The Frontiers Saga. Tom 3. Legenda Corinair. Ryk Brown
poświęcała dużo czasu na rozrywki.
– Czy coś ci o tym powiedziała?
– Tylko tyle, że jego działanie opiera się na zasadzie energii punktu zerowego.
– Kapitanie – przerwała Abby – Arka Danych zawiera informacje o takich badaniach. W rzeczywistości tuż przed zarazą byliśmy na Ziemi bardzo blisko opracowania czegoś podobnego. Była to jedna z propozycji związanych z badaniami i rozwojem. Chodziło o obronę Ziemi po rozpoznaniu zagrożenia ze strony Jungów. Gdyby nie nasze przypadkowe odkrycie efektu translokacji przestrzennej, ten projekt pewnie byłby realizowany.
– Moglibyśmy to wykorzystać?
– Oczywiście. Reaktor energii punktu zerowego zapewniłby nam nie tylko wystarczającą moc, by znacznie zwiększyć zasięg skoków. Mógłby również pomóc w skróceniu czasu ładowania między kolejnymi skokami.
– Oba osiągnięcia byłyby znaczące z punktu widzenia taktyki – zauważyła Jessica.
Nathan spojrzał na Cameron.
– Jak myślisz, komandorze poruczniku? Czy to wymaga dalszych badań? – Wiedział, że Cameron nie zaprzeczy logice.
– Oczywiście – zgodziła się, ale w jej głosie wciąż było słychać frustrację.
– W porządku. Ale nie zapominajmy, że naszym priorytetem jest naprawa. Cameron, chciałbym, abyś sporządziła raport uszkodzeń i plan remontu. W tej sprawie możesz współpracować z Władem. Myślę, że najwyższy czas na uporządkowanie naszych priorytetów.
– Tak jest – odpowiedziała Cameron. Poczuła ulgę, że Nathan wysłuchał opinii podwładnych. Po raz pierwszy rozważył wszystkie fakty przed podjęciem decyzji, nawet jeśli ostatecznie nie uległa ona zmianie.
– Doktor Sorenson – kontynuował Nathan, zwracając się do Abby – chciałbym, aby napęd skokowy był w jak najlepszym stanie. Gdyby istniała taka możliwość, proszę ustalić parametry energetyczne wymagane do wykonania superskoku do naszej macierzystej planety… na wypadek, gdyby jednak źródło zasilania wpadło nam w ręce.
Nathan spojrzał na Cameron i zamrugał.
– Wład, dopilnuj proszę, aby Abby otrzymała wszelką potrzebną pomoc. Napęd skokowy jest obecnie naszym jedynym środkiem transportu nadświetlnego, więc musimy o niego dbać.
– Żaden problem – zapewnił go Władimir.
– A co ze mną? – zapytała Jessica, czując się trochę pominięta.
– Zaraz spotkamy się z Tugiem i Jaleą. Najwyższy czas, abyśmy otrzymali proste odpowiedzi na temat tego, co naprawdę dzieje się w gromadzie Pentaura.
***
– Pamiętaj, nie mów im niczego, czego nie musisz – powiedziała Jessica, gdy zbliżyli się do sali odpraw.
– Jak mam ich skłonić do podzielenia się z nami danymi wywiadowczymi, jeśli nie udostępnimy im naszej wiedzy? – Nathanowi wydawało się to oczywistą wadą jej sposobu myślenia. Zaczynał sobie jednak zdawać sprawę z tego, że instruktorzy operacji specjalnych musieli tak zaprogramować Jessicę, aby bezustannie była podejrzliwa i podstępna.
– To łatwe. Po prostu pozwól im mówić. I odpowiadaj tylko na bezpośrednie pytania.
– Dlaczego wydaje mi się, że czeka mnie ciężka próba?
– Może powinieneś się tak czuć – stwierdziła Jessica. – Być może dwa razy pomyślisz, zanim coś powiesz.
Nathan zrozumiał uszczypliwość. Jessica i Cameron zaprzyjaźniły się już w zeszłym tygodniu, a pierwszego dnia w symulatorze Cameron upominała, że działa, nie zastanawiając się nad sytuacją. W głębi duszy Nathan jednak wiedział, że jest typem osoby, która woli funkcjonować instynktownie. Informacje zawsze były pomocne, ale ostatecznie opierał się na intuicji.
– Posłuchaj – powiedział, gdy zatrzymali się tuż przed salą odpraw. – Doceniam to, co próbujesz mi powiedzieć. W końcu na mnie ciąży odpowiedzialność i muszę zrobić to, co uważam za najlepsze.
Nathan spojrzał Jessice w oczy, a jego ton stał się mniej oficjalny.
– Wiem, skąd przyszłaś. Ale to nie jest tajna misja jednostek specjalnych. To raczej negocjacje i polityka, a polityka płynie, niestety, w mojej krwi. Lubię się spotykać i rozmawiać z ludźmi – dodał z uśmiechem. – Sama tak powiedziałaś – powiedział po chwili, a następnie odwrócił się i wszedł do sali odpraw.
– Zgadza się – przyznała, idąc za nim. Obawiała się jednak, do czego Nathan może ich zobowiązać podczas spotkania z Tugiem i Jaleą. Mimo że bardzo chciała mu uniemożliwić takie postępowanie i uważała, że jest to właśnie jej obowiązkiem, wiedziała, że powinna wykonywać rozkazy kapitana, niezależnie od tego, jak bardzo mógłby być on niekompetentny. Wciąż jednak jakaś jej część umysłu, co prawda niewielka, w pewien sposób wierzyła, że Nathan postąpi słusznie.
– Przepraszam za spóźnienie – zaczął Nathan, siadając u szczytu stołu w sali odpraw. Tug i Jalea siedzieli już przy jego zewnętrznej stronie, a Jessica usiadła naprzeciwko nich obok Nathana. – Mam nadzieję, że długo nie czekaliście.
– Wcale nie, kapitanie – odpowiedział Tug.
Nathan od razu wyczuł, że w przeciwieństwie do poprzednich spotkań Jalea nie będzie przewodzić w tej dyskusji.
– Zeszłej nocy przekazałem wam dużo informacji na temat Ziemi. W rzeczywistości wiecie prawdopodobnie więcej o naszym świecie niż ktokolwiek inny w tym sektorze.
– Tak, to było jak najbardziej pouczające.
– Miałem nadzieję, że w podobny sposób wyjaśnicie, jak się mają sprawy w waszej części Galaktyki.
– To dość ogólna prośba, kapitanie. Czy mógłby pan być bardziej dokładny?
Nathan nie był pewien, czy Tug nie próbuje go zmusić do zadawania bardziej szczegółowych pytań, aby uniknąć niepotrzebnego ujawniania ważnych informacji – tak właśnie Jessica poradziła Nathanowi – czy po prostu chciał wiedzieć, od czego powinien zacząć.
– Myślę, że interesują mnie przede wszystkim dwie sprawy – zaczął Nathan. – Po pierwsze, chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej o buncie, a ściślej mówiąc, o bitwie, w którą wdepnęliśmy, gdy przybyliśmy do gromady Pentaura.
Tug poprawił się na krześle, jakby przygotowywał się do wystąpienia.
– Jak wyjaśniłem zeszłej nocy, bitwa, w którą zostaliście wciągnięci, była ostatnim aktem powstania. W ostatnich latach Ta’Akarowie stali się bardziej bezwzględni w kontaktach zarówno z Karuzari, jak i tymi, którzy nas wspierają. Zostały zniszczone całe społeczności, co było karą za oferowanie pomocy naszemu ludowi i ostrzeżeniem dla tych, którzy wciąż mogą zastanawiać się nad takimi działaniami.
– Brałeś udział w tej bitwie?
– Nie. Zostałem ranny kilka miesięcy temu podczas innej potyczki i wciąż dochodziłem do siebie. O szczegółach tego incydentu dowiedziałem się od Jalei.
– Jak ci się wydaje, skąd Ta’Akarowie wiedzieli, gdzie można znaleźć twoich ludzi?
– Nie mam żadnego pomysłu – przyznał Tug.
Nathan znów poczuł się tak, jakby był zmuszony zadawać Tugowi bezpośrednie pytania w celu uzyskania potrzebnych informacji.
– Czy to możliwe, że ktoś z twojej organizacji cię wystawił?
Tug spojrzał na Nathana, niepewny sensu pytania. Jalea pochyliła się nad nim i szeptem wyjaśniła.
– Tylko trzy osoby