Jak wytresować lorda. Alex Renton

Jak wytresować lorda - Alex Renton


Скачать книгу
więcej pamiętam z tych pierwszych tygodni. Mało osób pamięta. Większość autorów relacji przypomina sobie z tego pierwszego okresu zagubienie i brak intymności bardziej niż znęcanie czy przemoc fizyczną. Clive Staples Lewis, autor Opowieści z Narnii, obrazowo opisał swoje początki mieszkania w internacie i związaną z tym konsternację:

      Z mojego punktu widzenia wielkim minusem było to, że nie miało się, jak by to powiedzieć, domu (…). W szkole i poza nią spędzało się czas albo na unikaniu, albo na dostosowywaniu się do tych wszystkich niezrozumiałych ruchów, które wykonywał tłum (…). Korytarze z surowej cegły rozbrzmiewały echem nieustannego tupotu stóp, przerywanego gwizdaniem, przepychankami i gwałtownym śmiechem. Ciągle się gdzieś rozchodziło albo wałęsało – po toaletach, składzikach, głównej sali. Jakbyśmy na stałe zamieszkali na dużej stacji kolejowej.

      7. ZAWODNA PAMIĘĆ

      Znalezienie w pełni wiarygodnych relacji nie jest łatwe. Zważywszy na to, co czas i doświadczenie robią ze wspomnieniami, prawdziwie wiarygodne historie to te, które powstały jak najbliżej czasu opisywanych wydarzeń. Jest ich bardzo niewiele. W szkołach już dawno temu przekonano się, że obcy mają zwykle sceptyczne spojrzenie, a dzieci, choćby nie wiem jak wytresowane w lojalności, potrafią być druzgocąco szczere. Danie wścibskim dziennikarzom wolnego dostępu do szkół z internatem to trochę jak wpuszczenie ich do rzeźni, by promowali przemysł mięsny. Zawsze tak było – w dyskusji na temat edukacji w szkołach publicznych w 1857 roku prowadzonej w „The Times” stwierdzono: „Lepiej, żeby rodzice powstrzymali się od przyglądania temu procesowi. Zamiast tego niech się cieszą jego owocami”.

      Najlepszy materiał o doświadczeniach dzieci mieszkających przy szkołach pochodzi z 1968 roku, z głośnej książki Spencera Millhama i Roystona Lamberta The Hothouse Society, mówiącej o państwowych i prywatnych placówkach z internatem. Lambert był pionierem socjologicznych poszukiwań; w latach 70. miał on stać się guru alternatywnej edukacji. Millham dłużej zajmował się polityką społeczną w odniesieniu do dzieci, usiłował zlikwidować brutalne zakłady poprawcze dla młodocianych przestępców. Obaj pochodzili z klasy robotniczej i uczęszczali do zwykłych szkół państwowych, zanim poszli na Uniwersytet w Oksfordzie. Są jednymi z nielicznych outsiderów w tym totalnym systemie. Lambert był także pierwszym publicystą, który zauważył, że moment zamieszkania w internacie jest niezwykle ważny w życiu dziecka – zarówno w szkołach prywatnych, jak i w otaczanych czcią dawnych szkołach publicznych.

      Rząd zapłacił za badania, które doprowadziły do publikacji książki. Zespół badaczy spędził wiele miesięcy, obserwując, przeprowadzając wywiady i zbierając pisane relacje w 66 szkołach średnich (nie rozmawiano z dziećmi poniżej jedenastego roku życia). Był to cały wachlarz placówek – od państwowych po prywatne, od wyrównawczych przez tradycyjne po progresywistyczne. Relacje dzieci zostały dobrane tak, by uzyskać różne opinie i odzwierciedlić rozpiętość perspektyw.

      Ogólnie rzecz biorąc, negatywne historie stanowią około 30% wypowiedzi. Ale książka jest uczciwa, a ton Lamberta i Millhama nieoceniający. Czasem są zszokowani, lecz to, co odkrywają, może szokować. „Znęcanie się nad kolegami jest tam [w państwowej szkole z internatem] najpopularniejszą zabawą”, piszą, zanim przejdą do przygnębiających opisów fizycznego znęcania się nad małymi chłopcami; to już nie są wybryki, lecz patologia.

      Widmowe głosy dzieci rozbrzmiewają emocjami i wnikliwością. Trudno się więc dziwić, że The Hothouse Society szybko oprotestowano. Książce zarzucano, że składa się z nieobyczajnych opisów homoerotycznych kontaktów między uczniami (o Lambercie wiadomo było, że jest gejem). Większym wyzwaniem było jednak to, że opinie dzieci powinny być poważnie wzięte pod uwagę przez decydentów – dotąd rzecz niespotykana. Kariera Lamberta, jako pracującego dla rządu socjologa, skończyła się wraz z publikacją tej książki, ale już wcześniej przyjął on posadę w progresywistycznej, wyraźnie liberalnej szkole z internatem Dartington Hall.

      Sporo opowieści w The Hothouse Society zaczyna się źle, jednak potem robi się lepiej. Osiemnastolatek wspomina, że na początku był zagubiony: „Przez kilka pierwszych dni nie miałem żadnych kolegów (…). Było mi tak źle, że chciałem uciekać, ale wkrótce zrobiło się przyjemniej”. Po opowieściach o smutku, biciu, przymusie i znęcaniu się padają słowa: „Ale teraz już wszystko doszło do równowagi”. To może być zjawisko zwane przez psychologów habituacją. Mowa o wypieraniu wagi pierwotnej reakcji w wyniku przyzwyczajenia się do konkretnego bodźca. Problem polega jednak na tym, że dziecko zaczyna wierzyć, że jest z nim coś nie tak, skoro mu się nie podoba – że jest zbyt słabe lub wrażliwe, podczas gdy w rzeczywistości nie jest niczemu winne.

      Przetrwanie w nieprzyjaznym otoczeniu wymaga pewnej dozy akceptacji, ponieważ ciało oraz umysł nie mogą żyć w bezustannym stresie i lęku. Ten proces przyzwyczajania się obejmuje wiele – zdawałoby się rzeczywistych – reakcji. Oto co mówi piętnastolatka po dwóch czy trzech latach nauki w progresywistycznej szkole:

      Pamiętam mój pierwszy wieczór w szkole po tym, jak przywiozła mnie tu matka. Łaziłam samotnie po budynku za jakimś wielkim chłopakiem. Właśnie mieliśmy przejść przez drzwi wahadłowe. Nie wiedziałam, czy odwrócić się i biec, zamiast ryzykować, że ciężkie odrzwia uderzą mnie w twarz. W końcu podjęłam decyzję, że będę odważna. Nic nigdy nie zdziwiło mnie bardziej niż to, że ten chłopiec zatrzymał się i przytrzymał dla mnie drzwi. Od tego momentu przestałam tęsknić za domem.

      A to spisana relacja jedenastoletniego „nowego”, który się nie „przyzwyczaił”, jak by to ujęli nauczyciele:

      [Szkoła] to zasrana nora. To cholerny, pieprzony obóz jeniecki, który z wierzchu wygląda jak pałac, a w środku jak więzienie. Nienawidzę tego miejsca, choć byłem tam tylko siedem tygodni. Jest obrzydliwe. Jedzenie to GÓWNO! Naprawdę nienawidzę tego miejsca, nie kłamię. Wolno wychodzić tylko trzy razy w tygodniu, a pan Tomkins jest homo!

      Po latach odkryłem list z Ashdown, który pisałem do najstarszej z moich sióstr, gdy miałem dziewięć, może dziesięć lat. Była dwa lata młodsza i byliśmy ze sobą bardzo zżyci. Mówiłem jej to, czego nie byłem w stanie powiedzieć rodzicom. Bardzo się o mnie martwiła. To musiało mnie wpędzać w poczucie winy, zwłaszcza że wiedziałem, iż wkrótce ona również trafi do szkoły z internatem.

      Droga Chris,

      szkoła nie jest aż tak straszna, jak myślałem. Z każdym powrotem jest znacznie lepiej. Tak w ogóle jestem w sypialni starszaków, ale nie jest aż tak źle, jak sądziłem, że będzie. W sumie jest całkiem fajnie. Jak się mają świnki morskie?

      Twój Alex, całusy itd.

      Royston Lambert wydaje się wierzyć, że elity w dawnych płatnych szkołach publicznych (które odróżnia od „zwykłych” prywatnych szkół z internatem) były szczęśliwsze niż dzisiaj. Gdy przedstawia historię pewnego czternastolatka, który tęsknił za domem, oraz szok wywołany napastliwością i nieuczciwością kolegów, mówi: „Szkoły publiczne także nie obronią się przed krytyką (…)”. Potem opowiada o systemie znęcania się i wykorzystywania zwanym „usługiwaniem starszym” – systemie właściwym dla życia w Eton i podobnych placówkach aż do lat 80. XX wieku. Lambert, co było typowe dla jego czasów, przekonywał do usługiwania – wykorzystywania młodszych chłopców przez tych starszych do bezinteresownej pracy. Twierdził, że to „ważna metoda adaptacji” do szkolnych warunków.

      Inne opisy nie potwierdzają jednak tej opinii. Zarówno w prywatnym, jak i w publicznym sektorze były (i są do dziś) dobre i złe szkoły – tak jak są dzieci, które adaptowały się łatwo, i te, którym przychodziło to z trudem. Oczywiście wiele systemów edukacji, które rozwijały się w XX wieku, formowano na wzór prywatnych instytucji z XIX stulecia. Kultura uprawnionego znęcania się, która leżała u podstaw dyscypliny i systemu nauczania w większości szkół dla zamożnych, była wiernie odtwarzana w szkołach „dla wszystkich”


Скачать книгу