Ekonomia dla każdego - czyli o czym każdy szanujący się obywatel, wyborca i podatnik wiedzieć powinni. Thomas Sowell
lokalizacji, w których tworzono powierzchnię sklepową. Niektóre sieci sklepowe, jak np. Safeway dostosowały się do tych zmieniających się warunków nie tylko szybciej, ale i lepiej niż sieć A&P, która wciąż trzymała się centrów dużych miast i nie podążała za trendami migracyjnymi Kalifornii czy innych stanów należących do tzw. słonecznego pasa. Niechętnie też podpisywała wieloletnie umowy leasingowe czy decydowała się na kupowanie drogich terenów czy lokali w okolicach, do których przeprowadzali się, wraz ze swoimi pieniędzmi, ich dotychczasowi klienci.
Po wielu latach działalności, uchodząca dotąd za najtańszą, sieć A&P został pobita przez konkurentów nie tylko, jak chodzi o ceny, rywale ponadto mieli niższe koszty prowadzenia działalności handlowej.
Tym co uczyniło sieć A&P światową potęgą handlową w pierwszej połowie XX wieku były niskie ceny, którym towarzyszyły niskie koszty operacyjne. Te same niskie ceny i niskie koszty operacyjne zdecydowały o tym, że w drugiej połowie XX wieku konkurentom z innych sieci i supermarketów udało się przejąć dotychczasową klientelę A&P. O ile sieć A&P była skuteczna i odnosiła sukcesy w jednym okresie historycznym, w drugim zaś poniosła porażkę, o tyle społeczeństwo jako całość zyskało przez cały ten czas. Mogło bowiem kupować poszukiwane przez siebie produkty spożywcze od firmy, która w danym momencie oferowała możliwie najniższe ceny.
Takich spółek, które w pewnych okresach działalności dominowały rynek i, podobnie jak sieć A&P, w obliczu zmieniających się warunków popadły w niełaskę, tarapaty czy wręcz bankructwo, jest znacznie więcej. Jedną z nich była potężna przez lata firma Graflex Corporation, producent popularnego niegdyś sprzętu fotograficznego i filmowego, używanego chętnie przez reporterów. Większość materiałów filmowych, kronik czy wiadomości z lat 1930., a także 1940. ukazujących fotoreporterów przy pracy niemal wyłącznie pokazuje ich z potężnymi aparatami filmowymi marki Speed Graphic, produkowanymi przez firmę Graflex, w ręku. Później, w latach 1950., w czasie wojny koreańskiej, większość najwyższej jakości materiału zdjęciowego fotografowano już przy użyciu 35 mm aparatów firmy Leica, wyposażonych w obiektywy produkowane przez nową japońską firmę Nikon, która właśnie zaczęła wytwarzać aparaty fotograficzne.
Postęp w optyce, a w ślad za nim zmiany w technologii produkcji obiektywów fotograficznych umożliwiły fotoreporterom i fotografikom korzystanie z niewielkich, lekkich aparatów gwarantujących zdjęciom odpowiednio wysoką ostrość oraz jakość pozwalającą na konkurowanie z aparatami znacznie większymi i cięższymi. W ciągu jednej dekady mniejsze aparaty fotograficzne wyparły z rynku Speed Graphics i inne potężne urządzenia produkowane przez Graflex Corporation. Ostatni egzemplarz Speed Graphics wyprodukowany został w 1973 roku – po latach dominacji rynku, potentat w dziedzinie aparatów fotograficznych, firma Graflex Corporation przestała istnieć.
Podobne przykłady zdarzyły się w wielu innych branżach przemysłu. Pan American Airlines, pionier lotnictwa cywilnego na trasach transatlantyckich i w poprzek Pacyfiku, „zginęła" w początkach lat 1970. śmiercią naturalną w obliczu masowej konkurencji wywołanej deregulacją sektora lotnictwa komercyjnego. W podobny sposób rozprawił się los z istniejącym ponad sto lat sławnym dziennikiem „New York Herald Tribune". Wobec rosnącej konkurencji ze strony nowych mediów, a zwłaszcza telewizji, która stała się odtąd głównym źródłem informacji oraz presji związków zawodowych, wydawanie gazety przestało być opłacalne.
Podobnego przykładu dostarczają losy znanego niegdyś producenta maszyn do pisania, firmy Smith Corona, która przez dziesięciolecia dominowała światowy rynek maszyn do pisania. I oto na rynku pojawiły się komputery typu „laptop", eliminując przenośne maszyny do pisania. Dzieła dokonały komputery personalne, które praktycznie wyeliminowały pozostałe maszyny do pisania. Zanim to nastąpiło, Smith Corona, w obliczu zmieniających się warunków, podobnie jak to miało miejsce niegdyś z siecią A&P, zaczęła tracić miliony dolarów. W początkach lat 1980., przez pięć lat z rzędu fir ma ta nie zarobiła ani centa. Sytuację poprawiło pojawienie się na linii produkcyjnej edytorów tekstu – czegoś pomiędzy maszyną do pisania a komputerem osobistym – spod znaku Smith Corona. To właśnie dzięki nim firma zdołała przeżyć kryzys i zaczęła przynosić zyski.
Te wszystkie kryzysy, widma upadku czy wręcz bankructwa owych wspaniałych firm przemysłowych czy handlowych są pomnikiem postawionym z jednej strony nieustannej, bezlitosnej presji ze strony konkurencji, z drugiej zaś rosnącej zamożność konsumentów. Ale nie los tych przedsiębiorstw jest tu najważniejszy. Istotą zjawiska eliminacji są korzyści odnoszone na skutek niższych cen przez konsumentów. Niższe ceny są zaś możliwe dzięki lepszemu, skuteczniejszemu wykorzystaniu zasobów, które nie dość, że znajdują się w niedoborze, to posiadają także alternatywne wykorzystanie.
Kluczową rolę w opisywanym zjawisku grają nie tylko ceny czy wysokość zysku, lecz także… straty. To właśnie one zmusiły, poddawane naciskom zmieniających się warunków ekonomicznych przedsiębiorstwa, do przebranżowienia czy zmiany systemu działania. Gdyby tego nie uczyniły, zostałyby pobite przez konkurencję. Ta ostatnia bowiem wcześniej odkryła zmieniające się warunki i lepiej pojęła ich znaczenie czy konsekwencje. Wiedza bowiem jest tym dobrem, które w każdej gospodarce znajduje się w największym niedoborze. Nie lepiej jest z płynącymi z niej wnioskami. W gospodarce opartej na cenach oraz bilansie zysków i strat przewagę odnoszą ci, którzy dysponują większą wiedzą i lepiej potrafią wyciągać wnioski.
Innymi słowy, umiejętności, wiedza, doświadczenie umożliwiają właściwe zagospodarowanie surowców i środków, mimo iż większość społeczeństwa, w tym jego kierownictwo polityczne, ani wiedzy tej, ani doświadczenia nie podzielają czy wręcz nie rozumieją, co się w gospodarce dzieje. I przeciwnie, wiedza i doświadczenie zdają się na nic w systemie, w którym gospodarka regulowana jest i kontrolowana przez decyzje polityczne podejmowane przez polityków. W takim systemie bowiem ograniczona wiedza czy małe doświadczenie decydentów stanowią istotną przeszkodę na drodze rozwoju całej gospodarki. Reguła ta odnosi się także do przywódców światłych i bardziej od innych doświadczonych. W porównaniu do wiedzy stanowiącej sumę umiejętności czy doświadczeń posiadanych przez miliony rozproszonych obywateli, umiejętności najmądrzejszych nawet polityków wyglądają naprawdę mizernie.
Do zapewnienia znaczącego rozwoju materialnego społeczeństwa jako całości niepotrzebna jest ani wyrafinowana wiedza, ani umiejętności technologiczne. Spójrzmy, jak taki banalny, zdawałoby się, handel detaliczny zmienił nasz sposób życia. W wyniku zmian, jakie w ciągu ostatniego stulecia zaszły w sektorze handlu spożywczego, wskutek rewolucjonizacji sprzedaży detalicznej w ogóle, możliwe było obniżenie kosztów działalności handlowej, a w jej konsekwencji także cen, co doprowadziło do podniesienia standardu życia milionów Amerykanów.
Dla większości z nas nazwy, takie jak Sears czy Montgomery Ward kojarzą się niezmiennie jako nazwy sieci handlowych, supermarketów. Jednakże żadne z tych przedsiębiorstw nie zaczynało jako supermarket. Powstała pod koniec XIX wieku Montgomery Ward była na początku firmą wysyłkową. W ówczesnych warunkach, zanim pojawiły się ciężarówki czy samochody, gdy większość mieszkańców Stanów Zjednoczonych zamieszkiwała niewielkie obszary wiejskie, koszty dostawy towarów do oddalonych od głównych tras niewielkich magazynów czy sklepików były ogromne. Odbijało się to na cenach, które siłą rzeczy musiały być wysokie. Oznaczało to, że dla dużej liczby mieszkańców, wiele towarów, uważanych dzisiaj za podstawowe, właśnie wskutek zbyt wysokich kosztów, znajdowało się poza zasięgiem ich możliwości finansowych.
Montgomery Ward obniżył te koszty, zakładając katalogową sprzedaż wysyłkową; produkty i towary wysyłane były bezpośrednio do ich odbiorców w całym kraju z hurtowni firmy zlokalizowanej w Chicago. Osiągnięty w ten sposób wysoki wolumen sprzedaży obniżał koszt przypadający na jednostkę sprzedaży, umożliwiając w ten sposób obniżkę ceny poniżej poziomu spotykanego w większości sklepików lokalnych. W ten sposób firma Warda stała się pod koniec XIX wieku największym