Słowik. Janusz Szostak
kilka tygodni, gdy ciężarówki z „Pruszkowa” ponownie przyjechały po spirytus. „Dziad” już był o tym powiadomiony i przygotował ekipę, która miała zająć się spirytusem zakupionym przez pruszkowskich.
– Wiedzieliśmy, gdzie będą czekać na bezpieczny przejazd przez granicę, gdzie zaparkują tiry i gdzie pójdą na dziwki – objaśnia Zygmunt. – Gdy tylko kierowcy poszli do burdelu, nasi chłopcy wsiedli do ich ciężarówek i odjechali w kierunku Warszawy. A potem zajechali na podwórko, gdzie Heniek miał dziuplę.
Jeszcze ząbkowska ekipa nie zdążyła opróżnić ładunku, a już dzwonią pruszkowscy:
– Heniu, zginęły nam dwa tiry…
– Jakie znowu tiry?
– No ze spirytusem.
– Ja nic o tym nie wiem, nie zamawiałem teraz spirytusu. A wy przecież ode mnie go bierzecie.
– No wiesz, myśmy mieli teraz jakiś inny układ. Nie wiesz może, czy ktoś chce sprzedać ten spirytus? Może tobie?
– Chłopaki, w życiu bym nie wziął żadnego waszego tira ze spirytusem. Ja nie chcę z wami wojny – zapewniał „Dziad”, a w tym czasie stał w naczepie z tym spirytusem. Śmiał się i spychał z tira nogą beczki, za które zapłacił „Pruszków”. – I tak pruszkowscy zafundowali „Dziadowi” dwa tiry spirytusu. Tylko dlatego, że chcieli być od niego mądrzejsi i go wykołować – zauważa Zygmunt i dodaje: – No i potem musieli sobie szukać innego dostawcy, bo już nie mieli możliwości brać towaru od Heńka ani też kupować go za jego plecami z tego źródła. A ten, który brali gdzie indziej, był znacznie gorszej jakości. To był słabszy spirytus i mniej było na niego chętnych.
Na temat spirytusu, którym handlował „Dziad”, krążyły legendy. Ponoć nie było wówczas w Polsce lepszego. Było natomiast wielu chętnych, którzy chcieli nim handlować, bo schodził na pniu. Również ja otrzymałem propozycję, aby zająć się jego obrotem. W pewien majowy piątek 1994 roku zadzwonił do mnie jeden z ludzi „Dziada” i zaprosił na spotkanie do domu Henryka N. w Ząbkach. Wówczas wojna z „Pruszkowem” trwała na całego: wybuchały bomby, padały strzały, ginęli ludzie. Zanim „Dziad” opowiedział mi o swoich problemach z „Pruszkowem” i policją, rzucił propozycję biznesową, abym zajął się sprzedażą jego spirytusu.
Do dziś nie wiem, czy żartował.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.