Księga przeznaczenia. Parinoush Saniee

Księga przeznaczenia - Parinoush Saniee


Скачать книгу
rok w całym moim życiu. Wszystko toczyło się po mojej myśli. Uczyłam się ciężko, moja przyjaźń z Parwaną rozkwitała z każdym dniem i stopniowo stawałyśmy się jedną duszą w dwóch ciałach. Moje dobre samopoczucie zakłócał jedynie strach przed szeptami, które wraz ze zbliżającym się końcem roku szkolnego słyszałam w domu coraz częściej. Mogły one bowiem oznaczać koniec mojej edukacji.

      – To niemożliwe – stwierdziła Parwana. – Nigdy by ci tego nie zrobili.

      – Nie rozumiesz. Ich nie obchodzi, jak sobie radzę w szkole. Moja rodzina uważa, że dziewczynie trzy klasy gimnazjum w  zupełności wystarczą.

      – Trzy lata?! – powiedziała zaskoczona Parwana. – W  dzisiejszych czasach nie wystarcza nawet dyplom ukończenia szkoły średniej. Wszystkie kobiety w mojej rodzinie idą na studia. Oczywiście te, które zdały egzaminy wstępne. Ty z pewnością je zdasz. Jesteś od nich mądrzejsza.

      – Zapomnij o studiach! Chciałabym, aby pozwolili mi chociaż skończyć szkołę średnią.

      – Musisz się im postawić.

      To dopiero pomysł! Parwana nie miała pojęcia o mojej sytuacji rodzinnej. Mogłam postawić się matce, odpyskować jej i bronić moich racji, ale nie miałam w sobie na tyle odwagi, aby mówić bez ogródek w obecności moich braci.

      Pod koniec ostatniego semestru odbyły się egzaminy końcowe i uzyskałam drugi wynik w klasie. Nasza nauczycielka literatury naprawdę mnie lubiła i gdy otrzymaliśmy karty z wynikami, powiedziała:

      – Wspaniale się spisałaś! Jesteś bardzo zdolna. Jaki kierunek nauki teraz obierzesz?

      – Marzę, aby studiować literaturę – odparłam.

      – Wspaniale. To samo chciałam ci zaproponować.

      – Niestety nie mogę, proszę pani. Moja rodzina jest przeciwko. Mówią, że dziewczynie trzy lata gimnazjum wystarczą.

      Pani Bahrami zmarszczyła brwi, pokręciła głową i poszła do sekretariatu. Kilka minut później wróciła z dyrektorką szkoły. Dyrektorka wzięła moje świadectwo i powiedziała:

      – Sadeghi, powiedz ojcu, aby jutro przyszedł do szkoły. Chciałabym się z nim spotkać. I przekaż mu, że jeśli nie przyjdzie, nie oddam ci świadectwa. Będziesz pamiętać?

      Gdy tego samego wieczora przekazałam ojcu wiadomość od dyrektorki, był zaskoczony.

      – Co zrobiłaś? – zapytał.

      – Nic, przysięgam.

      Następnie zwrócił się do matki:

      – Żono, idź do szkoły i sprawdź, o co chodzi.

      – Nie, ojcze, to nic nie da – wyjaśniłam. – Chcą spotkać się z tobą.

      – Co masz na myśli? Nie pójdę przecież do szkoły dla dziewcząt!

      – Dlaczego? Ojcowie innych dziewcząt tam przychodzą. Powiedzieli, że jeśli nie przyjdziesz, nie dadzą mi świadectwa.

      Zmarszczył brwi. Nalałam mu herbaty i próbowałam zaskarbić sobie nieco jego przychylność.

      – Ojcze, boli cię głowa? Przynieść ci tabletki?

      Włożyłam mu poduszkę pod plecy i przyniosłam szklankę wody. W końcu zgodził się pójść ze mną nazajutrz do szkoły.

      Gdy weszliśmy do gabinetu, dyrektorka wstała zza biurka, przywitała się z ojcem i zaproponowała, aby usiadł obok niej.

      – Gratuluję, pana córka jest wyjątkowa – powiedziała. – Nie tylko osiąga bardzo dobre wyniki w nauce, ale oprócz tego zachowuje się w uprzejmy i kulturalny sposób.

      Nadal stałam w drzwiach. Na słowa dyrektorki spuściłam wzrok i mimowolnie się uśmiechnęłam. Po chwili zwróciła się do mnie:

      – Droga Masumo, proszę, poczekaj na zewnątrz. Chciałabym pomówić z panem Sadeghi na osobności.

      Nie wiem, co mu powiedziała, ale gdy ojciec wyszedł, miał zarumienioną twarz, oczy mu błyszczały i patrzył na mnie z  życzliwością i dumą.

      – Chodźmy do sekretariatu – powiedział. – Zapiszemy cię na następny rok. Później nie będę miał czasu, aby to załatwić.

      Myślałam, że zemdleję ze szczęścia. Idąc za nim, powtarzałam:

      – Dziękuję, ojcze. Kocham cię. Obiecuję, że będę najlepsza w klasie. Będę słuchała twoich poleceń. Jeśli Bóg pozwoli, oddam za ciebie życie.

      Słysząc to, roześmiał się i odparł:

      – Dość już! Żałuję tylko, że twoi leniwi bracia nie mają choć odrobiny twojej pracowitości.

      Parwana czekała na zewnątrz. Martwiła się o mnie do tego stopnia, że poprzedniej nocy nie zmrużyła oka. Używając znaków i gestów, zapytała, co się stało. Zrobiłam zatroskaną minę, pokręciłam głową i wzruszyłam ramionami. Odniosłam wrażenie, że od jakiegoś czasu powstrzymywała łzy, ponieważ nagle zaczęły płynąć jej po policzkach. Podbiegłam do niej, objęłam ją i powiedziałam:

      – Nie! Skłamałam. Wszystko w porządku. Zostałam zapisana na następny rok.

      Na podwórku szkolnym skakałyśmy i śmiałyśmy się jak szalone, ocierając jednocześnie płynące z oczu łzy.

      Decyzja ojca wywołała w domu ogromne oburzenie. Pomimo tego nie ugiął się i nie zmienił zdania.

      – Dyrektorka szkoły powiedziała, że Masuma jest niezwykle utalentowana i w przyszłości zostanie kimś ważnym – wyjaśnił.

      A ja, ogarnięta szaloną radością, nie dbałam o to, co miała do powiedzenia reszta rodziny. Nawet pełne nienawiści spojrzenia Ahmada nie budziły mojego przerażenia.

      Nadeszło lato i choć oznaczało to, że ponownie muszę się na jakiś czas rozstać z Parwaną, cieszyła mnie świadomość, że spotkamy się w następnym roku szkolnym. Poza tym w Kom spędziliśmy tylko siedem dni, a Parwana co tydzień znajdowała jakąś wymówkę, aby wrócić z ojcem do Teheranu i mnie odwiedzić. Nalegała też, abym na kilka dni przyjechała do Golab Darreh. Naprawdę chciałam tam pojechać, ale wiedziałam, że moi bracia nigdy się na to nie zgodzą, więc nie poruszałam tego tematu. Parwana zaproponowała nawet, żeby jej ojciec spróbował przekonać mojego do wyjazdu. Nie chciałam jednak sprawiać ojcu dodatkowych kłopotów. Wiedziałam, że ciężko byłoby mu odmówić panu Ahmadiemu, a potem musiałby znosić kłótnie i  awantury w domu. Zamiast tego, chcąc zdobyć przychylność matki, zgodziłam się wziąć udział w kursie krawieckim, bym mogła się pochwalić chociaż jednym talentem, gdy przeprowadzę się do domu męża.

      Przypadek chciał, że droga do szkoły, w której odbywał się kurs, prowadziła obok apteki. Saiid szybko się zorientował, że co drugi dzień uczestniczę w zajęciach, i bez względu na wszystko stawał w drzwiach o odpowiedniej porze. Gdy od apteki dzieliła mnie przecznica, moje serce zaczynało walić jak oszalałe, a oddech przyspieszał. Próbowałam nie spoglądać w tamtym kierunku i powstrzymać rumieniec na twarzy, ale wszystko na próżno. Za każdym razem, gdy nasze oczy się spotkały, czerwieniłam się aż po same uszy. To było takie żenujące. A on witał mnie skinieniem głowy, nieśmiało i z przejęciem w oczach.

      Pewnego dnia, gdy wyszłam zza rogu, nagle pojawił się przede mną. Tak się zdenerwowałam, że upuściłam linijkę krawiecką. Saiid pochylił się i podniósł ją, po czym ze wzrokiem wbitym w ziemię powiedział:

      – Przepraszam, że cię wystraszyłem.

      – Nic się nie stało – odparłam, złapałam linijkę i szybko odeszłam. Przez długi czas


Скачать книгу