Służąca. Alicja Sinicka
ich wnętrze. W tej sytuacji jednak nie mogę nie zajrzeć, gdyż zauważam mole wylatujące ze środka. Borewska wspominała, że mole to ich utrapienie, i poprosiła, żebym porozwieszała gdzie trzeba lawendowe aromaty. Kupiła ich tuzin, specjalnie w tym celu.
Gdy bardziej odchylam drzwi, moim oczom ukazuje się rząd identycznych czarnych sukienek, przykurzonych, podziurawionych. Wykończone są białą koronką, która rozsypuje się w dłoniach. Z głębi wylatuje jeszcze kilka moli.
Poniżej, na podłodze, leżą pożółkłe adidasy za kostkę, obok jedna materiałowa tenisówka z lekkim przetarciem od dużego palca z przodu i czarne baleriny, jeszcze z metką.
Słyszę kroki. Odruchowo zamykam drzwi meblościanki, jakbym przeczuwała, że robię coś złego, patrząc na prywatne rzeczy Borewskich.
Kacper wchodzi z filiżanką kawy w dłoni.
– Tu miałaś nie sprzątać. Maria by się wściekła, gdyby zobaczyła, że tu weszłaś.
– Miałam nie wchodzić do pokoju w lewym skrzydle domu, a nie w prawym – odpowiadam niepewnie.
Potem jednak uświadamiam sobie, że po przeciwnej stronie domu jest tylko wielkie okno wychodzące z korytarza.
– Może pomyliła kierunki – mówi. – Jestem pewien, że chodziło jej o ten pokój.
– Przepraszam – odpowiadam, po czym zamykam drzwi szafy i robię dwa kroki do tyłu.
Nagle tracę równowagę i opadam na łóżko. Chmura kurzu unosi się w powietrzu, drażniąc mi nos i gardło.
Sprężyny skrzypią, słyszę też pod sobą przytłumiony trzask drewna. Szybko się podnoszę i opuszczam pokój.
Kacper wychodzi za mną, wciąż trzymając filiżankę.
– Pomyślałem, że przyniosę ci na górę – tłumaczy.
– Mówiłam, żebyś zostawił na blacie, ale dziękuję.
Ostrożnie domyka białe drzwi od zakurzonego pokoju.
Na usta ciśnie mi się pytanie, kto tam mieszkał, ale nie odnajduję w sobie odwagi, żeby je zadać. Mam nadzieję, że nie powie Marii o moim wejściu tam pomimo jej zakazu.
– To może tutaj zostawię. – Stawia napój na złotej konsoli, pod lustrem w czarnej ramie.
– Dobre miejsce.
Przez chwilę stoimy naprzeciwko siebie w milczeniu. Kacper jak zawsze trzyma ręce głęboko w kieszeniach dresów. Sprawia wrażenie zamkniętego w sobie chłopaka, który z niewiadomych przyczyn jest mną zainteresowany.
– Pewnie masz sporo nauki – mówię, chcąc odwrócić uwagę od mojego małego wykroczenia.
Unosi brew.
– Nauki?
– Nie uczysz się do matury? Na twoim biurku jest pełno opracowań lektur, testów. Zauważyłam wczoraj, gdy porządkowałam pokój.
Uśmiecha się i rzuca mi protekcjonalne spojrzenie, które lekko mnie onieśmiela.
– Ile mam lat według ciebie? – pyta nieco niższym tonem, przez który od razu wydaje mi się starszy.
– Nie wiem, dziewiętnaście?
Znowu się uśmiecha.
– A mogę wiedzieć, ile ty masz lat, Julio?
– Dwadzieścia jeden.
– A ja dwadzieścia cztery. Dwa lata temu skończyłem studia.
Rozszerzam lekko oczy, kiwam głową.
– Wyglądasz tak młodo…
– Moja mama ponoć też wyglądała całe życie bardzo młodo.
Przejeżdża palcami po czarnych, błyszczących włosach, jakby dobrze wiedział, że to one stanowią jego główny atrybut młodości.
– Maria nie jest twoją mamą?
– Oczywiście, że nie – obrusza się. – To tylko żona ojca. Moja mama nie żyje.
– Przykro mi.
Powoli dociera do mnie, że ta rodzina skrywa wiele tajemnic. Nie jestem pewna, czy powinnam się do nich zbliżać. Spoglądam ponad jego opalonym ramieniem na drzwi pomieszczenia, które właśnie opuściłam. Przez głowę przelatuje mi dziwna myśl, że ten pokój należał do jego matki, choć to przecież niemożliwe.
– Powinnam wrócić już do pracy – mówię.
Jego spojrzenie łagodnieje, gęste brwi lekko opadają. Wyciąga z kieszeni rękę i wskazuje nią niewyraźnie na mnie.
– Napij się ze mną kawy, Julio. Przecież musisz dzisiaj tylko dokończyć. Obiecuję, że nie spędzisz tu znowu dwunastu godzin.
– Jeśli zacznę sobie tak dogadzać, to pewnie spędzę tu tyle czasu.
– Kawa ze mną będzie tym dogadzaniem? – Przechyla głowę i mruży oczy, kąciki jego ust znowu się unoszą.
Myślę, że jego twarz bardzo się zmienia pod wpływem uśmiechu. Przy uśmiechu wdziera się na nią nowe oblicze. Z pochmurnego, zamkniętego w sobie człowieka nagle zamienia się w pewnego siebie faceta, któremu nie sposób odmówić.
– Co będzie, jeśli twoja mama, to znaczy Maria, nas zobaczy?
– Nic. – Wzrusza ramionami. – Nic ci nie zrobi. Dobrze wie, że lepszej od ciebie nie znajdzie. Trochę wiary w siebie.
– Dobrze, ale tylko na chwilę.
Sama nie wiem, dlaczego się zgadzam. Może chcę mu się przypodobać, bo odkrył, że zrobiłam coś wbrew zaleceniom pani domu? A może chodzi o jego dyskretny urok?
Schodzimy do jego pokoju. Zaczynamy rozmawiać. Jeszcze nigdy z nikim nie gawędziło mi się tak dobrze. Czuję się, jakbym znała go od wieków, a przecież poznaliśmy się zaledwie wczoraj.
4
Prawda jest taka, że doskwiera mi samotność. Od dwóch lat nie miałam faceta, piątkowe i sobotnie wieczory spędzam ze współlokatorami w mieszkaniu albo na rozmowach z siostrą przez Skype’a. Czasem jeżdżę do mamy na weekend.
Rok temu wyprowadziła się z Oławy do Opola, gdzie mieszkała moja babcia, która zmarła i zostawiła nam w spadku dom. Niestety wymagał gruntownego remontu. Żeby zdobyć na niego pieniądze, mama sprzedała nasze mieszkanie w Oławie. Namawiała mnie, żebym przeprowadziła się z nią do Opola, ale ja zostałam w naszym rodzinnym mieście i wynajęłam mieszkanie z zaprzyjaźnioną parą znajomych.
Magda i Sylwek bardzo się kochają, patrzę na ich szczęście i czuję się coraz bardziej samotna. Co prawda zdarzają mi się sporadyczne randki z facetami poznanymi w oławskich pubach, ale w każdym coś mi nie odpowiada. Siostra twierdzi, że kiedy spotkam tego właściwego, sytuacja się zmieni. Nagle wszystko będzie mi pasować, świat nabierze nowych barw i tak dalej. Ja jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to ze mną jest coś nie tak. Jakbym za dużo wymagała od życia.
Może dlatego spędzam ponad godzinę w pokoju Kacpra, który nieoczekiwanie urósł w moich oczach do rangi interesującego mężczyzny. Wślizgnął się do mojej prywatnej przestrzeni szybko i niepostrzeżenie. Zdobył odrobinę zaufania przez to, że w piątek, nawet gdy go o to nie prosiłam, asystował mi przy wszystkich cięższych pracach. Tłumaczę sobie, że przyjmując jego zaproszenie, chcę mu okazać wdzięczność, ale w rzeczywistości pragnę poznać go odrobinę lepiej.
Siadam na obrotowym krześle przy jego mahoniowym biurku, on zajmuje miejsce na materacu łóżka, wyraźnie zadowolony z mojej obecności.
Jeszcze