Noce i dnie Tom 1-4. Maria Dąbrowska
z nakazu jakiejś wyższej użyteczności publicznej” (IV, s. 267). Kluczem do poglądów społecznych Dąbrowskiej jest zatem kwestia powszechnej przemiany mentalnej, wyznaczenia nowych celów i sposobów życia zbiorowości. Omawiając tę myśl w jej różnorodnych realizacjach w Nocach i dniach, pisarka mówiła o „wędrówce ludzi od jednego typu życia do innego”[78]. Tą świadomością „nowego widzenia rzeczywistości” obdarzyła także Agnieszkę (scena zatargu z rodzicami, list do Marcina po śmierci ojca); problem ten nurtował stale Ceglarskiego. Obojgu – i Ceglarskiemu, i Agnieszce bliski był pogląd, że nie warunki zewnętrzne trzeba zmieniać, lecz dusze ludzkie. Sprawę „gromadzenia dóbr” traktowała zresztą Dąbrowska dość szeroko, prezentując choćby postawę życiową Woynarowskiego, który „gromadzenie dóbr materialnych zastąpił bezinteresownym, ale i bezpłodnym, nagromadzeniem wiedzy”[79]. Jak deklarowała, interesowały ją głównie „postawy i środowiska przejściowe, poszukujące”[80]. Dlatego być może tak mało jest tu sądów dyskwalifikujących bohaterów powieści. Zdecydowanie negatywnymi postaciami są jedynie kosmopolita i zadeklarowany rusofil Daleniecki oraz Anzelm Ostrzeński, uosobienie najbardziej agresywnego, kapitalistycznego kierunku przemian społecznych. Grozę świata Ostrzeńskich oddaje ponura wizja Lucjana Kociełła: „[…] mnie się zdaje, że idzie na świat coś nieludzkiego, co zaleje człowieka, nie wiem, co to jest, co to będzie, ale to nadciąga, nadciąga. Władza, interes, maszyna” (III, s. 146)[81]. Niebezpieczeństwo to Dąbrowska pokazała przede wszystkim na przykładzie tej części rodziny Ostrzeńskich, która zajęła się interesami i handlem. Nie oszczędziła też jednak innych aspiracji inteligencji kaliskiej, ośmieszając, być może niezupełnie słusznie, społecznikowską działalność Michaliny Ostrzeńskiej i rejentowej Holszańskiej oraz tworząc karykaturę postaci Daniela Ostrzeńskiego. Opis środowiska kalinieckiego wywołał w Kaliszu wielkie poruszenie. Sprowokowana recenzjami Adama Grzymały-Siedleckiego[82], ciotka pisarki, Emilia Bohowiczowa (sportretowana jako Holszańska) opublikowała broszurę, w której pytała, „czy wolno wprowadzać do powieści postacie, których sylwety zewnętrzne odpowiadają sylwetom ludzi znanych i szanowanych, ale których istotne wartości duchowe i moralne w oświetleniu powieściowym uległy zniekształceniu i zdeprawowaniu”.[83] Kluczową dla opisu tego środowiska jest scena w domu Holszańskich, gdzie racje zachowawczo-endeckie zwolenników autonomii Królestwa pod berłem rosyjskim (Holszański) i syndykalistyczna koncepcja kooperacji fabrykanta Ceglarskiego skonfrontowane zostały z poglądami młodego rewolucjonisty i zwolennika terroru, Marcina Śniadowskiego. Dąbrowska wskazała tu na pokoleniową zmianę warty. W pokoleniu Bogumiła i Barbary czytelnik odnajduje przedstawicieli romantycznego demokratyzmu (Barbara), głosicieli późnych idei pozytywistycznych (Daniel Ostrzeński, wujenka Michalina) czy zwolenników stronnictwa skrajnej ugody (Daleniecki). W młodszym pokoleniu pojawia się przedstawiciel drapieżnego kapitalizmu, przyprawionego ideą endecką (Anzelm Ostrzeński), bojowiec rewolucjonista (Marcin) oraz Agnieszka jako reprezentantka „szlachetnego patriotyzmu”, wywiedzionego z niepodległościowej tradycji rodzinnej oraz lektur postępowych filozofów i pisarzy.
Noce i dnie wyszły drukiem w okresie, gdy wobec literatury powszechnie formułowano zarzuty, że niemal nie odniosła się do faktu powstania państwa polskiego. Wśród nielicznych, którzy zmierzyli się z tym tematem wymieniano właśnie autorkę Nocy i dni[84]. O procesie upolityczniania kraju po stagnacji popowstaniowej Dąbrowska pisała:
Ruch zaczął się nie tylko między służbą folwarczną, lecz i po gminach. Zachęta do tego szła głównie z miast, ale gdzieniegdzie i dwory zaczynały się brać do pracy wśród ludu. W jednych wypadkach działał tu ogólny prąd, żeby coś dla lepszej przyszłości robić, w innych – aby, gdy się jakieś życie między chłopstwem zaczyna, nie zaczynało się bez udziału obywateli (IV, s. 329)[85].
Jednym z istotniejszych wątków tomów Miłość i Wiatr w oczy jest kwestia przyszłej niepodległości Polski[86]. Historia rodziny przekształca się tu w rozległą i bogatą panoramę historii w latach 1904–14. Idee socjalistyczne pojawiają się w Serbinowie wraz z Marią Hłasko, na scenę życia społecznego wkracza wzbogacone na upadku ziemiaństwa, chłopstwo (Katelba, Przybylak), ale też i typ nowoczesnego, światłego chłopa – Stefan Olczak. Fala strajków szkolnych dochodzi także do Kalińca i wciąga dzieci Niechciców. Niepokoje i wrzenie w Europie i w Rosji alarmująco nacierają ze szpalt „Gazety Kalinieckiej”, historia wkracza w codzienne życie bohaterów powieści, nieodwracalnie odmieniając ich losy i czyniąc ich aktywnymi uczestnikami dziejów. W głowach i sercach wielu z nich „lęgną się zamysły wykorzystania zbliżającego się konfliktu światowego dla podjęcia zbrojnej walki o niepodległość”[87]. Przytaczając dyskusje prowadzone wśród młodzieży studiującej za granicą, pisarka nakreśliła, bliski dokumentalnej relacji, obraz konfuzji politycznych i rozbieżności, dotyczących pytania o sens walki o wolność. Agnieszka, Śniadowski, Orłowicz mają inne wizje przyszłej Polski i inaczej widzą drogę dochodzenia do niej. Dla Orłowicza walka nie jest sprawą chwili – wojsko i żołnierka to wybór na resztę życia (chodziło mu zresztą także o wolność rodzimej Ukrainy, dla której związał się z tajnymi strukturami wojskowymi w Galicji). W wygłaszanych przez niego kwestiach dostrzegano kult „mocnego człowieka”, niepokojącą zapowiedź rządów silnej ręki a nawet refleksy faszyzmu (Ludwik Fryde, Tadeusz Drewnowski). „A jeśli człowieka przeobrazić nie można? – zapytał Orłowicz jakoś złowrogo i półgłosem. – Najwyżej tylko urobić, zażyć do czegoś, co widzą i wiedzą tylko niektórzy. Czasami tylko ktoś jeden?” (IV, s. 299). Marcin Śniadowski przeszedł niełatwą drogę od rewolucjonisty-internacjonała i zwolennika terroru do patrioty, dla którego pierwszym celem jest niepodległość Polski. Miał jednak wątpliwości:
Tak, żachnął się Marcin – ale łom to nie człowiek, a tu jest człowiek-łom, którego nie możesz użyć jak narzędzia i odrzucić… wyrzucić z siebie… A co zrobisz, jeżeli ten łom będzie chciał zostać łomem na zawsze? Uproszczonym narzędziem do łamania drugich, kimkolwiek ci drudzy będą […] Sami własną legendę pięknych czynów stwarzamy… I tak być musi… Ale tego się boję… dla przyszłości. Żebyśmy w tej aureoli ofiarnych zasług nie zgubili zadań… straszliwych zadań… w Polsce, która, czuję to… już nadchodzi… (IV, s. 77).
W słowach tych można doszukać się krytyki aktywizmu, charakterystycznego dla obozu piłsudczykowskiego[88]. Agnieszka, inaczej niż Marcin, głęboko wierzyła w rychłe nadejście niepodległości; walka o przyszłą Polskę była dla niej przede wszystkim opartym na fundamencie etyki wysiłkiem służącym poprawieniu człowieka i społeczeństwa[89].
Historiozoficzna płaszczyzna powieści została przez czytelników przyjęta z aprobatą, co wynikało m.in. z wyraźnej w latach dwudziestych XX w. powszechnej potrzeby rozpoznania swojego rodowodu, ale stanowisko krytyki literackiej nie było jednorodne. Porównywano tkankę historyczną Nocy i dni z innymi powieściami wydanymi w poprzednich latach. Zdaniem Kazimierza Czachowskiego utwór Dąbrowskiej w partiach poświęconych stosunkowi ziemiaństwa do powstania 1963 r. wypada słabiej niż Zacisze Wacława Sieroszewskiego. Krytyk ten przyjął, że intencją autorki było pokazanie zastoju duchowego społeczeństwa,