Drogi Martinie. Nick Stone
Wszystko w porządku?
– Tak, proszę pani.
– Zostajesz na noc? Zaraz będzie kolacja. Kurczak cacciatore. – Puszcza mu oczko.
– Och, wie pani, że nie ma nic pyszniejszego – odpowiada Jus.
– Kurde, mamo, czemu zawsze nie gotujesz moich ulubionych rzeczy?
– Nigdy nie gotujesz. I cichutko bądź.
– Nie dziw się, że twoja mama woli mnie od ciebie.
– Zamknij się, palancie.
Dzwoni komórka pani Rivers.
– Tiffany Rivers – mówi, odbierając i nie przestając uśmiechać się do chłopców.
Ale uśmiech szybko znika. Po wyrazie jej twarzy od razu widać, że ktokolwiek jest na linii, przynosi złe wieści.
Kończy i łapie się za serce.
– Mamo?! Co się stało?!
– Dzwoniła ciotka – odpowiada. – Twój kuzyn został aresztowany.
Manny przewraca oczami.
– Co tym razem?
Doktor Rivers spogląda to na Manny’ego, to na Justyce’a.
– Został oskarżony o morderstwo – obwieszcza.
Manny’emu opada szczęka.
– Ponoć zabił policjanta.
ROZDZIAŁ 3
Wchodząc na wtorkową lekcję ewolucji społecznej, Justyce ma głowę pełną różnych myśli. Po pierwsze, wczoraj wielka ława przysięgłych oddaliła oskarżenia przeciwko gliniarzowi, który zastrzelił Shemara Carsona. Od czasu własnego zatrzymania Jus poświęcał cały wolny czas na śledzenie tej sprawy, a teraz… po prostu dobiegła końca.
A skora mowa o glinach i aresztowaniach: również wczoraj dowiedział się, że policjantem, do którego zabicia przyznał się kuzyn Manny’ego, był nie kto inny jak Tomás Castillo.
Jusowi nie mieści się w głowie, że zna kuzyna Manny’ego. Nazywa się Quan Banks i mieszka w tej samej dzielnicy co mama. Jest rok młodszy od Justyce’a, a w czasach, gdy liczyło się tylko przebywanie od rana do wieczora poza domem, bawili się razem na podwórku. W trzeciej klasie Quan, podobnie jak Jus, zdawał do programu przyśpieszonego nauczania, ale po podstawówce zaczął obracać się w „niewłaściwym towarzystwie”. Kiedy dowiedział się, że Jus idzie do Bras Prep, wspomniał, że ma tam kuzyna, ale Jus wcześniej nie skojarzył go z Mannym. A teraz właśnie on siedzi za kratkami.
Justyce nie potrafi przestać o tym myśleć.
Pewnie, Castillo był dupkiem, ale czy naprawdę zasłużył na śmierć? A co z Quanem? Co, jeżeli dostanie karę śmierci?
Z drugiej strony, co, gdyby Castillo zabił wtedy Jusa? Czy w ogóle stanąłby przed sądem?
– Jus, podejdź tu na chwilę – prosi Doktorek, gdy Justyce rzuca plecak obok swojego krzesła.
Dr Jarius „Doktorek” Dray jest doradcą zespołu dyskusyjnego i ulubionym nauczycielem Jusa. To jedyny znany mu (na wpół) czarny facet z doktoratem i Jus jest w niego zapatrzony.
– Jak sobie radzisz, stary? – pyta.
– Bywało lepiej.
Doktorek kiwa głową i mruży zielone oczy.
– Widzę właśnie – mówi. – Chcę tylko cię ostrzec, że dzisiejsza dyskusja może uderzyć w drażliwe tony. Nie musisz w niej uczestniczyć, a jeśli będziesz chciał, możesz w każdej chwili opuścić zajęcia.
– W porządku.
W tym momencie do sali wkracza Manny, a tuż za nim Jared Christensen. Justyce nie przepada za Jaredem – zresztą jak i za wszystkimi przyjaciółmi Manny’ego – ale wie, że trzymają się razem od przedszkola, tłumi więc antypatię.
– Jak leci, Doktorku? – szczebiocze Jared, zmierzając do swojej ławki.
– Na miłość boską, Jared. Siadajże i się uspokój.
Słowa te wypowiada Sarah-Jane Friedman. Kapitanka drużyny lacrosse, uczennica wyznaczona do wygłoszenia mowy pożegnalnej na zakończenie szkoły, a od drugiego roku partnerka dyskusyjna Justyce’a.
– Och, SJ, ja też cię kocham – ripostuje Jared.
SJ rzuca mu nieprzychylne spojrzenie i zbliżając się do krzesła po lewej ręce Justyce’a, wykonuje palcem gest symbolizujący odruch wymiotny, czym go rozśmiesza.
Salę powoli zapełnia reszta uczniów. Rozlega się dźwięk dzwonka, Doktorek zamyka drzwi klasy i klaszcze, zaczynając lekcję:
Doktorek: Witajcie, moi drodzy.
Klasa: [Mruknięcia, skinięcia głową i wiercenie się na krzesłach].
Doktorek: Możemy zaczynać? Temat dzisiejszej dyskusji…
[Naciska kilka klawiszy laptopa i na cyfrowej tablicy ukazują się słowa: „Wszyscy ludzie stworzeni są równymi”].
Doktorek: Kto wie, skąd pochodzi ten cytat?
Jared: Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych, podpisana czwartego lipca 1776 roku. [Uśmiecha się z samozadowoleniem i splata ręce na piersi].
Doktorek: Poprawnie, panie Christensen. Dwanaście z trzynastu kolonii zagłosowało za zerwaniem wszelkich więzi z brytyjską koroną. Dokument, znany jako deklaracja niepodległości, nabrał mocy prawnej, a to, co widzicie na tablicy, to po dziś dzień jeden z jego najczęściej przywoływanych fragmentów.
Wszyscy: [Kiwają głowami].
Doktorek: Jednak gdy nasze XXI-wieczne rozumy analizują ten cytat w jego historycznym kontekście, coś zaczyna nam nie pasować. Kto wie, co mam na myśli?
ROZDZIAŁ 4
Na skutek przypominającego restaurację układu szkolnej świetlicy wchodzący do środka Jared, Manny i ich „ekipa” – Kyle Berkeley, Tyler Clepp i Blake Benson – nie widzą siedzącego z tyłu Justyce’a.
Jared oczywiście ma gdzieś wprowadzoną przez Doktorka zasadę: „nic nie wychodzi poza drzwi sali” i uważając, że cała świetlica należy do niego i jego kumpli, nie zaprząta sobie głowy ściszaniem głosu:
Jared: Uwierzycie, co mówi ten dupek? Jaki nauczyciel poważyłby się sugerować, że istnieją u nas nierówności rasowe, w klasie pełnej millenialsów?
Kyle: Na serio? Tak powiedział?
Jared: Serio, stary. Dyrektor powinien go wywalić na zbity pysk. Być może mój tata będzie musiał przedzwonić do szkoły.
Tyler: Cholera.
Jared: I oczywiście SJ od razu się tego uczepiła. Myślę, że miesza się jej pod kopułą, bo jej mama bez przerwy broni tych bandytów.
Blake, Kyle i Tyler: [Śmieją się].
Manny: [Śmieje się z opóźnieniem].
Jared: Na moje oko chce poświntuszyć z Justyce’em.
Kyle: Cóż, skoro tobie się nie udało…
Jared: Zamknij się. To było w ósmej klasie.
Blake: I tak dalej chcesz ją zaliczyć, stary.
Kyle: Ale już po ptakach… Jeżeli w kolejce stoi Justyce, to masz przesrane. „Gdy raz skosztujesz czarnego…”, co nie, Manny?
Manny: [Parska].
Tyler: Aż mi żal SJ. Justyce ma pełne ręce roboty z Melo Tyler, dosłownie.
Jared: I tego nie