Szkoła w domu. Julie Bogart
w stylu Farmer Boy, składające się z szynki, naleśników, jabłecznika i kawałków sera,
◆ wycieczki plenerowe na targ rolny i do dzielnicy wietnamskiej,
◆ zabawa w berka z użyciem latarki.
Na wypadek gdyby przyszło ci do głowy, że wszystko układało się idealnie, dodam, że wcale tak nie było. Wiedza matematyczna i fonetyka także wkradały się do naszego życia, podobnie jak poczucie winy, napady gniewu, porody, wątpliwości, nuda, moczenie nocne, wady wymowy, presja, bieda, ciąże, owsiki i wszy, zaburzenia rozwoju mowy, samotność i wyczerpanie.
Mimo wyzwań, z którymi zmagają się dorośli – takich jak wychowywanie dzieci, problemy małżeńskie i wyrastanie na kompetentnych dorosłych – płynęłyśmy również z prądem niespodzianek, tajemnic, ryzyka i przygody. Z perspektywy czasu widać, że prowadziła nas i napędzała moc czarowania.
CZYM JEST CZAROWANIE?
Czarowanie polega na tym, żeby niczego nie robić na siłę. Nie uważasz, że to dobra wiadomość? W końcu to ciężka praca polegająca na egzekwowaniu „szkolnych obowiązków” albo „pracy domowej” wyciska z ciebie ostatnie soki i wkurza twoje dzieci. Odkryłam, że otwartość na właściwości czarowania i korzystanie z nich uwalnia energię – tę dobrą, która w naturalny, niewymuszony sposób popycha naukę do przodu. W zaczarowanej edukacji i w zaczarowanym życiu chodzi o małe niespodziewane radości – pojawiające się rzadko, chaotycznie i znienacka wśród monotonnych dni. Te magiczne chwile działają niczym turbodoładowanie, podobnie jak ruchome chodniki umożliwiające szybsze przebycie lotniska[1]. Oczywiście musisz pokonać całą drogę przez wspomniane lotnisko, ale dzięki ruchomym chodnikom mija ona łatwiej, szybciej i lepiej. Przez cały czas czujesz, że jesteś właściwym człowiekiem na właściwym miejscu – panujesz nad sytuacją, masz moc, nic cię nie ogranicza – i zmierzasz prosto do celu. Kiedy tworzymy przestrzeń dla czarowania w edukacji, stajemy na takim ruchomym chodniku, który wiedzie nas do szczęścia.
Co nie znaczy, że czary są synonimem szczęścia. Przypominają za to flirt. Szepcą czułe słówka i nęcą, aż tu nagle BAM! Zakochujesz się po uszy i ulegasz namiętności. Czarowanie prowadzi do szczęścia również za pośrednictwem zdumiewającego wachlarza emocji i przeżyć: ekscytacji, strachu, zniecierpliwienia, bliskości, euforii, niepewności, koloru, zadowolenia, kaprysu, smaku, pieszczot, kontaktu wzrokowego, wytrwałości, czułości, romantyzmu, podziwu i komfortu, a także wielu innych.
Halloween nie wynika z samej tylko przyjemności pałaszowania darmowych cukierków. Ukrywanie twarzy za maską, pukanie do drzwi domów nieznajomych, przemierzanie okolicy w ciemnościach, szansa na ujrzenie ducha, rozświetlone dynie, straszna muzyka i nawet dobrowolne narażanie się na przeżycie momentu grozy – chwile szczęścia wywołane dzięki właściwościom czarowania!
Dla mnie zaczarowane życie to przeżywanie kolejnych dni z większą świadomością – z zachowaniem czujności na wypadek „niespodziewanego szczęścia”. Kiedy dostrajamy się do częstotliwości właściwej dla dostrzegania czarów w tym, co zwyczajne, dzieje się tak, jakbyśmy założyli niezwykłe okulary i dostrzegli, że gałąź leżąca na środku chodnika będzie pięknie prezentowała się jako ozdoba na ścianie. Szczęście się nam nie wymyka; ono ku nam zmierza.
Dlaczego stół z przyborami plastycznymi dostępnymi o każdej porze dnia jest dla dziecka bardziej zachęcający od lekcji plastyki przeprowadzonej zgodnie z planem w sali szkolnej? Dlaczego ten pierwszy roztacza magię, a ta druga z niej odziera?
CODZIENNA MAGIA W NAUCE I W ŻYCIU
Kiedy znalazłam sobie tę robotę, łączącą nauczanie z rodzicielstwem, chciałam stworzyć życie pełne ciepłych, niezapomnianych chwil dla swoich dzieci i dla siebie. Nie chodziło mi wyłącznie o edukację. W końcu mamy nie tylko przygotować nasze dzieci do podjęcia pracy w przyszłości. Zależało mi, aby dzięki edukacji moje pociechy przeżywały godne zapamiętania i dobre chwile. Szczęście nie powinno być czymś, do czego dążymy; powinno być skutkiem ubocznym cudownego życia, z którego czerpiemy garściami.
Uznałam więc, że jeśli czerpiemy zadowolenie ze swojego życia, to także edukacja sprawia nam przyjemność. Nigdy nie miałam przekonania, że nauka to harówka albo coś, co trzeba wymusić na dzieciach. Chciałam, aby moja rodzina uwielbiała naszą wspólną naukę.
Obserwowałam, jak zachowywały się moje dzieci, kiedy spontanicznie zwracały na coś uwagę, od kulankowatych (z rodziny skorupiaków) po wrony amerykańskie, od wulkanów z sodą oczyszczoną po alfabet grecki. Widziałam, jaką moc ma zaimprowizowanie posiłku w stylu japońskim, z niskimi stolikami, poduchami, tempurą, pałeczkami, papierowymi kwiatami wiśni, żurawiami wykonanymi techniką origami i kimonami. Zakuwanie do testu o Japonii nigdy nie zostawiłoby takiego śladu jak nasza skromna próba rozsmakowania się w tym kraju.
Niemniej jednak wyprawianie przyjęć i konstruowanie bajkowych domków z gałązek dzień po dniu może być wyczerpujące. Co zrobić, jeśli brakuje ci kreatywności? Mnie to się czasem zdarzało. „Wypełniaj im czas, dostarczaj im przeżyć”, brzmiało moje motto. Bez względu na to, ile masz dzieci – jedno czy piętnaścioro – całą energię poświęcasz właśnie na te dwie czynności. Pewnie teraz burczysz pod nosem: Czy poza uczeniem ułamków, ortografii i korzystania z nocnika naprawdę muszę jeszcze w nieskończoność wyprawiać przyjęcia?
Słyszę cię głośno i wyraźnie. Jeśli „czarowanie” w edukacji oznacza poświęcanie wielu godzin na przygotowanie każdych dziesięciu minut współpracy, to po co zawracać sobie tym głowę? Na szczęście zaczarowana edukacja przypomina rozpalenie ogniska. Wystarczy do tego pudełko zapałek.
ROZDZIAŁ 2
LECĄ ISKRY
Rozpalanie pasji do nauki
W sercu edukacji nie znajdziemy wskazówek, trików i technik, ale ogień… Nie same tylko fakty, nie same teorie, ale głębokie zrozumienie tego, na czym polega rozniecanie daru życia w nas samych, w innych i w świecie.
PARKER J. PALMER W RADICAL PRESENCE
AUTORSTWA MARY ROSE O’REILLEY
Intuicyjnie wyczuwałam, że nauka musi wykraczać poza zwykłą znajomość faktów. I doświadczyłam tego jako osoba dorosła. Takie zajęcia jak szycie patchworkowych narzut czy hodowanie bakterii jogurtowych pochłaniały mnie całkowicie i przejmowały władzę nad moim życiem – skrawki tkanin poniewierały się wtedy po podłodze, a słoiczki z białą mazią tuliły się do siebie pod kocami na blatach kuchennych. Kiedy w wieku trzydziestu kilku lat uczyłam się grać na gitarze, nie potrzebowałam żadnego grafiku ćwiczeń. Gitara miała swoje miejsce na stojaku w salonie, a ja znęcałam się nad uszami wszystkich domowników po kilka razy dziennie, aż krwawiły mi palce. Pasja do nauki ma tę wybuchową, absorbującą właściwość, której nie da się powstrzymać.
Ogień to doskonała metafora czarowania – na myśl przychodzą mi paleniska i świece, fajerwerki i ogniska. Przed nastaniem ery ośmiuset kanałów i telewizorów z dużymi ekranami nasi przodkowie zachwycali się nocnym niebem i tańcem jasnych płomieni na jego tle. Można by rzec, że przez tysiąclecia istoty ludzkie były piromanami. I miały ku temu powód. Ogień jest rozkosznie ciepły i skrzący, nieprzewidywalny i potężny. Gdyby było inaczej, po co w Disney World mieliby wydawać miliony dolarów rocznie na spektakularne pokazy sztucznych ogni organizowane każdej nocy?
Zaczarowane życie nauki, chociaż jest łatwopalne, skrzące, hipnotyzujące i odrobinę przerażające, ostatecznie zostawia uczniowi radosne, jasne wspomnienia z procesu zanurzania się w edukację. Jak