Neverland. Maxime Chattam

Neverland - Maxime Chattam


Скачать книгу
plan?

      – Sądzę, że tak. Zaczekamy na tę ważną osobę, która wzbudza taki szacunek wśród Żarłoków, a ja znajdę sposób, żeby wyjść stąd i z nią porozmawiać.

      – A jeśli to wysłannik Oza?

      – Imperator Oz nie żyje.

      – Zastąpił go Spijacz Niewinności! Kiedy się dowie, że nadal żyjesz, rzuci przeciw tobie całe swoje wojsko!

      – O ile mi wiadomo, Spijacz Niewinności jest już prawdopodobnie niewolnikiem Ggla albo nawet nie żyje. Nie, nie możemy tak po prostu zaryzykować ucieczki, potrzebujemy informacji. Jutro pójdę spotkać się z tym interesującym gościem.

      Amber wróciła do swojego kącika. Miała nadzieję, że się nie myli. Czuła się zagubiona. Z dala od wszystkiego.

      Tak strasznie brakowało jej Matta i Tobiasa.

      Wtedy uświadomiła sobie, że tego drugiego już nigdy nie zobaczy. Dzięki przeobrażeniu przyciągnęła nogi do siebie, objęła je ramionami i oparła brodę na kolanach.

      W ciszy łzy spływały jej po policzkach.

      Umrze, jeśli nie uda jej się odnaleźć Matta.

      4

      Nocni posłańcy

      Noc zapadła późno i wóz zatrzymał się wreszcie wśród leśnego poszycia, by dać ulgę dwu zmęczonym koniom. Czworo nastolatków odwiązało także trzy psy, aby poszły zapolować. Potem rozbili obozowisko.

      Matt zaproponował, że pójdzie po drewno, i wrócił obładowany gałązkami, które zapłonęły natychmiast, gdy Johnny wymierzył w nie palec wskazujący.

      – Widzę, że wykorzystujecie swoje przeobrażenia – zauważył z zadowoleniem Matt.

      – Nasze co? – zapytał Piotr, marszcząc brwi.

      – Waszą moc. U nas nazywamy to przeobrażeniem.

      – Tutaj używamy słowa „zdolność”. Johnny potrafi kontrolować swoją zdolność krzesania ognia.

      – A ty?

      Piotr wzruszył ramionami.

      – Nie jestem dobrym uczniem. Nie chodzę na zajęcia treningowe.

      – Macie zajęcia? – zdziwił się Matt.

      – Tak, w Neverland – wyjaśniła Lily. – Początkowo była to właściwie zabawa. Uczyliśmy się kontrolować nasze zdolności. Ale kiedy odkryliśmy, że imperator zabiera dzieci, które mają najbardziej rozwinięte zdolności, do swoich fabryk Eliksiru, żeby je tam zabić i przejąć ich moc, część z nas przestała trenować. Bo i po co? Żeby stać się celem dla naszego wroga? Nie, dzięki!

      – Stalibyście się silniejsi, lepsi w walce.

      – Neverland leży w samym środku wolnej strefy. Oz nie będzie nas niepokoił.

      – A wy często go niepokoicie?

      Niewielki grymas przebiegł przez twarz Lily.

      – Tak często, jak to możliwe. Aby uwolnić naszych ludzi. Jednak każda operacja jest niebezpieczna. W imperium roi się od żołnierzy. Nie możemy działać tak często, jak byśmy chcieli.

      – Wchodzicie na teren imperium, żeby uratować Piotrusiów?

      – I czasem też po to, żeby zniszczyć fabryki Eliksiru.

      – Umiejętność wykorzystywania swoich przeobrażeń byłaby w tych działaniach bardzo przydatna.

      – A jakie jest twoje przeobrażenie? – zapytał Johnny.

      – Siła. Jeśli zajdzie potrzeba, mogę unieść ten wóz z pełnym ładunkiem.

      Młody Piotruś wytrzeszczył oczy pełne podziwu i rozmarzenia.

      Kudłata wróciła ze swoimi dwoma towarzyszami i nim poszła zjeść swoją marną strawę, złożyła u stóp Matta zająca.

      Troje rebeliantów ze zdziwieniem przyglądało się olbrzymiej suce.

      – Dziś nie musimy ruszać naszych zapasów – rzekł Matt, dobywając noża.

      Zając nie żył. Biedne zwierzę było jeszcze ciepłe. Matt nie cierpiał tego aspektu ich życia, lecz dobrze wiedział, że zwierzę należy do cyklu egzystencji, do piramidy pokarmowej. Pogłaskał zająca po łebku, podziękował mu w ciszy i zabrał się do ćwiartowania. Przelał już tyle ludzkiej krwi, że nie czuł obrzydzenia, rozcinając niewielkiego ssaka. Nowe życie sprawiło, że stał się dużo twardszy. Jakże mu daleko do nowojorskiego nastolatka, który grał w gry komputerowe i z ociąganiem szedł do szkoły!

      Zapach piekącego się mięsa szybko sprawił, że zapomnieli o wnętrznościach i krwi. Zając wszystkim smakował.

      Po jedzeniu, podczas sjesty przy niewielkim ognisku, gdy leżeli wyciągnięci w śpiworach, a ich twarze oświetlał migoczący żar, Matt nagle przerwał ciszę:

      – Ilu was jest w Neverland?

      – Wszystkich razem – odparła Lily – może z tysiąc.

      – Aż tylu?

      – Co najmniej!

      – Jak się zebraliście?

      – Po Burzy nastolatkowie zorganizowali się, żeby przetrwać. Utworzyli wspólnotę, zbudowali strukturę i zaczęli przekazywać informacje, wysyłając eksploratorów. Nazywamy ich Pionierami. To dziewczęta i chłopcy, którzy z własnej woli przemierzają całą Europę, żeby przekazać wiadomość o tym, że tu jesteśmy. Powoli Neverland zapełniało się nowymi przybyszami, przyciągniętymi tu dzięki informacjom Pionierów. Kiedy Ozyjczycy zjednoczyli się pod sztandarem złego imperatora, zaczęliśmy działać, żeby uwolnić spod jego tyranii jak najwięcej dzieci. Odtąd imperator nas nienawidzi i poprzysiągł nam zagładę, mimo że robi wszystko, co w jego mocy, aby nikt nie wierzył w nasze istnienie. Myśli, że jeśli zaprzeczy naszemu istnieniu, to nas w ten sposób osłabi. Dlatego właśnie nazywamy się Zjawami.

      – Oraz Innymi! – dodał z dumą Johnny. – Ponieważ jesteśmy odmienni! Nikt nie jest w stanie uczynić z nas niewolników! Nawet Oz!

      Matt stwierdził, że Piotrusiowie z Ameryki w zasadzie poradzili sobie w dość podobny sposób jak ci z Europy. Ich Pionierami byli Długodystansowcy, Eden to ich Neverland, a przeobrażenie to zdolność. Pragnęli przeżyć, połączyć się, skupić wokół siebie jak najwięcej osób. I nikt nie chciał ślepej władzy obłąkanych dorosłych. Ludzi bez pamięci.

      Otworzył usta, by zadać pytanie, ale nagle Kudłata uniosła głowę, położyła uszy i zaczęła węszyć. Matt chwycił miecz i przyciągnął do siebie.

      – Co się dzieje? – zaniepokoiła się Lily.

      – Psy coś zwęszyły – odparł Matt.

      – Prawdopodobnie wracającego zwiadowcę – uspokoił go Piotr, podchodząc do wozu. Jednak wcześniej zabrał ze sobą łuk.

      Jakiś koń zbliżał się z dużą prędkością. Biegł kłusem, dzięki czemu nocą szybko się poruszał, a prawdopodobieństwo, że się zrani, było niewielkie.

      – A jeśli to Ozyjczyk? – zapytał Matt, podchodząc do Piotra.

      – Posłuchaj, ktoś jedzie konno. Żołnierze Oza nigdy nie poruszają się w pojedynkę, zwłaszcza w nocy i w środku lasu. Nie są samobójcami.

      Pojawiła się postać zawinięta w obszerny ciemnoniebieski płaszcz i Matt rozpoznał zwiadowcę, który otwierał przed nimi drogę: Edo. Był wysoki i szczupły, o skórze ciemniejszej niż skóra Tobiasa i z delikatnym


Скачать книгу