gangu „Mutantów”.
Grupa ta, na czele której stali Robert C. „Robson” i Jerzy B. „Mutant”, wywodziła się z Piastowa i bardzo szybko opanowała południowe obrzeża Warszawy. Konflikt interesów z grupą Rafała B. jest tu wyraźny.
„Mutanci” byli przeciwnikami, których nie można było zlekceważyć. W ciągu kilku miesięcy zyskali sławę bezwzględnych i gotowych na wszystko bandytów. Doszło nawet do tego, że w kwietniu 2001 roku porwali Bogusława K. „Bola”, księgowego gangu mokotowskiego, i zażądali za niego 200 tysięcy dolarów. Tym samym wypowiedzieli wojnę największej w tym czasie grupie przestępczej w Polsce.
– Jednak po tym, jak nasi oprawili „Maksa” i „Postka”, „Mutanci” się obsrali i wypuścili „Bola” – objaśni były członek grupy mokotowskiej.
Do zabójstwa „Maksa” i „Postka” jeszcze wrócimy. Bo to nie tylko jeden z najbardziej dramatycznych epizodów wojny gangów, lecz także wciąż nie do końca wyjaśniona zbrodnia.
W owym czasie „Mutanci” mieli na koncie kilka trupów. Później wsławili się strzelaniną z policją w podwarszawskich Parolach, gdzie funkcjonariusze odnaleźli zrabowaną dzień wcześniej ciężarówkę z telewizorami. Przestępcy próbowali ją odbić. Wtedy w wymianie ognia zginął jeden z policjantów. W 2003 roku dwaj członkowie gangu „Mutantów” zaminowali swoją kryjówkę w Magdalence. Gdy dom otoczyła policja, odpalili bomby pułapki. Zginęło wówczas dwóch antyterrorystów, a 16 zostało rannych. Jednak wydarzenia w Parolach i Magdalence miały dopiero nastąpić.
– „Bukaciak” był za krótki, by się przeciwstawić „Mułowi” i „Mutantom”. Doskonale wiedział, że może mieć poważny problem z handlem narkotykami na ich terenie. A z czegoś musiał żyć. Mimo że uchodził za twardziela, panicznie bał się konkurenta – nie ma wątpliwości jeden z byłych mokotowskich policjantów.
– „Bukaciak” tak naprawdę bał się własnego cienia. To był leszcz, nikt się z nim nie liczył – twierdzi Grzegorz K. „Ojciec”. – Mordował ludzi i dlatego urosła jego legenda.
Rafał B. szukał sprzymierzeńca. Najpierw prosił o pomoc Jacka K., „Młodego Klepaka”, syna zastrzelonego w Gamie Mariana K., bossa „Wołomina”. Jednak Jacek K. nie ma już takiego bandyckiego poważania, jakim cieszył się w warszawskim półświatku jego ojciec. Obiecuje jednak, że na temat problemów „Bukaciaka” porozmawia z „Korkiem”.
Wkrótce nadchodzi wsparcie. Do Rafała B. zadzwonił „Wojtas”. To właśnie on ma wybawić „Bukaciaka” z kłopotów. Nawet nie przeczuwa, że ściągnie je na siebie. Wówczas wydawał się zafascynowany gangsterem z Konstancina.
– Trafił swój na swego. Rafał jest bezwzględny i twardy jak ja – miał mówić „Wojtas” o nowym znajomym.
Jednak, gdy zapytałem go o to i przyjaźń z „Bukaciakiem”, odciął się od niego.
– „Przyjaciele” to słowo na wyrost, byliśmy znajomymi. Dużo wcześniej ostrzegałem przed nim chłopaków, mówiłem, by na niego uważać. Wiedziałem, jaki jest wredny i niebezpieczny.
Tymczasem współpraca ursynowsko-konstancińska stała się faktem. Gangsterzy wspólnie handlowali narkotykami i ściągali haracze. Wadził im tylko „Muł”. Należało zatem sprawdzić, na ile jest mocny i kogo ma po swojej stronie. Mógł się w tym orientować Grzegorz Z. „Pająk”, który utrzymywał z „Mułem” bliskie kontakty. Grzegorz Z. niedawno wyszedł z więzienia, gdzie siedział razem z „Bukaciakiem”. Jego pozycja w świecie przestępczym nie była zbyt imponująca, był złodziejem na dorobku. Niemniej uznano, że właśnie on może pomóc w rozpracowaniu „Muła”.
„Pająk” lubił się bawić na dyskotece w Chynowie, która należała do „Białego”. Ursynowscy uznali, że tym samym może mieć również coś wspólnego z nękaniem „Białego” i strzelaniem do właściciela klubu. Co gorsza, ludzie „Muła” zabili 15-letniego Pawła B., siostrzeńca „Białego”. We wsi Dobiesz pod Piasecznem ostrzelali samochód, który prowadził nastolatek. Do Pawła B. oddano serię strzałów z kałasznikowa. Zginął, gdyż – jak na swój wiek – był nazbyt dobrze zbudowany i z daleka przypominał „Białego”.
Zapadła zatem decyzja, że trzeba się zająć „Pająkiem”, a przez niego osaczyć „Muła”.
– Mamy plan, że „Pająk” już nie będzie wracał. Weź wykop wcześniej dół. To będzie test twojej lojalności – tak zdaniem „Bukaciaka” zwrócił się do niego „Wojtas”. Co miało definitywnie przesądzić o losie „Pająka”.
W nocy z 2 na 3 lutego 2002 roku do dyskoteki Na Górce weszło kilku uzbrojonych i zamaskowanych mężczyzn. Prawdopodobnie byli wśród nich „Wojtas” i „Janek”. Mimo że na bramce stali „Koniu” i „Ternit”, rzekomo nie rozpoznali swoich kolegów. A