Niespokojna krew. Роберт Гэлбрейт
kłamstwo, prawda? – powiedziała Robin. – Już gdyby dał do zrozumienia, że Margot poddała się aborcji, byłoby to wystarczająco podłe, ale sugerowanie, że ciążę usunęła Oonagh, która potem zataiła informacje o tym, gdzie była Margot tamtego wieczoru…
– Dziwię się, że prawnicy to przepuścili – powiedział Strike.
– Wydawca Oakdena to mała firma – wyjaśniła Robin. – Jego też sprawdziłam. Niedługo po oddaniu tej książki na przemiał zniknął z rynku. Może nie zawracał sobie głowy prawnikami.
– Tym gorzej dla niego – stwierdził Strike – ale tylko kamikaze mógłby coś takiego zmyślić. Musiał skądś zaczerpnąć te informacje. Gość, który to napisał – uniósł Demona z Paradise Park – był porządnym dziennikarzem śledczym. Nie teoretyzowałby w ten sposób, gdyby nie miał jakiegoś dowodu.
– Możemy to zweryfikować? Czy on też już…?
– Nie żyje – powiedział Strike. Zamyślił się na chwilę. – Wizyta na pewno została umówiona na nazwisko Margot – odezwał się w końcu. – Pytanie, czy to ona poddała się zabiegowi, czy może ktoś wykorzystał jej nazwisko bez jej wiedzy. – Strike jeszcze raz przeczytał pierwsze wersy zaznaczonego fragmentu. – Nie podaje daty wizyty. „Krótko przed zaginięciem”… Mało konkretne słowa. Gdyby wizyta odbyła się w dniu jej zniknięcia, na pewno by o tym napisał. Byłaby to wielka sensacja i sprawą zajęłaby się policja. „Krótko przed zaginięciem” dopuszcza szeroką interpretację.
– Ale to zbieg okoliczności, prawda? – powiedziała Robin. – Że umówiła się tak blisko domu Creeda.
– No – odrzekł Strike, lecz po chwili zastanowienia dodał: – Nie wiem. Tak myślisz? Ile klinik aborcyjnych było w Londynie w siedemdziesiątym czwartym roku? – Oddał Robin książkę i ciągnął dalej: – To mogłoby wyjaśniać, dlaczego Roy Phipps tak się zjeżył, gdy jego córka skontaktowała się z Oonagh Kennedy. Nie chciał, żeby przyjaciółka żony powiedziała jego nastoletniej córce, że jej matka mogła usunąć jej brata lub siostrę.
– Też o tym pomyślałam – powiedziała Robin. – Okropnie byłoby odkryć coś takiego. Zwłaszcza jeśli przez większość życia się zastanawiała, czy matka od niej uciekła.
– Powinniśmy postarać się o egzemplarz Co się stało z Margot Bamborough? – powiedział Strike. – Jeśli zdążyli wydrukować część nakładu, te książki mogą wciąż gdzieś krążyć. Może trochę ich porozdawał. Egzemplarze recenzenckie i inne takie.
– Już się tym zajęłam – powiedziała Robin. – Napisałam do kilku różnych antykwariatów. Kiedy Margot zaginęła, Carl Oakden miał tylko czternaście lat – ciągnęła. – Pisanie o niej książki, wykorzystywanie powiązań, twierdzenie, że była bliską przyjaciółką jego matki…
– No, sprawia wrażenie pospolitej mendy – przyznał Strike. – Kiedy się wyprowadził z Walthamstow?
– Pięć lat temu.
– Zajrzałaś do mediów społecznościowych?
– Tak. Nie mogę go znaleźć.
W kieszeni Strike’a zawibrowała komórka. Gdy gmerał, żeby ją wyjąć, Robin odniosła wrażenie, że zauważyła na jego twarzy cień paniki, i od razu wiedziała, że pomyślał o Joan.
– Wszystko w porządku? – spytała, patrząc, jak pochmurnieje na widok ekranu komórki.
Właśnie przeczytał:
Brachu, możemy o tym pogadać twarzą w twarz? Premiera nowego albumu to dla taty ważna sprawa. Prosimy tylko, żebyś…
– Taa, w porządku – powiedział, wpychając telefon z powrotem do kieszeni i nie czytając reszty wiadomości. – Więc mówiłaś, że chcesz zajrzeć do…?
Przez chwilę nie mógł sobie przypomnieć tego mało oczywistego miejsca, o którym wspomniała mu wcześniej Robin, i z powodu którego spotkali się właśnie w tej kawiarni.
– Do Narodowej Galerii Portretu – powiedziała. – Trzy kartki od Pocztówki pochodzą właśnie z tamtejszego sklepiku z pamiątkami.
– Trzy kartki od… Kogo?
Jego uwagę rozproszyło to, co przed chwilą przeczytał. Bardzo wyraźnie poinformował swojego przyrodniego brata, że nie ma ochoty ani na udział w imprezie organizowanej dla uczczenia premiery nowej płyty ojca, ani na pozowanie z przyrodnim rodzeństwem do zdjęcia, które Rokeby miał dostać w prezencie.
– Kartki od Pocztówki. Od osoby, która prześladuje naszego pogodynka – przypomniała mu, po czym dodała pod nosem: – Nieważne, po prostu przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
– A konkretnie?
– Na przedostatniej kartce przysłanej przez Pocztówkę był portret, który „zawsze przypomina” nadawcy pogodynka. Dlatego pomyślałam… że może ta osoba często widuje ten obraz. Może pracuje w galerii. Może w głębi duszy chce, żeby pogodynek o tym wiedział, żeby tam przyszedł?
Już gdy to mówiła, teoria wydała jej się naciągana, lecz prawda wyglądała tak, że w sprawie Pocztówki nie mieli żadnych tropów. Odkąd zaczęli obserwować dom pogodynka, osoba, która podrzucała kartki, więcej się tam nie pokazała. Trzy pocztówki kupione w tym samym miejscu mogły coś oznaczać, ale niekoniecznie. Ale co innego im pozostawało?
Strike mruknął. Nie mając pewności, czy to przypadkiem nie oznaka braku entuzjazmu dla jej teorii o Pocztówce, Robin włożyła swój egzemplarz Demona z Paradise Park z powrotem do torebki i powiedziała:
– Jedziesz potem do agencji?
– No. Powiedziałem Barclayowi, że o drugiej przejmę obserwację Pląsacza. – Ziewnął. – Chyba najpierw spróbuję się kimnąć.
Dźwignął się do pozycji stojącej.
– Zadzwonię do ciebie i dam ci znać, jak mi poszło z Gregorym Talbotem. Dzięki, że wszystkiego pilnowałaś, kiedy mnie nie było. Naprawdę to doceniam.
– Nie ma sprawy – powiedziała Robin.
Strike zarzucił torbę na ramię i wykuśtykał z kawiarni. Czując lekkie rozczarowanie, Robin patrzyła, jak przystaje za oknem, by przypalić papierosa, a potem zniknął jej z oczu. Spojrzała na zegarek i zobaczyła, że do otwarcia Narodowej Galerii Portretu zostało jeszcze półtorej godziny.
Bez wątpienia istniały przyjemniejsze sposoby spędzenia czasu niż zastanawianie się, czy esemes, który przed chwilą dostał Strike, pochodził od Charlotte Campbell, lecz właśnie na tym skupiła się uwaga Robin i to ją zajmowało przez zaskakująco dużą część czasu, który jej jeszcze pozostał.
17
Tyś jednak, którego los zły uczynił
Świadkiem strapionym ojców twych upadku […].
Edmund Spenser
The Faerie Queene
Jonny Rokeby, prawie zupełnie nieobecny w życiu swojego najstarszego syna, był w nim mimo to stałym, nieuchwytnym elementem, zwłaszcza w dzieciństwie Strike’a. Rodzice przyjaciół mieli płyty jego ojca, za młodu na ścianach w ich pokojach wisiały plakaty z Rokebym i raczyli Cormorana swoimi miłymi wspomnieniami z koncertów Deadbeats. Kiedyś czyjaś matka błagała siedmioletniego Strike’a obok szkolnej bramy, żeby przekazał ojcu list, który do niego napisała. Później jego matka spaliła ten list w skłocie będącym wówczas ich domem.
Dopóki nie wstąpił do wojska, gdzie nikt nie znał ani nazwiska jego ojca, ani jego profesji, Strike regularnie czuł się jak poddawany obserwacji okaz zamknięty