Ekonomia dla każdego - czyli o czym każdy szanujący się obywatel, wyborca i podatnik wiedzieć powinni. Thomas Sowell
jest precyzyjna znajomość tego, co składa się na koszty. Niestety, w odniesieniu do kosztów panuje równie wiele nieporozumień, co w kwestii zysków.
Po pierwsze, nie istnieje coś takiego, jak jeden, określony „koszt wytworzenia danego towaru czy usługi". Henry Ford udowodnił wiele lat temu, że koszt wyprodukowania samochodu w przypadku, gdy produkuje się 100 pojazdów różni się znacznie od kosztu produkcji w sytuacji, gdy wynosi ona 100 tys. szt. W przypadku masowej produkcji samochodów opłaca się zainwestować w drogie taśmy i maszyny, gdyż ich koszt w przeliczeniu na jeden samochód, o ile tych samochodów będzie wiele, okaże się stosunkowo niewielki. Jeśli jednak uda nam się sprzedać jedynie połowę ilości wyprodukowanych samochodów, koszt maszyn produkcyjnych w przeliczeniu na jeden sprzedany pojazd będzie dwukrotnie wyższy. Szacuje się, że poziom produkcji samochodów, zapewniający dziś efektywność ekonomiczną, to kilkaset tysięcy aut. W 1896 roku największy producent samochodów w Stanach Zjednoczonych wytwarzał sześć pojazdów rocznie. Przy takim poziomie produkcji na samochód mogli sobie pozwolić tylko ludzie naprawdę bogaci. Zasługą Henry Forda było to, że dzięki umasowieniu produkcji samochodów uczynił ich cenę dostępną dla kieszeni zwykłego Amerykanina.
Podobne reguły obowiązują w innych gałęziach przemysłu. Dostawa 100 kartonów mleka do jednego supermarketu kosztuje znacznie mniej niż dostawa 10 kartonów mleka do dziesięciu róż nych, rozsianych po okolicy sklepów. Koszty budowy browaru posiadającego zdolność produkcyjną rzędu 4,5 mln baryłek dziennie będą w przeliczeniu na jedną baryłkę co najmniej trzykrotnie niższe niż koszty budowy browaru o zdolnościach przerobowych rzędu 1,5 mln beczek. Skala produkcji przy warzeniu piwa wpływa na więcej czynników.
Wprawdzie firma browarska Anheuser Busch wydaje na reklamę Budweisera i innych swoich piw miliony dolarów rocznie, to dzięki ogromnej wielkości produkcji koszt reklamy w przeliczeniu na baryłkę produkowanego napoju są o ok. 2 dol. niższe niż u ich konkurentów, w browarach Coors czy Miller.
Innymi słowy, koszt produkcji danego wyrobu czy usługi różni się w zależności od wielkości produkcji. W języku ekonomii nazywa się to „efektem skali". Ale to tylko pół prawdy. Jeśli od skali produkcji zależy jej koszt, dlaczego nie produkować samochodów w jeszcze większych fabrykach, w jeszcze większych ilościach? Gdyby tak złączyć General Motors, Chryslera i Ford'a, może udałoby się produkować samochody jeszcze taniej, zyskując na tym więcej, niż ma to miejsce obecnie, kiedy firmy te ze sobą konkurują?
Tak by się najprawdopodobniej nie stało. W każdej działalności produkcyjnej istnieje bowiem punkt, poza którym koszty produkcji jednostkowej przestają spadać; mimo wzrostu ilości produkcji, jej koszt się nie zmienia. W rzeczywistości, po przekroczeniu pewnego poziomu wielkości danego przedsięwzięcia, zarządzanie nim staje się tak trudne, a kontrola prawie niemożliwa, w myśl powiedzenia: „nie wie lewica, co czyni prawica", że koszty produkcji jednostkowej, miast maleć, zaczynają rosnąć. Koordynacja zadań w ramach takiej organizacji staje się równie trudna, co w całej gospodarce. Organizacji takiej brakuje mechanizmu cenowego, co uniemożliwia przekazywanie informacji, stąd do koordynacji produkcji i kontroli stosować trzeba narzędzia znacznie bardziej uciążliwe, takie jak choćby ciągły monitoring i nieustanne pouczanie.
W czasach kiedy American Telephone and Telegraph Company była największą spółką świata, jej prezes zwykł mówić: „AT&T jest tak wielka, że kiedy kopniesz ją w tylne miejsce dzisiaj, reszta zareaguje westchnieniem dopiero po dwóch latach". General Motors jest największym producentem samochodów na świecie, a mimo to koszt wyprodukowania tam samochodu jest o kilkaset dolarów wyższy niż u Forda, Chryslera czy czołowych producentów japońskich.
Mówiąc krótko, istnieje „ekonomia skali", ale istnieje też „niegospodarność" ze skali tej wynikająca. Gospodarka i niegospodarność istnieją obok siebie równocześnie na wielu szczeblach produkcji i organizacji. Zawsze istnieją rzeczy, które firma mogłaby zrobić lepiej, gdyby była większa, i takie, które mogłaby zrobić lepiej, gdyby była… mniejsza. Ponieważ niegospodarność przy pewnej wielkości firmy dominuje gospodarność, dlatego nie opłaca się rozrastać poza punkt, w którym tak się dzieje. Z tego m.in. powodu poszczególne gałęzie przemysłu składają się z wielu firm, a nie z jednego, gigantycznie wielkiego monopolu.
W Związku Sowieckim, gdzie fascynacja ekonomią skali przewyższała obawy związane z niegospodarnością skali, zarówno przedsięwzięcia rolnicze, jak i przemysłowe należały do największych w świecie. Przeciętne sowieckie gospodarstwo rolne było dziesięciokrotnie większe od swego amerykańskiego odpowiednika i zatrudniało ponad dziesięć razy więcej pracowników. A mimo to sowieckie gospodarstwa rolne były nieustannie niewydolne. Jednym z powodów ich nieefektywności była, cytowana przez sowieckich ekonomistów, „wadliwa koordynacja".
Gospodarność i niegospodarność przybierają wiele form. Oznaczają one równocześnie, że nie istnieje coś takiego, jak jeden określony koszt wykonania danej rzeczy czy czynności. Przykładowo, dla amerykańskiego lotnictwa cywilnego byłoby taniej przewieźć pasażera bezpośrednio z punktu A do punktu B, zamiast wozić go najpierw do punktu C, skąd inny samolot dowiezie go do punktu docelowego – zakładając, że wszystkie inne czynniki są identyczne. Czynniki te nie są jednak identyczne, gdyż okazuje się, że zwykle taniej jest przewieźć 200 pasażerów samolotem liczącym 200 miejsc, niż zrobić to przy użyciu dwóch samolotów po 100 miejsc każdy, lub dwoma samolotami dwustumiejscowymi zapełnionymi pasażerami do połowy.
Decydując się na poniesienie ekstra wydatku związanego z przewiezieniem pasażera do portu zwanego „pępkiem" („hub"), gdzie dołączy on do innych takich pasażerów przybywających z innych miast, lecz zmierzających do tego samego przeznaczenia, linia lotnicza ma możliwość zapełnienia pasażerami większego samolotu wylatującego z „pępka", redukując w ten sposób swoje koszty w przeliczeniu na pasażera. Innymi słowy, w powyższym przykładzie występuje zarówno „ekonomia skali", jak i „niegospodarność" ze skali tej wynikająca. To, która z nich w danej sytuacji przeważy zależy od natężenia ruchu pomiędzy dwoma miastami oraz różnicy kosztu przypadającego na pasażera w zależności od wielkości samolotu. Jeśli na trasie z A do B ilość pasażerów wystarczy do zapełnienia dużych samolotów, wówczas taniej – w przeliczeniu na pasażera – kosztuje przewiezienie ich z punktu A do B bezpośrednio niż wożenie ich najpierw do „hub" a dopiero potem transportowanie do miasta B. I znowu, nie istnieje coś takiego, jak określony „koszt" dowiezienia pasażera z jednego miasta do drugiego, nie można też powiedzieć, że jeden sposób – bez względu na okoliczności – jest zawsze tańszy od drugiego. Z tego m.in. powodu większość linii lotniczych posiada zarówno loty do portów zwanych „hub", jak i połączenia bezpośrednie.
Punkt, w którym ustaje korzyść wynikająca z efektu skali, różni się w zależności od gałęzi przemysłu czy gospodarki w ogóle. Z tego m.in. powodu restauracje są mniejsze niż huty czy stalownie. Dobrze prowadzona restauracja wymaga zwykle nieustannej obecności właściciela zainteresowanego nieustannym nadzorem nad przebiegiem czynności, od których zależy powodzenie biznesu, zwłaszcza że niewiele jest interesów tak wrażliwych na fiasko, jak właśnie gastronomia. Nie tylko kuchnia musi być odpowiednia, by zadowolić gusta klienteli, również kelnerzy czy kelnerki muszą wykonywać swoją pracę w sposób zachęcający konsumentów do ponownych odwiedzin tego sympatycznego miejsca. Nie bez znaczenia jest także wystrój wnętrz, meble oraz odpowiedni rodzaj nakryć podawanych obsługiwanym gościom.
Co więcej, żaden z tych problemów nie może być rozwiązany raz na zawsze. Odpowiednia jakość kuchni, smak i wygląd dań, a zwłaszcza satysfakcja konsumentów wymagają, aby dostawcy ryb, warzyw, mięsa czy innych surowców podlegali nieustannemu monitorowaniu. W celu zapewnienia odpowiedniego standardu obsługi, nadzorowi musi podlegać także szef kuchni i podległy mu personel. Chodzi również o to, by odpowiednio szybko i sprawnie reagowali na nowe trendy kulinarne czy upodobania klienteli, eliminując te, które nie cieszą się już jej wzięciem.
Normalna w biznesie rotacja kadr wymaga od właściciela,