Księga przeznaczenia. Parinoush Saniee

Księga przeznaczenia - Parinoush Saniee


Скачать книгу
Jestem tu sama. Skoro humorzasta żona twojego wuja nas ignoruje, czego możemy oczekiwać po obcych ludziach?

      Nieustannie marudziła i narzekała, aż w końcu przekonała ojca, aby na wakacje pozwolił nam pojechać do Kom. Miałyśmy się zatrzymać u siostry matki. Słysząc to, zażartowałam:

      – Wszyscy wyjeżdżają w lecie na wieś, a ty chcesz, abyśmy jechały do Kom?

      Matka spojrzała na mnie i odparła:

      – Szybko zapomniałaś, skąd pochodzisz. Wcześniej mieszkaliśmy tam przez cały rok i nie narzekałaś. A teraz panienka ma ochotę wyjechać na letni wypoczynek! Nie widziałam mojej biednej siostry przez cały rok, nie mam żadnych wieści o moim bracie, minęło sporo czasu, odkąd odwiedziłam groby bliskich… Zanim lato dobiegnie końca, spędzimy tydzień u każdego krewnego.

      Mahmud zgodził się na nasz wyjazd do Kom, ale chciał, abyśmy zatrzymały się u siostry ojca, tak aby podczas swoich weekendowych odwiedzin mógł się widywać z Mahbubą i ciotką.

      – Zatrzymaj się na stałe u ciotki – powiedział. – Nie musisz odwiedzać pozostałych krewnych. W ten sposób tylko zachęcisz ich do przyjazdu do Teheranu. Zaczną nas odwiedzać i zrobi się jedno wielkie zamieszanie. (Cudownie! Jaki on gościnny!)

      – Zrozumiałam! – odparła matka ze złością. – Nie masz nic przeciwko odwiedzinom swojej ciotki, ale Boże broń, aby moja biedna siostra przyjechała z wizytą. (Co to za riposta! Trzepnij go w łeb i pokaż mu, gdzie jest jego miejsce!)

      W końcu pojechałyśmy do Kom. Nie sprzeciwiałam się zbyt mocno wyjazdowi, ponieważ Parwana spędzała lato z rodziną w  posiadłości wiejskiej dziadka w Golab Darreh.

      Wróciłyśmy do Teheranu w połowie sierpnia, ponieważ Ali nie zaliczył kilku przedmiotów i musiał ponownie podejść do egzaminów końcowych. Nie wiem, dlaczego moi bracia byli tak leniwi, gdy chodziło o naukę. Mój biedny ojciec miał względem nich ogromne plany. Chciał, aby zostali lekarzami i inżynierami. Tak czy inaczej, cieszyłam się z powrotu do domu. Miałam już dość wędrownego życia, przenoszenia się z jednego domu do drugiego, przeprowadzania się od ciotki ze strony matki do wujka ze strony ojca, a następnie od ciotki ze strony ojca do wuja ze strony matki… Najbardziej nienawidziłam pobytu w domu siostry matki. Jej dom przypominał meczet. Nieustannie dopytywała nas, czy już odmówiłyśmy modlitwę, a potem narzekała, że nie zrobiłyśmy tego należycie. Bez przerwy obnosiła się też ze swoją religijnością oraz krewnymi męża, którzy nosili tytuł mułłów.

      Kilka tygodni później do Teheranu wróciła Parwana z rodziną. Wraz z rozpoczęciem roku szkolnego moje życie ponownie nabrało barw. Widok przyjaciół i nauczycieli bardzo mnie ucieszył. Nie byłam już nowo przybyłą osobą bez doświadczenia. Wcześniej wszystko mnie zaskakiwało i wygłaszałam głupie komentarze, teraz pisałam lepsze i bardziej rozbudowane wypracowania, inteligencją dorównywałam mieszkankom Teheranu i mogłam wyrażać swoje zdanie. I za to wszystko byłam wdzięczna Parwanie, która była moim pierwszym i najlepszym nauczycielem. Tamtego roku odkryłam również przyjemność płynącą z lektury książek. Przekazywałyśmy sobie romanse z rąk do rąk, czytałyśmy je, wzdychając i roniąc łzy, a potem godzinami dyskutowałyśmy na ich temat.

      Parwana stworzyła piękny pamiętnik. Jej kuzynka, która mogła pochwalić się ładnym charakterem pisma, umieściła tytuł na każdej stronie, a Parwana namalowała odpowiadające im rysunki. Wszystkie dziewczyny w klasie, krewni Parwany oraz kilkoro przyjaciół rodziny odpowiadało na pytania zawarte w pamiętniku. Wypowiedzi na temat ulubionego koloru lub ulubionej książki nie były zbyt zajmujące. Zainteresowanie wzbudzały odpowiedzi na pytania dotyczące cech idealnego małżonka, opinii na temat miłości i tego, czy kiedykolwiek było się zakochanym. Niektóre osoby pisały otwarcie, nie zastanawiając się, co się stanie, jeśli pamiętnik trafi w ręce dyrektora szkoły.

      Ja natomiast stworzyłam pamiętnik poetycki, w którym starannym pismem zapisywałam ulubione wiersze. Czasami rysowałam obok ilustrację lub wklejałam zdjęcia wycięte przez Parwanę z  zagranicznych czasopism.

      W pewne słoneczne jesienne popołudnie wracałam z Parwaną ze szkoły. Poprosiła mnie, abym poszła z nią do apteki, ponieważ chciała kupić plaster. Apteka znajdowała się w połowie drogi pomiędzy szkołą a moim domem. Doktor Ataii, aptekarz, był dostojnym starszym mężczyzną, którego wszyscy znali i szanowali. Gdy weszłyśmy do środka, w aptece nikogo nie było. Parwana zawołała farmaceutę i stanęła na palcach, aby zajrzeć za ladę. Przy dolnych półkach klęczał młody mężczyzna w białym fartuchu i układał lekarstwa. Wstał i zapytał:

      – Czy mogę w czymś pomóc?

      – Chciałam kupić plaster – odparła Parwana.

      – Oczywiście. Zaraz panią obsłużę.

      Parwana szturchnęła mnie w bok i wyszeptała:

      – Kto to jest? Ależ on przystojny!

      Młody mężczyzna podał mojej koleżance plaster. Wyjmując z tornistra pieniądze, Parwana szepnęła do mnie:

      – Hej! Popatrz na niego. Jest niesamowicie przystojny.

      Spojrzałam na mężczyznę i na chwilę nasze oczy się spotkały.

      Przez ciało przeszedł mi dziwny dreszcz, a potem poczułam, jak moja twarz oblewa się rumieńcem, więc szybko spuściłam wzrok. Po raz pierwszy doznałam tak osobliwego uczucia. Odwróciłam się do Parwany i powiedziałam:

      – Chodź, idziemy.

      I wybiegłam z apteki.

      Parwana dogoniła mnie i zapytała:

      – Co się z tobą dzieje? Nigdy wcześniej nie widziałaś człowieka?

      – Poczułam się zakłopotana – odparłam.

      – Czym?

      – Rzeczami, które mówiłaś o obcym mężczyźnie.

      – I co z tego?

      – Co z tego? To bardzo niestosowne. Myślę, że cię usłyszał.

      – Wcale nie. Nic nie słyszał. A zresztą, co takiego złego powiedziałam?

      – Że jest przystojny i…

      – Przestań! – powiedziała Parwana. – Nawet jeśli mnie słyszał, pewnie było mu miło. Ale tak między nami, gdy przyjrzałam mu się bliżej, doszłam do wniosku, że nie jest wcale aż tak przystojny. Muszę powiedzieć ojcu, że doktor Ataii zatrudnił asystenta.

      Następnego dnia byłyśmy lekko spóźnione do szkoły. Lecz gdy przechodziłyśmy obok apteki, zauważyłam, że młody mężczyzna się nam przygląda. W drodze powrotnej zajrzałyśmy przez okno. Był zajęty pracą, ale miałam wrażenie, że nas dostrzegł. Od tamtego dnia, zgodnie z niewypowiedzianą umową, widywaliśmy się rano i po południu. Tym samym znalazłyśmy nowy ekscytujący temat do rozmów. Wkrótce wieści o młodym mężczyźnie, który rozpoczął pracę w aptece, rozeszły się po szkole. Wszystkie dziewczęta o nim mówiły i wynajdywały przeróżne powody, aby zajść do apteki i w  jakiś sposób zwrócić na siebie jego uwagę.

      Przywykłyśmy z Parwaną do widywania go każdego dnia i mogę przysiąc, że on także czekał, aż się pojawimy na ulicy. Sprzeczałyśmy się o to, do którego aktora jest podobny, i w końcu uzgodniłyśmy, że wygląda jak Steve McQueen. Od przyjazdu do Teheranu przebyłam długą drogę. Poznałam na przykład nazwiska sławnych zagranicznych aktorów. Raz nawet zmusiłam matkę, aby poszła ze mną na seans filmowy. Film bardzo jej się spodobał. Od tamtej pory raz w tygodniu w  tajemnicy przed Mahmudem chodziłyśmy do kina na rogu ulicy. Puszczali głównie indyjskie filmy, na których płakałyśmy


Скачать книгу