Bajka to życie albo z jakiej jesteś bajki. Wojciech Eichelberger
się zdarzyło i Elma zaczyna się zmieniać. Ale wszystko nadal wydaje się jej szare, a to znaczy, że nie wyzbyła się swojego starego sposobu myślenia. Dalej narzeka i biadoli – jakie to wszystko szare, nawet jedzenie smakuje szaro. Elma nie potrafi przekroczyć w sobie tej szarości. Jest szara w środku, więc wszystko widzi na szaro. Można powiedzieć, że ma depresję.
AS: A może uważa, że już się urządziła?
WE: Myśli, że tak ma być, że zawsze już będzie tak szaro. Po prostu zrobiła się na szaro.
AS: Nie wie, że istnieje lepsza codzienność. Jest przekonana, że codzienność musi być właśnie taka.
WE: Świat jest szary, ludzie są szarzy, ona jest szara i życie też. Tak ma być i koniec. Elma ma bardzo dużo szczęścia, bo okazuje się, że Los ciągle się o nią troszczy. Myśli o niej, chce jej pomóc. I dochodzi do wniosku, że skoro naszej bohaterce jest tak szaro, to pokaże jej drugą stronę lustra. Kolory. Przynosi jej szare, niepozorne i niemodne okulary, a Elma wprawdzie niby godzi się na szare życie, ale szare okulary budzą w niej sprzeciw. Bo nie będzie jej w nich do twarzy. Ciekawe, że pośród tej szarości drzemie w niej jeszcze trochę ambicji czy też próżności. Chce jakoś wyglądać.
AS: Przypomina się jej Nadzieja.
WE: Ludzie, którzy mają depresję, nie znają Nadziei. Nadzieja często budzi się w nich dopiero wtedy, gdy ktoś mądrze zaingeruje w ich los. Elma daje się przekonać Zinowi. Dostaje tak zwane różowe okulary, które co prawda wyglądają szaro, ale za to zmieniają świat na kolorowy, piękny, zachwycający. Czyżby stało się z nią coś takiego jak z ludźmi cierpiącymi na psychozę maniakalno-depresyjną? Gdy są na dnie rozpaczy, odkręca im się w drugą stronę. Wszystko staje się niesamowite i dostępne. Przed chwilą nic nie było możliwe, teraz możliwe jest wszystko. Świat był beznadziejny, za to teraz wszystko jest fantastyczne. Każdy, kogo spotykam, jest cudowny. To taki psikus umysłu. Ani jedna, ani druga rzeczywistość nie jest jednak prawdziwa.
AS: Mnie chodziło raczej o to, że nowa rzeczywistość, którą widzi Elma, naprawdę jest zachwycająca, ale to tylko kawałek świata. Zobaczyła szarość, potem kolory i teraz trzeba jeszcze to złożyć w całość.
WE: Ujrzenie cudownego aspektu świata nie jest takie łatwe, szczególnie gdy człowiek przyzwyczaił się do szarości. Na ogół Los przychodzi nam z pomocą wtedy, gdy wykażemy jakąś inicjatywę, podejmiemy ryzykowną decyzję, zbuntujemy się przeciwko jałowej szarości swego życia. Dopiero kiedy Elma zaczyna tęsknić do kolorów, szukać ich, coś w jej życiu się zmienia. Od tego momentu sprawy szybko się toczą. Elma doświadcza zachwytu nad światem. Dostaje też przestrogę – uważaj na moment, kiedy coś cię zaniepokoi. Nie po to dostałaś okulary, żebyś je nosiła do końca życia, tylko abyś się czegoś nauczyła. To jest bardzo ważne przesłanie tej bajki. Wielu ludzi, gdy już zdarzy się im doświadczyć kolorowej i zachwycającej twarzy świata, nie chce się tego puścić. Chcą być tylko „hepi”, a nawet gotowi są wmówić sobie wszystko i wydać każde pieniądze po to, żeby utrzymywać się w stanie permanentnej euforii. Bez przerwy powtarzają: „Ależ jest super!”, „Fantastycznie!”, „Cudownie!”. Często widać, że już resztkami sił próbują malować swój świat na różowo.
AS: I coraz bardziej oddalają się od rzeczywistości. Najpierw taki człowiek widzi urodę świata, a potem już tylko fikcję urody świata.
WE: Elmie to wyraźnie grozi.
AS: Na szczęście czy na nieszczęście nie ma z tego zachwytu owoców. Nic się nie wydarza.
WE: Elma jest ciągle na balu, ale w jej życiu nic konkretnego się nie zmienia. Nikt nowy się nie pojawia, Elma nie wchodzi w żaden związek. Kocha wszystko i wszystkich, wszyscy ją kochają. I to ją zaczyna niepokoić. Wtedy przypomina sobie słowa Zina. Zdejmuje okulary i widzi to, co jest również obecne w świecie i na swój sposób piękne, i właściwe. Niedobrze jest tracić to z oczu. Nie da się stworzyć obrazu świata z samego światła, musi być w nim kontrast – cień.
AS: Gdy Elma budzi się w gruzach – leży. Potem wlecze się z mozołem. Kiedy nosi okulary, lata i podskakuje. Gdy je zdejmuje, wreszcie staje twardo na ziemi.
WE: Jak to się mówi, ugruntowuje się, urealnia i widzi prawdziwy świat, który ma wiele barw, ale też wiele odcieni czerni i szarości. Składa się ze wszystkich możliwych kolorów. Jest taki buddyjski tekst Kwiaty:
Świat jest kwiatem.
Bogowie są kwiatami.
Oświeceni są kwiatami.
Wszystkie zjawiska są kwiatami;
czerwonymi kwiatami, białymi kwiatami,
zielonymi kwiatami, żółtymi kwiatami,
czarnymi kwiatami.
Wszystkie rodzaje barw kwiatów,
wszystkie kolory promieniejącej miłości.
Życie rozwija się z życia i do życia powraca.
Jakiż niezmierzony wszechświat! Ileż istnień!
Kwiaty cierpienia, kwiaty radości,
kwiaty śmiechu, kwiaty gniewu,
kwiaty nieba, kwiaty piekła.
Każdy związany z innymi,
każdy powoduje wzrost innych.
Gdy okiem naszego prawdziwego umysłu
widzimy ten świat kwiatów,
wszystkie istoty jaśnieją,
muzyka rozbrzmiewa wśród gór i oceanów.
Świat jednego staje się światem milionów.
Jednostka staje się ludzkością,
wszystko co żyje jednostką.
Miliardy luster,
każde odbija się w każdym.
Obłoki formują się na wiele sposobów.
Woda dowolnie zmienia swe kształty
przyjmując kształty naczynia.
W każdej chwili kwiaty zmieniają swe barwy.
Taki żywy świat! I ty tak jasna…
Zrodzona z tych kwiatów,
sama je przecież zrodziłaś.
Początku nie masz ani kresu.
Bez granic jesteś i niezgłębiona.
chociaż pyłem jesteś nieskończenie drobnym…
Wszystkie kwiaty jaśnieją w swej jedyności,
wszystkie jednoczą się w kolorach tęczy.
Jesteś jednym, jesteś wieloma.
Jedna jest chwila, jedno miejsce.
Tylko i jedynie ty.
Poza tobą nie ma niczego;
tańczysz, jawiąc się we wszystkim.
Siedząc w ciszy, tańcem wyrażając wdzięczność,
tańcząc jak wielkie fale, płynąc jak białe chmury;
widzisz siebie widzącą siebie.
Pełna wdzięczności widzisz,
z wdzięcznością jesteś widziana,
świat jako ty, ty jako ty,
ty jako aktor, ty jako widzowie,
ty jako podmiot, ty jako przedmiot.
Jesteś