Ekonomia dla każdego - czyli o czym każdy szanujący się obywatel, wyborca i podatnik wiedzieć powinni. Thomas Sowell
przez nich mieszkania. Wolny rynek – w przeciwieństwie do systemu kontroli czynszów, w którym mieszkań jest mniej niż lokatorów – wymagałby bowiem, aby właściciele konkurowali o lokatora z innymi kamienicznikami, a to pociąga za sobą konieczność zapewnienia wyższego standardu.
Biorąc pod uwagę wszystkie opisane bodźce, nie trudno dostrzec empirycznie, że konsekwencją istnienia systemu kontroli czynszów są braki mieszkań, spadek tempa budownictwa mieszkaniowego, a także pogarszanie się – wskutek zaniedbań w konser wacji – stanu technicznego istniejących zasobów mieszkaniowych. Pragnę podkreślić, że opisane rezultaty mają naturę „empiryczną" i nie dowodzą wcale – jak by tego niektórzy ludzie chcieli – że rola cen sprowadza się do „teorii", wyznawanej wyłącznie przez tych, co to „wierzą w rynek".
Tymczasem to właśnie szwedzki socjalista – najprawdopodobniej także przeciwnik wolnego rynku – powiedział, że „kontrola czynszów mieszkaniowych jest najskuteczniejszym, obok bombardowania, sposobem zniszczenia miasta". Był on bowiem ekonomistą zorientowanym w dowodach empirycznych.
Człowiekiem, który również porównał kontrolę czynszów do bombardowania był jeden z wietnamskich przywódców komunistycznych, który w kilka lat po zakończeniu działań wojennych powiedział: „To czego nie zdążyli w Hanoi zniszczyć swoimi bombami Amerykanie, my zniszczyliśmy poprzez politykę bardzo niskich czynszów".
Jako komunista, a więc przeciwnik wolnego rynku, przekonał się on naocznie, w jaki sposób sztucznie zaniżone czynsze mieszkaniowe zwiększają popyt, zmniejszając równocześnie podaż – prosta zasada, a jakże bolesne są konsekwencje sprzeniewierzenia się jej. Bombardowanie przynosi miastu szkody natychmiastowe, jednakże zaraz po ustaniu działań wojennych rusza proces odbudowy. Zniszczenia wywołane kontrolą czynszów są znacznie trwalsze. Pomyśleć, że doprowadzają do nich ludzie nierozumiejący fundamentalnych zasad ekonomii.
W ekonomii, podobnie jak i w życiu, mamy prawo postępować zgodnie z własnymi życzeniami, jednakże musimy pamiętać, że konsekwencje naszego postępowania rzadko kiedy pokrywają się z życzeniami. Mamy życzenie skoczyć z dachu wieżowca, wolno nam, pamiętajmy jednak, że na rezultat naszego skoku ma wpływ przyciąganie ziemskie. Identycznie jest w ekonomii, rzeczywiste konsekwencje funkcjonowania decyzji gospodarczej poznajemy na drodze analizy jej skutków, co więcej, konsekwencje te są całkowicie niezależne od tego, co chcieliśmy osiągnąć, decydując się na taką, a nie inną politykę gospodarczą.
Ekonomia, powtarzam, jest nauką o badaniu konsekwencji różnych sposobów dysponowania zasobami występującymi w nie doborze, a które mogłyby mieć alternatywne wykorzystanie. Ekonomia nie ma nic wspólnego z badaniem ludzkich nadziei czy systemów wartości. Ekonomię ochrzczono mianem „nauki ponurej" (dismal science) z powodu licznych frustracji i zawiedzionych nadziei, jakich jest ona źródłem czy przyczyną. Z drugiej jednak strony ta ponura wiedza o tym, co jest niemożliwe potrafinam oszczędzić wiele niepotrzebnych zawodów i katastrof życiowych.
Poświęciliśmy tak wiele uwagi gospodarce rynkowej, a więc gospodarce, w której proces dysponowania zasobami kierowany jest przy pomocy mechanizmu cenowego z co najmniej dwóch powodów. Raz, że jest to w Stanach Zjednoczonych najlepiej znany typ gospodarki, a dwa, i to chyba ważniejsze, że jest to ten rodzaj gospodarowania, któremu świat zawdzięcza – jeśli chodzi o standard życia – najwięcej. Teraz ważne jest tylko to, aby zrozumieć te jej zasady, które – bez względu na to, czy to w Europie, Azji, Afryce czy w Zachodniej Hemisferze – prowadzą do podnoszenia poziomu stopy życiowej.
Bodźce są ważne, ponieważ ludzie chętniej pracują dla własnej korzyści niż na korzyść innych ludzi. Bodźce sprawiają, że te dwie strony – ja i inni – zostają połączone. Kelner podaje nam jedzenie do stołu nie dlatego, że jesteśmy głodni, lecz dlatego, że od tego zależy jego pensja oraz napiwek. Gigantyczne spółki nie zatrudniają pracowników od marketingu z powodów altruistycznych, lecz dlatego, że chcą się dowiedzieć, czego pragną ich konsumenci. Znajomość zwyczajów konsumentów jest bowiem źródłem zysków, a zarazem sposobem uniknięcia strat. Wytwarzanie produktów, których nikt nie chce kupić, jest prostą drogą prowadzącą do bankructwa.
Ceny są ważne, ponieważ „przetwarzają" one informacje w formę bodźców. Producent samochodów nie jest w stanie czytać w ludzkich umysłach, kiedy jednak stwierdzi, że sprzedaż produkowanych przez niego pojazdów typu „combi" za cenę pokrywającą koszty produkcji jest trudniejsza, niż sprzedaż sa mochodów sportowych za cenę pokrywającą koszty ich produkcji, wystarczy mu to do podjęcia decyzji, jakiego typu pojazdy powinien produkować.
Ceny nie tylko pomagają ustalić, co należy produkować, ale racjonalizują także kierowanie zasobami występującymi w niedoborze. Bez względu na typ gospodarowania, to nie ceny są powodem powstania niedoborów, które wymagać mają racjonalnego gospodarowania zasobami. Niedobory są produktem ubocznym wszelkiej maści programów zmierzających do uczynienia jakichś towarów czy usług tanimi, lub zapobiegających nadmiernemu wzrostowi ich cen. Tymczasem „nadmierna" cena jest właśnie czynnikiem, który wyznacza wielkość zapotrzebowania danego użytkownika. Gdyby nawet wszystkich stać było na wszystko, to i tak nie byłoby więcej produktów, niż wówczas, gdyby ceny ich były nadmiernie wysokie. W takiej sytuacji należałoby stworzyć jakąś alternatywną metodę racjonowania tej ilości towarów, jaka istniałaby w momencie, gdyby nie wszyscy mogli sobie na nie pozwolić. Bez względu na to, czy metodą tą byłaby reglamentacja kartkowa, układy polityczne, czarny rynek czy zwyczajne zdobywanie produktów siłą, z chwilą pojawienia się ich w sprzedaży, racjonowanie byłoby koniecznością, ponieważ sztuczne zaniżanie cen – w celu uczynienia towarów dostępnymi dla każdego – nie zwiększa ich całkowitej podaży.
O ile niedobory są czymś nieodłącznym, o tyle braki są tworzone. Niedobór oznacza po prostu, że ilość dóbr nie wystarcza do zaspokojenia pragnień wszystkich ludzi. Tylko w Rajskich Ogrodach było wszystkiego w bród. Braki natomiast oznaczają sytuację, w której pewni ludzie gotowi są zapłacić za towar wyższą cenę, a mimo to towaru tego nie potrafią znaleźć.
Cena jest integralnym składnikiem tego, co nazywamy brakami, choć wciąż istnieją ludzie, którzy błędnie uważają, że w przypadku wystąpienia braku jakiegoś towaru ma miejsce fizyczny jego niedostatek. Nawet najszybsze w świecie tempo budownictwa mieszkaniowego, jak jego doświadczyli Szwedzi, nie zapobiegło rekordowemu brakowi mieszkań, ponieważ lista oczekujących rosła jeszcze szybciej. W wyniku regulacji czynszów sztucznie zaniżone ceny sprawiły, iż cała masa ludzi zajmowała znacznie więcej przestrzeni mieszkalnej, niż by jej zajmowała, gdyby przyszło im za nią zapłacić tyle, ile wynosiła wartość surowców użytych do jej wytworzenia.
Jednym z fundamentalnych problemów regulacji cen jest odpowiedź na pytanie, czyje ceny znajdują się pod kontrolą. Nawet w przypadku produktu tak zdawałoby się banalnego, jak jabłko określenie jego istoty nie jest łatwe. Jabłka bowiem różnią się od siebie rozmiarem, stopniem świeżości czy wyglądem. Na wolnym rynku jabłka, na które panuje największy popyt – bez względu na powód tego popytu – będą miały najprawdopodobniej cenę najwyższą. Jabłka cieszące się najmniejszym zainteresowaniem konsumentów – najniższą. Sklepy warzywne czy supermarkety wkładają wiele wysiłku (a więc i pieniędzy) w to, by różne gatunki czy klasy jabłek posortować, oddzielając te, które mieszczą się w standardzie poszukiwanym przez konsumentów, od tych, które standardu nie trzymają.
Jednakże w systemie regulacji cen, popyt na sztucznie potanione jabłka przewyższa ich podaż, nie ma więc potrzeby tracenia czasu i pieniędzy na jakiekolwiek sortowanie, ponieważ wszystkie jabłka i tak zostaną – z powodu występujących braków – sprzedane.
Wiele naprawdę ambitnych z humanitarnego punktu widzenia programów społecznych czy politycznych kończyło się fiaskiem tylko dlatego, że ich twórcy nie rozumieli roli cen. Próby sztucznego utrzymywania niskich cen żywności – czy to w siedemnastowiecznych Włoszech, osiemnastowiecznych Indiach, porewolucyjnej Francji, w Rosji