Ten dzień. Blanka Lipińska

Ten dzień - Blanka Lipińska


Скачать книгу
– powiedział, puszczając mnie po chwili. – Adriano, chcę z tobą porozmawiać rano, a teraz pozwól, że zajmę się żoną.

      Przystojny klon ruszył w stronę wyjścia, ale zanim opuścił pokój, ucałował mnie w czoło. Wbiłam gniewny wzrok w Massima, zastanawiając się nad tym, po czym ich rozróżniać.

      Czarny podszedł do stolika i nalał do szklanki płyn z karafki stojącej na stole, upił łyk i zdjął marynarkę.

      – Myślę, że z czasem zaczniesz widzieć różnicę nie tylko, gdy będziemy razem.

      – Kurwa, Massimo, a jeśli się pomylę? Twój brat ewidentnie na to liczy i sprawdza, na ile cię znam.

      Pociągnął kolejny łyk i wpatrywał się we mnie.

      – To bardzo w jego stylu – pokiwał głową – ale nie sądzę, by posunął się dalej, niż mu wolno. Pocieszę cię, że nie tylko ty masz z tym problem. Jedyną osobą, która bez problemu nas rozróżniała, była matka. Owszem, kiedy stoimy obok siebie, jest to prostsze, ale z czasem zauważysz, że jesteśmy inni.

      – Obawiam się, że dopiero nago byłabym w stu procentach pewna. Znam każdą bliznę na twoim ciele.

      Mówiąc to, podeszłam do niego. Pogładziłam go po piersi i zsunęłam ręce aż do rozporka, czekając na reakcję, ale przeliczyłam się. Zirytowana mocniej złapałam go za krocze, ale przygryzł tylko wargi i nadal stał z kamienną twarzą, wbijając we mnie martwy wzrok. Z jednej strony jego reakcja była niezwykle denerwująca, z drugiej jednak wiedziałam, że to pozory, a on prowokuje mnie do podjęcia wyzwania.

      No dobrze, skoro tak, pomyślałam. Wyjęłam szklankę z jego dłoni i odstawiłam na stolik. Opierając rękę o jego tors, delikatnie popchnęłam go do tyłu, aż plecami oparł się o ścianę. Uklękłam przed nim i nie odrywając wzroku od jego oczu, zaczęłam rozpinać rozporek.

      – Czy byłam dziś grzeczna, don Massimo?

      – Owszem – odparł, a jego wyraz twarzy zaczął zmieniać się z lodowatego w rozpalony pożądaniem.

      – A więc należy mi się moja nagroda?

      Z lekkim rozbawieniem pokiwał głową, gładząc moje policzki.

      Podciągnęłam mankiet jego koszuli i popatrzyłam na zegarek. Było wpół do drugiej.

      – A więc czas start, o wpół do trzeciej będziesz wolny – wyszeptałam, jednym ruchem ściągając rozpięte wcześniej spodnie.

      Uśmiech zniknął z jego twarzy, a zastąpiła go ciekawość i coś w rodzaju przerażenia, które próbował zamaskować.

      – Jutro musimy wcześnie wstać, wyjeżdżamy. Jesteś pewna, że teraz chcesz egzekwować umowę?

      Zaśmiałam się złowrogo i ściągnęłam bokserki, a jego piękny kutas zawisł wprost przed moimi ustami. Oblizałam się i trąciłam go nosem.

      – Nigdy w życiu nie byłam niczego bardziej pewna. Chciałabym ustalić tylko pewne zasady, nim zaczniemy… – urwałam, całując jego rosnącą męskość. – Przez godzinę mogę zrobić wszystko, co chcę? Jeśli nie zagraża to mojemu ani twojemu życiu, tak?

      Stał lekko otumaniony tym, co robiłam, i obserwował mnie zza półprzymkniętych oczu.

      – Mam się zacząć bać, Lauro?

      – Możesz, jeśli chcesz. A więc tak czy nie?

      – Rób wszystko, na co masz ochotę, ale pamiętaj, że ta godzina skończy się po sześćdziesięciu minutach, a konsekwencje czynu pozostaną.

      Uśmiechnęłam się, słysząc te słowa, i zaczęłam mocno, brutalnie ssać jego twardego kutasa. Nie miałam zamiaru robić mu laski, toteż kiedy po kilku minutach poczułam, że jest za dobrze, przestałam mu obciągać.

      Podniosłam się z kolan i stanęłam naprzeciwko. Złapałam jego twarz w obydwie dłonie i wcisnęłam mu język do samego gardła, co chwilę gryząc jego wargi. Ręce Czarnego powędrowały na moje pośladki, ale jednym uderzeniem zrzuciłam je tak, że znowu bezwładnie zwisły.

      – Nie dotykaj mnie – warknęłam, wracając do pocałunku. – Chyba że ci każę.

      Wiedziałam, że dla niego największą karą będzie bezsilność i dostosowanie się do sytuacji, w której nie ma na nic wpływu. Powoli rozwiązałam mu muszkę i rozpięłam koszulę, po czym zsunęłam ją z ramion tak, że opadła na podłogę. Stał przede mną nagi z opuszczonymi rękami i wzrokiem płonącym od żądzy. Złapałam go za rękę i poprowadziłam w stronę zabytkowego fotela.

      – Przesuń go i postaw naprzeciw stołu – powiedziałam, wskazując palcem miejsce, w którym miał się znaleźć. – A później usiądź.

      Kiedy on ustawiał swoje trybuny, ja podeszłam do torby, która zapakowała mi Olo, i wyciągnęłam z niej różową saszetkę. Wróciłam do Massima i postawiłam na stole mojego gumowego przyjaciela.

      – Rozepnij mi sukienkę – rozkazałam, stając do niego tyłem. – Jak bardzo mnie pragniesz, donie? – zapytałam, kiedy zsuwał ze mnie materiał, odsłaniając koronkową bieliznę.

      – Bardzo – wyszeptał.

      Gdy moja kreacja leżała już na podłodze, odwróciłam się przodem i niespiesznie zdjęłam najpierw jedną, a później drugą pończochę. Uklękłam przed nim i ponownie zaczęłam ssać jego członek. Czułam, jak z każdym ruchem coraz bardziej nabrzmiewa, a jego smak staje się intensywny i wyraźny. Wyjęłam go z ust i sięgnęłam po cienki materiał, który zdjęłam ze swojej nogi. Owinęłam nim jego jeden nadgarstek, a później drugi, zawiązując na końcu mocny supeł. Po czym podniosłam się i usiadłam na stole, patrząc na niego. Był pozornie spokojny, ale wiedziałam, że w środku cały się gotował.

      – Pilnuj czasu – nakazałam, wskazując na zegarek i rzucając na stół poduszkę z kanapy, która stała obok.

      Zdjęłam majtki i szeroko rozłożyłam przed nim nogi. Wzięłam do ręki Różowego i wcisnęłam guzik, a gumowy przyjaciel zaczął wibrować i obracać się. Oparłam stopy o blat i położyłam plecy na drewnianej powierzchni, opierając głowę o poduszkę. Dzięki temu doskonale widziałam wyraz jego twarzy. Massimo płonął, a jego szczęki rytmicznie się zaciskały.

      – Kiedy mnie rozwiążesz, zemszczę się – wysyczał.

      Zupełnie zignorowałam jego groźbę i wsadziłam w siebie trójząb, nie pomijając żadnej z dziurek. Znałam swoje ciało i wiedziałam, że nie zajmie mi zbyt wiele czasu zaspokojenie się. Włożyłam go w siebie mocno i brutalnie, jęcząc i wijąc się pod jego dotykiem. Czarny nie odrywał ode mnie wzroku, niemal bezdźwięcznie wyrzucając co jakiś czas kilka słów po włosku.

      Pierwszy orgazm przyszedł po kilkunastu sekundach, a po nim kolejny i następny. Głośno krzyczałam, odpychając się stopami od blatu, aż poczułam, jak napięcie opuszcza moje ciało. Leżałam przez chwilę bez ruchu, po czym wyjęłam go z siebie i usiadłam, zwieszając nogi.

      Patrząc w oczy Massimowi, wulgarnie oblizałam resztki swoich soków pozostałych na wibratorze i odstawiłam go na stół.

      – Rozwiąż mnie.

      Zeszłam i pochylając się nieco, spojrzałam na godzinę.

      – Za trzydzieści dwie minuty, kochanie.

      – W tej chwili, Lauro!

      Popatrzyłam na niego z kpiącym uśmiechem i parsknęłam, ignorując jego złość.

      Massimo szarpnął ręką, aż jedna z poręczy


Скачать книгу