Kepusie. Adrian Widram

Kepusie - Adrian Widram


Скачать книгу
wyjściu na brzeg od razu pobiegli do domu cukiernika Zetona i młynarza Meneziza. Wpadli do ich domu, nawet nie pukając do drzwi.

      – Co się stało?! – krzyknął ogromnie zaskoczony Meneziz.

      – Znaleźliśmy czerwone gorzkie owocki! – krzyknął Naproxen.

      – Daj je – powiedział wtedy cukiernik Zeton i spróbował gorzkiego specjału. – Rzeczywiście, bardzo gorzkie. Wiecie co, ugotujemy je i wtedy może da się je jakoś zjeść, a was powiadomimy, do czego może się nadać to wasze znalezisko.

      – To na razie!

      I już ich nie było. Szybko wrócili na brzeg oceanu, ale wyspy już nie było. Nie spodziewali się tego, że równie szybko odpłynie, jak się pojawiła. Znużeni wykąpali się w morzu blisko brzegu.

      Cukiernicy po ugotowaniu kilku owoców spróbowali je. Meneziz, spróbował i pokręcił głową na znak, że są niesmaczne. Powiedział do Zetona:

      – Wiem, wysuszymy owoce, wyjmiemy z nich ziarna i zmielimy w młynku, a potem zaparzymy. Tak, jak to robimy z liściami herbaty, co ty na to?

      – Dobry pomysł – pokiwał z aprobatą gruby tak samo, jak jego przyjaciel, Zeton.

      Zeton wszystko zawsze widział w czarnych barwach. Za to na twarzy Meneziza zawsze gościł uśmiech. No, chyba że jadł.

      Wsypali owoce do brytfanki, którą włożyli do piekarnika, nastawiając temperaturę na 98 stopni kedaronów. Po trzydziestu minutach wyłączyli piekarnik i otworzyli drzwiczki. W brytfance ujrzeli ku swemu zaskoczeniu same tylko ziarna, które zmieniły kolor z czerwonego na brązowy.

      – Mhm… jaki ładny aromat – zachwycił się Meneziz.

      Następnie łyżeczką pobrali gorących jeszcze ziaren i wsypali do kubka, zalewając wrzącą wodą. Zeton zamieszał siedem razy łyżeczką i napił się. Po chwili krzywiąc się rzekł:

      – Nadal gorzkie. – Dodał więc łyżeczkę cukru, po czym powtórnie się napił i od razu wykrzyknął: – Na lśniące słońce! Pycha! Spróbuj!

      – Co za aromat… – powtórzył Meneziz.

      Wypił cały napój do dna.

      – Wiesz co, nazwiemy ten nowy napój „kawa”, co ty na to?

      – Skąd ta nazwa przyszła ci do głowy?

      – Ot, tak mi się powiedziało – odparł Meneziz, uśmiechając się.

      – No, dobrze, niech i tak będzie, niech ten napój nazywa się kawą. A może jeszcze poeksperymentować, co? Zmieszajmy na przykład kawę z mlekiem… tak pół kubka kawy i pół mleka… to, co to powstanie?

      – Mlekokawa – rozmarzył się Meneziz.

      Tak też zrobili i delektowali się nowym smakiem napoju.

* * *

      Grupa Kepusiów wybrała się pieszo na biwak na największą na planecie pustynię Soara. Przeszły już osiemnaście kilometrów, gdy poczuły się zmęczone. Słońce intensywnie świeciło, osiagając 34 stopnie kedaronów, co dawało im się we znaki.

      Soara jest obszarem piaszczysto-półpustynnym, rozciągającym się na obszarze 70 milionów kilometrów kwadratowych. Powierzchnię pustyni przecinają liczne górskie grzbiety, pokryte rumowiskiem skalnym. Na pustyni znajduje się także wiele niskich, kopulastych wzniesień oraz rozległych kotlin z zagłębieniami oraz ruchome piaski. Brak tu natomiast jakichkolwiek stałych rzek i innych źródeł wody. W zachodniej części pustyni spotkać można liczne suche doliny. Pustynię porastają rośliny o nazwie selius (odpowiednik naszych kaktusów), które mają doskonale rozwiniętą tkankę wodną, służącą do magazynowania wody w okresie suszy. Selius występują przede wszystkim na obszarach, na których opady są niewielkie, ale regularne. W górach roślinność jest bardziej urozmaicona.

      Selius jest miejscem wypraw i badań archeologicznych, związanych z poszukiwaniem śladów dawnych społeczeństw.

      Grupa piechurów zauważyła w pewnej odległości przed sobą rzadkość na pustyni – grupę palm. Ożywieni puścili się biegiem w kierunku tej zielonej wyspy na morzu piachu.

      – Wreszcie cień! – wykrzyknął Fermion.

      Gdy tylko dobiegł do upragnionego miejsca przeznaczenia, ujrzał prawie wyschnięte jezioro. Na dnie była jeszcze woda.

      – Jeszcze nie zdążyło całkowicie wyparować – stwierdził Fermion. – Będzie więc woda na herbatę.

      Fermion, z zawodu bombotechnik, potrafił zbudować bomby ze składników wyprodukowanych przez Ferromedesa. Takich bomb używano w kopalni diamentów oraz do wysadzania skał.

      – No, to tu rozbijemy obóz.

      Toteż wszyscy zaczęli zdejmować plecaki, które zawierały nie tylko żywność i mleko, ale i elementy namiotu dla 25 osób. Bottom razem z Beriuzalem zaczęli montować namiot, a reszta odpoczywała w cieniu wysokich na 30 metrów palm. Popijali mleko i śpiewali.

      Siedzący z innymi w cieniu Cytrozaur wyjął z plecaka jednopalnikową kuchenkę na wodór i zaczął podgrzewać mleko, które przyniosła mu już w garnku Nila, z zawodu drukarzo dłoniach barwy srebrnej. Każdy z Kepusiów miał własny kubek o pojemności 400 mililitrów, porcelanowy z pokrywką. Kubek miał takie barwy jak jego właściciel. Kepuś z kubka innego Kepusia nigdy się nie napije. Jest to takie zabezpieczenie przed nierozprzestrzenianiem się chorób takich, jak na przykład grypa.

      Cytrozaur wyjął z kieszeni plazmowy termometr, a rolnik Folemais notował dane dyktowane przez Cytrozaura. Temperatura piasku +24º Kedaronów. Temperatura w cieniu +34º Kedarona. Tachion, gdy to usłyszał, natychmiast stwierdził, że jeśli temperatura podniesie się choćby o jeden stopień, to on tu zemdleje.

      – Czy to można przetrzymać?! Ile mogą wytrzymać nasze organizmy?!

      Inni, nic nie mówiąc, położyli się w cieniu i chłodzili wachlarzami swoje twarze. Wszak Kepusie to osobniki futerkowe, a wiadomo wszystkim przecież, że futerko grzeje.

      Po godzinie wszyscy usłyszeli niespodziewany świst, nadchodzący z pierwszego wschodu. Potem nastąpiła głucha cisza wśród kepusiów. Spojrzeli w niebo. Robiło się coraz ciemniej. Silny wiatr zaczął wiać w ich kierunku i ujrzeli ogromną falę unoszącego się piasku. Jasne było, że to nadchodzi burza piaskowa.

      – Natychmiast do namiotu! – wrzasnął biały Kepuś Hiperon.

      Wszyscy jednocześnie zerwali się na równe nogi i biegiem popędzili do namiotu, zabierając ze sobą kubki i plecaki. Hadron wszedł jako ostatni i dokładnie zamknął za sobą zamek błyskawiczny namiotowego wejścia. Wewnątrz wszyscy usiedli w dwóch rzędach po dwunastu Kepusiów z każdej strony. Słychać było rozmowy i śmiech.

      Pierwszy od wejścia siedział wspomniany Hadron. Naprzeciw Hadrona na wpół leżała technolog żywności Letrosa. Oparła się plecami o ścianę namiotu i czytała książkę pod tytułem W powodzi gwiazd autorstwa Egmeny. Letrosa wydawała gazetę o nazwie „Quensland”, ale pisywała też artykuły popularno-naukowe. Obok niej siedziała jej przyjaciółka Nildana.

      Ktoś włączył radio, z którego popłynęła muzyka. To lubiący rozrywki Pitekan siedzący w prawym kącie namiotu pokrętłem wyszukiwał stacji.

      – Ketol widocznie nie ma tutaj zasięgu – zwrócił się do obok śpiącego już Hiperona.

      Nie znalazłszy poszukiwanej stacji, pozostawił Eren, na której bez przerwy puszczano piosenkę w wykonaniu zespołu Qeryx, w którego wskład wchodzili piosenkarka Nuxera, która też układała teksty piosenek, muzyk Nutek pięknie umaszczony w kolorze platynowym, grający na syntezatorze oraz ciemnorudy i pręgowany perkusista Rutron.

      Naprzeciwko Pitekana siedział piekarz Stang, który najbardziej lubił piec ciasta, a potem się nimi objadał


Скачать книгу