Ekonomia dla każdego - czyli o czym każdy szanujący się obywatel, wyborca i podatnik wiedzieć powinni. Thomas Sowell
wyprodukować większej ilości sera. Innymi słowy, zwiększony popyt na mleko ze strony serowarów doprowadzi do podniesienia jego ceny, w rezultacie czego producenci innych produktów nabiałowych zmuszeni będą ograniczyć ilość zakupywanego mleka. Wzrastająca cena mleka doprowadzi w konsekwencji do wzrostu ceny jogurtu czy lodów, co najprawdopodobniej spowoduje spadek popytu na te wyroby.
Skąd poszczególni producenci wiedzą, ile mleka mają kupić? Oni kupują tylko tyle mleka, ile wymagać będzie opłacenie wyższych jego cen przy pomocy droższych lodów czy jogurtu. Jeśli wyższa cena lodów zniechęci konsumentów do ich kupowania w mniejszym stopniu, niż wyższa cena jogurtu zniechęci konsumentów jogurtu, dodatkowa produkcja sera odbędzie się kosztem niewielkiej ilości mleka przeznaczanego poprzednio na lody, a kosztem większej ilości mleka, z którego produkowano przedtem jogurt.
Wszystko to sprowadza się do ogólnej zasady, mianowicie że cena, jaką jeden producent pragnie zapłacić za mleko (czy jakiś inny surowiec), jest ceną, jaką inny producent za ten sam surowiec jest zmuszony zapłacić. Ponieważ zasoby znajdujące się w niedoborze mogą być wykorzystane alternatywnie, wartość przypisana im przez jednego producenta staje się kosztem, który zapłacić muszą producenci gotowi „licytować" dany surowiec, kupując go do własnego użytku.
Z punktu widzenia gospodarki jako całości oznacza to, że zasoby zmierzają zwykle do miejsc, w których osiągają najwyższą wartość.
Nie oznacza to wcale, że jedno ich przeznaczenie wyklucza wszystkie inne. Przeciwnie, to dostrajanie się do nowych warunków jest stopniowe. Do produkcji lodów czy jogurtu skierowana zostanie tylko ta ilość mleka, która dla konsumentów lodów czy jogurtu jest równie cenna, co dla amatorów sera. Bez względu na to, czy odnosimy się do konsumentów sera, lodów czy jogurtu niektórym z nich zależeć będzie na zdobyciu określonej ilości mleka, mniej na zdobyciu większej jego ilości, aż wreszcie – po przekroczeniu pewnego poziomu – obojętne im będzie to, by zdobyć większą ilość mleka. Po osiągnięciu poziomu nasycenia wręcz nie będą chcieli tego mleka konsumować.
Cenowa koordynacja wykorzystania surowców polega na tym, że ilość surowca użyta do produkcji jednego wyrobu posiada wartość identyczną z tą, jaka przypisywana jest temu surowcowi wykorzystanemu do innej produkcji. Dzięki temu – w gospodarce regulowanej wolną grą cenową – nie dochodzi do zalania rynku górami sera, przy równoczesnym pozbawieniu ludzi możliwości konsumowania lodów czy jogurtu. Do takich absurdalnych przypadków dochodzi jednak w gospodarkach, w których o przeznaczeniu zasobów czy surowców nie decyduje wolna gra cen.
W gospodarce sowieckiej, na przykład, dochodziło niekiedy do tworzenia się w magazynach stert produktów, których nikt kupować nie chciał, podczas gdy w tym samym czasie ludzie wystawali w kilometrowych kolejkach, pragnąc kupić towary, na których im zależało. Efektywne wykorzystanie zasobów znajdujących się w niedoborze, a mających alternatywne użycie, nie jest abstrakcyjnym wymysłem ekonomistów. Od niego zależy poziom życia, dobrobyt lub nędza milionów ludzi.
Wracając do przykładu z posiadłościami zlokalizowanymi na plaży, ich ceny są odzwierciedleniem odpowiadającej im rzeczywistości.
Z punktu widzenia społeczeństwa jako całości koszt jakiejś rzeczy (produktu, usługi) odpowiada wartości, jaką osiąga ona z chwilą alternatywnego jej wykorzystania. Ten koszt ma swoje odbicie na rynku, gdzie cena, jaką jedno indywiduum jest gotowe za coś zapłacić, staje się dla innych indywiduów kosztem, jaki za tę samą ilość zasobów znajdujących się w niedoborze, lub produktów z nich wytworzonych, zmuszeni są zapłacić. Bez względu na system panujący w danym społeczeństwie, czy to będzie kapitalizm, gospodarka socjalistyczna, feudalna czy jakaś inna, prawdziwym kosztem jakiejś rzeczy jest jej wartość osiągana z chwilą alternatywnego jej zastosowania. Prawdziwym kosztem budowy mostu jest wartość rzeczy i przedmiotów, które można by wybudować, stosując tę samą (co do budowy mostu) ilość materiału i pracy. Ta prawidłowość istnieje na poziomie indywidualnym nawet wtedy, gdy w grę nie wchodzą pieniądze. Kosztem oglądania telenoweli czy komedii sytuacyjnej jest wartość innych spraw, które można by w tym czasie zrobić.
Różne systemy ekonomiczne radzą sobie z rzeczywistością w różny sposób, z różną skutecznością, choć rzeczywistość ta istnieje niezależnie od systemu ekonomicznego użytego do radzenia sobie z nią. Z chwilą zrozumienia tej zasady jesteśmy w stanie porównać, jak systemy gospodarcze stosujące do rozdziału zasobów znajdujących się w niedoborze mechanizm cenowy różnią się od systemów, które do tego celu wykorzystują królów, polityków czy biurokratów wydających rozkaz, komu co się należy i w jakiej ilości.
W okresie tzw. glasnosti i perestrojki, mających miejsce w ostatnich latach istnienia Związku Sowieckiego, dwóch sowieckich ekonomistów, Nikolaj Szmelew i Wladimir Popow wydało książkę, która bardzo szczerze, bez owijania w bawełnę, ujawnia sposób funkcjonowania tamtejszej gospodarki. Książka została potem przełożona na język angielski. Szmelew i Popow piszą m.in. że sowieckie przedsiębiorstwa „ciągle chciały wszystkiego więcej, niż potrzebowały", chodziło o surowce, urządzenia i inne materiały potrzebne do produkcji. „Bez względu na realne potrzeby, przedsiębiorstwa kładły rękę na wszystkim, nie zwracając uwagi na jakikolwiek sens ekonomiczny tego kroku" – pisali Szmelew i Popow. Ponieważ równocześnie nikt znajdujący się „na górze" nie wiedział dokładnie, ile czego naprawdę potrzeba, chomikowanie miało swój sens.
W konsekwencji do wyprodukowania jakiegoś dobra wykorzystywano w gospodarce sowieckiej znacznie więcej zasobów, niż zużywano ich w systemach gospodarczych posługujących się mechanizmami cenowymi, jak na przykład w Stanach Zjednoczonych – narzekali sowieccy ekonomiści:
Z danych Sowieckiego Instytutu Gospodarki Światowej i Stosunków Międzynarodowych wynika, że w porównaniu do Stanów Zjednoczonych zużywaliśmy na jednostkę dochodu narodowego 1,5 raza więcej surowców i 2,1 raza więcej energii… Zużywaliśmy na jednostkę dochodu narodowego 2,4 raza więcej metali niż Stany Zjednoczone… Bez jakichś szczególnych wyliczeń widać, że produkując i konsumując od 1,5 do 2 razy więcej stali i cementu, pozostawaliśmy, jak chodzi o ilość wyrobów wytwarzanych z tych surowców, daleko w tyle za Stanami Zjednoczonymi… Ostatnio, na przykład, ilość energii zużywanej przez przemysł sowiecki przekroczyła ilości zużywane przez Amerykanów, a mimo to wielkość produkcji przemysłowej ZSRS – licząc bardzo hojnie – stanowi zaledwie 80 proc. tego, co wytworzono w USA.
Związkowi Sowieckiemu nie brakowało surowców. Jak chodzi o ścisłość, jest to jeden z najzasobniejszych pod tym względem krajów na Ziemi. Brakowało tam jednak systemu ekonomicznego, który pozwalałby na efektywne wykorzystanie tych, występujących w niedoborze, zasobów. Ponieważ przedsiębiorstwa sowieckie nie podlegały takim samym ograniczeniom finansowym, jakim podlegają przedsiębiorstwa kapitalistyczne, pochłaniały one więcej maszyn i urządzeń, niż potrzebowały, by służyły one potem „jako magazyn kurzu" lub „rdzewiały na placach" – jak to obrazowo ujmują sowieccy ekonomiści. Innymi słowy, przedsiębiorstwa nie były zmuszone do traktowania tych zasobów zarówno jak zasobów występujących w niedoborze, jak i mających alternatywne wykorzystanie.
Takiego marnotrawstwa by nie było, gdyby przedsiębiorstwa, o których piszą autorzy wspomnianej książki, musiały za te surowce, maszyny i urządzenia zapłacić, co więcej, gdyby „być albo nie być" tych przedsiębiorstw zależało od utrzymywania kosztów produkcji poniżej dochodu otrzymywanego z jej sprzedaży. W takiej, opartej na mechanizmie cenowym gospodarce kapitalistycznej, ilość surowców i materiałów na wejściu szacowana jest na podstawie bardzo skrupulatnej analizy tego, co dla przedsiębiorstwa jest naprawdę niezbędne, a nie co trzeba zrobić, aby menedżerowie takiej firmy wyglądali atrakcyjnie w oczach swoich przełożonych, którzy przecież nie byli w stanie właściwie ocenić, jak naprawdę działają podległe im branże i przedsiębiorstwa.
Kontrast między gospodarką amerykańską a sowiecką odpowiada różnicy między