Maria. Powieść ukraińska. Malczewski Antoni

Maria. Powieść ukraińska - Malczewski Antoni


Скачать книгу
smakiem

      Nie zawarła tych związków z swych matron orszakiem

      Nigdy by w moje kopce wróg się nie mógł schować88;

      Anibym jego złości dozwolił grasować.

      Bo cóż to ja zastałem? Żonę zmiotła kosa89

      A córę – szczep jedyny – z łez polewa rosa!

      Dla starej karabeli90 zbyt to wielkie dziwy,

      Znosić tak ciężkie razy, los tak obelżywy.

      Alboż choć raz do serca me dziecię przytulił91?

      Alboż młodością – wdziękiem – choć raz się rozczulił?

      Nie – od domu, imienia, ze wzgardą odgania;

      I teraz w Rzymie szuka szlubów rozwiązania!

      O! co tak, to najlepiej92! I mnie to rozwiąże

      Wysunie raźna młodzież93, i ja za nią zdążę;

      Choć może mniejsi w liczbie, Boga w pomoc wezwą:

      To w końcu tej tam waśni – dzwony się odezwą94

      Otarł znużone czoło, czapkę głębiej wmiesił95,

      Kiwnął ręką, i głowę czarnym myślom zwiesił.

      XIII

      Za wrotami koń grzebie, a we wsi psów wrzawa,

      Skąd to kozak przypędził, że taka kurzawa?

      I zsiada – i na płocie cugle zarzuciwszy,

      Wchodzi w duży dziedziniec, wąsa poprawiwszy.

      Na ogorzałej twarzy ostrych chwil wspomnienie;

      Prosty jego był ukłon, krótkie pozdrowienie;

      Jednak różnym się zdaje od służalców grona,

      Poddany – lecz swobodę z ojca powziął łona96.

      I gdy dumnie pojrzawszy do pana iść żąda,

      Wśrzód wiodącej go zgrai jak władca wygląda;

      Zwinne jego obroty, kroki jego letsze97,

      Bo swoje członki wędził na stepowym wietrze,

      A barania mu czapka, za każdym ruszeniem,

      Miga gdyby chorągiew, czerwonym płomieniem98

      Pomiędzy chwast, zarośle – gdzie lipy z okopu

      Są i cieniem, i trwogą poziomemu chłopu —

      Aż przed pana Miecznika stawi się z orszakiem.

      A koń rży, jak za matką tęskni za kozakiem!

      «Czy masz pismo? » – «Jest, Panie – i jeszcze list wczora

      Oddałby, nim kur zapiał, bo świsnął z wieczora99,

      Ale że czart na stepie tumany wyprawiał100,

      To żeby was z Jejmością Bóg od złego zbawiał»101. —

      «Że wasze mi z listami spóźnił się – to gorzéj:

      Czyj kozak, co się diabłów, abo ludzi trwoży?»

      «Alboż wam nie świadoma krasnych czapek sława102,

      Co z rodu panom wierna? – czyj? – grafa Wacława!»

      Czyta Miecznik: gdy w Marii ocknionym wejrzeniu

      Nie czcza tylko ciekawość – życie w przesileniu;

      Jej łono podniesione w lekkiej pływa fali,

      Co ją do szczęścia niesie lub szturmem obali;

      Jej lica płomień zajął spod serca zapory103,

      Pięknym, lecz przykrym blaskiem – jak suchot kolory.

      «O kozaku i koniu niech mają staranie!

      Ja wraz listy odpiszę – Waszeć czekaj na nie».

      Na głośno grzmiące słowa słuch miał przytępiony104;

      Na śliczne, czarne oczy spojrzał rozczulony;

      Skłonił nisko Ichmościom, i co bądź się zdarzy,

      Kozak z służbą odchodząc – wesoło im gwarzy.

      XIV

      «Niechaj kto ludzi zgadnie! – Jeśli to nie zdrada,

      To mojej biednej Marii radość zapowiada.

      Pisze mi Wojewoda w cukrowych wyrazach,

      Że mamy już zapomnieć o naszych urazach;

      Że żałuje za grzechy – nie tylko ogłasza

      Swój afekt dla synowej, ale w dom zaprasza:

      Więcej jeszcze – takiego, jak mówi, zamęścia105

      Syn nie wart, bo zasługą trza się dobić szczęścia;

      Pragnie więc, żeby wprzódy w wojennej potrzebie

      Jakim rycerskim czynem stał się godnym ciebie:

      I gdy właśnie Tatarzy grasują w tej stronie,

      Jemu stawić się kazał w twych wdzięków obronie;

      A tak z laurem u czapki światu się pochwalić,

      Że tę, co umie kochać106 – potrafi ocalić!

      Dziś ma tu z wojskiem ciągnąć».

      «Dziś? ja go zobaczę?

      O! Boże, jaka radość! jakże serce skacze!

      Ale na cóż te bitwy? Czyż z twarzy wyrazu,

      Że śmiały i szlachetny, nie widać od razu?

      Jednak to rzadko ludzi jak pan Wojewoda107,

      Sam wyznaje się winnym – lecz mnie ciebie szkoda!

      Ojcze! ja taka blada – on mnie się przerazi;

      Może się dużo zmartwi – może się obrazi

      Trza by się trochę przywdziać – jakże znajdujecie?

      Ja bym chciała być jemu najpiękniejszą w świecie!»

      «Czekaj! czekaj – przed siecią nie złapiesz szczupaka108;

      Może tu jeszcze przyjdzie zagrać nam w straszaka109

      Wszakże i ja Tatarów wypłoszyć stąd żądam,

      A dlaczego wżdy110 siedzę? bo się wzad oglądam111;

      Zobaczym tych rycerzy – mnie się wszystko roi,

      Że


Скачать книгу

<p>88</p>

Nigdy by w moje kopce wróg się nie mógł schować – Nigdy by ktoś z wrogiego stronnictwa (w tym wypadku Wacław) nie mógł potajemnie przebywać w granicach (kopce graniczne) mego majątku. [przypis redakcyjny]

<p>89</p>

Żonę zmiotła kosa – oczywiście kosa śmierci. [przypis redakcyjny]

<p>90</p>

karabela – rodzaj szabli o rękojeści uformowanej na kształt głowy orła, noszonej na co dzień przez szlachtę polską; rodzaj broni szczególnie charakterystyczny dla sarmatyzmu. [przypis edytorski]

<p>91</p>

Alboż choć raz do serca me dziecię przytulił? – naturalnie wojewoda. [przypis redakcyjny]

<p>92</p>

O! co tak, to najlepiej – Poeta stara się w sposobie mówienia Miecznika odtworzyć jak najwierniej język potoczny, codzienny. Więc: trza (w. 331), taż to (w. 373) i podobnie też tutaj. [przypis redakcyjny]

<p>93</p>

wysunie raźna młodzież – należąca do przeciwnej wojewodzie partii; Miecznik grozi tu Wojewodzie tzw. zajazdem. [przypis redakcyjny]

<p>94</p>

dzwony się odezwą – na trwogę lub też pogrzebowe. [przypis redakcyjny]

<p>95</p>

czapkę głębiej wmiesił – wtłoczył [wcisnął; Red. WL]. [przypis redakcyjny]

<p>96</p>

swobodę z ojca powziął łona – w A[autografie; Red. WL]. przekreślone: z matki wyssał łona. [przypis redakcyjny]

<p>97</p>

letszy – formy stopnia wyższ. letszy obok lżejszy używano wówczas i w literackim języku, np. Trembecki w Zofiówce. [przypis redakcyjny]

<p>98</p>

barania (…) czapka (…) miga (…) czerwonym płomieniem – czapki kozackie miały zwisające dno z czerwonego sukna. [przypis redakcyjny]

<p>99</p>

Oddałby, nim kur zapiał, bo świsnął z wieczora – świsnął: poleciał, wyruszył galopem (por. w. 36: „I jak wiatr świsnął stepem z pilnymi rozkazy”). oddałby, świsnął, jako 1 os., zam. oddałbym, świsnąłem, charakterystyczny prowincjonalizm kresów ruskich, wprowadzony rozmyślnie. [przypis redakcyjny]

<p>100</p>

Ale że czart na stepie tumany wyprawiał – lud ukraiński „wichry nocne”, które stają się przyczyną zmylenia drogi, przypisuje złośliwemu działaniu czarta; por. Goszczyński Zamek Kaniowski; tuman tu w podwójnym znaczeniu: mgła i omamienie (por. otumanić kogoś). [przypis redakcyjny]

<p>101</p>

To żeby was z Jejmością Bóg od złego zbawiał – Poprzedniego zdania, ekskuzy swojej kozak już nie kończy. Wymówiwszy słowo „czart”, przerywa ją, żeby od razu odpędzić zły urok. Poeta sposób mówienia kozaka odtwarza z całym realizmem. [przypis redakcyjny]

<p>102</p>

krasnych czapek sława – krasnych: czerwonych (z czarnym barankiem) [właśc. sława noszących takie czapki kozaków; Red. WL]. [przypis redakcyjny]

<p>103</p>

Nie czcza tylko ciekawość (…) zapory – cały ten opis objawów zewnętrznych tego, co się w tej chwili dzieje w Marii przypomina mocno następujący ustęp w Pani jeziora (II. 32) Waltera Scotta: «In Ellens quivering lip and eye (w ocknionym wejrzeniu) had Douglas mark’d the hectic strife, where death seem’d combatting with life (życie w przesileniu) for to her cheek, in feverish flood one instant rush’d the throbbing blood». (Jej lica płomień zajął spod serca zapory). I tutaj też jest scena między ojcem i córką. [przypis redakcyjny]

<p>104</p>

Na głośno grzmiące słowa słuch miał przytępiony – tzn. przez wrodzoną hardość udawał małą wrażliwość na łajanie (miecznika). W A.[autografie; Red. WL] grzmiące na miejscu przekreślonego: brzmiące. [przypis redakcyjny]

<p>105</p>

zamęścia – zam. ożenienia. Błąd pospolity w potocznej mowie i dlatego w ustach Miecznika nie rażący. [przypis redakcyjny]

<p>106</p>

tę, co umie kochać – zam.: tę którą umie kochać. Poeta nie zauważył widocznie dwuznaczności. [przypis redakcyjny]

<p>107</p>

Jednak to rzadko ludzi jak pan Wojewoda – „rzadko ludzi” zam. „mało ludzi” albo raczej skrót zam.: „rzadko się spotyka ludzi”. Zachodzi wątpliwość, komu te dwa wiersze przypisać. W autografie rozmieszczenie cudzysłowów i prócz tego jeszcze odstępy na szerokość jednego wiersza między tym, co mówi Miecznik a tym, co mówi jego córka – wskazują, że poeta wkłada te słowa w usta Marii. Atoli w I wyd. cudzysłowy przydzielają je Miecznikowi. Czy zatem poeta rozmyślił się przy korekcie, czy też tylko nie zauważył omyłki składacza? Wszak nie zauważył też braku cudzysłowu zamykającego o cztery wiersze niżej. Skłaniamy się do tej drugiej alternatywy i przywracamy omawiany dwuwiersz Marii. W ustach Miecznika jako ironia nie licowałby z jego usposobieniem, bez ironii byłby już nadto naiwny i zresztą wówczas słowa: lecz mnie ciebie szkoda byłyby już stanowczo niezrozumiałe. Jeżeli te słowa wypowiada Maria, w takim razie odnoszą się one oczywiście do Wacława, z myślą o niebezpieczeństwie, na jakie go ojciec naraża. [przypis redakcyjny]

<p>108</p>

przed siecią nie złapiesz szczupaka – wariant przysłowia: nie łap ryb przed niewodem. [przypis redakcyjny]

<p>109</p>

zagrać w straszaka – gra w karty, pospolita i teraz jeszcze w Małopolsce pod mianem ferbla. [przypis redakcyjny]

<p>110</p>

wżdy (starop.) – przecie, oto. [przypis redakcyjny]

<p>111</p>

wzad – poza siebie; [wzad się oglądam; Red. WL] tj. na niebezpieczeństwo grożące ze strony Wojewody. [przypis redakcyjny]