UNSCRIPTED. MJ DeMarco
jest dla Ciebie, jeśli marzysz o niezależności i wykonywaniu pracy, która ma znaczenie. Jest dla Ciebie, jeśli jesteś młodym człowiekiem, który wolałby żyć w bogactwie jeszcze za młodu — podróżować, mieć ładne samochody, sporo wolnego czasu — zamiast czekać na bogactwo w podeszłym wieku: wózki inwalidzkie, artretyzm i spacer z balkonikiem. Jest dla Ciebie, jeśli posiadasz rentgen w oczach i potrafisz dostrzec to, czego nie widzieli Twoi rodzice — że schemat, jaki narzuca Ci życie, jest wadliwy i przestarzały.
Przede wszystkim jednak, UNSCRIPTED jest dla Ciebie, jeśli jesteś aspirującym przedsiębiorcą od zbyt długiego czasu — kimś, kto trafił w ślepą uliczkę i nie umie ani się z niej wydostać, ani na tym wszystkim zarobić. Kimś, kto być może ma już swoją firmę, ale jedynie zabiera ona czas — tak samo jak praca na etacie, dając w zamian jedynie możliwość zapłaty rachunków i dotrwania do kolejnego miesiąca. Jeśli jesteś osobą, która wolałaby usłyszeć niewygodną prawdę od multimilionera, zamiast czytać wpisy kolejnego spłukanego blogera, próbującego wcisnąć Ci slogany na temat dostatniego życia — mam dla Ciebie ratunek.
Wreszcie, UNSCRIPTED jest książką dla Ciebie, jeśli pragniesz podjąć ryzyko zmiany samego siebie. Każdy chce zmiany, ale niewielu gotowych jest zmienić swoje wybory. Ta książka nie będzie łatwa, ponieważ życie nie jest łatwe. Czeka Cię sporo niewygodnej prawdy, zmiana przekonań oraz niszczące własne ego objawienia. Niektórzy wezmą do siebie bezpośredni, czasem obraźliwy ton tej książki i kompletnie rozminą się z jej przesłaniem. Jeśli masz mnie za złośliwego, niepoprawnego politycznie dupka, wracaj do swojej strefy komfortu i poproś o zwrot pieniędzy. Twoja opinia nie zmienia absolutnie nic w mojej rzeczywistości, choć mam nadzieję, że moja zmieni coś w Twojej. Nie napisałem UNSCRIPTED, aby wychwalać i niańczyć status quo, które dusiło dotychczas Twoje marzenia. Diametralna zmiana nie jest skutkiem jakiejś umysłowej masturbacji, która z dnia na dzień rozpali w Tobie ogień. Pochodzi ona z głębi Twojego serca i duszy. Jeśli jesteś gotów na czerwoną pigułkę, mam dla Ciebie ratunek.
Jeśli do tej pory nie wyraziłem się dostatecznie jasno, pozwól, że zrobię to teraz. UNSCRIPTED nie jest czymś, czego próbujesz. Jest czymś, czym żyjesz. Jeśli jesteś gotów na wyzwanie, przygotuj się także na olśnienie, po którym zgubisz szczękę. Wszystko, czego się dotychczas nauczyłeś, jest gówno warte. Lub nawet mniej. Mowa tu o rzeczach, które sprawiłyby, że nawet Ponzi2 poczułby się wkręcony i oszukany. Nie zrozum mnie źle — UNSCRIPTED nie jest korektą kursu. Nie znoszę tej frazy. Korekta kursu nie sprawi, że Titanic nie zatonie. Problem leży w samym kursie i w tym, że pozwoliłeś mu na dyktowanie warunków, rozdawanie kart i narzucanie decyzji. Problem tkwi w tym, że pozwoliłeś, by zwyczajne myślenie przeciętnych ludzi wytworzyło ten rezultat — zwyczajne, przeciętne życie. Prawdziwa zmiana kursu zaczyna się od uświadomienia sobie, że sam kurs jest gówno warty.
Przypisy:
1 AOL był jednym z głównych dostawców usług internetowych, powstałym w latach 90. „You’ve got mail” (z ang. masz wiadomość) to słowa, jakie można było usłyszeć po zalogowaniu się do skrzynki pocztowej, jeśli były w niej nowe wiadomości.
2 Charles Ponzi — twórca pierwszej w historii piramidy finansowej.
CZĘŚĆ 1.
DYSONANS…
CZY COŚ JEST NIE TAK?
WYRZUTY SUMIENIA KUPUJĄCEGO
CZĘŚĆ 1. Cele autora:
WYZNANIE
Pomóc w zrozumieniu wszechobecnych, subtelnych szeptów, które zdają się mówić Ci,
że „coś” w Twoim życiu wydaje się być nie tak.
ROZDZIAŁ 1.
OPOWIEŚCI Z KRYPTY:
PONIEDZIAŁKOWA HISTORIA
Jakim cudem człowiek może cieszyć się tym, że wstaje o 6:30 na dźwięk budzika, wyskakuje z łóżka, ubiera się, zmusza do jedzenia, sra, sika, myje zęby, czesze włosy, a następnie walczy z porannymi korkami, aby dotrzeć do pracy, gdzie w gruncie rzeczy zarabia sporo pieniędzy dla kogoś innego, i jeszcze wymaga się od nas wdzięczności za możliwość robienia tego wszystkiego?
~Charles Bukowski, pisarz
NIC NOWEGO
• Jakim cudem w ten sposób skończyliśmy?
• Dlaczego nie daliśmy rady
• Zobaczyć znaków, które przegapiliśmy,
• I spróbować odwrócić role.3
Kurwa.
Jest poniedziałek rano. 5:15.
Po raz trzeci mój iPhone gra na pełny regulator tę piosenkę Nickleback, którą kiedyś uwielbiałem, a teraz nie znoszę. Jeszcze jedna drzemka i się spóźnię.
Tak, nadszedł czas, aby wstać.
Po kilku wulgarnych pretensjach pod swoim adresem, że nie zamieniłem tej piosenki na coś z repertuaru Metalliki, zrywam się z łóżka z lekkim kacem z poprzedniego wieczora. Odrzuca mnie myśl o nadchodzącym dniu, prawdę mówiąc — o całym nadchodzącym tygodniu. Próbując nabrać energii do życia, wchodzę pod prysznic, mając nadzieję na odrobinę optymizmu. Nic z tego. Jutro czeka mnie kolonoskopia. Wiążąc smycz w postaci krawata i zakładając garnitur, czuję, jak żal i rezygnacja pustoszą moją duszę.
Coś jest nie tak.
Może to garnitur za 800 dolarów. Może chodzi o kartę kredytową, którą za niego zapłaciłem. A może świadomość, że hitem weekendu było oglądnięcie dwóch słabych drużyn w meczu Las Vegas Bowl. A może poranna ciemność i gorzka świadomość, że jeszcze długie miesiące, zanim doczekam się krótkich wakacji w Cancun.
Niestety to nie jest odpowiedni moment na refleksje.
Nie mając czasu na jedzenie, łapię w biegu sztucznie barwione płatki pokryte cukrem. Patrzę jednym okiem na zegar, a drugim na plan żywieniowy przypięty do lodówki — ten, którego miałem się bezwzględnie trzymać przez kolejne kilka tygodni. Winą za pierwsze przewinienie obarczam Tukana Sama4.
Kilka minut później wytaczam się na podjazd i gramolę do zmarzniętej kabiny. Mój oddech generuje obłoki pary. Mój nowy mercedes klasy C wymaga jeszcze 57 rat do kompletnego spłacenia, a już stracił swój blask. Wycofuję z podjazdu i kieruję się w stronę autostrady.
Przez kolejną godzinę siedzę uwięziony w moim małym pudełku, zderzak przy zderzaku, wraz z tysiącami ludzi takich jak ja. Niektórzy z nich wyglądają na bardziej, inni na mniej spełnionych, ale nie wiem jeszcze, że oni również nie są szczęśliwi. Tak samo jak ja porzucili diety, stracili cel i zawiedli swoje marzenia. W rezultacie przekupili swoją niedolę droższym pudełkiem, wyposażonym w miększą skórę, bardziej błyszczący chrom i więcej gadżetów. Pudełka te mają prestiżowe insygnia: Lexus, Audi czy BMW.
Ich misja, podobnie jak moja, polega na przekupywaniu samych siebie, dzięki czemu wierzą, że są inni niż 20 000 podobnych dusz, więzionych przez ten sam schemat, w którym i ja utknąłem.
Dwie mile i dwadzieścia minut mniej życia. Zastanawiam się,