Punkt zero. Thomas Enger

Punkt zero - Thomas  Enger


Скачать книгу
align="center">

      20

      Chociaż Emma miała współpracować z Wollanem, nie oznaczało to, że musiała sterczeć przy nim w redakcji. Po skończonym spotkaniu wsiadła na rower, pojechała do ulubionej kawiarni i zajęła swoje stałe miejsce przy stoliku w głębi lokalu.

      Siedząc z gorącą latte w wysokiej szklance, z zadowoleniem odnotowała, że wiele zagranicznych stron internetowych powoływało się na jej pierwszy artykuł mówiący o tym, że Sonja Nordstrøm mogła zostać uprowadzona. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyła. I chociaż to uczucie było przyjemne, zdawała sobie sprawę, że nie do końca na to zasłużyła. Nie byłoby żadnego artykułu, gdyby nie wskazówki Alexa Blixa. Kiedy zadzwoniła bezpośrednio do Garda Fossego, ten nie zaprzeczył, że policja bierze pod uwagę porwanie. To wystarczyło, by Emma mogła wrzucić słowo „porwana” w nagłówek.

      Pijąc słodką kawę, myślała o tym, że w sposobie bycia Blixa było coś, czego nie potrafiła wyrazić słowami. Jakaś dziwna nieśmiałość. Coś, co wzbudziło jej ciekawość.

      Zlizała odrobinę piany z mleka z górnej wargi i zalogowała się do archiwum prasowego, które abonowała. Wpisała jego nazwisko do wyszukiwarki i odrzuciła wszystko, co miało związek z Sonją Nordstrøm, żeby zobaczyć, jakie inne sprawy Blix prowadził w ostatnim czasie. Najnowsze trafienie dotyczyło artykułu, który „Aftenposten” zamieściła na swojej stronie internetowej wczoraj późnym wieczorem. „Policja poszukuje świadków po napadzie na cmentarzu”.

      Otworzyła artykuł. Było tam zdjęcie Blixa przed wejściem na cmentarz Gamlebyen. Jeden z pracowników nekropolii został napadnięty około godziny dwudziestej. Policja szukała świadków tego zdarzenia. Nic więcej nie napisano poza tym, że cały cmentarz był zamknięty, a technicy policyjni dokonywali oględzin. Inne zdjęcie przedstawiało trzy radiowozy i aż siedmiu umundurowanych policjantów. W tekście pod fotografią podkreślono, że do akcji skierowano kilka jednostek policji.

      Emma na moment oderwała wzrok od ekranu. Blix prowadził sprawę zaginięcia Nordstrøm. Śledztwo znajdowało się w początkowej fazie i według komisarza Fossego było traktowane priorytetowo. W takim razie jak to możliwe, że Blix został wysłany do zwykłego napadu? Emma spakowała swoje rzeczy i zostawiła opróżnioną do połowy szklankę z kawą.

      Jazda na rowerze z zachodniej części Oslo do wschodniej sprawiła, że zmarzły jej policzki. Na cmentarzu panowała cisza. Emma zsiadła z roweru i zaczęła go prowadzić, przyglądając się mijanym nagrobkom. Od jej ostatniej wizyty na grobach rodziców minęło trochę czasu. Fakt, że znajdowały się na dwóch różnych nekropoliach, znacznie utrudniał częste wizyty. Na szczęście mama leżała na tym samym cmentarzu, co dziadek Olav, ale nawet ich Emma dawno nie odwiedzała. Widok ludzi, którzy krzątali się przy grobach swoich bliskich, wzbudził u niej wyrzuty sumienia.

      Kościelny został napadnięty w szopie na narzędzia. Emma odszukała ją i oparła rower o ścianę.

      W kieszeni kurtki zawibrował telefon. Kiedy zobaczyła, że to wiadomość od Kaspra Bjerringbo, poczuła przyjemne łaskotanie w żołądku. Gratulował jej artykułów dotyczących sprawy Nordstrøm. Uśmiechnęła się do siebie i wysłała mu szybkie podziękowanie, zanim rozejrzała się dookoła. Przy szopie nikogo nie było, ale do kranu w ścianie podłączony był wąż ogrodowy, który ciągnął się za róg budynku. Emma ruszyła za nim i po chwili ujrzała starszego mężczyznę, który położył węża na ziemi. Lejąca się woda utworzyła sporą kałużę w gęstwinie dziko rosnących roślin. Mężczyzna trzymał zieloną plastikową konewkę, którą podlewał kwiaty przed kilkoma nagrobkami.

      Kiedy Emma podeszła do niego, wzdrygnął się, zawołał „och!”, po którym nastąpiło nieco zmieszane „przepraszam”.

      – To ja powinnam pana przeprosić. Zdaje się, że pana wystraszyłam.

      – Nie ma o czym mówić – odparł i położył wolną rękę na kości krzyżowej. – Zaskoczyła mnie pani, to wszystko.

      Mężczyzna wyglądał na sześćdziesiąt lat. Prostując się, posłał Emmie uśmiech, a kiedy stał już przed nią całkiem prosto, zobaczyła nad jego okiem kilka szwów. Nos też miał lekko zaczerwieniony.

      – Właściwie nic w tym dziwnego – powiedziała. – Biorąc pod uwagę to, co się stało tutaj wczoraj wieczorem, prawda?

      Podobało jej się pytanie, które zadała, ponieważ w zgrabny sposób łączyło stojącego przed nią mężczyznę z napadem, o którym informowały media.

      – Tak… – powiedział i spuścił wzrok. Emma podeszła bliżej.

      – Czy to pan został napadnięty? – spytała najłagodniej, jak umiała.

      Spojrzał na nią.

      – Tak, to… to byłem ja.

      – I już dzisiaj wrócił pan do pracy? – rzekła z uznaniem. – Ja na pana miejscu wykorzystałabym okazję, żeby zrobić sobie parę dni wolnego – dodała, próbując się roześmiać.

      – Nie ma tu zbyt wielu rąk do pracy – odparł. – Więc… – zawiesił głos.

      – Och, gdyby wszyscy pracownicy byli tacy jak pan!

      Uśmiechnął się.

      – Mogę pani w czymś pomóc? – spytał.

      – Tak, chyba tak. Nazywam się Emma Ramm i pracuję w news.no. Jestem dziennikarką.

      Ciepły, życzliwy uśmiech zniknął z twarzy mężczyzny w mgnieniu oka.

      – Nie chcę trafić do gazety – powiedział szybko.

      – I nie trafi pan – uspokoiła go. – Zastanawiam się tylko, dlaczego wczoraj wieczorem było tu tak dużo policji.

      – Tak, było gorąco – przytaknął. – Ale nie z mojego powodu.

      – Nie?

      Kościelny potrząsnął przecząco głową.

      – Chodziło o panią, której szukali.

      Emma z trudem ukryła podekscytowanie, które ją ogarnęło.

      – Panią? – spytała i zrobiła krok do przodu.

      – Tak, ale znaleźli tylko jej telefon. Leżał gdzieś w głębi cmentarza.

      Emma zamyśliła się. Musiało chodzić o Sonję Nordstrøm. A jeśli tak, to sprawa przybrała dramatyczny obrót. Policja szukała jej na cmentarzu między nagrobkami, ale znalazła wyłącznie jej telefon komórkowy.

      – Ma pani jeszcze jakieś pytania? – spytał kościelny. – Przyszedłem do pracy trochę później niż zwykle, a za dwie godziny mamy pogrzeb.

      Emma zastanowiła się.

      – Nie, nie mam więcej pytań – odparła. – Bardzo dziękuję za pomoc.

      21

      Wibe rzucił gazetę na stół konferencyjny.

      – Znalazłem go – powiedział i podszedł do Blixa.

      – Kogo?

      – Ćpuna z cmentarza.

      – Jak? Gdzie teraz jest?

      – To długa historia – odparł śledczy i odwrócił się bokiem do kolegi. – Siedzi u nas na dołku. Zaczyna mieć objawy zespołu abstynencyjnego i chce jak najszybciej stąd wyjść. Nie odebrałem jeszcze od niego formalnych zeznań, bo pomyślałem, że chciałbyś w tym uczestniczyć. Facet mówi ciekawe rzeczy.

      Blix wstał i spojrzał na zegarek. Do porannej odprawy zostało pół godziny.

      – Jak się nazywa? – spytał, okrążając rząd biurek.

      – Geir Abrahamsen.


Скачать книгу