Cudowne ocalenie. Wspomnienie o przetrwaniu Zagłady. Roman Markuszewicz
a Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
© Copyright for the Polish translation by Tomasz Bilczewski, Anno KowaIcze-Pawlik, and Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych UNIVERSITAS, Kraków 2018
© Copyright for the Polish edition by Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych UNIVERSITAS, Kraków 2018
Paweł Dybel. Wstęp
Romana Markuszewicza gra o życie z Gestapo
1
Historia opowiedziana w tym pamiętniku wpisuje się w szeroki kontekst tysięcy innych historii Żydów ocalałych z Holokaustu. Każda z tych opowieści ma pewne cechy swoiste, związane z inną konfiguracją okoliczności i dramaturgią zdarzeń, odmiennymi obranymi przez ich autorów strategiami na przeżycie itd. Podobnie jest z tą historią, opowiedzianą przez Romana Markuszewicza, wybitnego polskiego neurologa i psychiatrę międzywojnia. To historia pod wieloma względami bardzo specyficzna, momentami wręcz niezwykła, w której zarazem ukazane zostało szerokie społeczne tło mających w niej miejsce wydarzeń. Na tym też polega jej szczególna wartość. Ale na specyfikę tej historii nakłada się niecodzienna historia samego pamiętnika, a ściśle biorąc: to, co się z nim działo po śmierci autora i w pewnym sensie dzieje się do dzisiaj.
Te dwie historie tworzą osobliwy splot, na który złożyły się traumatyczne przejścia polskiego lekarza i jego żony w czasie wojny. Jak pisze anonimowy autor komentarza do angielskiego przekładu pamiętnika, żona Markuszewicza, która po śmierci męża w 1946 roku zdecydowała się najpierw wyemigrować do Francji, a potem do rodziny w Australii, płynąc statkiem, nagle usłyszała głos pasażera mówiącego po niemiecku, który przypominał jej do złudzenia głos jednego z gestapowskich oprawców w Polsce. Przerażona w panice pobiegła do kajuty, gdzie wśród bagaży przechowywała napisany po polsku pamiętnik męża, podarła szybko na strzępy to, co jej wpadło w ręce, i wrzuciła je do morza. Kiedy ochłonęła, okazało się, że w kufrze zostały jeszcze fragmenty pamiętnika, które przełożone później amatorsko na angielski, zostały wydane w Australii w 1976 roku pod tytułem A Miraculous Escape[1]. Tylko one „cudownie” ocalały. Resztę pochłonęło morze.
2
Zanim skomentuję historie opowiedziane w tym pamiętniku, pozwolę sobie zarysować sylwetkę jego autora[2]. Markuszewicz był w międzywojniu, obok Gustawa Bychowskiego i Maurycego Bornsztajna, jednym z czołowych polskich neurologów i psychoterapeutów uprawiających model terapii psychoanalitycznej. Nadał mu przy tym z czasem własną, wyraźnie odrębną w stosunku do freudowskiej, postać, opartą na podkreśleniu kluczowej roli popędu samozachowawczego w kształtowaniu społecznych relacji międzyludzkich. Wiedza psychologiczna oraz doświadczenie terapeutyczne zdobyte przez niego w przeciągu dwudziestu kilku lat lekarskiej praktyki, w szczególności zaś jego wyczulenie na często ukryte, nieuświadamiane motywy stojące za ludzkimi zachowaniami, pomogły mu bez wątpienia lepiej odnaleźć się w wielu sytuacjach brutalnych przesłuchań przez Gestapo i szantażu ze strony polskich szmalcowników. Zapewne dzięki temu przeżył. Uwagę zwraca zarazem to, że w pamiętniku w sposób wnikliwy analizuje on zmienione ludzkie zachowania w czasie wojny i okupacji, ukazując, jak dalece rządzi nimi lęk i agresja, nienawiść do innych, „bezinteresowna” zawiść oraz – często – chęć dorobienia się za wszelką cenę. Nawet za cenę różnych form kolaboracji z władzami niemieckimi. Markuszewicz podkreśla, jak dalece załamały się dotychczasowe sąsiedzkie relacje między ludnością polską a żydowską.
Autor pamiętnika urodził się w 1894 roku w Warszawie w zasymilowanej z polską kulturą rodzinie żydowskiej. Wykształcenie medyczne zdobywał na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie oraz na Uniwersytecie w Zurychu, gdzie w 1921 roku uzyskał tytuł doktora medycyny na podstawie napisanej pod kierunkiem Hermanna Eichhorsta pracy Untersuchungen über die Zusammensetzung der Nukleoproteide aus menschlichem Gehirn. W trakcie studiów pracował też u psychiatry szwajcarskiego polskiego pochodzenia Constantina von Monakowa, a później w latach 1921–1924 w słynnej klinice Juliusa Wagnera-Jauregga w Wiedniu oraz jako asystent w klinice neurologicznej u Emila Redlicha. W 1924 roku zaczął praktykę prywatną jako neurolog i psychiatra w Warszawie, gdzie pracował do 1939 roku. Wraz z wybuchem wojny przeniósł się do Białegostoku, który w latach 1939–1941 był okupywany przez wojska sowieckie. W tym czasie pełnił funkcję ordynatora w szpitalu psychiatrycznym w Choroszczy pod Białymstokiem. Po wojnie w 1945 roku rozpoczął pracę na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, gdzie w tym samym roku się habilitował. Podstawą habilitacji była napisana przed wojną praca Rewizja podstawowego pojęcia freudyzmu. Markuszewicz zaprezentował w niej własną wersję psychoanalizy, w wielu punktach krytyczną wobec teorii Freuda. Zmarł w rok po wojnie 24 czerwca 1946 roku. Został pochowany w Lublinie na cmentarzu przy ulicy Lipowej.
W okresie międzywojnia Markuszewicz należał do grona najbardziej cenionych warszawskich neurologów i psychiatrów. Cieszył się dużym autorytetem w środowisku naukowym i wśród pacjentów. Prowadził też ponoć prywatne spotkania seminaryjne, na których wraz z młodszymi lekarzami asystentami dyskutował teksty Freuda i jego uczniów, nic więcej jednak na ten temat nie wiemy. Związany był ze środowiskiem lekarzy w Szpitalu Starozakonnych w Warszawie na Czystem. Przyjaźnił się w szczególności z Adamem Wizlem oraz Maurycym Bornsztajnem, którzy w tym czasie byli zwolennikami teorii Freuda i w swojej terapeutycznej praktyce stosowali elementy metody psychoanalitycznej.
Markuszewicz zaczynał swoją praktykę lekarską w latach dwudziestych w Warszawie jako żarliwy zwolennik teorii Freuda. Opublikowana przez niego w 1925 roku blisko stustronicowa praca pt. Psychoanaliza i jej znaczenie lecznicze była, po książce Ludwika Jekelsa wydanej kilkanaście lat wcześniej (1912), drugim tak obszernym wprowadzeniem do teorii Freuda napisanym po polsku[3]. Wiele jego artykułów ukazało się w czasopismach zagranicznych, głównie w języku niemieckim. Wymienić należy krótki artykuł będący interpretacją dwóch przypadków czynności pomyłkowych zamieszczony w „Internationale Zeitschrift für Psychoanalyse”, jedyny jego tekst tam opublikowany, oraz szereg publikacji w szwajcarskich i holenderskich czasopisamach psychiatrycznych i neurologicznych[4].
W latach trzydziestych Markuszewicz zaczął dystansować się do teorii Freuda, czemu dał wyraz w szeregu swoich artykułów opublikowanych w polskich czasopismach lekarskich. Podjął próbę zbudowania własnej koncepcji psychoanalizy opartej na konflikcie popędów seksualnych i samozachowawczych, który według niego ma miejsce na poziomie nieświadomości, a nie – jak utrzymywał Freud – przebiega między nieświadomością a świadomością. Jakkolwiek według Markuszewicza we wczesnych pracach autora Objaśniania marzeń sennych pojawia się takie ujęcie, to jednak później sam od niego odstąpił. Natomiast późną wersję Freudowskiej teorii popędów opartą na opozycji popędów życia (Eros) i śmierci (Tanatos) warszawski psychiatra traktował jako abstrakcyjną spekulację niedającą się w żaden doświadczalny sposób potwierdzić. I dlatego nie przedstawiała ona w jego oczach żadnej wartości.
W opinii Markuszewicza popędy samozachowawcze są głównym źródłem życiowej energii człowieka i jego kreatywności, tworząc podstawy społecznego bytu. W oparciu o ten projekt psychoanalizy, nazywany przez niego „rewizją teorii Freuda”, polski lekarz budował koncepcję społeczeństwa, w którym jednostka czerpie źródła swej aktywności z popędów samozachowawczych, rozwija w procesie pracy bez przeszkód swoją osobowość i skutecznie neutralizuje wszelkie przejawy agresji. Tylko takie społeczeństwo bowiem – jak sądził – może zrealizować ideały równości i sprawiedliwości społecznej. Przepełniałaby je we wszelkich przejawach podskórna życiowa dynamika i ogromny życiowy optymizm płynący z pozytywnych emocjonalnie odniesień do innych i satysfakcji czerpanej przez jego członków z pracy.
W tych poglądach dawały o sobie znać lewicowe sympatie Markuszewicza. U ich podstaw tkwiła rozwijana przez niego w opozycji do Freuda, oparta na przyznaniu prymatu popędom samozachowawczym w stosunku do popędów seksualnych, odrębna psychoanalityczna antropologia i zalążki teorii społecznej. Zaznaczały się też podskórnie wpływy teorii marksistowskiej (a może i Stanisława Brzozowskiego?), znajdując wyraz w przekonaniu o decydującej roli, jaką w rozwoju ludzkiej natury
1
R. Markuszewicz,
2
W sposób bardziej obszerny życie i dorobek naukowy Romana Markuszewicza przedstawiłem w artykule
3
Praca Ludwika Jekelsa nosiła tytuł
4
R. Markuszewicz,