Punkt zero. Thomas Enger
show – wyjaśnił. – Iselin Skaar. Jestem jej ojcem. Alexander Blix.
Dziewczyna spojrzała na niego ze sceptycyzmem. Po rozwodzie Iselin przyjęła nazwisko panieńskie matki. Zastanawiał się, czy nie użyć legitymacji służbowej, żeby dostać się do środka, ale spróbował czegoś innego.
– Niech pani zadzwoni do Evena Eckhoffa – powiedział. – Miał zarezerwować dla mnie miejsce.
Dziewczyna spojrzała na zegarek, zanim chwyciła mikrofon i przesłała zgłoszenie. W słuchawce rozległy się piski i szumy i Blix nie był w stanie zrozumieć odpowiedzi.
– Przyjęłam – odrzekła, jakby uczestniczyła w operacji wojskowej.
Potem wyszła zza lady.
– Zaprowadzę pana – powiedziała i skierowała się ku najbliższym drzwiom.
W środku było ciemno. Eckhoff ruszył w jego stronę, ale zaczepił stopą o przewód. Uwolnił się i pokuśtykał do Blixa. Miał na sobie granatowy garnitur i rozpiętą przy szyi białą koszulę. Poza tym trzymał podkładkę do pisania z klipsem, a w uchu miał słuchawkę.
– Jak to dobrze, że udało się panu przyjść – powiedział, ściskając dłoń Blixa. – Myślę, że spodoba się panu dzisiejsze wyzwanie.
Wyzwanie oznaczało dylemat moralny, z którym uczestnicy musieli się zmierzyć, zanim zamieszkali w Domu albo już w trakcie trwania programu. Sposób, w jaki rozwiązali problem, oraz to, w jakim stopniu ich wybory pokrywały się z wartościami reprezentowanymi przez publiczność, przekładały się na głosy oddawane na tego uczestnika, który zdaniem widzów najbardziej zasługiwał na główną nagrodę.
Eckhoff podkreślił, że to on wymyślił wszystkie wyzwania, na których opierał się program. Blix uświadomił sobie, jak bardzo nie lubi ludzi, którzy czują potrzebę przechwalania się. Pod tym względem Eckhoff przypominał mu Fossego.
– Trzymałem dla pana miejsce – powiedział Eckhoff. – Tak na wszelki wypadek. Proszę iść za mną.
Ruszył w górę między rzędami foteli. Blix zauważył wolne miejsce obok Merete. Ona również go zobaczyła i przywołała energicznie do siebie. Blix podziękował Eckhoffowi za pomoc i zaczął przeciskać się w jej kierunku, mamrocząc w kółko „przepraszam” do siedzących osób.
– Dziesięć sekund! – zawołał ktoś z ekipy stojący pod sceną.
Merete wstała i szybko przytuliła Blixa. Policjant podał rękę Janowi-Egilowi, nowemu partnerowi byłej żony, który nie podniósł się z miejsca, ale uścisnął Blixowi dłoń i odwzajemnił pozdrowienie, uśmiechając się beznamiętnie.
– Pięć sekund!
Mężczyzna z dużymi słuchawkami na głowie uniósł dłoń i zaczął odliczać na palcach. Potem z głośników popłynął motyw muzyczny reality show. Ekrany w suficie pokazały winietę i wstęp. Prowadzący program przygotował się do wejścia przed jedną z kamer. Jakiś mężczyzna wywołał śmiech i aplauz widowni. Kamera prześliznęła się po twarzach widzów.
W końcu kierownik produkcji wyciągnął rękę w stronę gospodarza programu i dał mu zielone światło.
– Dobry wieczór! Witam serdecznie w programie „Godny Zwycięzca”! Nazywam się Tore Berg Tollersrud. W Domu zostało już tylko czworo uczestników, a jeszcze dziś zostanie ich troje!
Na dany znak publiczność zaczęła klaskać, wydawać radosne okrzyki, unosząc wysoko własnoręcznie wykonane plakaty zagrzewające swoich ulubieńców do walki.
– Zaprośmy do nas uczestników programu! – zawołał Tollersrud.
Przez dziewięć tygodni Iselin i pozostali uczestnicy mieszkali w specjalnie zaprojektowanym budynku, w którym musieli dzielić ze sobą pokoje. Za to pozostała infrastruktura była nowoczesna i spełniała wysokie standardy. W Domu i wokół niego, czyli tam, gdzie uczestnicy mogli trenować albo po prostu zapalić papierosa, rozmieszczono dwadzieścia sześć kamer i czterdzieści osiem mikrofonów. Na oficjalnej stronie „Godnego Zwycięzcy” każdy mógł wykupić abonament, a następnie wybrać kamery, z których obraz chciał śledzić.
Z Domu było wyjście do studia, skąd prowadzono transmisję na żywo. Po chwili drzwi się rozsunęły i na scenę wyszło czworo uczestników wywołanych po kolei przez prowadzącego program. Iselin była trzecia. Miała na sobie tę samą niebieską sukienkę, w której wystąpiła podczas pierwszej transmisji online.
W drodze na kanapę zerknęła w górę, na widownię. Blix podniósł rękę i pomachał do córki, ale wyglądało na to, że go nie zauważyła. Na podstawie okrzyków i aplauzu trudno było ocenić jej popularność, porównując ją z popularnością pozostałych uczestników.
Iselin została zapytana o to, jak minął jej ubiegły tydzień.
– Obserwowaliśmy cię i zauważyliśmy, że dużo czasu spędziłaś sama – powiedział gospodarz programu.
– Przez wiele tygodni żyliśmy na kupie – odparła. – A teraz nie zostało nas już zbyt wielu, więc w końcu można trochę odsapnąć.
Śmiech na widowni.
– To znaczy, że jesteś gotowa na nowy tydzień?
– Oczywiście – zapewniła.
Blix poczuł, że jego komórka wibruje w wewnętrznej kieszeni. Wyjął ją, jak mógł najdyskretniej. To była Abelvik.
– Czy to naprawdę nie może zaczekać? – szepnęła ostrym tonem Merete.
Blix odrzucił połączenie i schował telefon.
Prowadzący program zakończył część wstępną i zwrócił się prosto do kamery:
– Moi drodzy, w takim razie czas na kolejne wyzwanie! By dowiedzieć się, kto z uczestników zasługuje na miano godnego zwycięzcy, śledziliśmy ich z ukrytą kamerą. Chcieliśmy sprawdzić, kim naprawdę są, kiedy nie wiedzą, że są obserwowani.
Blix spojrzał na Eckhoffa, który stał obok sceny, i uśmiechnął się. Gładko ogolony czubek głowy lśnił w świetle reflektorów.
– Mniej więcej trzy tygodnie przed zamieszkaniem w Domu każdy z was znalazł banknot pięćsetkoronowy – ciągnął Tollersrud, odwracając się do czworga uczestników siedzących na kanapie, którzy wymienili między sobą spojrzenia. Dwoje z nich wybuchnęło śmiechem, a potem ukryło twarz w dłoniach. Iselin w zamyśleniu pokiwała głową.
– Na pewno dobrze pamiętacie, co wtedy zrobiliście, ale dziś wieczorem wszyscy widzowie zobaczą waszą reakcję.
Zwrócił się do uczestnika siedzącego najbliżej.
– Co o tym sądzisz, Arild?
Arild prowadził niewielkie gospodarstwo w Hjartdal. Blix nazywał go w myślach Rolnikiem.
– Sam nie wiem, co o tym sądzić…
– Gdzie znalazłeś banknot?
Rolnik położył dłoń na udzie.
– Tuż obok mojego samochodu przed sklepem, w którym zawsze robię zakupy.
– Co z nim zrobiłeś?
Nawet z tej odległości Blix widział, że Rolnik oblał się rumieńcem.
– Ja… nie miałem czasu, żeby spróbować znaleźć osobę, do której należał.
– Ja ciebie wcale nie oceniam – powiedział Tollersrud z uśmiechem. – Absolutnie. Tu nie ma dobrych i złych odpowiedzi.
W wewnętrznej kieszeni Blixa zawibrował telefon. Blix nie zareagował.
– Popatrzmy! – zachęcił prowadzący program. Najpierw widzowie zobaczyli, w jaki