Schwytać szczęście. Dorota Milli

Schwytać szczęście - Dorota Milli


Скачать книгу
z windy i skierowała się do biura. Nie zapukała, tylko nacisnęła klamkę. Tak samo jak za pierwszym razem usłyszała głosy dochodzące z rozległego pomieszczenia na końcu korytarza.

      Hana zebrała się na odwagę i ubierając twarz w uśmiech, minęła róg ściany, po czym znalazła się w centrum uwagi. Trzy pary oczu spojrzały w jej kierunku. Podeszła do szerokiego stołu stojącego na środku pomieszczenia.

      – Dzień dobry – przywitała się z entuzjazmem, licząc, że wypadnie szczerze.

      – Gustaw zna się na swojej pracy. Niech cię obejrzę. – Wytworna Loretta podeszła do dziewczyny i dokładnie ją oceniła. Pochwaliła włosy, cięcie i strój, który sama wybierała. Starała się, by wszystko w jej firmie, a zwłaszcza w jej wizerunku, było jak najbardziej wiarygodne. – Jestem na tak, więc możemy zaczynać. Poznajcie, Hana Swat, moja asystentka – przedstawiła szefowa z uśmiechem. – Na twoich barkach spoczywa duża odpowiedzialność. To Maja Wiak, a ten młody człowiek to Bartosz Majewski, kolejny ważny filar firmy.

      – Miło mi poznać. – Hana wyciągnęła rękę do młodej kobiety. Była okrągła na twarzy, delikatnie się uśmiechnęła. Z jej oczu wyczytała niepewność. Hana domyśliła się, że ona również nie miała pełnej informacji, czym będą się zajmować.

      Bartosz – wysoki i chudy chłopak – popatrzył na nią i uciekł wzrokiem, nawet nie podał ręki. Hana mogłaby to uznać za afront, ale dostrzegła zawstydzenie.

      – Czy mogę wiedzieć, w czym będę asystować?

      – Hano, wszystko po kolei i w swoim czasie. Zapraszam. – Loretta opuściła przestrzeń sali i wyszła na korytarz. Inni ruszyli za nią. – Toaleta – powiedziała, otwierając jedne drzwi, po czym przeszła do kolejnych. – Pokój socjalny z ekspresem do wyśmienitej kawy, mojej ulubionej. Następnie wasze biuro.

      Zajrzeli do przestronnego pomieszczenia z ustawionymi na środku połączonymi biurkami. Pod ścianą umieszczono regały i półki. Pozostało sporo pustego miejsca do wypełnienia.

      – Możecie się tu urządzić. Przynieść to, czego będziecie potrzebować. Ostatnie drzwi prowadzą do mojego biura. – Nie otworzyła go, tylko wróciła do sali. – Tu nasza sala obrad i spotkań, gdzie będziemy omawiać problemy i projekty. Jesteśmy różni, z odmiennych środowisk, a to daje szersze spojrzenie i perspektywy. Zapraszam, usiądźcie. – Loretta podeszła do okna. – Nie jesteśmy w komplecie, brakuje jeszcze czterech osób, ale o tym później.

      – W jakiej firmie zgodziliśmy się pracować? – zapytała Hana, czując, że to ona z tej ekipy była najodważniejsza.

      – Ja też poprosiłabym o wyjaśnienie – dodała nieśmiało Maja, poprawiając długie włosy związane w kitkę.

      – Chciałbym wiedzieć, co powiedzieć mamie… Bardzo się martwi, nic chce, bym wpadł w kłopoty – dorzucił chłopak przyciszonym głosem.

      – Musicie wiedzieć, że pokładam w was duże zaufanie i nadzieje. – Loretta podeszła do stołu i oparła na nim ręce, potem po kolei popatrzyła na twarze. – Ufam, że zachowacie dla siebie nasze działania i rozmowy. Moja sytuacja jest dość… skomplikowana, więc muszę być ostrożna – dodała, ważąc słowa. – Uważajcie, co komu mówicie, a najlepiej nie angażujcie się w rozmowy, przynajmniej w tym budynku.

      Hanie zrobiło się gorąco z nerwów, nie wiedziała, co o tym wszystkim sądzić. Dlaczego miała zgodzić się na tę swoistą zmowę milczenia?

      – Powinniśmy się lepiej poznać, więc dajmy sobie czas.

      – Czy to nielegalne? – wtrąciła Hana.

      – Oczywiście, że legalne, chodzi o moje porachunki z mężem, jeszcze obecnym. Proszę. – Loretta każdemu podała plik dokumentów. – Przeczytajcie i jeśli się zgadzacie, podpiszcie. Staniecie się w ten sposób oficjalnie moimi pracownikami w firmie Bursztynowe Wnętrza.

      Hana przeczytała, że Loretta Lewicka stała na czele firmy aranżującej wnętrza. Odetchnęła z ulgą, bo nie znalazła nawet wzmianki o teatrzyku. Na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Może tym razem nie wpakuje się w kłopoty?

      Loretta zebrała dokumenty, gdy wszyscy złożyli podpisy.

      – Teraz oficjalnie należycie do ekipy Bursztynowych. – Po raz pierwszy szefowa się uśmiechnęła.

      – Bardzo się cieszymy – powiedziała Hana w pełni rozluźniona. – Czy to znaczy, że szefowa będzie projektować?

      – Będę pozyskiwać klientów i realizować odważne pomysły. Maja wesprze mnie swoją fachową ręką krawcowej i będzie dobierać właściwe tkaniny i kroje. Bartosz zajmie się projektami i programami komputerowymi, do tego nie mam głowy, poza tym nie muszę, mam was. Ty, Hano, będziesz…

      – Do wszystkiego.

      – Dokładnie, trudno mi sprecyzować twoje obowiązki, ale na pewno będziesz jeździć ze mną do klientów, składać zamówienia, poszukiwać rzeczy niemożliwych do zdobycia, wydobywać je chociażby spod ziemi. Czuję, że szybko się wdrożysz. – Loretta popatrzyła na dziewczynę, która zaraziła ją energią i optymizmem już na pierwszej rozmowie.

      – Jestem gotowa do pracy.

      – Tego właśnie oczekiwałam. Wnosisz przesadny entuzjazm, a to może okazać się bardzo przydatne.

      – Do usług. – Hana nie wiedziała, czy to faktycznie był komplement.

      – Chcę was przestrzec, że projekty będą odważne, nietuzinkowe i mogą się różnić od innych, najbardziej standardowych. Nuda jest jak rdza, to najgorsza opcja dla naszej codzienności, dlatego będziemy jej unikać – zastrzegła, mówiąc przede wszystkim do siebie. – Na szafce leżą klucze do biura. Kto wychodzi ostatni, zamyka i sprawdza, czy wszystko zostało wyłączone. Nie mam zamiaru wam matkować, pracę ustalacie sobie sami, dla mnie liczą się rezultaty i wywiązywanie z obowiązków. Pracujecie od rana tak długo, jak uznacie to za konieczne. Jak napisałam w ogłoszeniu, to nieregulowane godziny pracy. Jutro o ósmej zaczynamy. Hano, ty zwłaszcza miej blisko siebie telefon.

      – Będę czujna – zapewniła z mocą, czując ekscytację nową pracą i projektami, które zapragnęła realizować. Pojawiło się wiele niewiadomych, ale poczuła ten uzależniający zew przygody, sprawdzenia się, wcześniejsze obawy zupełnie zniknęły.

      – Jakieś pytania?

      – Dlaczego Bursztynowe? – zapytała Hana, jak najlepsza uczennica w klasie, która rwie się do aktywności.

      – Od Bursztynowej Komnaty, Hano, nasze aranżacje właśnie takie będą: unikatowe i oryginalne. Jesteśmy nad morzem, a bursztyn to symbol optymizmu i początku, sprzyja osiągnięciu sukcesów w każdej dziedzinie. Będziemy bursztynami na falach przeciętności – podkreśliła z dumą. – Jakiś sprzeciw?

      Gdy chóralnie odezwały się zaprzeczenia, Loretta z wrodzoną klasą opuściła biuro, zostawiając swoich pracowników we własnym gronie.

      – To teraz musimy się lepiej poznać. – Hanę roznosiła radość, znowu była w biegu za nowym wyzwaniem. Cieszyło ją, że stała się członkiem nowej ekipy, jeszcze spokojnej i małomównej, ale z potencjałem. – Co powiecie na wypad na kawę, piwo czy drinka? Powinniśmy uczcić nową pracę.

      – Na godzinkę mogę wyskoczyć – odpowiedziała Maja, która po wyjściu szefowej rozluźniła się i uśmiechnęła.

      – Bartosz? Nie możesz odmówić, będziemy pracować w tym samym pokoju – namawiała Hana.

      – Może na chwilę.

      – Nie zjemy cię, będzie miło – zaśmiała się, widząc jego panikę. – Dajcie mi chwilę, muszę zadzwonić do mojej koleżanki i uspokoić ją, że nie biorę udziału w niczym


Скачать книгу