Handlarz z Omska. Camilla Grebe

Handlarz z Omska - Camilla  Grebe


Скачать книгу
zauważył, że prokurator ma trudności z przyswojeniem tego, co usłyszał.

      – Zdziwiłby się pan, jak wielkiej pomocy oczekuje się od ambasadora na rzecz naszego rodzimego przemysłu produkującego na eksport, z przemysłem zbrojeniowym włącznie – wyjaśnił Rieder.

      Do Skurowa wciąż nie docierało, że Maratech, firma mająca monopol w dziedzinie importu i eksportu artykułów zbrojeniowych, mogła zatrudniać cudzoziemca.

      – Ale przecież pana syn nie był obywatelem rosyjskim…

      – Z pewnością nie jest panu także wiadome, że Rosja dwa lata temu zdecydowała się kupować systemy obronne, których sama nie jest w stanie wyprodukować. A dostawcami takich systemów są między innymi firmy szwedzkie. Tyle że to nie jest takie łatwe. W Szwecji obowiązują surowe przepisy dotyczące eksportu broni. Oscar stanowił ważne ogniwo służące zbudowaniu zaufania między partnerami, był kimś w rodzaju dyplomaty w sferze gospodarczej. Ceniono go i w Maratechu, i w Szwecji – dodał ambasador w zadumie. – Trudno będzie znaleźć jego następcę.

      Skurowowi nie podobało się założenie Riedera, że nie jest mu nic wiadomo o imporcie broni przez Rosję. Oczywiście nie zwróci mu uwagi, lecz postawa ambasadora tak czy inaczej mu nie odpowiadała.

      Rieder podszedł do popielniczki, zdusił niedopałek papierosa i stanął prosto, jakby nad czymś się zastanawiał. Po drugiej stronie wewnętrznego dziedzińca, przed szarą budką wartowniczą, stał rosyjski strażnik i przyglądał się im z zaciekawieniem. Zgasił papierosa niemal jednocześnie z ambasadorem.

      – Dzieci dyplomatów dosyć wcześnie stykają się z alkoholem i całą resztą. Często się zastanawiałem, czy to odegrało jakąś rolę. Jak pan myśli?

      – Spotkałem wiele dzieci, które w okresie dorastania nigdy nie widziały swoich rodziców trzeźwych, a mimo to wyszły na ludzi i są zdrowe.

      Rieder pokiwał głową, po czym odwrócił się i zamierzał wejść do środka.

      – Czy mógłbym zadać panu kilka pytań? – odezwał się Skurow.

      Ambasador ewidentnie uważał, że to już wszystko i łatwo się wywinie. Zaskoczył Skurowa, który sądził, że Rieder po to wyszedł na zewnątrz, aby uniknąć odpowiadania na najbardziej drażliwe pytania w obecności pozostałych, ale przecież nawet nie zdążył mu ich jeszcze zadać.

      Postawny mężczyzna zatrzymał się w pół kroku w drodze do drzwi, jakby nie spodziewał się pytania Skurowa.

      – Czy w ciągu ostatnich dni miał pan jakiś kontakt z synem? – chciał wiedzieć prokurator.

      – Zadzwonił do mnie raz. Był pijany, powiedziałem mu, żeby wziął się w garść i poszedł do pracy.

      – Czy wyjaśnił panu, dlaczego zaszył się akurat w pańskim domu?

      – Nie.

      – Jak wynika z jego komórki, dzwonił jeszcze pod jakiś inny szwedzki numer. – Skurow otworzył swój czarny kalendarz i zaczął go kartkować, żeby znaleźć zapisany numer.

      Ambasador przyjrzał mu się uważnie, jakby próbował sobie przypomnieć, lecz w końcu pokręcił głową. Skurow wiedział, że Oscar nie miał żony ani dzieci, więc musiało chodzić o kogoś innego.

      – Czy pański syn był z kimś związany? Miał przyjaciółkę?

      – Tak. Od wielu lat miał narzeczoną. Ale to nie jest jej telefon.

      W obliczu tej odpowiedzi kolejne pytanie wydawało się dosyć drażliwe.

      – Jak dobrze syn znał tę kobietę, z którą go znaleziono? Ludmiłę Smirnową?

      Ambasador wzniósł oczy ku niebu, jakby to nie miało żadnego sensu.

      – Nie wiem – odrzekł wreszcie, unikając wzroku prokuratora.

      – Będę musiał przesłuchać także narzeczoną.

      Rieder zamrugał powiekami. Następnie oznajmił opanowanym głosem:

      – To oczywiste, że musi pan przesłuchać najbliższych. Narzeczona przyleciała tu wczoraj. Byłbym panu jednak bardzo wdzięczny, gdyby zechciał pan uszanować naszą żałobę i nie kontaktował się z moją żoną. Ostatni miesiąc spędziła w Szwecji i jest zbyt wstrząśnięta, aby w ogóle mówić o tym… tym tutaj.

      Skurow sobie nie przypominał, aby na ścianie ze zdjęciami w rezydencji zauważył jakieś rodzinne fotografie. Miał już na końcu języka pytanie, kim jest kobieta, którą Georg Rieder obejmował na rozbitej fotografii – domyślał się bowiem, że nie była żoną ambasadora – lecz coś go powstrzymało.

      Anton szybko dał do analizy materiał znaleziony na szkle i otrzymał potwierdzenie, że Skurow miał rację – to była kokaina. Ale dlaczego syn postanowił wciągnąć kreskę akurat na zdjęciu swojego ojca?

      – A zatem chyba skończyliśmy, prawda? – rzekł do Skurowa ambasador, po czym ruszył do drzwi, nie czekając na odpowiedź.

      Prokurator skinął głową i poszedł za nim.

      Siedząc w policyjnym samochodzie, Skurow rozmyślał w drodze powrotnej o Riederach, ojcu i synu, oraz o tym, dlaczego tak się dzieje, że ludzie, którym wyjątkowo dobrze się powodzi, często na własne życzenie lądują w bagnie.

      – I co? Dowiedział się pan czegoś ciekawego od ambasadora? – spytał Anton.

      – Syn miał narzeczoną i…

      Anton milczał. Czekał na dalszy ciąg.

      – O Ludmile nie chciał mówić, co mogę zrozumieć – kontynuował Skurow.

      – Może ta narzeczona będzie bardziej rozmowna od Ludmiły?

      – Mam nadzieję. Umów mnie z nią. Podobno jest w Moskwie od wczoraj.

      – Załatwione. Szwedzka policja ustaliła, że ten drugi numer w Szwecji to telefon na kartę.

      Skurow zastanowił się przez chwilę, po czym odpowiedział:

      – Spróbuję na niego zadzwonić.

      Znowu otworzył kalendarz na odpowiedniej stronie. Po kilku sekundach rozległ się pierwszy sygnał. Po czwartym usłyszał głos, nie potrafił jednak poznać, czy to tylko nagrana informacja, czy rzeczywiście ktoś się odezwał.

      – Hello? – powiedział Skurow, słysząc czyjś oddech. – This is…

      Czuł wyraźnie, że osoba po drugiej stronie, prawdopodobnie gdzieś w Szwecji, słucha i czeka. Spróbował jeszcze raz:

      – I only… want to ask some…

      Kliknięcie. Koniec połączenia.

      – …questions – dopowiedział Skurow pod nosem i położył komórkę na kolanach.

      Anton powstrzymał się od komentarza.

      Prawie na wysokości stacji metra Kijewskaja Anton zmienił pas i podjechał blisko chodnika.

      – Może pan chwilę poczekać? – spytał, cofając auto.

      Skurow się odwrócił, aby sprawdzić, dlaczego Anton wykonuje taki manewr. Zobaczył na chodniku kobietę i policjanta z drogówki. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Anton stał już obok nich. Skurow opuścił szybę, żeby usłyszeć, o czym tamci mówią.

      – Czyli twierdzicie, kolego, że ta pani zmieniła pas, nie sygnalizując tego kierunkowskazem, a poza tym przejechała przez linię ciągłą?

      Policjant z drogówki bąknął coś w odpowiedzi.

      – No


Скачать книгу