Poznański Czerwiec 1956. Отсутствует
Publicznego61, decyzje generała Stanisława Popławskiego oraz wielkość armii przywołanej na ratunek ustroju.
Z historycznego punktu widzenia „powstanie poznańskie” ma nieporównywalne z Krakowem znaczenie polityczne. Jest to bowiem początek zmagań o „chleb i wolność”. Dnia 28 czerwca 1956 r. robotnicy Poznania nie zdawali sobie w pełni sprawy, na jak perspektywiczną wkraczają drogę. W lapidarnym sformułowaniu żądań określających intencje czerwcowego buntu – „chleba i wolności” – odczytujemy dziś, że było to żądanie kompleksowej zmiany zasad gospodarowania i przekształcenia systemu ustrojowego.
Jeżeli dziś lekarstwa na nasz kryzys polityczny i gospodarczy oraz brak stabilności w Europie szukamy w zjednoczeniu Europy – to z łatwością możemy wyznaczyć przełom, od którego ten kryzys i brak stabilności się zaczął. Tym poszukiwanym początkiem jest dramat podziału Europy po II wojnie światowej. Wskutek tego podziału Polska – kraj leżący w samym sercu Europy – została wcielona do Europy Wschodniej, całkowicie obcej jej kulturowo i ustrojowo. Była to przemoc, utrwalana narastającym terrorem obejmującym stopniowo wszystkie dziedziny życia Polaków i wtłaczającym ich życie w totalitarny system zwany socjalistycznym. Motywów dla czerwcowego protestu dostarczała sama władza w obszarze historycznym, psychologicznym, politycznym i gospodarczym. Tępienie żołnierzy Armii Krajowej, skompromitowane dziś referendum przeprowadzone już pod terrorem w czerwcu 1946 r., fikcja jednomyślnych wyborów, począwszy od roku 1947, stachanowszczyzna i pstrowszczyzna, żelazna kurtyna, walka z religią, sądy pokazowe i kapturowe, wreszcie praktyki likwidacji więźniów w starej kotłowni Więzienia Mokotowskiego… Przez cały ten czas karmiona tą praktyką świadomość znacznej większości Polaków utrwalała się w sprzeciwie, który, nie mogąc się uzewnętrznić, tworzył potencjalną wybuchowość. Do wybuchu wystarczył pretekst – płace i warunki pracy – który, zwłaszcza w interpretacji władz, krył istotę rzeczy. Zakłady Przemysłu Maszynowego [właśc. Metalowego – przyp. P.G.] im. Hipolita Cegielskiego przemianowano 30 grudnia 1949 r. na Zakłady [Przemysłu Metalowego] imienia Józefa Stalina [w Poznaniu], w skrócie zwane ZISPO. Poznań nie odstawał od innych miast Polski.
Dnia 5 marca 1953 r. umarł Stalin. I chociaż jego śmierć niczego nie zmieniła w funkcjonowaniu totalitarnego ustroju, to przecież odblokowała psychologiczne hamulce wstrzymujące uzewnętrznianie wolnej woli wielu ludzi. Nie była to świadomość wolności, ale przesłanka możliwości zmian.
Pierwszy ostry rozdźwięk między załogą ZISPO a kierownictwem ujawnił się w lipcu 1953 r. w kontekście zorganizowanej tam wtedy konferencji na tematy ekonomiczne i techniczne, której celem była dyskusja o usprawnieniu organizacji pracy i obniżeniu kosztów własnych produkcji. Główny nacisk położono na zwiększenie wydajności pracy. W wyniku złożonych wniosków zaczęto zwiększać normy pracy, co wpłynęło na obniżenie zarobków części załogi. Wywołało to pierwsze, nieśmiałe jeszcze, protesty przeciwko biurokratyzacji i arbitralności zarządzania oraz przeciwko nasilaniu się bałamutnej propagandy przodownictwa pracy, kontrastującej ze złym stanem zaopatrzenia warsztatów i niedomaganiami kooperacji.
Od roku 1954 obowiązywała w całym kraju nowa ordynacja podatkowa, wprowadzająca znaczną progresję podatków dla więcej zarabiających, ale przewidująca możliwość przyznania 30% ulgi dla przodowników pracy i robotników akordowych. Dyrekcja ZISPO nie uwzględniała przy obliczaniu podatków owej ulgi dla wydajnie pracujących. Robotnicy, nie znając dokładnie postanowień ordynacji podatkowej, przez długi czas nie zdawali sobie sprawy z tej krzywdzącej ich praktyki pracodawcy.
W tej sytuacji jeszcze w marcu 1954 r. załoga najaktywniejszego wydziału Zakładów – W-3, gdzie produkowano wagony kolejowe, wybrała nową Radę Zakładową z przewodniczącym Edmundem Taszerem. Rada ta, ograniczająca zresztą swoje pole widzenia zła do problemu warunków pracy i płacy, podjęła energiczne zabiegi i starania o poprawę tych warunków. Chociaż te zabiegi Rady Zakładowej – zawsze konsultowane z załogą – przez lata były merytorycznie bezowocne, to przecież kształtowały poczucie podmiotowości tej trzytysięcznej grupy robotników. Wzrastała więc w W-3 aktywność załogi i jej poczucie odpowiedzialności za swój los. Dojrzewanie załogi W-3 nie było bez wpływu na stan umysłów robotników w pozostałych wydziałach Zakładów.
We wrześniu 1954 r. na zbiorowy protest zdobyła się ta załoga fabryki wagonów ZISPO, przeprowadzając milczącą demonstrację w hali przesuwnicy. Załogę W-3 dyrekcja Zakładów oceniała niżej i traktowała niesprawiedliwie w porównaniu z załogami innych wydziałów. Były tu najniższe średnie zarobki mimo dobrej kadry fachowców. Niezadowolenie wywoływały także kumoterskie kryteria przydziału mieszkań. Po milczącej demonstracji kierownictwo Zakładów zareagowało groźbami i przez wiele miesięcy szykanowało, a nawet zwalniało z pracy tych, którzy sprzeciwiali się niesprawiedliwym zarządzeniom administracji.
Październik 1955 r. Wybrana w roku 1954 Rada Zakładowa W-3, z Edmundem Taszerem na czele, postanowiła wystąpić aktywnie w imieniu zgłaszającej postulaty załogi. Rady zakładowe wydziałów podlegały jednak Radzie Przedsiębiorstwa, która jako narzędzie dyrekcji i instancji partyjnej skutecznie blokowała samodzielne wystąpienia wydziałowych rad zakładowych. Rada Zakładowa W-3 wyłamała się jednak z tej zależności i zaczęła wysyłać na zewnątrz, do różnych organów władzy, alarmujące pisma, zawiadamiając o niezdrowej sytuacji w fabryce i żądając podjęcia odpowiedniego działania dla zmiany tej sytuacji. Postawa dyrekcji Zakładów oraz brak odzewu na pisma skłoniły załogę do wysłania trzyosobowej delegacji do Warszawy, pod przewodnictwem Edmunda Taszera, w celu przeprowadzenia rozmów w Zarządzie Głównym Związku Zawodowego Metalowców i w Ministerstwie Przemysłu Maszynowego. Od tego momentu rozpoczął się bezpośredni dialog robotników wydziału W-3, a później całej załogi ZISPO z władzą centralną.
Przedmiotem rozmów tej pierwszej delegacji w Warszawie były: normy czasowe pracy, korekta progresji podatkowej, samowolne zwalnianie z pracy aktywistów związkowych niewygodnych dla dyrekcji i administracji Zakładów, zły stan bezpieczeństwa i higieny pracy, jak również sprawy nierytmiczności dostaw materiałowych i kooperacji. Z Warszawy przywieziono obietnicę pozytywnego załatwienia zgłoszonych postulatów. W ZISPO nie nastąpiły jednak żadne zmiany.
Listopad 1955 r. Załoga dowiedziała się o praktykowanym od kilku lat nieprawidłowym sposobie obliczania podatku od wynagrodzeń. W ten sposób 5074 pracowników zostało poszkodowanych na sumę 11 milionów złotych.
Dotknęło to szczególnie robotników akordowych fabryki wagonów W-3, którzy też pierwsi zgłosili roszczenia zwrotu nadpłaconych podatków. To niesłuszne pomniejszenie wypłat odpowiadało średniej dwumiesięcznej płacy robotnika.
Luty 1956 r. Dyskusje nad planem pięcioletnim. Załoga złożyła 4704 wnioski dotyczące organizacji pracy i zarządzania. Kierownictwo ZISPO nie zareagowało, co zniechęciło i rozdrażniło pracowników. Zgłoszono także wnioski o szybką poprawę warunków socjalnych. O niezgodnym z prawem sposobie obliczania podatków zawiadomiono Prokuraturę Wojewódzką w Poznaniu, a także Zarząd Okręgowy Związku Zawodowego Metalowców w Poznaniu, Zarząd Główny tego związku w Warszawie, zarządy wojewódzki i miejski Związku Młodzieży Polskiej oraz Zarząd Główny ZMP w Warszawie.
XX Zjazd Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego z poufnym referatem Nikity Chruszczowa potępiającym kult jednostki był sygnałem nowych możliwości zmian. Dla Polaków miał on szczególne znaczenie psychologiczne.
Marzec 1956 r. Nominalne zarobki załogi ZISPO spadły średnio 3,1–8,9% w stosunku do roku ubiegłego. Zaniżony fundusz płac nie pozwolił na wypłacenie regulaminowych premii personelowi technicznemu i administracyjnemu,
61
J. Ptasiński,