Punkt zero. Thomas Enger
Blix wstał i zrobił krok w stronę ekranu.
– Z tego numeru ktoś dzwonił do Nordstrøm wczoraj wieczorem – powiedział. – Na cmentarzu.
Powaga tych słów sprawiła, że wszyscy zaniemówili. Blix wyjaśnił Cramer, o co chodzi.
– To znaczy, że ktoś trzyma telefon Sørensena od chwili jego zaginięcia i zdecydował się zadzwonić na komórkę Nordstrøm dokładnie wtedy, kiedy byliśmy na cmentarzu – podsumowała Kovic. – Przecież to chore!
Wokół stołu zapadła cisza.
– Nasza hipoteza aż do teraz była taka, że Sørensen odebrał sobie życie – odezwała się Cramer. – Miał depresję spowodowaną poważną kontuzją kolana. Sądził, że to koniec jego kariery. A poza tym nie znaleźliśmy nic, co wskazywałoby na to, że w garażu popełniono przestępstwo. Żadnych śladów walki, żadnej krwi. Nic.
Blix podniósł rękę na znak, że chce zabrać głos.
– Na jego szyi ujawniono ślady porażenia prądem, co wskazuje na to, że najpierw potraktowano go paralizatorem – powiedział. – A potem najpewniej uduszono. A to oznacza, że mimo wszystko garaż mógł być miejscem zbrodni.
Cramer skinęła głową. Zgadzała się z jego tokiem rozumowania.
– Ale jedyną rzeczą, która łączy Nordstrøm z Sørensenem, poza połączeniami telefonicznymi, jest to, że oboje są celebrytami świata sportu – ciągnął Blix. – Chyba że macie coś jeszcze?
Dunka zaprzeczyła ruchem głowy.
– Nazwisko Sonji Nordstrøm ani razu nie pojawiło się w naszym śledztwie – odparła. – Właśnie to sprawdziłam.
Kovic stanęła obok Blixa.
– Muszę to odebrać – powiedziała, pokazując wibrujący w jej dłoni telefon.
– Kim był ten kolega, z którym Sørensen miał się spotkać? – spytał Blix, patrząc prosto w małą kamerę nad ekranem telewizora.
– Dennis Carlsen – odrzekła Cramer. – Agent nieruchomości. W czasie, kiedy zaginął Sørensen, Carlsen był widziany w kawiarni. Wykluczyliśmy jego związek ze sprawą.
Wymieniono się praktycznymi uwagami, po czym połączenie z duńskim oficerem śledczym zostało zakończone.
Ale w wydziale dyskusja toczyła się dalej.
– Napaść na Sørensena to jedno – skomentowała Abelvik – ale czymś zupełnie innym jest przetransportowanie go przez granicę do Norwegii, trzymanie przez tydzień w jakiejś zamrażarce, by na koniec wrzucić go do łodzi naszej norweskiej zaginionej.
– Nie wiemy, czy taki był przebieg zdarzeń – zaprotestował Wibe. – Nie wiemy, kiedy Sørensen został zamordowany ani kiedy trafił do zamrażarki.
– Racja, nie wiemy, ale tak czy inaczej, mamy do czynienia z jakąś zdrowo pokręconą osobą. Płaci narkomanowi dziesięć tysięcy koron za to, żeby w wyznaczonym czasie podrzucił telefon Nordstrøm na cmentarz. Dlaczego sam tego nie zrobił?
– Może nie mógł – odparł Blix. – Może był zajęty czymś innym.
Jego spostrzeżenie zawisło w powietrzu.
– Jest coś, co możemy zrobić – mówił dalej. – Wczoraj wieczorem łódź Nordstrøm znajdowała się w szopie, a niewiele dróg tam prowadzi. Trzeba przejechać przez punkt poboru opłat, żeby dostać się do Kråkerøy i dalej do Hvaler, chyba że się przypłynie łodzią.
– Mogę się tym zająć – zaofiarowała się Abelvik.
– Skoordynuj to z Kovic – odparł. – Ona już zaczęła ustalać, kto mijał PPO w pobliżu domu Nordstrøm w wieczór poprzedzający jej zaginięcie. Porównajcie listy i zobaczcie, czy te same pojazdy były w obu miejscach.
Abelvik zanotowała.
– I sprawdźcie je pod kątem przekraczania granicy – dodał, po czym zwrócił się do Wibego: – Jak poszukiwania mężczyzny w bluzie z kapturem?
– Znaleźliśmy kilka kamer monitoringu, które mogły zarejestrować go przed lub po zwerbowaniu Geira Abrahamsena do akcji z komórką na cmentarzu, ale na razie nic to nie dało. Kilku naszych ludzi śledzi Geię na wypadek, gdyby facet w bluzie nawiązał z nim kontakt, ale nie jestem zbytnim optymistą.
Kovic wróciła i włączyła się do rozmowy.
– Mam coś – powiedziała, trzymając w dłoni telefon. – Sprawdziłam billingi Nordstrøm. Ostatnio najczęściej kontaktowała się ze Stianem Josefsonem.
– To dziennikarz, z którym pisała książkę – wyjaśnił Blix tym, którzy spoglądali na Kovic pytającym wzrokiem.
– Właściwie nie ma w tym nic dziwnego – ciągnęła policjantka – ale nigdzie nie mogę go złapać. Od rana ma wyłączony telefon. Przed chwilą dzwoniła do mnie jego żona. Josefson nie pojawił się w domu od wieczoru, w którym zaginęła Nordstrøm, a zdaniem jego żony Josefson i Nordstrøm byli wtedy umówieni.
– Dwa kieliszki po winie – powiedział Wibe i przesunął się lekko do przodu. – Zaczyna się robić ciekawie.
– To nie wszystko – kontynuowała Kovic. – Dwa i pół roku temu Norwegia i Dania rozegrały mecz piłki nożnej. „Aftenposten” przygotowała obszerny materiał o Jeppem Sørensenie. Zgadnijcie, kto był jego autorem.
Odwróciła komórkę w ich stronę. Z odległości Blix nie był w stanie odczytać nic poza tytułem artykułu: Playmaker i playboy.
– Stian Josefson – powiedziała. – W artykule są zdjęcia, które wskazują na to, że był w domu Sørensena i właśnie tam przeprowadzał z nim wywiad. Co więcej, Josefson był służbowo w Kopenhadze tamtego wieczoru, gdy zaginął Sørensen. Wrócił do domu nocą 30 września. W każdym razie tak wynika z kalendarza żony.
Fosse długo się nie odzywał, ale teraz klasnął w dłonie i zawołał:
– Dobrze. Cholernie dobrze!
– W jaki sposób dostał się do Kopenhagi? – spytała Abelvik. – Samochodem, promem czy samolotem?
Kovic uśmiechnęła się.
– Miał napisać artykuł o duńskich meblach, o tym, jak popularne stały się w Norwegii. Zgodnie z tym, co powiedziała mi żona Josefsona, miał kupić dla nich szafę i dlatego pojechał własnym samochodem.
– Co to za samochód?
– Volkswagen tiguan. Interesujące jest to, że Josefson wrócił do domu z pustym bagażnikiem. Nie kupił żadnej szafy. Jeden z sąsiadów widział również czarnego tiguana przed domem Nordstrøm. Wszystko się zgadza. Często u niej bywał, kiedy pracowali nad książką.
– Może nasienie na prześcieradle również należy do niego – zastanawiał się na głos Wibe.
Policjantka wzruszyła lekko ramionami, jakby nie wiedziała, czy uwaga kolegi miała być żartem, czy też nie.
– Czy jego żona domyśla się, gdzie jej mąż obecnie przebywa? – spytał Fosse.
Kovic potrząsnęła przecząco głową. Abelvik wyprostowała się na krześle.
– Jeśli Josefson był w domu Sørensena w Kopenhadze, to można spokojnie założyć, że wie, gdzie znajduje się jego garaż – zauważyła.
Kovic przytaknęła i dalej wyłuszczała swoją teorię:
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте