.

 -


Скачать книгу
Charlotte na rękach.

      Oboje z Sedem spojrzeliśmy w stronę gości, wszyscy uśmiechali się szeroko i szczerze. To była najcudowniejsza chwila mojego życia.

      – Przedstawiam wam panią Rebekę i Sedricka Millsów! – zakończył pastor, a Sed niespodziewanie chwycił mnie na ręce i pocałował ponownie, po czym ruszył środkiem do wyjścia z altany.

      – Jeszcze prezenty i życzenia! – krzyknął za nami Erick.

      – Każ wszystkim iść do ogrodu, my wrócimy za… – Sed spojrzał na mnie, a ja dyszałam z pragnienia, podniecenia i szczęścia. – Będziemy, jak wrócimy! – dodał i skierował się w stronę domu.

      Pomachałam Erickowi i wszystkim gościom, którzy patrzyli w naszą stronę.

      – Sed, a wypada tak? – zapytałam.

      – To nasz ślub i nasze wesele. Nam wszystko wypada, maleńka. – Jednym ruchem przerzucił mnie sobie przez ramię, a ja pisnęłam i klepnęłam go w tyłek.

      „Boże! Zaraz będę kochać się z moim mężem i nie mogłam się tego doczekać” – myślałam podekscytowana.

      Minęliśmy namiot, w którym miało się odbyć wesele, i skierowaliśmy się w stronę parkingu.

      – Nie idziemy do domu? – spytałam.

      Wisiałam na jego ramieniu jak lalka, ale przynajmniej mogłam podziwiać jego cudowny tyłek i nie przepuściłam okazji, by mu dać kolejnego klapsa.

      Sed zaśmiał się głośno i oddał mi z jeszcze większą siłą, dodatkowo ściskając mój pośladek.

      – Nie. Mam ochotę na coś innego… – odpowiedział tajemniczo.

      – Nie poczekamy do nocy poślubnej?

      Usłyszałam, że znowu się śmieje, patrząc na mnie przez ramię.

      – Mała, czy ty masz świadomość, co się dzieje w moich spodniach od momentu, w którym cię zobaczyłem przed ołtarzem?

      – Widziałam! – Także się roześmiałam i znowu klepnęłam go w tyłek.

      – Więc właśnie dlatego musimy się udać na stronkę, bym mógł jakoś wytrzymać te weselne dyrdymały.

      – I gdzie to zrobimy? – Byłam bardzo ciekawa, co wymyślił mój szalony mąż. Tak! Boże, to był mój mąż.

      – W domu jest za dużo ludzi, więc zostaje nam limuzyna… – Właśnie do niej podszedł i postawił mnie delikatnie na kostce brukowej. – Wsiadaj, mała, i zadzieraj kiecę! – dodał i uśmiechnął się bezczelnie, strzelając mi kolejnego klapsa w tyłek. Nie mogłam opanować śmiechu i zapiszczałam. Był cudownie seksowny w tym garniturze, ale to nadal mój Sed. Zboczony menedżer zespołu rockowego, który miał w sobie więcej z gwiazdy rocka niż z eleganckiego biznesmena. Wskoczyłam na tylne siedzenie, a on wparował zaraz za mną.

      – I co teraz? – zapytałam i prowokacyjnie podciągnęłam suknię, by widział moją bieliznę i podwiązkę.

      Oczy Sedricka błyszczały, jakbym między udami miała diamenty, a nie cipkę. Oblizał usta i od razu chwycił mnie, rozkładając szerzej moje nogi. Sam ukląkł na podłodze i poluźnił krawat oraz zrzucił marynarkę.

      – Najpiękniejsza panna młoda… – Zaczął całować moją nogę od stopy aż do złączenia pończoch ze skórą i mruczał przy tym seksownie.

      Próbowałam zapanować nad pragnieniem rzucenia się na niego, więc opierałam się na łokciach i patrzyłam, jak obcałowuje moją drugą nogę. Nie mogłam oderwać wzroku od tego pięknego faceta, który zaraz miał zafundować nam nasz pierwszy małżeński seks. Zapewne szybki numerek, bo goście czekali, ale mieliśmy przecież całe życie, by się sobą nacieszyć. Każdego dnia będę dziękować Bogu, że było nam dane się spotkać. Sedrick był wyjątkowy w każdym znaczeniu tego słowa. Pomijając jego powalającą urodę i styl bycia, który doprowadzał kobiety do szaleństwa, był taki… Aż trudno opisać, bo słowa: dobry, czuły, opiekuńczy, kochany to za mało, by wyrazić, jaki naprawdę był Sedrick Mills. Był najlepszym człowiekiem, jakiego znałam. On sprawiał, że się uśmiechałam i chciałam być lepsza. Pragnęłam być matką jego dzieci, a do niedawna przecież nawet nie chciałam ich mieć. To Sed pokazał mi, że należy walczyć o to, co się kocha, na czym nam zależy. Pokazał, że ja też potrafię kochać i być kochana. Nauczył mnie tego. Nauczył mnie żyć, kochać… pieprzyć się.

      – Jesteś najcudowniejszy, Sed. Tak bardzo cię kocham… – Wróciłam myślami na ziemię, bo mój mąż właśnie miał zamiar się ze mną pieprzyć. Ściągnął mi majtki i położył je na skórzanej sofie limuzyny, po czym zsunął mnie na skraj siedzenia i rozłożył szeroko moje nogi.

      – Ja ciebie też, żonko – odpowiedział ewidentnie zadowolony i chyba lekko rozbawiony, po czym pocałował mnie dokładnie tam, gdzie potrzeba.

      – Mamy czas na takie zabawy? – spytałam i od razu zaczęłam się kręcić, bo to takie cholernie trudne, leżeć nieruchomo.

      – To nasz dzień, mała, wszystko nam dziś wolno… – odpowiedział i wsunął we mnie język, mrucząc przy tym seksownie.

      Zamknęłam oczy i opadłam plecami na siedzenie, jęcząc głośno. Boże, uwielbiałam, jak to robi. Uwielbiałam jego język, jego palce, jego penisa… Nie było ani jednej rzeczy, której bym w nim nie uwielbiała. Nawet kiedy był zaborczym, zazdrosnym dupkiem, to go uwielbiałam.

      – Och, Boże! – Przygryzłam mocno wargę, by nie być za głośno. Kręciło się tu mnóstwo osób i mimo przyciemnianych szyb w limuzynie miałam wrażenie, że wszyscy nas widzą, a co najmniej słyszą. – Sed, zablokowałeś drzwi? – Dyszałam ciężko, próbując zachować ostatnie trzeźwe myśli. Jeśli ktoś nam tu zaraz wparuje, to spłonę ze wstydu.

      – Oj, nie myśl teraz o tym, mała! – odpowiedział i włożył we mnie jeden palec, zaraz potem drugi i strzelił mi najszybszą palcówkę mojego życia. A w dupie z tymi wszystkimi ludźmi. Puściły mi hamulce i krzyczałam głośno, gdy dochodziłam przy pierwszych ruchach jego palców. Sedrick językiem pieścił łechtaczkę i gdy osiągnęłam orgazm, zassał ją mocno, a ja aż podskoczyłam na siedzeniu. Łzy trysnęły mi z oczu, soki trysnęły mi z cipki, a on nie przestawał. Jak tak dalej pójdzie, to się normalnie odwodnię. Jezu, Reb, o czym ty myślisz? Mąż ci właśnie robi dobrze, a ty się zastanawiasz nad takimi rzeczami. Gdy wsunął we mnie trzeci palec, głupie myśli odeszły w zapomnienie. Nie byłam w stanie skupić się na niczym innym oprócz tego, co właśnie robił mi Sed. Masował mnie szybko, nadal liżąc, a gdy widziałam, że sięgnął dłonią do swojego rozporka, zaczęłam jeszcze bardziej drżeć z niecierpliwości. No co? Uwielbiałam jego penisa, to nic złego. Mogłam to nawet wykrzyczeć całemu światu. Uwielbiałam fiuta swojego męża! I właśnie poczułam, jak pocierał nim o moją cipkę, więc krzyczałam, podsuwając się do pozycji półsiedzącej. Całowałam go namiętnie i objęłam za szyję, a sama zsunęłam się z siedzenia i popchnęłam Seda tak, że usiadł na podłodze limuzyny, opierając się plecami o siedzenie.

      – Och, skarbie, aleś ty napalona! – Posłał mi ten bezczelny uśmiech, który prawie zawsze mnie onieśmielał, ale nie tym razem.

      Postawiłam nogi po obu stronach jego bioder i zadarłam sukienkę, opadając wprost na jego sterczącego, twardego penisa. Zrobiłam to szybko, bo nie mogłam się opanować.

      – Boże, moja żona jest wyuzdana! – jęczał zadowolony i chwycił mnie w pasie, dociskając do siebie jeszcze mocniej.

      Trudno mi było zapanować nad tymi wszystkimi odczuciami.

      – Sam mnie tego nauczyłeś, mężu! – Oblizałam


Скачать книгу