Korekty. Джонатан Франзен

Korekty - Джонатан Франзен


Скачать книгу
znajomym swego męża dopiero podczas nieformalnego przyjęcia bożonarodzeniowego (oczywiście nikt nie wierzył w jej rozradowanie, ale wszyscy potrafili docenić mistrzostwo, z jakim ukrywała swój ból, a niektórzy wykazali się nawet taką delikatnością, że nie pytali o listę prezentów ślubnych), i (2) zamówienie, oczywiście bez zgody Denise, dwustu zawiadomień o ślubie, częściowo dlatego, żeby zadośćuczynić tradycji, a częściowo po to, by choć trochę potrząsnąć choinką z prezentami i uzyskać przynajmniej częściową rekompensatę za dziesiątki zestawów do sałatek, które wspólnie z Alfredem rozdała przez minione dwadzieścia lat; otóż przez cały ten tydzień Enid z rosnącym niepokojem obserwowała nieustającą drżączkę, a kiedy wreszcie Alfred zgodził się pójść do lekarza i doktor Hedgpeth rozpoznał u niego chorobę Parkinsona, Enid podświadomie zaczęła wiązać ten fakt z telefonicznym oświadczeniem Denise i winić córkę za raptowną degradację swojego życia, choć dr Hedgpeth wielokrotnie podkreślał, iż choroba Parkinsona ma podłoże somatyczne i rozwija się stopniowo przez dłuższy czas. Kiedy nadeszły święta, a w domu nagromadziło się mnóstwo ulotek i broszur pełnych tabelek, wykresów i fotografii przepowiadających nieuniknioną i smutną przyszłość, Enid była już przekonana, że to Denise i Emile zrujnowali jej życie. Musiała jednak zastosować się do kategorycznego polecenia Alfreda, który życzył sobie, by Emile spotkał się z serdecznym przyjęciem w rodzinie, nie pozostało jej więc nic innego, jak tylko przywołać na twarz sztuczny uśmiech i przyjmować całkowicie szczere gratulacje od starych przyjaciół rodziny, którzy kochali Denise i mieli o niej jak najlepsze zdanie (ponieważ Enid od maleńkości wpajała jej szacunek dla starszych, a właściwie czym było jej małżeństwo, jeśli nie przejawem niesłychanej życzliwości dla starszego mężczyzny?), choć w gruncie rzeczy oczekiwałaby raczej kondolencji. Wysiłek, który włożyła w to, żeby promieniować fałszywą radością, spełnić życzenie Alfreda i serdecznie powitać starszego o wiele lat od córki zięcia, nie wspominając ani słowem o jego religii, tylko zintensyfikowały gniew i wstyd, które ogarnęły ją pięć lat później, kiedy Denise i Emile wzięli rozwód, a ona musiała poinformować o tym przyjaciół. Wydawało jej się, że skoro już zdobyła się na tak ogromny wysiłek, żeby podjąć próbę zaakceptowania tego związku, jej córka mogłaby zrewanżować się przynajmniej w taki sposób, że by w nim pozostała.

      – Czy kontaktujesz się jeszcze z Emile’em? – zapytała.

      Denise ustawiała naczynia na suszarce.

      – Czasami.

      Enid usadowiła się przy stole i wycinała kupony premiowe z czasopism, które wyjęła z torby z logo Nordic Pleasurelines. Porywy wiatru chlustały w szyby strugami deszczu. Alfred siedział na sofie z zamkniętymi oczami.

      – Bo wiesz, tak sobie myślę, że nawet gdyby wam się wszystko ułożyło i zostalibyście ze sobą, to przecież Emile zestarzałby się znacznie szybciej od ciebie, a ty nawet sobie nie wyobrażasz, co to znaczy, jaki to ciężar i jaka odpowiedzialność.

      – Za dwadzieścia pięć lat Emile będzie młodszy, niż ojciec jest teraz – odparła Denise.

      – Czy opowiadałam ci kiedyś o mojej szkolnej przyjaciółce Normie Greene?

      – Opowiadasz mi o niej za każdym razem, kiedy się widzimy.

      – A więc wiesz, o co chodzi. Norma poznała Floyda Voinovicha, który był dżentelmenem w każdym calu, na dobrze płatnej posadzie, i zakochała się w nim bez pamięci, mimo dzielącej ich różnicy wieku. Zabierał ją do najlepszych lokali, a jedyny problem…

      – Mamo…

      – Jedyny problem polegał na tym – ciągnęła niezrażona Enid – że był żonaty, ale Norma miała się niczym nie przejmować. To był podobno tymczasowy układ. Floyd twierdził, że popełnił błąd, że jego małżeństwo jest okropne, że nigdy nie kochał żony…

      – Mamo.

      – …i że zamierza się z nią rozwieść. – Enid przymknęła oczy z gawędziarską rozkoszą. Doskonale zdawała sobie sprawę, że Denise nie podoba się ta historia, ale w życiu jej córki również było mnóstwo rzeczy, które jej, Enid, nie sprawiały najmniejszej przyjemności. – Trwało to latami. Floyda było stać na rzeczy, na które młodszy mężczyzna nie mógłby sobie pozwolić. Norma coraz bardziej przyzwyczajała się do zbytków, a poza tym była w wieku, kiedy dziewczyny łatwo się zakochują. Czy Floyd nie przysięgał, że rozwiedzie się z żoną i ożeni się z nią? Mniej więcej właśnie wtedy wyszłam za twojego ojca i urodziłam Gary’ego. Pamiętam, jak Norma odwiedziła mnie kiedyś i po prostu nie chciała wypuścić go z rąk. Uwielbiała małe dzieci, a ja czułam się okropnie, bo wiedziałam, że od lat spotyka się z Floydem, a on wciąż nie rozwiódł się z żoną. Powtarzałam jej, że nie może czekać w nieskończoność. Starała się z nim zerwać. Spotykała się też z innymi mężczyznami, ale byli młodsi i za mało dojrzali, bo Floyd był od niej starszy o piętnaście lat. Doskonale rozumiem, jak bardzo dojrzałość mężczyzny może się spodobać kobiecie, więc…

      – Mamo!

      – Tych młodszych mężczyzn nie stać było również na to, żeby zabierać ją do drogich restauracji ani obsypywać ją kwiatami i prezentami, co Floyd czynił zawsze, kiedy traciła do niego cierpliwość, a ci młodsi chcieli zakładać rodziny, a Norma…

      – …nie była już taka młoda – dokończyła Denise. – Masz ochotę na deser?

      – Chyba wiesz, jak to się skończyło?

      – Tak.

      – To naprawdę smutna historia, ponieważ Norma…

      – Tak, mamo. Wiem.

      – Norma znalazła się w…

      – Mamo, znam tę historię. Z jakiegoś powodu chyba uważasz, że ma coś wspólnego z moją obecną sytuacją.

      – Wcale tak nie myślę. Nie wiem nawet, jak wygląda twoja obecna sytuacja.

      – W takim razie dlaczego wciąż powtarzasz mi historię Normy Greene?

      – Nie rozumiem, dlaczego cię to irytuje, skoro nie ma nic wspólnego z twoją obecną sytuacją?

      – Denerwuje mnie to, że ty myślisz, że ma. Wydaje ci się, że związałam się z żonatym mężczyzną?

      Enid nie tylko tak właśnie się wydawało, ale nagle ogarnęła ją taka irytacja i takie zdenerwowanie, że przez chwilę miała problemy z oddychaniem.

      – Mógłby… Mógłby wreszcie pozbyć się tych pism! – wykrztusiła wreszcie, uderzając palcami w kolorową stronę.

      – Mamo…

      – Lepiej o tym nie mówmy. Jak w wojsku: nikt nie pyta, nikt nie odpowiada.

      Denise stanęła w kuchennych drzwiach z założonymi rękami i ścierką do naczyń zwiniętą w kulę w prawej dłoni.

      – Skąd przyszło ci do głowy, że mam romans z żonatym mężczyzną?

      Enid pacnęła kolejną błyszczącą kartkę.

      – Gary coś ci powiedział?

      Enid z trudem pokręciła głową. Denise wściekłaby się, gdyby się dowiedziała, że Gary ją zdradził, i choć Enid sama często wściekała się na niego za różne rzeczy, to jednak chlubiła się tym, że zawsze dochowuje tajemnic i nie chciała stawiać go w niezręcznej sytuacji. Istotnie, od dawna rozmyślała ze smutkiem nad sytuacją Denise i przez ten czas zdołała nagromadzić w sobie znaczne pokłady gniewu. Prasując, pieląc grządki w ogródku i leżąc w łóżku z szeroko otwartymi oczami, układała sobie w głowie


Скачать книгу