Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich. Wojciech Lipoński
literaturze Irlandii nie znajdujemy najmniejszego śladu wiary w życie po śmierci”55.
Niewiele możemy dziś powiedzieć o obrządku druidów, gdyż był on starannie skrywany przed wzrokiem niewtajemniczonych. Było to również powodem najrozmaitszych przypuszczeń autorów starożytnych, często przesadzonych, jak zwykle bywa, gdy brak informacji uzupełniany jest domysłami i fantazją. Dotyczy to głównie praktyk ofiarnych druidów. Mieli zabijać ludzi, w tym dzieci, palić ich krew nad ogniem, wróżyć z wnętrzności nieżywych ofiar itd. Częstotliwość tego typu wiadomości u autorów greckich i rzymskich skłania do przypuszczeń, iż praktyki te mogły być rzeczywiście stosowane, choć trudno przesądzić w jakiej skali. Być może tego typu czynności rytualne wykonywane były tylko na ciałach poległych bądź zmarłych, a tylko wyobraźnia tych, którzy przecież nigdy w podobnych obrzędach nie uczestniczyli, podpowiadała resztę. Mógł tu również działać mechanizm propagandowy, zbliżony do oczerniania Żydów w czasach późniejszych, gdy bezpodstawnie przypisywano im mordy rytualne na dzieciach. Druidzi stanowili główny ośrodek oporu duchowego i militarnego przeciw rzymskiej konkwiście, a propaganda wymierzona we wrogów imperium była przecież rzeczą zwykłą i częstą. Nie przypadkiem chyba ostre potępienie okrucieństwa druidów znajdujemy w ukazie Klaudiusza, gdy w Galii pojawiło się niebezpieczeństwo odrodzenia druidyzmu, a sam cesarz myślał już o podboju Brytanii, gdzie podobnie jak na kontynencie można się było spodziewać, że druidzi będą głównym bastionem oporu (do sprawy tej wracamy w rozdziale Na obrzeżu śródziemnomorskiego świata). Późniejsze świadectwa są głównie powtórzeniami wcześniej utrwalonych sądów i opinii. Jeszcze w kronice Nenniusza, żyjącego w IX w., znajdujemy informację o doradcach celtyckich króla Guirthigirna (Vortigerna), zalecających swemu władcy panującemu w V w., aby krwią chłopca przeznaczonego na ofiarę odpędził złe moce przeszkadzające mu we wzniesieniu nowej siedziby.
Wróżenie z wnętrzności poległych i zmarłych wydaje się wysoce prawdopodobne. Być może potwierdza je pośrednio jedno z wielu zachowanych do dziś znaczeń czasownikowej formy słowa druidh w językach celtyckich: „przebijać skórę, penetrować wnętrze poprzez powierzchnię”, choć współcześnie odnosi się to nie tylko do ciała ludzkiego, ale każdej zbliżonej czynności rzeczywistej bądź symbolicznej, jak np. ranić, wiercić studnię (przebijać „skórę” ziemi), wiercić dziurę w brzuchu w sensie naprzykrzać się itd.
Jakąś część okrucieństw druidów, jeśli miały miejsce, należy przypisać nie praktykom religijnym, lecz karom za nieposłuszeństwo. Posidonios pisał o klatkach, wyplatanych przypuszczalnie z miękkich gałęzi, pnączy lub wikliny, w kształcie ludzkiego ciała. Byli w nich umieszczani nieposłuszni druidom członkowie społeczności celtyckiej, a w wypadku cięższej kary palono klatkę razem z jej lokatorem. W nieco innym kontekście pisze o paleniu ludzi żywcem Cezar, który nie wspomina o tym obyczaju jako karze, lecz raczej ofierze na rzecz bogów, składanej co prawda także z przestępców godnych ukarania, ale i z ludzi niewinnych, przypuszczalnie niewolników. Ofiary takie mieli składać ludzie zamożni, by odwrócić chorobę lub niebezpieczeństwo:
Cały lud galijski jest niezwykle nabożny i z tego powodu ci, których złożyła ciężka niemoc, oraz ci, którzy znajdują się na wojnie lub w niebezpieczeństwie, albo zamiast ofiar zwierzęcych ofiarowują ludzi, albo ślubują, że taką ofiarę złożą, a przy składaniu tych ofiar korzystają z pomocy druidów, ponieważ uważają, że przychylności bogów inaczej pozyskać nie można, jak tylko przez oddanie życia ludzkiego za ludzkie życie (pro vita hominis nisi hominis vita reddatur) i tego rodzaju ofiary ustanowiono w imieniu ogółu. Niektóre plemiona posługują się w tym celu ogromnymi kukłami (magnitudine simulacra), których poszczególne członki wyplecione z prętów wypełniają żywymi ludźmi (vivis hominibus), po ich podpaleniu ludzie ci giną ogarnięci płomieniami. Uważają, że dla bogów nieśmiertelnych najmilsze ofiary są z tych, których przyłapano na kradzieży, rozboju czy w ogóle na jakichś wykroczeniach, ale gdy tego rodzaju ludzi brak, to decydują się także na ofiary z niewinnych (innocentium supplicia descendunt)56.
W innym miejscu Cezar pisze, że istniały religijne nakazy składania całego łupu wojennego na poświęconych miejscach i że mało kto odważał się zatajać część zdobyczy. Przyczyna była prosta: „Za tego rodzaju przestępstwo ustalona jest najcięższa kara śmierci wśród męczarni”. Nie jest jednak pewne, czy tego typu kary ordynowali druidzi, skoro w innym, cytowanym już miejscu pamiętników Cezara czytamy, że główną represją stosowaną za nieposłuszeństwo wobec ich nakazów, było wykluczenie danej jednostki z obrzędów religijnych i że jest to u nich najcięższa kara”.
Częstotliwość występowania w sztuce i rzemiośle celtyckim wizerunku ludzkiej głowy skłania celtologów do przypuszczeń, iż właśnie ta część ciała miała szczególnie ważne, symboliczne znaczenie dla druidów. Wierzyli prawdopodobnie, iż tu znajduje się ośrodek ożywiający ciało i skrywający mądrość.
Jest też rzeczą pewną, że druidzi zgromadzili znaczną wiedzę astronomiczną i matematyczną. Wyrażali się o niej ze szczerym uznaniem uczeni aleksandryjscy. Odkryty na terenie jednej z winnic francuskich tzw. Kalendarz z Coligny, wykuty w płycie brązowej, zawiera dane wiążące poszczególne dni z gwiazdami w okresie 62 miesięcy. Wykonany jest z niezwykłą precyzją matematyczną, której nie podważa powiązanie z wróżbami: kalendarz wskazuje również dni szczęśliwe i nieszczęśliwe. Także Cezar pisze, że druidzi „rozprawiają… wiele o gwiazdach i ich ruchach, o rozmiarach świata i krajów, o przyrodzie, o mocy i potędze bogów nieśmiertelnych i przekazują to młodzieży”57.
Wiedza ta mogła pozostawać w jakimś związku z omówionymi już wcześniej centrami kamiennymi Wysp Brytyjskich typu henges. Ich budowa uwzględniała przecież obserwacje astronomiczne, w wielu religiach bez skrupułów wykorzystywane przez kapłanów. Te utworzone z potężnych głazów kręgi nadawały się wręcz idealnie do demonstrowania religijnej pozycji druidów. Być może zatem były to również miejsca, gdzie przywodzili swych uczniów, zapoznając ich ze swą astronomiczną i magiczną wiedzą. Nie ma bezpośredniego dowodu, że henges wykorzystywane były przez druidów czy to jako „świątynie”, czy też „druidystyczne akademie”. Z tego powodu większość badaczy przez dłuższy czas odnosiła się do tej kwestii nieufnie, często z ostro wyrażaną dezaprobatą. Co prawda jeszcze w XVIII w. przytaczany już William Stukeley bez wahania twierdził, że Stonehenge było druistyczną świątynią, ale później ukształtowało się dość jednoznaczne przekonanie, że druidyzm jest pochodzenia celtyckiego. Skoro więc pierwsze migracje Celtów na Wyspy Brytyjskie miały miejsce w okresie o wiele późniejszym niż powstawały kamienne kręgi, to nie powinno się ich wiązać z druidami.
Dziś dalecy jesteśmy od tak rygorystycznych sądów. Wiemy już, że druidyzm niekoniecznie musiał się wywodzić z kultury celtyckiej. Mógł co prawda być związany z religią kontynentalnych Celtów i dopiero z ich przybyciem na wyspy wchłonąć w jakimś stopniu istotne cechy rytualne którejś z tutejszych religii przedceltyckich, m.in. związanej z kamiennymi kręgami. Mogło jednak być zupełnie inaczej, jeśli założymy, iż druidyzm był fenomenem brytyjskim, przejętym następnie przez Celtów z chwilą ich przybycia na wyspy i dopiero stąd rozprzestrzenionym wśród ich kontynentalnych pobratymców. Na to mamy już dość wyrazisty argument u Cezara, gdy pisze on, że „nauka druidów powstała w Brytanii i stamtąd została przeniesiona do Galii, i jeszcze teraz ci, którzy pragną ją zgłębić, udają się tam na studia”58.
Kolejnych argumentów, choć z pewnością jeszcze nie żelaznych dowodów, dostarcza archeologia. W 1940 r. C.E. Stevens
55
E. Dwelly, op. cit., s. 434, hasło
56
57
Ibid., VI, 13;
58
Ibid., VI, 13;