Gniew Tiamat. James S.a. Corey

Gniew Tiamat - James S.a. Corey


Скачать книгу
z SPZ, trudno było zrezygnować z przyzwyczajenia do zachowywania tajemnicy.

      Jakby na sygnał, zabrzęczał ręczny terminal Aleksa. Byli już gotowi do przeniesienia Burzy z bieżącego statku do nowego. Nie tylko Naomi prowadziła życie w formie gry w kubki o bardzo wysokiej stawce.

      – Muszę iść dopilnować transferu, szefowo – zwrócił się do Bobbie.

      – Pójdę z tobą – odpowiedziała, a potem ostatni raz mocno uścisnęła Naomi. – Trzymaj się bezpiecznie, pierwsza.

      – Ostatnio to wszystko, co robię – odparła ze smutnym uśmiechem Naomi.

      Zostawienie jej wydawało się niewłaściwe. Jak zawsze.

      * * *

      Aleks nigdy nie przyznałby się do tego na głos, ale Zwiastun burzy ciągle strasznie go przerażał. Rosynant wciąż był jego pierwszą miłością. Jak narzędzie, które dopasowało się do kształtu trzymającej je dłoni, Ros był wygodny, znajomy i bezpieczny. Choć był groźną jednostką bojową, był też jego domem. Wydawał się „odpowiedni”. Bardzo za nim tęsknił.

      Burza kojarzyła mu się z mieszkaniem wewnątrz obcej istoty udającej przesadnie dopakowany statek wyścigowy, na którym ktoś zamocował jeszcze mnóstwo uzbrojenia. Podczas gdy latanie Rosem było jak współpraca ze statkiem będącym przedłużeniem jego woli, w przypadku Burzy było to bardziej negocjowanie z niebezpiecznym zwierzęciem. Za każdym razem, gdy siadał w fotelu pilota, martwił się, czy nie zostanie ugryziony.

      Bobbie przeszła przez statek z technikami od dzioba do rufy i zapewniła go, że w specyfikacji nie ma nic, co czyniłoby Burzę groźną dla załogi, a przynajmniej nie bardziej, niż niebezpieczne dla swoich załóg były wszystkie statki kosmiczne. Aleks nie dał się przekonać. W korzystaniu ze sterowania było coś, przez co miał wrażenie, że statek nie reaguje na jego ruchy, a raczej, że je interpretuje i zgadza się z nimi, równocześnie podejmując swoje własne, cholerne decyzje. Jedyną osobą, której kiedyś to wyznał, był jego drugi pilot, Caspar Asoau.

      – To znaczy… wiesz, owszem, dżojstiki wydają się trochę luźne, ale nie jestem pewien, czy to znaczy, że statek się opiera – odpowiedział Caspar, posyłając mu podejrzliwe spojrzenie z ukosa.

      Aleks więcej nie poruszał tego tematu, ale sterował statkami już od bardzo wielu lat i wiedział swoje. Burza miała w sobie coś więcej niż tylko metal, węgiel i to, czymkolwiek był ten kryształowy syf. Nawet jeśli nikt inny tego nie dostrzegał.

      A mimo wszystko był to cholernie piękny statek.

      Aleks stał przy małym okienku obserwacyjnym i patrzył, jak jest ostrożnie wyprowadzany przez otwarte drzwi hangaru ich dotychczasowego transportowca do nowego. Dwa olbrzymie transportowce osłaniały przemieszczającą się Burzę, a wszystkie trzy jednostki kryły się w cieniu centralnej kuli stacji. Układ dobrano bardzo świadomie, tak, by zablokować widok wszystkim znanym rządowym stacjom teleskopowym i radarowym. Wedle najlepszej wiedzy imperium Lakonii dwa ciężkie transportowce zadokowały na krótko przy tej samej stacji transferowej, pozbywając się lub pobierając jakiś ładunek, a potem poleciały w różne strony. Fakt, że z jednego do drugiego przeniesiono skradziony lakoński okręt wojenny, nie zostanie odnotowany w żadnych oficjalnych rejestrach ani utrwalony na nagraniach. Dzięki czemu Burza i jej załoga będą mogły dalej żyć, by walczyć kolejnego dnia. Zakładając, że niczego nie przeoczyli.

      Lśniące kryształowo-metalowe boki statku jarzyły się własnym światłem nawet w gęstym cieniu ścian tworzonych przez burty dwóch frachtowców i stacji transferowej. Jasne białe chmury przegrzanego gazu błyskały i znikały w rytmie odpalania silników manewrowych. Przy sterach siedział Caspar, ostrożnie wyprowadzając lakoński niszczyciel z otwartej ładowni ich dotychczasowego statku i wprowadzając do nowego z wyćwiczoną swobodą. Często bawili się w tę grę i obaj piloci stali się ekspertami w przemieszczaniu statku w bardzo ciasnych przestrzeniach.

      Jako były wojskowy Aleks zawsze odczuwał zaskoczenie faktem, że byli w stanie utrzymywać konspirację. Szmuglowali skradziony imperialny okręt bojowy przez sieć wrót, ukrywając go w trzewiach statków Związku Transportowego. W procederze uczestniczyły bezpośrednio dziesiątki, a może nawet setki ludzi, ale jakoś udawało im się zachować to w tajemnicy.

      Dotyczący niemal wszystkich spisków argument o brzytwie Okhama głosił, że ludzie niezbyt dobrze potrafią zachowywać tajemnice, więc wraz ze wzrostem liczby wtajemniczonych ryzyko ujawnienia informacji rosło wykładniczo. Jednakże z pomocą przyjaciół z byłego SPZ w Związku Transportowym przemykali się i ostrożnie wystawiali nos przez wiele miesięcy, a jak dotąd nikt nie próbował ich łapać. Co stanowiło doskonały dowód na to, jak głęboko ruch oporu wrósł w kulturę Pasiarzy przez ostatnie stulecie czy dwa. Ukrywanie podziemia przed przeciwnikiem o przemożnej przewadze militarnej było zakodowane w ich DNA. Podczas dwudziestoletniej służby w marsjańskiej flocie, a potem walki z Wolną Flotą, brał udział w polowaniu na ich bardziej radykalne frakcje i często do furii doprowadzała go zdolność Pasiarzy do wykorzystania podstępów i walki partyzanckiej. Teraz to właśnie utrzymywało go przy życiu.

      Nie był pewien, czy powinien doszukiwać się w tym ironii. Może uznać to za zabawne?

      Burza zakończyła ukrywanie się w nowym frachtowcu. Był to olbrzymi transportowiec o kształcie grubego pocisku, nazwany Łuk wahadła. Wrota ładowni zasunęły się i zablokowały, a Aleks poczuł towarzyszące temu lekkie drżenie pokładu. Drzwi większe od niszczyciela miały znaczącą masę.

      Aleks wyciągnął terminal i otworzył kanał do Bobbie.

      – Dziecko zapakowane. Jak tylko powiesz, możemy ruszać.

      – Potwierdzam – rzuciła Bobbie i zamknęła połączenie.

      Zajmowała się końcowymi przygotowaniami ze swoim oddziałem. Szeptany telefon Saby nie powiedział im, na czym będzie polegać ich zadanie w układzie Sol, ale Bobbie tak gruntownie szkoliła swoich ludzi z podstaw, że konkretne zadanie stawało się tylko listą kontrolną zadań do wykonania. Aleks miał wątpliwości, gdy Bobbie przyjęła na pokład grupę starej gwardii SPZ, wcisnęła ich do pancerzy wspomaganych lakońskich marines i powiedziała, że zmieni ich w prawdziwy oddział uderzeniowy do tajnych misji. Ale, do cholery, dokładnie to zrobiła. Przeprowadzili trzy akcje ze stuprocentową skutecznością i zerowymi stratami własnymi. Okazało się, że choć i tak Gunny Draper jest niezwykłym przeciwnikiem, to robi się jeszcze groźniejsza, jeśli może sobie wyszkolić wsparcie.

      Musiał nastąpić taki moment, kiedy stało się to nową normą: granie w obejmującą transportowce wersję przekrętu na trzy kubki z Burzą, podczas gdy Saba, Naomi i reszta podziemia wybierali dla nich cele misji. Nie potrafił stwierdzić, kiedy ta chwila minęła. Wiedział tylko, że znowu stał się kierowcą autobusu, jak w dawnych czasach służby w FMRK, całe subiektywne wieki temu. Każdy dzień niósł ryzyko odkrycia, schwytania i śmierci. Każda operacja wysyłała Bobbie z jej oddziałem w maszynkę do mięsa dominium lakońskiego. Pomimo wszystkich odnoszonych sukcesów cały czas tańczyli na ostrzu noża. Gdyby miał dwadzieścia lat i nie był świadom swojej śmiertelności, pewnie by to uwielbiał.

      Odwrócił się od okna obserwacyjnego i dźwignął torbę ze sprzętem. W drodze zabrzęczał jego terminal.

      – Zablokowany i wyłączony – poinformował Caspar.

      – Przyglądałem się. Gładka robota. Gunny będzie prowadzić ćwiczenia, a ja już do nich idę. Na razie statek jest twój.

      – Potwierdzam.

      Korytarze stacji transferowej były skromne i funkcjonalne. Gładkie ceramiczne ściany w odcieniu brązu i podłoga wyściełane tylko w takim stopniu, by mieszkańcom nie groziły połamane piszczele przy jednej trzeciej g generowanej przez obroty pierścienia mieszkalnego stacji. Aleks przemaszerował jednym z korytarzy pół kilometra, a potem zapukał do drzwi opisanych MAGAZYN 348-001.

      Otworzył


Скачать книгу