Ekonomia dla każdego - czyli o czym każdy szanujący się obywatel, wyborca i podatnik wiedzieć powinni. Thomas Sowell
Afryki Zachodniej niepodległości, słynna była sprawa zakładu, o jaki poszli między sobą prezydenci Ghany i sąsiedniego Wybrzeża Kości Słoniowej. Chodziło o to, który z tych krajów osiągnie w przyszłości większą prosperity. W momencie owego zakładu, Ghana nie tylko stała ekonomicznie lepiej niż Wybrzeże Kości Słoniowej, ale miała ponadto więcej surowców naturalnych, wydawało się więc, że prezydent Wybrzeża Kości Słoniowej stoi na pozycji przegranej. Tak jednak nie było. Prezydent wiedział bowiem, że Ghana zdecydowała się na model gospodarki ręcznie sterowanej przez państwo, Wybrzeże Kości Słoniowej zaś na wolny rynek. Do 1982 roku Wy brzeże Kości Słoniowej przegoniło Ghanę do tego stopnia, że 20 proc. najuboższych mieszkańców tego kraju miało wyższy dochód niż większość Ghańczyków.
Nie było to zasługą jakiejś wyższości ludności Wybrzeża Kości Słoniowej. Jak chodzi o ścisłość, później, kiedy politycy Wybrzeża Kości Słoniowej dali się ponieść pokusie wprowadzenia do gospodarki kontroli państwa, a Ghańczycy doświadczeni swoimi dotychczasowymi niepowodzeniami gospodarczymi postanowili kontrolę państwa nieco poluzować, role się odwróciły – teraz gospodarka Ghany zaczęła kwitnąć, a Wybrzeże Kości Słoniowej podupadać.
Do podobnej konfrontacji doszło pomiędzy Birmą a Tajlandią. Zanim w Birmie wprowadzono socjalizm, poziom życia był tam wyższy niż w Tajlandii. Później role się odwróciły. Z chwilą gdy takie kraje, jak Niemcy, Korea Pd., Sri Lanka, Nowa Zelandia zaczęły uwalniać swoje gospodarki spod kontroli rządu i polegać przy alokacji zasobów na mechanizmie cenowym, doświadczyły silnego wzrostu ekonomicznego.
Wystarczyło, że w czasie reform w latach 1980. poluzowano w niektórych regionach Chin kontrolę gospodarczą nad pewnymi sektorami gospodarki, by zaczął się tam bezprecedensowy wzrost gospodarczy, jakże wyraźnie kontrastujący z resztą kraju. W 1978 roku na wolnym rynku sprzedawano w Chinach niespełna 10 proc. płodów rolnych, w 1990 roku procent ten sięgał 80. Rezultatem tej zmiany była większa podaż żywności, większa jej różnorodność i większa dostępność, zwłaszcza dla mieszkańców chińskich miast, co w konsekwencji doprowadziło w ciągu paru lat do wzrostu dochodów ludności zajmującej się rolnictwem o ponad 50 proc. Jakże silny był to kontrast w porównaniu z problemami doświadczanymi przez Chiny w epoce autokratycznych rządów, zmarłego w 1976 roku, Mao. Wystarczyło dokonać uwolnienia cen, by już w latach 1978 – 1995 gospodarka rozwijała się w tempie 9 proc. rocznie.
O ile historia mówi nam, że takie rzeczy miały miejsce, ekonomia objaśnia, dlaczego to miejsce miały – co też takiego tkwi w cenach, że są one w stanie uczynić to, czemu polityczna kontrola gospodarki rzadko kiedy może sprostać. Ekonomia to nie tylko ceny, jednakże zrozumienie mechanizmu ich funkcjonowania jest fundamentem zrozumienia całej ekonomii.
W społeczeństwie składającym się z milionów konsumentów nikt – czy to pojedynczy przedstawiciel rządu czy grupa decydentów – nie jest w stanie wiedzieć, jakie są preferencje tych milionów ludzi w kwestii przedkładania jednego produktu nad drugim, nie mówiąc już o tysiącach jednych produktów przedkładanych nad tysiącami innych produktów. W gospodarce sterowanej mechanizmem cenowym nikt takiej wiedzy posiadać nie musi. Każdy producent kieruje się po prostu ceną, za jaką dany produkt może sprzedać i kosztem, jaki musi ponieść, aby produkt ten wytworzyć.
Wiedza jest jednym z tych zasobów, których niedobór odczuwamy najboleśniej, stąd właśnie ceny są czynnikiem ekonomizującym jej użycie. Odbywa się to poprzez wymuszenie na tych, którzy posiadają największą wiedzę na temat własnej sytuacji, by w swoich decyzjach odnośnie kupna danego dobra czy surowca starali się bazować na własnej wiedzy, a nie na umiejętności oddziaływania na innych ludzi. Mówiąc prostszymi słowami, chodzi o to, by „wkładać" własne pieniądze tam, gdzie jest ich miejsce.
Ludzie jednakże są tylko ludźmi, stąd popełniają błędy i to we wszystkich systemach gospodarczych. Producent, który w systemie ekonomicznym opierającym się na mechanizmie cenowym skorzysta ze składników, które w innych branżach są kosztowniejsze, odkryje najprawdopodobniej, że z pieniędzy, jakie konsumenci gotowi są mu za jego produkt zapłacić, nie będzie w stanie kosztu tych składników odzyskać. Mimo wszystko, kupując dany składnik musiał za niego zapłacić więcej, niż płacili ci, którzy wykorzystywali go do celów alternatywnych. Jeśli producent odkryje, że składnik ten zastosowany do produkcji jego wyrobów wart jest mniej, niż on za niego zapłacił, wówczas straci pieniądze. Nie będzie miał innego wyjścia, jak produkcję wykorzystującą ów składnik wstrzymać. Producenci, którzy z powodu czy to uporu, czy wskutek własnej ślepoty tego nie zrobią, zostaną w końcu zmuszeni do ogłoszenia upadłości. W ten sposób społeczeństwo zostanie uchronione przed kontynuowaniem marnotrawstwa swoich zasobów.
W gospodarce opartej na mechanizmie cenowym zarówno pracownicy, jak i wierzyciele naciskają na to, by otrzymać swoje pieniądze bez względu na to, czy menedżerowie popełnili błąd, czy nie. Znaczy to, że biznes może robić pomyłki, dopóki sam się nie zatrzyma, albo nie zatrzymają go inni – czy to wskutek odmowy pracy na jego rzecz, odmowy dostawy nieodzownych do produkcji materiałów albo poprzez upadłość. W gospodarce feudalnej i socjalistycznej kierownictwo może popełniać te same błędy w nieskończoność. Ich konsekwencje płacone są bowiem przez innych w formie niższego standardu życia w stosunku do tego, w jakim żyliby w warunkach lepszej efektywności wykorzystania zasobów.
Pisaliśmy już, że wraz z występowaniem drastycznych niedoborów w jednych dziedzinach w sowieckich sklepach i magazynach zalegały góry towarów. W gospodarce kierowanej przez mechanizm cenowy praca, system zarządzania, a także surowce zużyte do wyprodukowania czegoś, czego konsumenci nie chcą, zużyte zostałyby na wytworzenie produktów chętniej poszukiwanych przez konsumentów, niż te, które produkowano dotychczas. Pod nieobecność wyraźnych sygnałów cenowych, a także zagrożenia stratą finansową, producenci nie są w stanie swoich błędów skorygować, dlatego nieefektywność, marnotrawstwo ciągnie się w nieskończoność albo do chwili aż swoimi rozmiarami wzbudzi uwagę, zajętych tysiącem innych decyzji, centralnych planistów w Moskwie.
Jak na ironię, problemy wywołane tendencją do kierowania gospodarką przy pomocy dekretów lub poprzez ceny narzucane arbitralnie przez państwo przewidziane zostały już dawno i to przez Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, na których ideach oparto rzekomo Związek Sowiecki. Engels wskazywał, że fluktuacje cenowe zmuszą producentów towarów, „by produkowali tylko to, czego społeczeństwo od nich wymaga, w ilościach, jakich wymaga". Bez takiego mechanizmu nie mamy gwarancji, że „wyprodukujemy odpowiednią, a nie nadmierną ilość danego produktu". Skoro tak, pisał Engels, „może dojść do tego, że będzie nam zagrażał głód z powodu braku kukurydzy czy mięsa, podczas gdy będziemy się dusić od nadmiaru buraków cukrowych czy utoniemy w spirytusie ziemniaczanym; że będzie nam brakować spodni, podczas gdy zaleją nas miliony guzików do spodni". Widać więc, że Marks i Engels byli znacznie lepszymi ekonomistami niż ich późniejsi wyznawcy czy naśladowcy.
CENY W DZIAŁANIU
Nie ma chyba bardziej fundamentalnej czy bardziej oczywistej zasady ekonomii niż ta, że ludzie chętniej kupują, gdy coś jest tańsze, a mniej chętnie, gdy to coś jest droższe. Idąc tym samym tropem, ludzie, którzy wytwarzają produkty lub dostarczają usługi mają tendencję do wytwarzania mniejszej ich ilości, gdy cena jest niższa, i większej, gdy jest wyższa. Implikacje tych dwóch zasad tak pojedynczo, jak i w kombinacji obejmują ogromny zasięg działalności gospodarczej i spraw z nią związanych – są też przedmiotem równie ogromnej liczby mitów, sofizmatów i błędnych przekonań.
Starając się określić „potrzeby" danego kraju w zakresie tego czy innego produktu, często ignorujemy fakt, że nie ma czegoś takiego, jak określona czy obiektywna „potrzeba". Wprawdzie pamiętamy o tym, że popyt rośnie wraz ze spadkiem ceny, i spada wraz z jej wzrostem, ale równie łatwo o tym zapominamy. Rzadko bowiem, a może nigdy, popyt jest stały.
Podobnie, nie ma stałej podaży. Statystki odnoszące się do ilości ropy naftowej,