Las, 4 rano. Jan Jakub Kolski
– Radź sobie, Wania. Wybacz, ale nie mam już dla ciebie serca – pożegnał kota.
Kulejąc, powlókł się w kierunku szosy. Drogę wskazały mu dymiące kominy elektrowni. Miał plan, żeby pogrzebać w śmietniku, znaleźć jakieś jedzenie i wrócić do nory. Czuł, że na tyle go na razie stać.
Na placu zainstalowała się nowa kurwa. Bułgarka. Miała czarne włosy, czarne oczy i dziewczęcą buzię. Nie czuła się w tym miejscu dobrze. Ktoś ją przywiózł, ubrał w obcisłe spodnie, umalował oczy, policzki i usta, wcisnął w dłoń telefon komórkowy i kazał stać. Stała, uśmiechała się do kierowców, kręciła tyłkiem, ale żaden się nie zatrzymał.
Dziad wyszedł z lasu.
– Nie powiem ci „dzień dobry”, bo mam chujowy dzień. Wszystko mi się w życiu rozpierdoliło – odezwał się. – Musiałem oddać kota i psa, nie chce mi się rąbać drzewa, palić w piecu, myć się i golić ani czytać książek. Pokręcę się tu przez chwilę, pogrzebię w śmieciach i... dam ci spokój. Nie chcę się z tobą zaprzyjaźniać ani cię ruchać. Za młoda jesteś dla mnie. Rozumiesz?
Nie zrozumiała.
– W pizdu sto, w paszczu osiemdziesiąt – podała cenę.
Wzruszył ramionami, podszedł do kontenerów, odsunął klapę. W pojemnikach były zwykłe śmieci. Nie znalazł niczego do jedzenia. Wkurwił się w jednej chwili.
– Nawet kawałka chleba nie ma, a ona znalazła butelkę noble cuvee! A ty?! Co ty dla mnie znalazłaś?!
Kurwa zbladła. Już trzymała telefon przy uchu, już dzwoniła i opowiadała o brudasie z lasu: że krzyczy, śmierdzi, chce zamordować.
Dziad nie uciekł. Usiadł na skraju szosy, poczekał na samochód z alfonsami, a kiedy wysiedli, zasłonił głowę. Dał się zbić, opluć i skopać.
Idioci – pomyślał – jak mogli uwierzyć, że sprawią mi ból. Wypluł krew z ust, wytarł wierzchem dłoni, odezwał się uprzejmie.
– Dziękuję, panowie sutenerzy, za tę... naukę. Obawiam się jednak, że namęczyliście się na darmo. To nie bolało. Jeżeli chcecie mnie zabić, proszę bardzo. Będę zobowiązany.
Nie od razu uwierzyli w to, co do nich powiedział. Popatrzyli na siebie, wzruszyli ramionami, któryś roześmiał się, a kiedy dziad wstał – kopnął go w dupę.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.