Milion małych kawałków. James Frey

Milion małych kawałków - James  Frey


Скачать книгу
i idę do Łazienki. Odkręcam prysznic i czekam na ciepłą wodę.

      Oglądam swoje ciało. Skóra jest ziemista i blada. Tors pokryty rankami i siniakami. Jestem chudy i mam sflaczałe mięśnie. Wyglądam na zużytego, pobitego, starego, martwego. Nie zawsze tak wyglądałem.

      Wyciągam dłoń i sprawdzam wodę. Jest ciepła, ale nie gorąca. Wchodzę pod prysznic i zakręcam zimną wodę i czekam na gorąco. Woda ścieka mi po piersiach i po reszcie ciała. Biorę kostkę mydła i namydlam się i kiedy to robię, woda robi się gorętsza. Wbija mi się w skórę i parzy mi skórę i skóra mi się zaczerwienia. Mimo że boli, jest mi dobrze. Gorąco, woda, mydło, poparzenia. Boli, ale należy mi się.

      Zakręcam wodę i wychodzę spod prysznica i wycieram się. Kładę się do łóżka i kładę się pod kołdrą i zamykam oczy i próbuję sobie przypomnieć. Osiem dni temu byłem w Karolinie Północnej. Pamiętam, że wziąłem butelkę i fifę i postanowiłem wybrać się na przejażdżkę. Dwa dni później obudziłem się w Waszyngtonie D.C. Leżałem na kanapie w Domu należącym do Siostry mojego przyjaciela. Byłem zalany szczynami i rzygami, a ona chciała, żebym sobie poszedł, więc pożyczyłem od niej koszulę i wyszedłem. Dwadzieścia cztery godziny później obudziłem się w Ohio. Pamiętam Dom, Knajpę, kokę, klej. Pamiętam krzyki. Pamiętam płacz.

      Drzwi otwierają się, podnoszę się i Lekarz przynosi stertę ubrań i leki i kładzie je na stole.

      Cześć.

      Sięgam po leki.

      Cześć.

      Biorę je.

      Przyniosłem ci czyste ubranie.

      Dzięki.

      Siada przy stole.

      Przeniesiemy cię dzisiaj na Oddział.

      W porządku.

      Zazwyczaj kiedy Pacjent przechodzi na Oddział, jego kontakt z nami jest ograniczony, ale w twoim wypadku będziemy się musieli widywać. Dobra.

      Przez następny tydzień będziesz musiał przychodzić tu dwa razy dziennie, po śniadaniu i kolacji, po antybiotyki i librium. Teraz dostałeś ostatnią porcję diazepamu.

      Jasne.

      Patrzy mi na usta.

      Jutro zabieramy cię do Dentysty.

      Nie oglądałem sobie jeszcze ust.

      To dobry fachowiec i mój przyjaciel. Dobrze się tobą zajmie.

      Boję się zobaczyć.

      Trzymaj się i wszystko będzie dobrze.

      Boję się nienawiści, jaką może wywołać mój widok.

      Powinieneś się przebrać i poczekać w Świetlicy.

      W porządku.

      Wyślą po ciebie kogoś z Oddziału.

      Nie mogę się doczekać.

      Śmieje się i wstaje.

      Powodzenia, James.

      Wstaję.

      Dziękuję.

      Podajemy sobie ręce i wychodzi i przebieram się w rzeczy, które mi przyniósł. Spodnie khaki, biały T-shirt, kapcie. Są ciepłe i miękkie i miłe. Czuję się prawie jak człowiek.

      Wychodzę z Pokoju i idę przez Oddział Medyczny, gdzie nic się nie zmieniło. Jaskrawe światła i biel. Pacjenci i Lekarze i kolejki i lekarstwa. Jęki i wrzaski. Smutek, szaleństwo i ruina. Znam to wszystko i już mnie nie rusza. Wchodzę do Świetlicy i siadam na kanapie. Jestem sam i oglądam telewizję i ostatnia porcja leków zaczyna działać.

      Tętno zwalnia.

      Ręce przestają się trząść.

      Powieki opadają.

      Ciało wiotczeje.

      Nic nie dociera.

      Słyszę swoje imię i spoglądam i przede mną stoi Lilly. Uśmiecha się i siada koło mnie.

      Pamiętasz mnie?

      Lilly.

      Uśmiecha się.

      Nie byłam pewna, czy sobie przypomnisz. Wyglądasz na naszprycowanego.

      Librium i diazepam.

      Tak, ja właśnie przestałam brać. Nienawidzę tego szajsu.

      Lepsze niż nic.

      Śmieje się.

      Pogadamy za parę dni.

      Uśmiecham się.

      Nie wiem, czy wytrzymam parę dni.

      Przytakuje.

      Wiem, o czym mówisz.

      Nie odpowiadam. Mówi.

      Skąd jesteś?

      Sięgam po papierosy.

      Karolina Północna.

      Wyciągam jednego.

      Poczęstujesz?

      Podaję jej papierosa i zapalam i palimy i Lilly opowiada o sobie, a ja jej słucham. Ma dwadzieścia dwa lata i wychowała się w Phoenix. Ojciec zostawił ich, kiedy miała cztery lata, a Matka była Uzależniona od Heroiny i żeby ją zdobyć, kurwiła się z każdym, kto zapłacił. Zaczęła dawać Lilly narkotyki, kiedy miała dziesięć lat, i zaczęła zmuszać ją do kurwienia się z każdym, kto zapłacił, kiedy miała trzynaście lat. W wieku siedemnastu lat Lilly uciekła do Babci w Chicago, gdzie mieszkała do tej pory. Jest uzależniona od kokainy i metakwalonu.

      Do Świetlicy wchodzi mężczyzna i przestajemy rozmawiać, a mężczyzna zatrzymuje się przede mną. Jest chudy, elegancki, prawie łysy. Ma małe nerwowe oczka.

      James?

      Uśmiecha się.

      No.

      Wygląda na bardzo zadowolonego.

      Cześć, jestem Roy.

      Wyciąga dłoń.

      Cześć.

      Wstaję i podaję mu dłoń.

      Przyszedłem, żeby zabrać cię na Oddział.

      W porządku.

      Masz jakieś torby?

      Nie.

      Jakieś ubrania na zmianę, książki?

      Nie mam nic.

      Saszetka?

      Nic.

      Uśmiecha się znowu. Nerwowo.

      Chodźmy.

      Odwracam się i patrzę na Lilly, która udaje, że ogląda telewizję.

      Na razie, Lilly.

      Spogląda i uśmiecha się do mnie.

      Na razie, James.

      Roy i ja wychodzimy ze Świetlicy i idziemy po wykładzinie krótkim ciemnym Korytarzem. Kiedy idziemy, Roy uważnie mnie obserwuje.

      Wiesz, że to wbrew Regułom.

      Patrzę przed siebie.

      Co?

      Rozmowa z kobietami.

      Przepraszam.

      Nie przepraszaj, tylko więcej tego nie rób.

      W porządku.

      Reguły są dla twojego dobra. Proponuję, żebyś ich przestrzegał. Postaram się.

      To staraj się dobrze, bo wpadniesz w kłopoty.

      Postaram się.

      Docieramy do dużych drzwi i przechodzimy przez nie i wszystko się zmienia. Korytarze są długie, a wszędzie wokół drzwi. Wykładzina jest miękka, a ściany jasne. Jest kolorowo i jasno i bezpiecznie. Wszędzie chodzą ludzie i się uśmiechają.

      Przechodzimy


Скачать книгу