Córki smoka. Andrews William

Córki smoka - Andrews William


Скачать книгу
koreańskie imię – stwierdził. – Jesteś poddaną rządu japońskiego. Musisz mieć japońskie. Jak ono brzmi?

      – Namiko Iwata, poruczniku – odparłam szybko.

      – Namiko Iwata.

      – Zgadza się.

      Puścił mój podbródek, a ja natychmiast znowu pochyliłam głowę. Żandarm poszedł dalej.

      – Musicie bezwarunkowo słuchać moich rozkazów – oznajmił, podnosząc głos. – Jeśli nie będziecie posłuszne, czeka was kara. Jeżeli spróbujecie ucieczki, złapiemy was, pobijemy, a na koniec zastrzelimy. Zresztą tu i tak nie ma dokąd uciec.

      Jin-sook znów wystąpiła z szeregu i padła na kolana, brudząc je piaskiem. Opuściła głowę.

      – Łaskawy panie, wysłuchaj, proszę, bezwartościowej dziewczyny! – zakrzyknęła. – Nie powinnyśmy tu trafić! Nie jesteśmy ochotniczkami do stacji komfortu. Proszę, niech pan nas odeśle razem z ciężarówką. Błagam!

      – Szeregowy Ishida! – warknął porucznik Tanaka.

      Młody żołnierz oparty o karabin poderwał się i wyprostował.

      – Tak jest, poruczniku!

      – Zaprowadź je do lekarza. Po wszystkim zabierzesz na podwórze. – Wskazał na Jin-sook. – Tą tutaj ja się zajmę. Z pewnością oficerom nie będzie przeszkadzało, że jedną nieco uszkodziłem, by nauczyć resztę dyscypliny.

      Złapał Jin-sook za włosy i pociągnął za sobą na drugą stronę budynku. Zaczęła się wić i szlochać.

      – Przepraszam, poruczniku! – krzyczała. – Nic już więcej nie powiem. Błagam! Źle zrobiłam, przepraszam!

      Zostawiłyśmy nasze bagaże pod ścianą i podążyłyśmy za szeregowym Ishidą. Położyłam swoje rzeczy koło worka Soo-hee i ruszyłam brudną wąską ścieżką za resztą dziewcząt. Za plecami słyszałyśmy błagania Jin-sook.

      W dzieciństwie nie chodziłam do lekarza. W domu wzywaliśmy pewną kobietę mieszkającą w dolinie, która po obejrzeniu chorego przepisywała specjalne zioła. Nigdy nie potrzebowałam jej pomocy. Nie wiedziałam więc, jak się zachować, gdy pielęgniarka w białym stroju podeszła do mnie na korytarzu, gdzie wszystkie czekałyśmy na badania, i zabrała do jasno oświetlonego pomieszczenia wyłożonego kafelkami. Popchnęła mnie ku grubemu japońskiemu lekarzowi, siedzącemu na drewnianym stołku obok łóżka polowego. Miał na sobie szary lniany kitel, sięgający do kolan i zawiązany na plecach.

      Gdy kobieta wyszła, lekarz powiedział, że mam się rozebrać.

      Nie byłam pewna, czy dobrze zrozumiałam.

      – Słucham? – zapytałam ze spuszczonym wzrokiem.

      – Powiedziałem, że masz zdjąć ubrania. No już.

      – Chce pan, żebym się rozebrała? – dopytywałam.

      Lekarz zbliżył się do mnie i uderzył prosto w twarz. Nigdy nie przytrafiło mi się nic podobnego. Nie mogłam złapać oddechu. Byłam w szoku.

      – Jestem lekarzem. Muszę cię zbadać – powiedział. – Rób, co mówię, bo odeślę cię do porucznika Tanaki i dostaniesz lanie.

      Nie chciałam, żeby lekarz znowu mnie spoliczkował, i zdecydowanie nie miałam ochoty na bicie, więc powoli rozpięłam koszulę i spodnie. W końcu musiałam zdjąć bieliznę i pozwoliłam jej spaść na podłogę. Żaden mężczyzna nie widział mnie dotąd nagiej. Zaczęłam się trząść.

      – Podejdź bliżej – rzekł lekarz.

      Zrobiłam krok w przód. Przesunął potężnymi dłońmi po mojej talii. Uciskał szyję, brzuch i klatkę piersiową. Zgniótł piersi. Wzdrygałam się przy każdym dotknięciu. Kazał mi się obrócić, przyłożył zimny stetoskop do pleców. Miałam powoli oddychać. Starałam się spełniać wszystkie polecenia, ale nie mogłam przestać dygotać.

      Lekarz wskazał na łóżko i powiedział, że mam się położyć na plecach.

      – Unieś kolana i rozłóż nogi.

      Nie mogłam uwierzyć w to, co powiedział.

      – Co chce mi pan zrobić? – spytałam.

      – Muszę sprawdzić, czy jesteś dziewicą. Przestań zadawać pytania i rób, co mówię.

      Twarz wciąż mnie piekła po uderzeniu, a wspomnienie kempeja z shinajem przerażało. Zamknęłam więc oczy i wykonałam polecenie. Gdy mnie badał, napięłam wszystkie mięśnie. Wbiłam paznokcie w dłonie i zdusiłam płacz.

      Po kilku długich sekundach było po wszystkim.

      – Jesteś dziewicą – stwierdził. – Można się było tego spodziewać, biorąc pod uwagę twój wiek, ale musiałem się upewnić. Jak długo krwawisz?

      – Słucham?

      – Comiesięczne krwawienia. Od jak dawna je masz?

      – Pięć razy…

      – Dobrze. Jesteś czysta – uznał, podchodząc do porcelanowej umywalki. – Masz ładną skórę i atrakcyjne kształty. Taka młoda i piękna… Na pewno pułkownik Matsumoto będzie cię chciał jako pierwszy. Rób, co każe, to nic ci nie będzie. A teraz wracaj do reszty.

      Zaczął myć ręce, a ja się szybko ubrałam.

      – Proszę pana – chciałam wiedzieć – co pułkownik każe mi zrobić?

      – Nic, co by cię przerastało – odparł, nie podnosząc wzroku.

      – A co, jeśli nie będę miała na to ochoty?

      Lekarz odwrócił się od zlewu.

      – Bądź posłuszna i spełniaj jego polecenia. Idź już.

      Pobiegłam na korytarz i usiadłam na zimnej podłodze obok Soo-hee. Przypominały mi się krzyki Sun-hi, które słyszałam w ciężarówce, i jęk Jin-sook, gdy kempei uderzył ją w brzuch. Czułam przerażenie, bo uzmysłowiłam sobie, że mnie też to czeka. I nie byłam pewna, czy mnie nie przerośnie.

      Szeregowy Ishida, wciąż z karabinem w ręce, zaprowadził nas z powrotem do baraków.

      – Posłuchajcie – odezwał się. – Nie możecie denerwować porucznika, bo prędko tego pożałujecie! Mówcie tylko po japońsku. Musicie koniecznie zadowolić oficerów. Rozumiecie?

      – Tak – odpowiedziałyśmy chórem.

      Wróciłyśmy do miejsca naszego przyjazdu. Porucznik Tanaka już na nas czekał. Kazał nam zabrać swoje rzeczy i iść za nim. Znalazłyśmy się na dziedzińcu otoczonym trzema długimi barakami. W każdym było dziesięcioro drzwi. Do wszystkich prowadziły dwa drewniane schodki. Budynki nie miały okien. Ziemia była sucha i twarda, a w pokrywającym ją pyle dojrzałam setki śladów.

      Na środku placu stała Jin-sook. Nogi w kostkach i nadgarstki przywiązano jej do wbitego obok słupka. Była naga i nawet z tej odległości widziałam, że cała się trzęsie. Łapała szybko powietrze, szlochając. Kiedy ją zobaczyłyśmy, wszystkie, zlęknione, wstrzymałyśmy oddech i zakryłyśmy usta dłońmi. Sun-hi zaczęła cicho płakać.

      Na schodach największych baraków siedziały ubrane w kolorowe yukaty Japonki i wachlowały się niedbale. Niektóre były oparte o ściany. Gdy tylko nas zobaczyły, szybko schowały się do środka.

      Porucznik Tanaka wskazał na ziemię kilka metrów od słupka i kazał nam ustawić się w szeregu, twarzami do Jin-sook. Stanęłam na końcu, obok Soo-hee.


Скачать книгу