Śledztwo Setnika. Davis Bunn

Śledztwo Setnika - Davis  Bunn


Скачать книгу
wam wino.

      Lea postawiła tacę na małym marmurowym stoliku obok talerza z ciastkami z miodem.

      – Czy… czy mam nalać, panie?

      – Nalej mi, dziewczyno. Ja się napiję – głos Heroda był równie apatyczny jak jego oczy. Obserwował ją z niekłamanym zainteresowaniem, gdy napełniała jego puchar winem.

      Opuściła komnatę tak samo cicho jak przyszła. Czuła na plecach odprowadzający ją wzrok Heroda.

      Znalazłszy się już za zasłoną, Lea poczuła dreszcz wibrujący wzdłuż całego ciała. Tak bardzo chciała stamtąd uciec. Zostawić za sobą te wszystkie okropne interesy, cały ten strach, niepewność i gorycz. Znów cicho odstawiła tacę na marmurowy stół. Nie miała odwagi odchylić zasłony, lecz nasłuchiwała uważnie.

      Usłyszała jak Herod pyta:

      – Co to za dziewczyna?

      – Ma na imię Lea.

      – Oczywiście. Twoja bratanica. Jak długo mieszka u ciebie?

      – Nie pamiętam dokładnie. Chyba trzy lata. Dopóki nie znajdzie odpowiedniego męża, jest służącą mojej żony.

      – Zatem nie planujesz jej zatrzymać?

      – Nie. To byłoby nieodpowiednie – ona jest rodziną. Obiecałem jej matce…

      – Sprzedałbyś mi ją?

      – To moja rodzina – odparł poirytowany Piłat. – Jest u nas, dopóki nie wyjdzie za mąż. W każdym razie, ktoś już o nią u mnie zabiega.

      – Kto?

      – Setnik, o którym ci wcześniej wspomniałem.

      Lea słyszała, jak Herod zmienia pozycję.

      – Ten, który, jak powiedziałeś, może nam się przydać?

      – Alban jest młody, ale ludzie, których o niego wypytywałem, mówią o nim bardzo pochlebnie. Bez wątpienia postrzega rękę mojej bratanicy jako drogę do społecznego awansu.

      Lea usłyszała skrzypnięcie kanapy, gdy Herod pochylał się do przodu.

      – A twoja bratanica? Jak się u ciebie znalazła?

      Lea poczuła, że jej twarz oblewa rumieniec spowodowany zarówno wstydem, jak i gniewem. Mówili o niej, jakby była częścią ruchomego majątku Piłata.

      – Jej ojciec stracił wszystko. Dobre imię, tytuły, honor, życie. Kiedy jej rodzina błagała mnie o pomoc, nie miałem jak odmówić. Moja żona jest z niej zadowolona. A czemu pytasz?

      – Mówisz, że ten młody setnik ją chce. Może moglibyśmy ją użyć, nazwijmy to, do zachęcenia go, aby znalazł dla nas odpowiedzi. Nie dałeś jeszcze słowa temu Albanowi?

      – Wciąż jesteśmy w trakcie negocjacji.

      – Alban to dziwne imię jak na Rzymianina.

      – Jest Gallem.

      – A dziewczyna?

      – Jej ojciec pochodził z prowincji na północy. Matka była Judejką, to znaczy, ściśle mówiąc, matka jej matki.

      Lea słyszała, jak Herod wciąga powietrze.

      – Może nie będziemy potrzebować aż tyle złota, ile myślałem. Jak sam powiedziałeś, setnik Alban jest pozytywnie nastawiony do Judejczyków. I ta dziewczyna z judejską krwią… Myślę, że mamy odpowiedź na nasz dylemat.

      W głosie Piłata słychać było zniecierpliwienie:

      – To może mów dalej i ujawnij mi tę odpowiedź.

      – Powiedz mu, że warunkiem zaręczyn jest rozwiązanie tej tajemnicy.

      – Zaręczyn?

      – Standardowa praktyka wśród Judejczyków.

      – Mamy urządzić judejski ślub? Ale nawet jeśli dziewczyna może powiedzieć, że ma judejską krew, to on jest Gallem, a nie Judejczykiem.

      Lea starała się jak mogła, by nie wydać z siebie okrzyku i nie zdradzić swojej obecności. Judejski ślub? Zakryła dłonią trzęsące się usta. Pod względem religijnym była taką samą Judejką jak ten Gall. A już na pewno nie chciała jakiegokolwiek ślubu.

      – Będziemy musieli dać któremuś z judejskich kapłanów nieco złota na zachętę. Ale mówisz, że ten setnik ma przyjaciół w Galilei. Tak, to by się dało załatwić.

      – A ten judejski ślub, który zaproponowałeś… Jak to w ogóle wygląda?

      – Dość prosto. Najpierw są zaręczyny. Jak już się ustali wszelkie warunki, odbywa się ceremonia, mająca charakter tradycyjny i raczej wiążący prawnie. Prezentuje się pannę młodą narzeczonemu, a po ceremonii ona wraca do miejsca swego zamieszkania do czasu, gdy pan młody spełni warunki. Gdy to zrobi, może przyjść i zabrać żonę do siebie.

      – Zatem ma żonę, ale jej nie ma.

      – Dokładnie.

      – Nie sądzę, żeby Gall na to poszedł.

      Kanapa znów zaskrzypiała, gdy Herod poruszył się na niej.

      – No to go przekonaj. Potrzebujemy judejskiego ślubu. Tylko w ten sposób mamy pewność, że Gall zdobędzie dla nas informacje. Jeśli naprawdę chce uzyskać awans społeczny, który może mu zapewnić ta dziewczyna, zrobi, co będzie trzeba.

      – Być może. Może masz rację.

      – Musisz natychmiast po niego posłać.

      Stopy Piłata zaszurały po kafelkach.

      – Już to zrobiłem.

      Lea nie była w stanie znieść dalszego ciągu tej rozmowy. Miała wystarczająco informacji, by zadowolić swoją panią. Po cichu wycofała się od wejścia i z odrętwiałymi stopami przeszła przez korytarz dla służby. Nie weszła do kuchni. Potrzebowała zaczerpnąć świeżego powietrza i mieć czas do namysłu. Czas na to, jak powiedziała Dorit, żeby planować.

      ROZDZIAŁ

      SZÓSTY

Garnizon w Kafarnaum

      Pokryty kurzem oddział dotarł do garnizonu w chłodnym świetle księżyca. Alban dostosował tempo poruszania się do możliwości rannych jeńców, choć wystawiało to konwój na potencjalne ataki. Rozciągnął swoich ludzi na flankach jako straże, podczas gdy on sam i Horaks krążyli konno, sprawdzając oba krańce pochodu. Alban nie zdawał sobie sprawy z własnego zmęczenia, dopóki nie zobaczył z oddali fortu, do którego wracali. Wierzchołek wzgórza żarzył się od ognisk strażników. Alban zlecił Horaksowi wprowadzenie korpusu z zakutymi w łańcuchy Partami przez umocnione fortyfikacjami bramy. Sam pozostał z tyłu do momentu, aż ostatni żołnierz wszedł bezpiecznie do środka i upewnił się, że nie ma żadnej zasadzki.

      Alban wjeżdżał jako ostatni; towarzyszyły mu wiwaty całego garnizonu. Jego ludzie mieli solidne powody do świętowania. Właściciele karawany nagrodzili ich pracę dwoma workami pełnymi złota. Garnizon nie dostawał żołdu od ponad dwóch miesięcy, co stanowiło dość powszechny problem na odległych placówkach, Alban zaś potrzebował tych pieniędzy równie rozpaczliwie, jak każdy z jego ludzi. Został prawie bez grosza po tym, jak dał podarunki Piłatowi i urzędnikowi jerozolimskiemu, który przedstawiał jego sprawę.

      Alban wyszczerzył zęby w uśmiechu, patrząc na podskakujących z radości mężczyzn i odpowiedział na ich wiwaty wzniesioną pięścią. Rozkazał nocnemu strażnikowi, by zaprowadził pojmanych bandytów do pustej jaskini. W tym momencie zauważył jakichś obcych.

      Podeszli


Скачать книгу